środa, 25 marca 2020

Jak przeżyć (a nie przeczekać) czas kwarantanny i nie zwariować?

Witajcie Czytelnicy!💗
Zgodnie z wolą ludu, wygrał temat o tym, jak przeżyć czas kwarantanny (a nie przeczekać) i jednocześnie nie zwariować. Zrobię to w formie powiedzenia Ci o tym, czego NIE robić i tym samym jaką postawę przyjąć w zamian. Zaczynajmy:

TEGO NIE RÓB:

- nie żyj odwołanymi wyjazdami, koncertami, wydarzeniami, które miałeś zaplanowane na ten rok, najbliższe miesiące


Hm, wyszło szydło z worka? Odkrywasz być może przykrą prawdę o sobie samym, że nie żyłeś teraźniejszością, ale wciąż na coś czekałeś. Koronawirus to zweryfikował. Zweryfikował plany, ale także Twoje podejście do życia.
Tak, przyjmij do wiadomości, że w najbliższym czasie nici z koncertów i wyjazdów. Ale wiesz... Twoje życie może być piękne, wartościowe i pełne szczęśliwych dni pomimo tego. Nie potrzebujesz tych wydarzeń, by być szczęśliwym. Szczęście to wybór, TWÓJ wybór. To od Ciebie zależy, czy wstaniesz rano i wyrazisz wdzięczność za kolejny dzień, czystą kartę w Twoim życiu. Od Ciebie zależy czy zauważysz i ucieszysz się drobnostkami; mama zrobiła Ci Twoje ulubione naleśniki, jesz je w akompaniamencie śpiewu ptaków, wykonałeś telefony do przyjaciół, bliscy pamiętają o Tobie, możesz pogrzać się w słońcu na balkonie, obejrzysz swój ulubiony film, porobisz coś kreatywnego, zaczniesz to na co nigdy nie miałeś czasu i ... ucieszysz się tym. Tak, od Ciebie zależy czy się tym wszystkim ucieszysz, czy będziesz wdzięczny za te drobne rzeczy.

- nie sprawdzaj co chwila wiadomości z Polski i świata


Informacje o koronawirusie powtarzają się w najróżniejszych konfiguracjach. Prawdziwe informacje mieszają się z tymi fałszywymi. Można się pogubić i... nieźle zdenerwować. Skończ z tym. Wystarczy, że raz dziennie sprawdzisz ilu jest zarażonych, ile ofiar i czy koronawirus dotarł do Twojego miasta. Przez resztę czasu - nie myśl o tym i tak nic na to nie poradzisz. Możesz tylko i aż - unikać wszelkich zgromadzeń, to wystarczy, w porządku, stosując się do rządowych zaleceń robisz wystarczająco, świata nie naprawisz, choroby nie przegonisz.

- nie rozmawiaj o koronawirusie z rodziną, ze znajomymi


Zmieniaj temat! Porozmawiaj o tym, o czym zawsze chciałeś. Powypytuj członków rodziny o ich młodość, pierwszą pracę, przypały ze studiów, pierwsze miłości, zabawne historie z życia. Lepiej się poznacie i oderwiecie swoje myśli od tego przykrego tematu. Gdy rozmawiasz ze znajomymi na kamerce- poznajcie się lepiej, pograjcie w coś, porozmawiajcie o sztuce, filmach, książkach, o czymś dobrym, zamiast nakręcać się wzajemnie.

- nie spędzaj całych dni w wirtualnym świecie


Gdy masz tzw. produktywne godziny - nie siedź przed laptopem czy telefonem. Wyjątkiem oczywiście jest e-learning, ale wtedy się uczymy. Mam tu na myśli social media itd. Na to lepiej poświęcić czas wieczorem, gdy nasz mózg pracuje już na zwolnionych obrotach.
Gdy jest produktywny natomiast, to:
 a) twórz; maluj, rysuj, pisz, nagrywaj, fotografuj.. b) ucz się c) czytaj książki d) ćwicz, skacz na skakance, kręć hula hopem.. e) poświęcaj czas i energię bliskim f) sprzątaj i gotuj (może poeksperymentuj z nowymi przepisami?) g) idź na samotny spacer w odludne miejsce bądź zabierz kogoś ze sobą do pary, obserwuj oznaki wiosny, zresetuj mózg, pooddychaj...

- nie zamartwiaj się tym, czego nie możesz zmienić


Nie masz wpływu na to, ile będzie trwała kwarantanna, ilu ludzi umrze, ilu się zarazi. Nie masz wpływu na skuteczność działań rządów, czy lekarzy. Nie masz wpływu na to, kiedy otworzą szkoły i uczelnie ani jak ten e-learning będzie wyglądał. Więc... nie zamartwiaj się tym wszystkim! Jasne, przejmować w jakiś sposób się trzeba, ale w zdrowy. Rób to co możesz: Stosuj się do zaleceń. Możesz wpłacić datek na walkę z epidemią. Możesz się pomodlić w intencji ustania epidemii, otuchy, nadziei dla chorych i ich rodzin, o zbawienie dla zmarłych i pociechę dla ich rodzin, za lekarzy, pielęgniarki, wolontariuszy o siłę dla nich. I o mądrość dla ludzi, by stosowali się do obostrzeń.
Z grubsza to tyle co możesz zrobić w ramach "przejęcia się sytuacją".
Ale nie zamartwiaj się tym, na co nie masz wpływu! Nic to nie da, a szkoda zdrowia, które jak widzisz, jest na wagę złota.

Co jeszcze możesz zrobić?


- uświadomić sobie, że to niezwykły czas, który został nam dany PO COŚ. Przede wszystkim po to, byśmy przemyśleli swoje życie, wartości jakimi się kierujemy, priorytety. Zauważyli co w życiu jest naprawdę ważne, a co mniej. Zainteresowali się swoim wnętrzem.

- pogodzić się z rodziną, jeżeli jesteś z nimi pokłócony, oczywiście o ile oni też tego chcą. Polepszyć z nimi relacje. Zawsze jednak możesz im w swoim wnętrzu przebaczyć, bo przebaczenie to akt jednostronny. Uwalniaj się za każdym razem od toksycznego wpływu żalu. Przebaczenie to decyzja, nie patrz na zwodnicze emocje, tylko na to co chcesz tym osiągnąć. Spokój wewnętrzny - to jeden z głównych celi przebaczania innym.

- jeżeli jesteś wierzący, to poświęć więcej czasu na rozmowę z Bogiem, czytanie Pisma Świętego, książek pogłębiających wiarę, może internetowe rekolekcje, których jest od groma. Pamiętaj o transmisji Eucharystii i czynnym uczestniczeniu w niej (czyli modleniu się słowem, postawą, zaangażowaniem, a nie tylko biernym oglądaniu). Może częściej zaczniesz odmawiać Różaniec, czy Koronkę? A jeżeli jesteś niewierzący, to poświęć więcej czasu na szczere i uczciwe poszukiwanie.

- gdy już przestaniesz się zamartwiać tym wszystkim możesz stworzyć listę rzeczy, które chcesz zrobić po ustaniu kwarantanny np. "Pojechać do Energylandii, urządzić domówkę dla znajomych, pójść do teatru, pojechać w góry, iść na zakupy z przyjaciółkami". W trudnych chwilach czytaj tę listę i mów sobie: "Warto jeszcze trochę wytrzymać, by później cieszyć się tym wszystkim". I miej pokój w sercu, bo czas na to przyjdzie.

- właśnie! Raz jest czas na to, a raz na co innego. Ludzie w dzisiejszym świecie wywrócili to wszystko do góry nogami, wszystko musi być zaraz natychmiast, nie potrafią czekać, zawsze chcieliby zabawę. A teraz muszą czekać. Nie mogą się bawić. Czy nie lepiej robić to wszystko z własnej woli? Powstrzymywanie się od czegoś, to nie cierpienie. To dobry czas. Wielki Post, to nie pora bycia smętnym, lecz pora uświadomienia sobie, ŻE WSZYSTKO MA SWÓJ CZAS. Że nie muszę mieć wszystkiego od razu. Że warto na coś czekać, czegoś sobie odmówić. Zahartować się, by mieć więcej siły na walkę z pokusami. By przeżyć jak najlepiej oczekiwanie na Zmartwychwstanie. I później świętować, jeść, tańczyć na całego. W tym roku zapewne to świętowanie w sensie przyziemnym będzie nieco przesunięte. Ale Wielkanoc będzie wtedy, kiedy ma być. Inna niż co roku z zewnątrz. Ale w środku nadal taka sama. Życiodajna śmierć. Umarł, byśmy żyli na wieki i mieli prawdziwe życie w sobie już tu na ziemi. To się nie zmienia i nigdy nie zmieni.  Ha, aż mi się zrymowało.

Mam nadzieję, że pomogłam Wam trochę w rozkminach, jak przeżyć ten czas.
Dajcie znać w komentarzu, co sądzicie.

Wyprowadzajcie swój umysł na spacer regularnie, metaforycznie i dosłownie.
Trzymajcie się zdrowo
Paaaaaa!:)