poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Wspomnienia wakacyjne

Dziś ostatni dzień wakacji. Na moim blogu nic o szkole. Będę oryginalna xD. Żadnego back to school, o nie. Opowiem Wam za to jakie momenty tych wakacji wspominam najmilej. Zaczynam:

- wędrówka 25km po nocy (Oaza zawsze na propsie haha)
- Dzień Wspólnoty nr 1
- oazowe ognisko haha ;xx
- Agape
- spotkanie z koleżankami po powrocie
- spotkanie w Krynicy
- pierwsze ujrzenie Morza Czarnego
- chodzenie wieczorem po Złotych Piaskach
- dyskoteka w klubie
- skakanie w b.duże fale haha
- przejażdżka kołem młyńskim
- wyjście na dach hotelu (widok omnomnomnom *.*)
- skakanie z pokładu statku do wody na prawie pełnym morzu xd.
- koncert Eweliny Lisowskiej
- koncert Ewy Farnej
- bycie w Częstochowie u cioci
- spotkanie tam naszej pielgrzymki i dołączenie do nich xD
- odpoczynek i mrożone latte z bitą śmietaną w Olsztynie pod Częstochową (tak, jest drugi Olsztyn).
- koncert Enej w Nowej Słupi
- beka z Aśką na mieście w nocy
- sesja z Angeliką haha
- koncert Enej w Krynicy
- Dzień Wspólnoty nr 2
- wspólny śpiew <3
- spanie na trawce na śpiworze
- słuchanie ciekawych opowieści "z życia wziętych" w drodze powrotnej haha
- wyjazd do Krakowa do spa
- drugi wyjazd do Krakowa w celach różnych xD.
...

I tak skończyły się wakacje :).
Chyba te były najlepsze z wszystkich.
NA PEWNO :D.

A Wy jakie macie ulubione wspomnienie z tych wakacji?







 

niedziela, 30 sierpnia 2015

Przegląd zdjęć z wakacji :) .








To mały przegląd zdjęć z tych wakacji, które już się kończą, ale za to były bardzo, ale to BARDZO udane :D. (praktycznie cały czas mnie nie było w domu, dziś dopiero wróciłam "na stałe")
Na moim blogu nie będzie żadnego back to school, ponieważ szkoła nie jest niczym tak hmm... ciekawym, by o tym pisać ^_^.

Dziękuję jeszcze raz za wszystkie wejścia i komentarze, oraz wciąż wzrastającą liczbę obserwacji, to mnie bardzo motywuje to prowadzenia bloga :).
Dziś krótko, ale jutro pewnie coś jeszcze napiszę.
Trzymajcie się i korzystajcie z ostatnich chwil wakacji,
Ciao! ;)


środa, 26 sierpnia 2015

Recenzja książki "Kwiat pustyni".



W książce tej poznajemy historię życia Waris Dirie. Główna bohaterka pochodzi z Somalii z rodziny nomadów. Dzieciństwo spędza w biedzie, na pustyni, wśród rodziców, wielbłądów, kóz i licznego rodzeństwa. Pomimo skromnych warunków życia Waris podkreśla, że była wtedy szczęśliwa i nic jej nie brakowało przy jej kochającej rodzinie. Gdy miała 5 lat spotkała ją prawdziwa tragedia=codzienność wszystkich somalijskich kobiet, została obrzezana. Jakiś czas później, w wieku 14 lat została zmuszona do małżeństwa ze sporo starszym mężczyzną, przez co uciekła z domu. Tułała się po świecie, pomieszkiwała u krewnych, aż wreszcie wyjechała na służbę do Londynu. Tam zauważył ją fotograf mody i zaprosił na sesję. Tak zaczęła się jej przygoda w wielkim świecie, nowe castingi i zlecenia, kariera nabierała rozpędu...

Chyba w tym miejscu należałoby uciąć akcję, by za wiele nie zaspoilerować. (to jedna z pierwszym recenzji jaką piszę. )

Moim zdaniem książka jest świetna, wciągnęła mnie już od pierwszych stron, gdy czytałam ją u cioci. Myślałam o niej często i jakiś czas później ściągnęłam na telefon i przeczytałam już w całości. To wzruszająca książka o odważnej dziewczynie, dążącej do swoich celów, często pokrętnymi ścieżkami. Uczy nas zarówno pokory jak i wiary w siebie i w swoje siły. Najbardziej wzruszającym momentem tej książki było według mnie jak Waris po wielu wieelu latach odnalazła swoją mamę, już jako sławna modelka. Ogółem mówiąc książka jakich mało, nie można się oderwać. Polecam serdecznie! :).

A Wy czytaliście już tą książkę? Jak tak, to opowiedzcie co sądzicie, a jak nie to polecam!! ^_^


niedziela, 23 sierpnia 2015

Im mniej tym więcej + Nie daj się innym zniechęcić

Hej wszystkim :). Po wczorajszym i przedwczorajszym wyjeździe naszły mnie refleksje co do posiadania. A raczej coś w stylu "im mniej masz, tym bardziej to doceniasz" oraz "w ubóstwie siła".
Kiedyś byłam wydelikacona, dużą wagę przywiązywałam do warunków w jakich się znajdę, tego co będę jeść itp.  Ciągle narzekałam i narzekałam. Może takie już dzieci są, fakt, ale coś było na rzeczy.
Tak czy inaczej... Na tym właśnie wyjeździe, co byłam teraz, do Cmolasu na Dzień Wspólnoty (Oaza, LSO, KSM, RAM, wolontariusze ŚDM itd...) spaliśmy sobie w około 750 osób  w takim wieeelkim białym "namiocie", o ile można to tak nazwać. Na trawce. Na to śpiwór. I tyle :). Takie tam 10C w nocy. Byliśmy tam od 16 w piątek do 20 w sobotę, w tym opłacone dwa posiłki, w piątek kolacja składająca się z 1 kanapki, sałatki i gorzkiej herbaty (trzeba było mieć własny kubek) i w sobotę obiad, czyli trochę gulaszu z chlebem. Kubek miałyśmy 1 na 3 osoby , pół kanapki zostało na rano na sobotę, trochę się od kogoś dostało. Straszne? W sumie świetna sprawa :). Trzeba było pokombinować, coś od kogoś pożyczyć, przy okazji się zintegrowało :)). W nocy pod poduszke podłożyłam pokrowiec i spódnicę to było bardziej miękko, a pod siebie bluzę z tego samego powodu ;) . Zgasili światło po czuwaniu coś koło 2:00, ale wszyscy jeszcze rozmawiali wiadomo. Nie sądziłam, że mi się uda zasnąć z godzinę się wierciłam, ale w sumie to ciepło mi było <śpiwór napowietrzany dobra sprawa> i tak do 7:35 spałam, nawet miałam jakiś tam sen, fajny chyba :D.
Spaliśmy oczywiście jeden przy drugim, to w nocy się nieświadomie przemieściłam i wpadłam w moją kol, ale trudno xD.
I w sumie w takich "ubogich" warunkach człowiek docenia wszystko sto razy bardziej. Jaka dobra była ta kanapka. A gulasz! Nie lubię go na codzień, a zjadłam calutki nawet się nie zastanawiałam, że są tam "niedobre" warzywa. Kolejka była przez całą ulicę po to haha. Gorzka herbata też pyszna, taka miętowa, ale smakowała, bo była gorąca.
I na co nam wiecej? Te sprawy "przyziemne" były w ogóle nieistotne! Bawiliśmy się świetne, super atmosfera, mnóstwo osób się poznało, wysłuchało się ciekawych konferencji no i oczywiście pogłębiło swoją wiarę. Coś pięknego takie rekolekcje. W tym roku były wyjątkowe, bo przygotowujące do Światowych Dni Młodzieży 2016.
Poznałam tyle miłych i uczynnych osób, wszyscy byli tak pozytywnie nastawieni, co za siła, co za moc :D. Mega się cieszę, że tam pojechałam, choć to wyszło dość spontanicznie. Nie planowałam w każdym razie. Zapisali mnie i już, tak samo było z wolontariatem w ŚDM. Że tak powiem; nie wiedziałam w co się pakuję. I na dobre to wyszło :D.

Wracając do tematu; im mniej mamy, tym więcej dostrzegamy, przeżywamy, bo rzeczy materialne niekiedy potrafią skutecznie odwrócić naszą uwagę. Na przykład facebook w telefonie. Gdzie się nie pójdzie to; "O nie, nie ma WiFi" , "Łapie ci tu WiFi?" , "Gdzie jest WiFi?"
A jak już go nie ma, to trzeba odłożyć telefon i zająć się czymś innym. Rozmawianiem z ludźmi na przykład. Podziwianiem przyrody. Myśleniem. Chociaż nie przeczę, że brak WiFi często bywa kłopotliwy, np. gdy jest się o 2 w nocy w Ostrowcu Świątokrzyskim i nie ma się jak sprawdzić na e-podróżniku, o której odjeżdża autobus (Asia pozdrawiam) ;)). 
Na ogół jednak brak dostępu do aktualności z Facebooka nie ciągnie za sobą żadnych konsekwencji. Więc po co? Z przyzwyczajenia? Możliwe. 
Ostatnio irytować mnie zaczął telewizor. Już prawie w ogóle nie oglądam. Bo po co? Wszystko mnie nudzi, na żadnym kanale nie leci nic ciekawego. To istotna zmiana, bo zamiast patrzenia w te nudy na ekranie to na przykład piszę sobie coś tu, na blogu. Wadą tej sytuacji jest niewątpliwie to, że opuściłam się w polityce, w ogóle przestałam być "na czasie" i "w temacie". Stwierdziłam jednak, że nie mogę się już patrzeć na tych kłamców, którzy rządzą. Wszędzie kłamią, w każdej partii; obiecują, a później się wykręcają i zwalają odpowiedzialność na innych. Nie będę "śledzić" ich poczynań. Już nie. Straciłam zaufanie. Na nich nie ma co liczyć. Ale nie wyjadę. Co to, to nie. Choć w sumie powinnam obawiać się trochę o swoją przyszłość. Poznałam ostatnio bezrobotną absolwetkę filologii polskiej i bezrobotnego absolwenta teologii. Ja - humanistka wybierająca się na dziennikarstwo... Ale nie boje się. Znam siebie i wiem, że zawsze coś wykombinuję, jakkolwiek sytuacja by nie wyglądała. Bo warto marzyć, ale jeszcze bardziej warto te marzenia spełniać, dążyć, walczyć, nie odpuszczać. I nie liczyć na innych, samowystarczalność bardzo pomaga. Trzeba być troszeczkę egoistycznym. Na przykład przy szukaniu pracy. Już widzę hordy bezrobotnych studentów "Co ona wie, nie ma pracy!" . Koleżanka- studentka opowiadała mi, że jej znajoma tak mówiła. Spytała się jej co zrobiła by tą prace zdobyć; "wysłałam CV w internecie" - usłyszała. A ona z kolei była na kilku spotkaniach i tą pracę dotała. Leniom nigdy nie będzie łatwo! Pracę dostaną najwytrwalsi, ci co się nie poddają po pierwszych...kilkunastu < a co!> razach. Nie wolno tracić chęci i powiedzieć "a już trudno". Nie trudno! "Nie będę się narzucać" - po pierwszym niepowodzeniu. Nie to nie, ale nie narzekaj, że masz ileśtam lat, a wciąż mieszkasz z rodzicami. Trzeba się narzucać. I liczyć tylko na siebie, nie oglądać się na innych, którzy stracili już chęć zmian i inicjatyw.  Na rok 2015 miałam 3 konkretne plany; pojechać na Zlot do Olsztyna, pojechać na Lednicę i pojechać na kolonię do Bułgarii. Wszystko się udało. Kto mi w tym pomógł? Nikt. Mój czas, moje pieniądze. Do Olsztyna całe 615 km przejechałam sama, bo z moich stron nikt nie jechał. Czy to jakaś przeszkoda? Skąd! Na miejscu spotkałam się z trzema znajomymi dziewczynami i razem mieszkałyśmy w hotelu, dwie z nich widziałam pierwszy raz w życiu, bo znałyśmy się jakiś czas z Fb. Poznałam  mnóstwo nowych osób z całej Polski i super spędziliśmy czas :).
Na Lednicę też nikt znajomy nie jechał, a miałam plan od dobrych kilku miesięcy, by się tam wybrać, gdy obejrzałam filmiki na YT z tamtego roku. Gdy w marcu, na spotkaniu ŚDM usłyszałam o planowanym wyjeździe grupy z Nowego Żmigrodu (30km od mojego miasta) od razu się zapisałam. Choć nikt znajomy nie jechał, nie znałam tam nikogo oprócz księdza haha. I było świetnie, od razu poznałam kilka osób, fajnie się gadało, spędziliśmy świetnie czas na Polach Lednickich. Za rok też jadę :D.
A kolonia w Bułarii chodziła za mną już od roku. Uzbierałam potrzebną kwotę i poprosiłam mamę by mnie zapisała (przez internet). Nie wiedziałam nawet, że jest to biuro podróży z Lublina. I oczywiście nikogo nie znałam. Jak się później okazało wszyscy byli z Lublina lub z Zamościa xD. Ja jedyna z małopolskiego. Ale co tam, od razu poznałam kilka dziewczyn, miałam od początku z kim rozmawiać. Pobyt wypadł świetnie, tyle nowych miejsc poznałam, chodziło się codziennie na plażę, wieczorem wolność, można było iść w miasto do 23, a niekiedy do północy. Supersprawa. Mega się cieszę, że tam pojechałam, choć było dużo przeszkód. 
Gdybym liczyła, żeby jechać z kimś kogo znam mogłoby być trudno, bo na ogół rodzice nie pozwalają jeździć "w nieznane". Mi akurat mama pozwala, z czego bardzo się cieszę. Ta "wolność" wiele mnie już nauczyła i napewno jeszcze nauczy. Samodzielności to na pewno. Ostatnio znalazłyśmy się z koleżanką same w obcym mieście w środku nocy. I trzeba sobie było radzić. Jednak szczerze, to nie bałam się. To było wręcz całkiem zabawne. Spotkałyśmy jakiegoś ukraińca, który pogadał z nami, a później dał nam cukierki. Ja mówię do Aśki; "ej wywal to, to mogą być dynamity!" Nie wiem co mi strzeliło do głowy, bardziej chodziło mi o to, że coś może w nich być, jakaś substancja. Cholera wie trzeba być ostrożnym. Zrobiła zdjęcie na pamiątkę i wyrzuciła wszystkie do kosza. Nie wolno ufać nocnym typom haha :D.  Tak czy inaczej znalazłyśmy drogę powrotu, a po drodzę było jeszcze kilka ciekawych sytuacji, więc nie żałuję niczego.
W takich sytuacjach ważne by być zorganizowanym i brać pod uwagę kilka wyjść z sytuacji. 

Znowu odeszłam od tematu. Miało być o tych sytuacjach w których się mało posiada, ale wiele zyskuje, a zaczęłam pisać o samowystarczalności i dążeniu do celu. No tak. Wszystko się da osiągnąć, jednak niekiedy potrzeba trochę sprytu i pomysłowości. A niekiedy po prostu postawić sobię konkretny cel. Tak było kiedyś ze mną. Dowiedziałam się, że jest konkurs, w którym do wygrania jest 2 dniowa wycieczka do Warszawy za 1,2,3 i 4 miejsce. W owym czasie nigdy jeszcze w niej nie byłam. Myślę sobie "wezmę udział, bo chcę tam jechać". Wzięłam. Najpierw eliminacje. Napisałam 63/65 punktów. Później etap właściwy. Nauki było w cholerę i jeszcze więcej. Napisałam. Pojechałam.
I co nie da się? Da się. Trzeba tylko chcieć. Jak ja czegoś chcę, to to robię mimo przeszkód. Więc mimo, że jestem na "humanie" to znajdę kiedyś pracę. Ja to wiem. Nie wiem jak wasze, ale moje życie jest udane i wiem, że takie będzie nadal. I nikt mi nie wmówi, że będzie inaczej. Nie znacie przyszłości ja też nie, ale mam wiarę i upór.
To tak jak w tej przypowieści o gościu, co idzie do znajomego po chleb w środku nocy. Jest powiedzane, że jeśli go nie wpuści na wzgląd, że jest jego przyjacielem, to dlatego, że jest natrętny i wciąż puka. Ale dostanie to czego chce.
Czasem tak w życiu jest. Ludzie zawodzą. Nie są chętni by nam pomagać. Ale czy przez to mamy się poddać? Nigdy. To nasze życie i nasze marzenia. Spróbuj znowu i znowu. Nie obawiaj się porażek, one uczą. Pokazują czego nie robić. Gdyby od razu się udało i na szczycie zrobiłbyś ten właśnie błąd bolałoby o wiele bardziej i straciłbyś niewątpliwie dużo więcej.
Nic nie dzieję się bez powodu, gdy nauczymy się dostrzegać pozytywy przytłaczających nas sytuacji, będzie o wiele prościej. Jeśli jeszcze tego nie umiesz, nie trać nadziei, mi to zajęło plus minus 17 lat ;).
Ale teraz to już za mną więc siedzę tu i o tym piszę. W sumie dużo dziś Wam opowiedziałam. Muszę zmienić tytuł notki z "Im mniej tym więcej" na "Im mniej tym więcej + nie daj się innym zniechęcić".

Mam nadzieję, że się wam podobało. Parę razy już usłyszałam na żywo od osób, po których bym sie tego nie spodziewała, że czytają mojego bloga. Miło :).

Dodaję moje zdjęcie z przed kilku dni. Po eksperymentach z makijażem, stwierdziłam, że najlepiej jest mi bez niego. Wyglądam młodziej, co jest mi bardzo na rękę, bo... na przykład; nie muszę pokazywać legitymacji, wszyscy mi wierzą :D. Dobra, dobra kończę już :).
Paaaaa!


czwartek, 20 sierpnia 2015

So good honey

Hej wszystkim :). Piszę teraz korzystając z okazji, a raczej stanu - szczęśliwości, w któryn w tej chwili jestem. Rozpiera mnie pozytywna energia, płynąca z wydarzeń dzisiejszego dnia :D.
Niby to końcówka wakacji, a dzieje się tyle, że ani mi myśleć o szkole. Miałam się uczyć prawa... Utknęłam na 40 stronie (na 250). Nie mam zupełnie weny do nauki, choć przyznam, że to jest ciekawe ^_^. No nic nierozważna Olcia będzie jak zwykle pare dni przed konkursem zakuwać all time. Nie będzie to miłe oj nie... Dobra jutro rano na to spojrzę :p .

Dziś mam dla was tag ulubione. Zaczynamy :).

Jedzenie - spagetti
Kolor - zielony
Picie - sok owocowy
Samochód - Porshe
Gatunek muzyki - rock
Owoc - poziomka
Sklep - House
Biżuteria - kolczyki
Zespół - Enej
Miasto - Gorlice
Serial - Kiepscy
Film - Harry Potter
Książka - Ania z zielonego wzgórza
Sport wykonywanie - pływanie
Sport oglądanie - skoki narciarskie
Sportowiec - Kamil Stoch
Przedmiot szkolny - Historia
Ubranie - sukienka
Buty - conversy
Rozrywka - koncerty
Zwierzę - pies
Cyfra - 8

Mam z wami jakiś wspólnych ulubieńców? Piszcie :).
***





Tradycyjnie spam na selfie musi być :D.
Hm już 1:20 trzeba powoli zasypiać, zwłaszcza, że jutro znów wyjazd, tym razem na Dzień Wspólnoty do Cmolasu :).
Doo braa nooc !

wtorek, 18 sierpnia 2015

Przemyślenia+Zdjęcia + 20 faktów o mnie

Dlaczego boimy się ciszy? Gdy rozmawiamy z kimś i na chwilę zapada milczenie, stresujemy się, mówimy byle co, nerwowo wyginamy dłonie. Najczęściej dzieje się tak, gdy rozmawiamy z kimś kogo nie znamy. Staramy się na siłę upozorować mu jakiś obraz siebie, często pewnej, otwartej i wygadanej osoby. Chcemy powiedzieć mu tyle rzeczy, a tu nic pustka...
Dlaczego wieczorem, tuż przed zaśnięciem zakładamy słuchawki, oglądamy filmy aż zaśniemy bądź wyobrażamy sobie życie kogoś innego?
Bo boimy się ciszy. Chwili, gdy zostaniemy sam na sam z naszym dniem, lękami, pragnieniami, myślami o tym kto nas zranił, może wyrzutami sumienia... Wiemy co robić, ale trudne rozmowy, sprawy ważne odkładamy i odkładamy. Zagłuszamy się muzyką, byle szybko zasnąć, zapomnieć. 
Boimy się samych siebie. Wolimy zadręczać się i smucić, narzekać do wszystkich jakie to nasze życie jest złe i bez sensu. Zamiast pomyśleć dlaczego tak jest. Może to ze mną jest coś nie tak, a nie z drugą osobą. Może należy podjąć jakiś ryzykowny krok, narazić się, by naprawić nasze błędy. W ciszy takie myśli przychodzą... nie bójmy się ich, słuchajmy naszego wewnętrzego głosu, a może w końcu pójdziemy krok to przodu? Chociaż z pozoru to będzie wydawać się straszne, to warto odważyć się, bo w przyszłości wynikną z tego wspaniałe rzeczy. Może w dalekiej, może w niedalekiej. Dobrze jest słuchać głosu swojego serca, a nie kalkulować wszystko rozumem. Kiedyś słyszałam, że po snach poznajemy nasze pragnienia, bo nich nie możemy kontrolować. Racja, często śnią mi się osoby za którymi tęsknie. Szkoda, że tak rzadko te moje sny pamiętam, bo może dowiedziałabym się czegoś więcej ;).




Te są z  soboty :)). Przed/po koncercie. ^^.
***



A te z ostatnich kilku miesięcy ^^.
Pozdrawiam panie na nich :**.
***
_____________
And now... 20 faktów o mnie.
Zaczynamy:

20 faktów o mnie

1. Jestem jedynaczką
2. Lubię tańczyć... wszędzie.
3. Gdy byłam mała widziałam piłkarzy Realu Madryt wysiadających z ich autobusu (w Krakowie)
4. Lata 2006 roku weszłam na galę Wrestlingu za darmo, bo zamiast zielonego biletu pokazałam zieloną mapkę basenu. Wpuścili xd.
5. Codziennie rano i wieczorem piję kakao.
6. Jeszcze nigdy nie jadłam kebaba.
7. Parę dni temu nauczyłam się poczet władców polskich na pamięć.
8. Próbowałam to samo z układem okresowym. Nie wyszło xd. Utknęłam na manganie ^^.
9. Moje ulubione przedmioty w szkole to historia i geografia
10. Nigdy nie piłam jeszcze alkoholu
11. Harry Potter nigdy się mi nie nudzi :D.
12. Jestem fanką zespołu Enej, byłam już na 13 koncertach and still I want more :D.
13. Wszystko zapominam (rzeczy)... Na szczęście mam mamę :D.
14. Ale za to znam na pamięć daty urodzin wszystkich z mojej poprzedniej i obecnej klasy.
15. Mam skolioze
16. W te wakacje praktycznie mnie nie ma w Gorlicach... I dobrze :D.
17. Moje włosy po godzinnym prostowaniu utrzymują się może godzinę, po czym są już zupełnie kręcone. xd
18. Nie da się zwiedzić całego świata, ale zawsze można próbować :D. - jedno z moich mott haha.
19. Nie wiem, gdzie chcę pracować, ani co w życiu robić, wiem jedno - chcę wydać książkę:)).
20. Moją 18nastkę chcę spędzić w Londynie (u taty) :).

***
To tyle na dziś, dzięki za wszystkie komentarze :)).  To bardzo miłe ^^. Dziękuję też za 30 obserwatorów i 2200 wejść. Super! :*
Aha, pamiętajcie, że wakacje wciąż trwają dont worry :D.

czwartek, 13 sierpnia 2015

O szczęściu słów parę

Nie czekaj na szczęście w przyszłości, bo przeoczysz to, co jest w chwili obecnej. Nie możesz wiedzieć, czy twoja imaginacja będzie lepsza od tego co już przyniósł ci przewrotny los. Oderwij się teraz od wszystkiego i zadaj sobie jedno ważne, ale to naprawdę ważne pytanie; czy jest coś w mojej obecnej chwili/sytuacji, co mogę uznać za małe lub wielkie szczęście? Nie mówcie odrazu, że nie, bowiem zmartwienia i smutki mogą na chwilę oślepić. Podaję pytania pomocnicze:
Co sprawiło, że się dziś uśmiechnęłam?
W jakiej sytuacji jest mi najczęściej wesoło?
Do kogo się dziś przytulałam?
Kto ostatnio powiedział mi komplement/pochwałę i co to było konkretnie?
Komu ostatnio pomogłam, kto mi pomógł?
Co ciekawego widziałam dziś na dworze?
Kogo kocham?
Jestem zdrowa?
Mam możliwości realizowania swoich pasji?
Czy ostatnio realizowałam jakąś pasję?
Czy jestem szczęśliwa?
***

Odpowiedzcie sobie szczerze na wszystkie, choćby to miało być zupełnie bez sensu, ale nie jest:)). Zobaczycie ^_^.
Proponuję na chwilę obecną zrobić to co ja, czyli wyjąć sobie soczystego arbuza z lodówki. Na upał perfecto. Zakładam jednak, że połowa z was nie ma go akurat w lodówce. Cóż kto powiedział, że życie jest sprawiedliwe.
Właśnie! Często zadręczamy się, że ktoś ma więcej od nas. Ktoś ma hajs, a ty nie. Ktoś jest w związku, a ty nie. Ktoś ma posłuch, a ty nie.
Po pierwsze
Jeśli byś miał te pieniądze, to twoje zachwiania emocjonalne by zniknęły? Nie.
Po drugie; gdybyś miał/a chłopaka/dziewczynę, czy twoje schizy z dzieciństwa by zanikły? Nie sądze.
Po trzecie; gdyby cię wszyscy słuchali, czy miałbyś im do przekazania coś wartościowego, a może przeciwnie; zgorszyłbyś ich i sprowadził na złą drogę?
Dostajemy tyle, ile możemy dostać. Wypełniamy to, co damy radę wypełnić. Żyjemy tym, co siedzi nam głęboko w sercach, choć wydaje nam się, że to głupi rozum napędzs naszą egzystencję.
Zapytaj się swojego serca, czego mu potrzeba do szczęścia.
Może to być pytanie retoryczne, przecież znasz już odpowiedź. Rób to, ale nie wymagaj od innych. Wymagaj wyłącznie od samego siebie. Oni ci tego nie dadzą na pstryknięcie palcami. Walcz o to, walcz z samym sobą.
Buduj tylko na dobrych fundamentach. Pokazuj swoim życiem, że jesteś godny szczęścia.
Zrobiła się tu mi mała gmatwanina, ale z grubsza ; jak szczęście "przywołać" i jak "utrzymać" by nie było tylko chwilowe. Czep się mocno myśli, która daje ci nadzieję/ uszczęśliwia cię. Powtarzaj to sobie. W dobrych chwilach i złych.  Zasada jest jedna; musi to być niepodważalny fakt.
***
Oczy mi się już zamykają, zasypiam wsłuchana w dźwięki częstochowskiej nocy. Mam myśl i jej nie puszczam. Wiem, że jutro wstanie nowe słońce.


poniedziałek, 10 sierpnia 2015

W drodze do Częstochowy + dużo zdjęć różnych

Hej wszystkim. Dziś nietypowy post. Właśnie jestem w podróży, jadę do Częstochowy. Nie, nie na pielgrzymkę, lecz do cioci.  Gorąco niemiłosiernie, bo klima taka sobie, ale przynajmniej jest WiFi. Za mną już długa droga i to z opóźnieniem. Miałam mieć w Krakowie pół godziny przerwy, a tu ledwo zdążyłam dosłownie przebiegłam z jednego autobusu do drugiego. Jazda bez przerwy od 9 do 15 to nic przyjemnego, jednakże zajmę się przynajmniej czymś pożytecznym pisząc coś na blogu.  W tle leci Kamień z napisem love, a przede mną jakieś dziecko płacze. Idealna atmosfera do pisania :3.
Na początek pokażę Wam kilka zdjęć z mojego telefonu i krótko je opiszę.
 To Mynio ( tekściarz, gra na basie w zespole Enej ), ja i Asia . Robimy sobie selfie po koncercie ;).
 Wieża? Restauracja w Złotych Piaskach :D.
 Pakowanie się na Oazę Letnią. ^^
 Takie tam modelowanie przed lustrem haha :).
To mój mały skarbek - piesek Finek :).
 Czerwcowy wypad do Warszawy :)).
 To mój żółw - Eliza :)
 Kawa o 5:30 na Dworcu Centralnym w Warszawie :D.
 Lednica 2015 <3
Gniezno ! <3 Średniowieczna katedra ^^

***
Mam nadzieję, że zdjęcia się podobały i ogólnie dzisiejszy nietypowy post. Następny dodam najprawdopodobniej jak wrócę i może będzie to fotorelacja z niego ^^ . To się zobaczy, bo mój aparat kategorycznie odmówił posłuszeństwa. ;)
Pozdrawiam Was nadzwyczaj orzeźwiająco, coby ulżyč w czas tej upalnej aury.
Ciao! ;)

Ps: Dziękuję za wejścia, komentarze i obserwacje i standardowo proszę o więcej :).
Ps2: Wczoraj byłam na koncercie Ewy Farnej, a w piątek Eweliny Lisowskiej, więc w następnym wpisie również zdjęcia z obu.:)

sobota, 8 sierpnia 2015

Dostrzec swój talent i... wykorzystywać go :).

Witajcie w nowym dniu :).
Pasja realizuje talent, mimo to od talentu do sukcesu jest droga długa jak Chiński Mur.  
Jak go/ je właściwie wykorzystywać? Przede wszystkim dostrzec ten talent w sobie.   Każdy go ma, każdy, nie mówcie, że nie. 
W czym problem? Oczekujemy spektakularnych, wielkich rzeczy i umiejętności, które "wyniosą" nas ponad innych, wyróżnią. Wiem to po sobie, bo też tak kiedyś myślałam. Tymczasem talent może być bardzo subtelny i przejawiać się w z pozoru małych, nieznaczących rzeczach. Przykład? Talent zrozumienia innych - osoba ta zawsze pozna, że komuś coś leży na sercu, umie wysłuchać, doskonale zrozumie drugą osobę i doradzi jej jak rozwiązać problem, dając jednocześnie pomoc i wsparcie. Mało? Ja uważam, że to bardzo dużo, takie osoby są na wagę złota. I to także jest talent ! :)
Kolejnym, który mi się nasuwa, a nie zawsze jest za niego uważany, to zdolność szybkiej nauki języków obcych, szybkiego i efektywnego zapamiętywania ich. Rzecz jakże potrzebna w dzisiejszym świecie i naszej europejskiej rzeczywistości. Znam i podziwiam ludzi, którzy władają nawet pięcioma językami i wciąż się uczą nowych, respekt!
Dobrze więc, przejdźmy od rozpoznania do realizacji.
Pierwsza rzecz- jak najwięcej tego talentu "używać". W pierwszym z opisanych przypadków takie użycie to po prostu częste rozmawiania z drugą osobą. Nawet nie wiemy ile dobra może ona uczynić swoją zwykłą-niezwykłą zdolnością.
W drugim z przypadków należy po prostu jak najczęściej rozmawiać w danym języku/ językach obcych z ludźmi z kraju, w którym się nim mówi. Nie wyjeżdżasz akurat? Co z tego! Proponuję omegle. Uczysz się np. hiszpańskiego; wybierasz więc taki na tej stronie i za parę sekund piszesz bądź rozmawiasz z kimś z tego kraju :).
Pasja realizuje talent - przykład- kochasz gotować, to twoje hobby, widzisz, że jesteś w tym dobry. Gotuj jak najwięcej; dla rodziny, przyjaciół, znajomych.  Ściągaj z internetu nowe przepisy, może zapisz się na kurs? Działaj! Chociaż do jakiegokolwiek sukcesu typu chociażby zwycięstwa w konkursie na regionalne potrawy dzieli cię droga długa i kręta, to mimo to nie poddawaj się, walcz. Nie wiesz ile osób na twoim etapie już zrezygnowało, ty idź do przodu, zostają tylko najlepsi.

Wierzę w Wasze możliwości

i zasyłam orzeźwiające , wakacyjne pozdrowienia
Ciao! :)

czwartek, 6 sierpnia 2015

Lenistwo - jak je pokonać?


Zacznę optymistycznie, a mianowicie od tego, że lenistwa jako takiego pokonać się nie da. Dlaczego? Należy sięgnąć do źródła (albo do korzeni jak kto woli). Pokonać lenistwo, to zwalczyć bariery, podświadome bariery, które kształtowały się w naszym umyśle na przestrzeni lat.
Na przykład; ktoś mówi sobie; kupię koszulkę, namaluje na niej napisy, własnoręcznie obrobię, tu utnę, tam pozszywam. W głowie kreuje się już obraz gotowej pracy oraz to, co powiedzą inni, ich reakcja; słyszymy jak nas chwalą. Teraz szybko, powrót do teraźniejszości, jesteśm już nastawieni, wszystko pięknie tylko... farb nie ma, koszulki białej nie ma, za późno by pójść do sklepu, ach może jutro, a właściwie to zły pomysł; nie umiem szyć, wyjdzie krzywo jak i napis, który hmm... w sumie banalny i tak w tym nigdzie nie wyjdę, bo wstyd... idę po telefon, wchodzę na Fb. Koniec. Ależ nie, wcaale nie byłam leniwa, po prostu znalazłam sto powodów. I co? I nic! Dalej zmarnowany czas. Taka sytuacja... ani biała ani czarna, tylko szara! A to jest najgorsze.
Inny przykład, bardziej uniwersalny; nauka w szkole; na lekcję, sprawdzian, cokolwiek. Przed rokiem szkolnym; "Będę się uczył/a na bieżąco, to nic trudnego!" Po paru dniach: "To dopiero początek, zacznę się uczyć jak ogłoszą pierwsze kartkówki." Za miesiąc: "O nie... pouczę się wieczorem, przed szkołą, na przerwie... Ej tam zrobie ściągi. Po co i tak nic nie umiem." A później: "Ależ ja się uczyłem/am, to ta baba się na mnie uwzięła, no i byłem/am chory/a" .
Znowu 100 powodów i co? I nic! Lenistwo niepokonane, zbiera coraz większe żniwo. Jego "zaletą" jest to, że kamufluje się właśnie w ten sposób.
Wróćmy do wspomnianych barier; przez lata okłamywaliśmy samych siebie i nie oszukujmy się- będziemy to robić nadal. Jak temu zaradzić? Moja podpowiedź - nie myśleć tak dużo! "Ale jak to?" Po prostu, bądź szybki; zanim zaczniesz wymyślać przeszkody rób to, co masz robić. Zaraz, teraz w "fazie projekcji"; zamiast myśleć o tym jaka ta koszulka będzie piękna i chwalona, to idź do sklepu po farby/guziki/kolorowe nitki i działaj. Zamiast na wakacjach wyobrażać sobie jaki to nie będę prymus z samymi 5-tkami, to zajrzyj do pierwszych tematów w książce już teraz. "Że co? Wakacje są od odpoczynku! Wszyscy..." Ale ty nie jesteś wszyscy :). Raz na jakiś czas można zrobić coś, co w powszechnej opinii jest uważane za dziwaczne. Wiesz ile możesz zdziałać przez te kilka tygodni? Przy minimum wysiłku teraz masz luz na początku roku oraz czas na zregenerowanie sił i przyzwyczajenie się do szkolnego rytmu.
Just do it! ;)
To co? Działamy razem? Ja lecę robić, to czego mi się nie chciało. W sumie wiem, że później będę czerpać z tego korzyści. Tak zawsze jest :).
W waszym przypadku to może być cokolwiek - jazda na rowerze, posprzątanie pokoju, naprawienie czegoś - dokładnie to, czego wam się nie chce.


Dziękuję za dużo komentarzy, wyświetleń i obserwacji na początek :).
Hm? Oczywiście, że chcę więcej! :D

To do następnego wpisu,

Hej! :)

środa, 5 sierpnia 2015

Coś na początek... :)

Hej wszystkim :). Nazywam się Ola, mam 17 lat i mieszkam w Gorlicach. Nigdy nie wiem jak zacząć prowadzenie bloga, a raczej co napisać w pierwszej notce. Może krótko o czym on w ogóle będzie; o wszystkim! Od przemyśleń, przez przepisy, aż po recenzje książek. Czyt. o czym mi się zachce napisać jaki pomysł mi wpadnie do głowy. Czy miałam już wcześniej bloga? Skłamałabym, jeśli powiedziałabym, że ten jest moim setnym. Miałam ich tak dużo, że już nie liczę, aczkolwiek na dłużej zostawałam może na kilkunastu. Słomiany zapał, o tak, to cała ja. Na początku natchnienie, wielka wena, sto pomysłów na minutę... a za parę dni "nie chce mi się". Ale walczę z tym! :)
Żeby nie poprzestawać na niczym w tej pierwszej notce, to może opowiem coś więcej o sobie. Ucze się w liceum ogólnokształcącym na profilu społeczno-prawnym. W te wakacje byłam już na oazie letniej w Porębach Dymarskich (17 dni) oraz w Bułgarii na koloni (11 dni), w domu byłam zalednie kilka, a to już większa część wakcji za nami :o. Czy cieszę się, że tam pojechałam? Bardzo! Na jednym i drugim wyjeździe poznałam mnóstwo ciekawych osób (chciałam napisać, że wspaniałych, jednakże nie poznałam ich na tyle, by to osądzić, więc będzie to bardziej precyzyjne określenie), a także wiele się nauczyłam (od "przyziemnych" umiejętności takich jak gra w pingponga, po sprawy poważniejsze; doświadczenia emocjonalne, mówiąc wprost- nauczki, przestrogi na przyszłość, nie było to może przyjemne, ale jak już powiedziałam wiele mnie nauczyło). No nie! To poprzednie "zdanie" jest zdecydowanie za długie, przepraszam was moi czytelnicy, za brak kropek :P. Mam nadzieję, że zrozumieliście, co chciałam wyrazić ;).
Interesuję się podróżami, moim hobby jest także pisanie wierszy i opowiadań. Najlepiej czuję się w wodzie; kocham pływać oraz nurkować (najlepiej w morzu!:D). Przyznam się szczerze, że wychodzi mi to całkiem nieźle.
Chciałam też napisać, że lubię chodzić/chodzę czasem na sesje zdjęciowe, jednakże byłam dopiero na dwóch, więc cóż... szumnie powiedziane ;).
Jestem jedynaczką, mieszkam w bloku wraz z mamą, tatą (jeśli przyjedzie) i żółwiem Elizą (który ma już 11 lat).
Uwielbiam zielony, mój pokój jest cały urządzony w tym właśnie kolorze, oczywiście w różnych jego odcieniach. Kiedyś wstawię tu jego zdjęcie :).
To chyba tyle  jak na ten pierwszy wpis. Piszcie w komentarzach, co sądzicie o moim początku bloga oraz podawajcie pomysły na kolejną notkę, tzn. o czym chcecie, żebym napisała.
Wstawiam moje zdjęcie, żebyście wiedzieli z kim macie doczynienia, jednakże komentujcie notkę, a nie zdjęcie, bo wtedy nie będę miała pewności, czy przeczytaliście ;).
Do następnego wpisu, pozdrawiam ciepło,
Hej!

https://www.youtube.com/watch?v=05Qdu0jkihU

tego słuchałam podczas pisania ^^