wtorek, 29 września 2015

Co nowego

Heej wszystkim :). Dawno nie pisałam, a to dlatego, że po prostu nie mam o czym.  U mnie, cóż, raz dobrze raz źle, już sama nie wiem :). Muszę się jakoś uporządkować, zebrać myśli, zająć czymś może?
Czasem, gdy człowiek spędza czas mało twórczo, jak ja wczoraj albo przed wczoraj (uczenie się... niestety) to później nie ma co robić z wolnym czasem, jak ja teraz. 

Ostatnio zastanowiły mnie słowa; "Wszystko moje, kiedy nie chcę nic".  W sumie to racja, bo jeśli niczego nie chcę, to po prostu mam co mam i skoro to mam to wszystko jest moje. Moje wszystko jest moje. Ale fajnie!!!
Really ._.
Ostatnio też zaczęłam być bardziej optymistyczna i się niczym nie przejmować. Kiedyś jak bym wiedziała, że dostanę 1 w szkole, to bym tragizowała, a dziś... no trudno stało się, moja wina, ale może być tylko lepiej. Kto by się przejmował ocenami, jeśli jesteśmy tylko pyłkiem we wszechświecie? A księżyc bywa nazywany czerwonym, trzeba w to wierzyć, choć z mojego balkonu wydawał się raczej kremowy :))). <Co ja piszę>
:)
Recently (żeby nie powtarzać ciągle "ostatnio" hihi) odkryłam, że wcale nie chcę być dziennikarką. Oni muszą być tacy elastyczni i udawać, że interesuje ich to, co wcale, w ogóle interesujące nie jest. Tylko teraz mam problem, bo poza pisaniem książek nie mam konstruktywnego planu na życie, o nie. Może coś mnie jeszcze "oświeci" do tego czasu.
A "ten czas" to jest mniej więcej za mniej niż 2 lata, kiedy trzeba będzie składać papiery na studia. To dużo czasu! W tydzień może się zmienić całe życie człowieka, dosłownie obrócić o 180 stopni, więc w 2 lata... hoho :).
:D
Last time spodobała mi się piosenka "Mam tę moc", która to wtedy, gdy była modna nie podobała mi się w ogóle. Najbardziej lubię ten fragment:
"I myśl powietrze tnie jak kryształowy miecz.
Nie zrobię kroku w tył. 
Nie spojrzę nigdy wstecz!

Mam tę moc!
Mam tę moc!
Z nową zorzą zbudzę się.
Mam tę moc!
Mam tę moc!
I już nie ma tamtej mnie!

Oto ja!
Stanę w słońcu dnia."

Takie prawdziwe:)). Ostatnio (musiałam) zaczęłam ... nie sięgam już tak często do przeszłości jak wcześniej. Bardziej skupiam się na tym co jest i co mogę zrobić, by to zmienić/ulepszyć/zmodyfikować. Zaczęłam też być bardziej hmm odważna? Tak czy inaczej zapisałam się na szkolne kółko teatralne i ostatnio musiałam jako pierwsza zaprezentować tekst, którego nie umiałam w całości <tak wypadło>. Myślałam, że już nie wyjdę, ale nie myślałam o tym i jakoś się przemoglam uhh. Ale jeszcze mi daleko... :). Początki początków bywają trudne. Ale może koniec będzie interesujący? Kto wie.

Najlepsza jest ta niewiedza... bo najlepsze rzeczy dzieją się, gdy są zupełnie niespodziewane. Chcemy coś- nie ma. Przestajemy o tym myśleć - jest. Tyle razy już mi się to zdarzyło :).

przerywnik zdjęciowy xd

Co jeszcze ostatnio zrobiłam? Tańczę dużo, śmiejęsię często, trochę marzę, a trochę realizuję. Dostrzegam i ufam, że tak ma być.
W ogóle to fajnie by było wypracować w sobie takie podejście:
Co należy zrobić rano
1. Zbudź się
2. Pomyśl, że to dobrze, że  żyjesz i jak to dobrze
3. Zapomnij o wczoraj
4. Rób to, co kochasz
5. Przeżyj go w końcu, a nie przeczekaj.
6. Jak ci się wieczór nie uda to nie martw się, bo jest jeszcze nowe jutro i będziesz  mógł to znowu uczynić następnego dnia

Fajnie? Fajnie :).
Wiadomo, czasem jest tak, że się wstać nie chce, ale to w sumie iluzja naszego umysłu, zupełnie zbędna i warta odrzucenia.
Tego się trzymam, bo niekiedy pokazuje mi rzeczywistość jakiej nie ma, moja perspektywa nie zawsze jest perspektywą ogólną (no oczywiście bo przecież jest moją). Więc może jest lepiej niż myślimy? Albo gorzej? Jakby nie było w pewnej części da się to zmienić swoim podejściem. Kiedyś słyszałam gdzieś; jeśli przetrwasz chwilę, przetrwasz wszystko, obawy są fikcją. Racja. Stawiam kropkę.

<-- a to w N.Sączu

Dobrze, że jesteście Wy, którzy to czytacie! :)
Pozdrawiam ciepło 
Paaaaa! ^_^



poniedziałek, 21 września 2015

Zdjęcia z parku + Jesienny kącik poetycki?

Heeej wszystkim :). Tygodniowa nieobecność, to chyba rekord mojego bloga :D. Po prostu ostatnimi czasy miałam tyyle na głowie, że... tak wyszło ;).
Od wczoraj mam w domu nowego lokatora, a mianowicie psa mojej babci, sialala oczywiście zdjęcia muszą być:

                         Dzień dobry cześć jestem Finek... (część mnie pewnie kojarzy )





                     Jego spojrzenie zdaje się mówić "dość tych zdjęć, jestem wkurzony"
To z dziś z parku. Miałam napisać posta pt. " 374748383rzeczy, które mnie denerwuje", ale jakoś straciłam wenę. Ta szkoła ze mnie wyciągnęła całą kreatywność..:).*a jednak*
Chyba uwielbiam jesień, ten spokój i pusty park! 


Liść spadł, a może to była zwiędła róża
świata blask odbija się w kałużach
prosto już nie oglądaj się za siebie
zapomnij że byłaś zapomnij że jesteś
To nie liście, to ciche życia spadanie
to nie róże, lecz twoje zwiędłe ty
Nie czekaj aż coś wreszcie się stanie
odważ się i bądź nią właśnie dziś.

Jesień to czas pożegnań
rozstań na pewien czas
Lato zostawia swą pajęczynę
i wspomnień kłujący czar
A ty wciąż idziesz i idziesz
w osnowę co znów majętniejsza
Patrzysz, a końca nie ma
ulicą tą  była ta pierwsza
Słońce się chyli czerwone
różowe niebo, czarne sny
Może byłaś nią kiedyś,
teraz to na pewno nie ty.

Chyba uwielbiam, gdy mam wenę <3.
________________________

Może zakończę pozostawiając z tym Was. Piszcie, jak Wam się podoba, proponujcie, co chcecie w kolejnym wpisie, po prostu komentujcie <3.
Paaaa!:)

poniedziałek, 14 września 2015

Koncert Luxtorpedy - jak było? - Genialnie!

Heej wszystkim :).
Przepraszam za długą przerwę w pisaniu. Spowodowana została tym, że po pierwsze szkoła (tss kiepska wymówka), a po drugie dodałam parę dni temu post, który jednak usunęłam z bloga, bo uznałam, że wolałabym te przemyślenia zostawić dla siebie. 
Tak, czy inaczej mam świetny temat na post, a mianowicie opiszę koncert Luxtorpedy, na którym byłam w ostatnią sobotę :). Zacznę od początku.

O tym, że jadę dowiedziałam się w piątek wieczorem. W końcu udało mi się przekonać moją mamę, by mi pozwoliła jechać. (edit:To był pierwszy koncert Luxtorpedy na jakim byłam! Dlatego mega mi zależało).
Spakowałam się i o 12:10 w sobotę pojechałam. Dokładnie na 16:10 byłam już w Siemianowicach. Poszłam do tego parku i czekałam, aż otworzą. 
O 17:30 wpuszczali, a o 18 zaczął się koncert. Miałam miejsce na samym środku w pierwszym rzędzie pod sceną i już się z tamtąd nie ruszałam :).
Supporty były dość ciekawe, zwłaszcza trzeci; jakoś tak rozruszał wszystkich. No ale... w końcu nadeszła wyczekiwana godzina 22:30 i rozpoczął się koncert "Gwiazdy wieczoru", czyli oczywiście Luxtorpedy.
Moja reakcja była taka sama, jak wtedy, gdy po raz pierwszy widzę jakiś zespół/wykonawcę . "Jej oni naprawdę istnieją" XD. Nie no... :P .
Od początku było świetnie, zaczęli dość konkretnie, już od pierwszych piosenek udzielił mi się klimat, wiecie o co chodzi ;). Dziś trochę gardło boli haha :)).
Kolejność piosenek była taka (trochę z pamieci, a trochę zaglądam do setlisty na fb); Mambałaga, Wilki Dwa, Nieobecny nieznajomy, Pusta studnia, Za wolność, Gdzie ty jesteś, Jeu let poids, 44 dni, Pod sufitem, Samotna, Tajne znaki, Niezalogowany, Hymn, W ciemności, Autystyczny, Pies Darwina, Serotonina.
Było po prostu... hmm nie da się tego opisać, energia, moc, co tam jeszcze :D. Na pewno jeszcze kiedyś to powtórzę ^^.
Po koncercie pogadałam sobie chwilę z Litzą, jak wyszedł do wszystkich.Później poszłam dalej w świat ( a raczej w miasto), czego zupełnie nie przewidziałam, spontaniczne plany są najlepsze :).
Siemianowice Śląskie i Katowice, to piękne miasta :D.

A teraz fotorelacja --->


Oczekuję ^^.

Pierwszy support Seven on seven

Drugi support Xpressive

Trzeci support Ludwik

Czwarty support Chico

Dużo nas dużo nas i "genialna" jakość mojego aparatu.

Jak widać :).

Gwiazda wieczoru ^^

Luxtorpeda :)


Że niby nie mam z nimi zdjęcia? Haha XD.

Ochroniarz sobie wszedł w kadr :).

Na zakończenie ^^.
Katowice nocą ^^.





sobota, 5 września 2015

Opowiadanie + miesiąc bloga

Lato tego roku było wyjątkowo upalne. Amelia siedziała na skwerku i przyglądała się pływającym po stawie łabędziom. Lekki wietrzyk przewrócił kartkę we właśnie czytanej książce, a chwilę później silniejszy już zmierzwił jej włosy. Udała się w to miejsce, by oddać się zapomnieniu. Ostatnimi czasy bowiem spotkały ją nad wyraz przykre wydarzenia. W oddali ujrzała koleżankę ze szkoły zmierzającą w jej kierunku. Poderwała się szybko i ruszyła w stronę ulicy. Nie miała ochoty w tamtej chwili z nikim rozmawiać. Szła żwawym, sprężystym krokiem, robiąc duże susy, co umożliwiały jej długie i nad wyraz chude nogi. Jej proste jak druty blond włosy powiewały na wszystkie strony. Przypadkowy obserwator mógł zauważyć, że na jej twarzy malowało się za równo zdenerwowanie jak i lęk. Patrzyła pod nogi, nie chciała nikogo widzieć. Paręset metrów dalej, gdy upewniła się, że straciła z oczu koleżankę, usiadła na trawie przy fontannie i powróciła do swej lektury. To określenie nie jest zbyt precyzyjne, jeśli brać pod uwagę znaczenie; lektura szkolna. Ze względu na swą tematykę, ta pozycja nie miała by na lekcjach polskiego racji bytu. Był to bowiem dramat psychologiczny o wdzięcznym tytule "Kwas życia". Przeciętny człowiek chcący oderwać się od zmartwień wybrałby zapewne coś lekkiego i przyjemnego; obyczajówkę na przykład. Ale Amelia była kobietą nietuzinkową, a niekiedy wręcz specyficzną. Nie można jej było na pewno zarzucić mało oryginalnego stylu bycia. Gdy miała 6 lat zaskoczyła wszystkich, używając żelazka do stopienia żółtego sera. Parę lat później wywołała ogólne oburzenie przychodząc do szkoły w pofarbowanych na fioletowo włosach. Było to bowiem tuż przed jej Pierwszą Komunią Świętą. Można sobie wyobrazić reakcję reszty klasy i oczywiście nauczycielki. Amelia jednak nigdy nie przejmowała się tym, co o niej pomyślą inni. Dlatego zadziwiającym jest, że tym razem się złamała. Starała się ze wszystkich sił zapomnieć, ale natrętne myśli przeciskały się przez jej umysł niczym ostrza. Parę godzin wcześniej zerwał z nią chłopak. Byli razem 6 miesięcy. Na tyle długo, by biedna dziewczyna przyzwyczaiła się do tego stopnia, że nie brała pod uwagę tego, iż mogą nie być razem na zawsze. Milcząca, a wręcz otępiała udała się do parku. Do domu nie mogła wrócić, bo w nim zawsze jest pełno ludzi; rodzice, no i czwórka rodzeństwa. Od razu by poznali, że coś z nią jest nie tak. Przyszła więc tutaj, w nadziei, iż nikt nie zakłóci jej spokoju.
Siedząc wciąż na trawie czytała zawzięcie, do póki nie natrafiła na następujące zdanie "Wyjechała do Londynu na całe 6 miesięcy". No nie, ta przeklęta liczba! Wszystkie zasłony pękły w jednej chwili, wystarczyły te dwa słowa, by złamać ją ponownie i stopić barierę obojętności. Wszystko bowiem, co kojarzy się z NIM musiało zostać usunięte z otoczenia, by udała się operacja pt "zapomnienie". A tu już pierwszego dnia, ba, po paru godzinach porażka. Amelia czuła, że łzy napływają do jej dużych, niebieskich oczu. "Muszę się uspokoić" - powtarzała sobie w myślach. Wokół było przecież dużo ludzi. Nieznajomych, ale to zawsze jakaś przeszkoda, by w spokoju okazać swe emocje.
Nie chciała tego, a jednak znów powróciły do niej rozmyślania "dlaczego?" Tego nie wiedziała. Tylko puste "musimy zakończyć nasz związek, to nie ma sensu." I cóż miała mu na to odpowiedzieć? Rzuciła tylko "Jesteś okropny!" po czym wsiadła do pierwszego lepszego autobusu, który zawiózł ją pod park miejski. Postanowiła jednak nie dać się, mówiła sobie w myślach; "Bądź silna!"
Już, już a by się uspokoiła, aż tu nagle zobaczyła na ścieżce Fabiana, jej kolegę z podstawówki. Ten niestety, w porównaniu do poprzedniej znajomej, zauważył ją i podszedł z uśmiechem.
- Amelia! Tyle lat! - podał jej rękę na powitanie. Dziewczyna uścisnęła ją niepewnie.
- Cześć. - tylko tyle zdołała z siebie wykrztusić
- Co słychać? - niczego nie świadomy chłopak kontynuował konwersację
- Hm, właściwie to przyszłam tu by pobyć sama. - Amelia postanowiła od początku nie owijać niczego w bawełnę.
Chłopakowi nieco zrzedła mina, ale mimo to nie dawał za wygraną.
- Daj spokój, chodź. Zapraszam cię na lody. - zaproponował i podał jej rękę by wstała.
- Ale ja...- zacięła się na chwilę. Fabian spojrzał na nią znacząco. W sumie to nie miała nic do stracenia, a może i udałoby się przy nim bardziej zapomnieć. Tak, to przeważyło szalę. Amelia westchnęła i wstała.
- W porządku. - powiedziała cicho
- Chodźmy więc, znam świetne miejsce, tanio i smacznie. - chłopak wyraźnie się ucieszył. Entuzjazm aż z niego emanował.
Cóż było mówić, poszli. Przechodzili uliczkami mniejszymi i większymi. Minęli już parę budek z lodami. Amelia czuła, że Fabian robi to specjalnie. Chce z nią iść jak najdłużej, dlatego tak kluczy i wciąż mówi "to jeszcze nie tu". W sumie marne pocieszenie, bo nigdy nie była nim zainteresowana, ale dobra i to. Gdyby go nie spotkała musiałaby zapewne niedługo wracać do domu, a tego za żadne skarby nie chciała.
W końcu, przeszedłszy już na inną dzielnicę przystanęli.
- To tutaj . - wskazał na niewielki, drewniany domek, wokół którego owijała się winna latorośl. Wokół kilka białych stolików z równie białymi krzesłami, białymi obrusami i białymi różami w wazonie. Była to po prostu zwykła-niezwykła budka z lodami.
- Ładnie tu. - powiedziała zdawkowo Amelia.
- Ja sądzę, że nawet bardzo ładnie. - sprostował Fabian. - Gdzie siadamy? Zajmij nam miejsce, a ja zamówię coś specjalnego. - puścił do niej perskie oko.
" No ładnie" - ironizowała w myślach-  "Nawet się mnie nie zapyta, czego chcę, tylko sam mi wybiera".
Wybrała stolik na uboczu, pod wielką rozłożystą, jak mniemała jabłonią. Zauważyła, że Fabian najwyraźniej zna się ze sprzedawczynią, poznała to po sposobie w jaki ze sobą rozmawiali.
"Pewnie zaprowadza tu co tydzień inną" - pomyślała i westchnęła nad własną naiwnością. Trudno, wytrzyma.
Po chwili wrócił z tajemniczym uśmiechem. Amelia obawiała się co może znaczyć to "coś specjalne". Miała tylko nadzieję, że nie będzie w tym orzechów, na które jest od zawsze uczulona.
- No więc... jak żyjesz Amelko?- spytał, starając się nawiązać rozmowę
Spłoszona dziewczyna nie wiedziala co odpowiedzieć, nie powie mu przecież, że jest gorzej niż źle, bo będzie wchodził w szczegóły. W końcu rzuciła:
- Czy w tych lodach nie będzie orzechów? Jestem uczulona.
- Wiem o tym, nie mam zamiaru cię zabijać. - odrzekł spokojnie
- Um... to dobrze, że wiesz. - zmieszała się. On na prawdę wiele pamięta.
Nie wiedząc co robić wyjęła nieświadomie swoje szkice i zaczęła wertować kartki. Nie uszło to oczywiście uwadze Fabiana.
- Hej, co tam masz? Pokaż! - wychylił się, by zobaczyć owe szkice. Dziewczyna odruchowo zasłoniła je ręką.
- No, no. Muszę przyznać, że oryginalna kreska. Masz talent!- powiedział z uznaniem, wziąwszy jej ręke. Amelia zmieszała się.
- Zostaw, to moje. Nie pokazuję ich nikomu. - szepnęła zawstydzona
- A szkoda, bo jest na co popatrzeć. - odparł szczerze. - Hmm...- zamyślił się.
Jego towarzyszka milczała, również zatopiwszy się w rozmyślaniach. W końcu niezręczną ciszę przerwał Fabian.
- Mam dla ciebie propozycję. - powiedział tajemniczym głosem, usiłując jednocześnie spojrzeć jej w oczy. Na próżno, bowiem ta patrzyła w dół.
Teraz zdenerwowała się jeszcze bardziej. Co miały oznaczać te słowa?
- Robię na studiach projekt dotyczący młodych artystów. Nie chciałabyś robić tego na poważnie; no wiesz; wystawić parę prac, może ktoś się zainteresuje, coś zleci?
Amelia na chwilkę podniosła wzrok, by zaraz opuścić go znowu.
- Nie nadaję się do tego. Chyba zwariowałeś. - wycedziła, robiąc się coraz bardziej czerwona.
- Spokojnie, nie denerwuj się. To tylko luźna propozycja. Myślałem, że może chciałabyś...
- Spójrzmy prawdzie w oczy; to tylko zwykłe szkice. Kto chciałby je oglądać? Nikt. - skończyła cicho
- Oj, zdziwiłabyś się. A tworzysz coś oprócz szkiców? Może akwarele? - spytał
"O moje kochane akwarele, ostatnio namalowałam bukiet chryzantem..." - pomyślała
- Czasami... ale ostatnio przestałam. Mój chłopak... ekhm, mój były chłopak uważał, że to strata czasu. Denerwowało go, gdy ciągle tylko malowałam. - przyznała zawstydzona
- A to palant!- rozjuszył się Fabian. - Dobrze, że z nim skończyłaś.
- No właśnie to on ze mną zerwał. - odparła, cały czas patrząc w podłogę.
- Podwójny palant! Skąd tacy ludzie się biorą? Z taką dziewczyną zerwać... idiota.- warknął poirytowany.
Amelia milczała, czuła bowiem, że zaraz nie wytrzyma. Już, już miała wstawać, gdy Fabian zapytał nieśmiało:
- To jak? Zgodzisz się wystawić kilka prac w naszym instytucie?
Ta już miała odmówić, jednakże coś, jakaś potężna siła obróciła nią nagle o 180`C. Odparła pewnym głosem:
- Tak, zgadzam się. Nakreśl tylko tematykę i...
- To świetnie!- przerwał uradowany. - Amelia ty to jesteś... zagadkowa, ale...wspaniała. - wyznał z uśmiechem. - Tematyka to rośliny i krajobrazy.
"Co za zbieg okoliczności" - przeszło jej przez myśl
- Mogą być chryzantemy? - spytała tajemniczo
- Idealnie! - odparł Fabian
- No, to będziemy w kontakcie.
- Na to wygląda. Za udany projekt- wzniósł pusty pucharek po lodach. - No, stuknij.
- Za udany! - wzniosła toast, teraz już bez obaw Amelia.
________________________________

Dzisiaj mam dla was jedno z moich krótszych opowiadań. Piszcie, czy się podobało :).
^^

Dziś mija miesiąc bloga! Robię więc podsumowanie:
4066 wejść
40 obserwatorów
189 komentarzy

Dziękuję :*.
Trzymajcie się ciepło i komentujcie !
Paaa :D!



środa, 2 września 2015

Szkoła się zaczęła i... co dalej?

Hej wszystkim :).

Zaczęło się, grunt by zacząć jak najlepiej i już od początku objąć dobrą taktykę. Na wielu blogach są porady; sprawdzone bądź nie. Ale moje będą trochę inne, bo moje. I na pewno sprawdzone, stosowałam w poprzednich latach i osiągnęłam wyniki, z których byłam zadowolona. Nie chcę się chwalić, bo dalej mi do tego niż wielu z was myśli, mówię po prostu jak jest i chcę moje "sposoby" przekazać dalej, by inni mogli z nich korzystać :).

Jak się efektywnie uczyć:

1. Pozytywne nastawienie
2. Stawianie sobie realnych celów
3. Nie zniechęcać się
4. Podchodzić do czytania z zaciekawieniem
5. Rób notatki
6. Bądź szczery wobec siebie, sprawdzaj jak dokładnie dany materiał umiesz
7. Rób przerwy, otwórz okno, zaczerpnij świeżego powietrza
8. Ucz się na bieżąco, kucie dzień przed sprawdzianem jest męczące i bezsensowne.
9. Na pokusy, które odpędzają w danej chwili od nauki odpowiadaj krótkim "milcz". Nie rozmyślaj "ale... A może... Zrobię coś innego". Po prostu przezwycięż to.
10. Bądź cierpliwy i pokorny.

Taaadam! Wszystki :). Moje "złote top 10 "porad.
By nie zahaczyć o hipokryzję, przyznam się, że oczywiście nie zawsze je stosowałam, bo wiadomo każdy ma gorszy dzień terefere leń. Zwłaszcza co do ostatniego ;).
Nie bez przyczyny podkreśliłam punkt 6. To jest najważniejsze. Wbijcie to sobie do łebków i nie wyciągajcie z już nigdy. Podkreślam, pogrubiam, biorę w tabelkę, zakreślam oczodajnym markerem. Bez punktu 6 ani rusz. To głównie dzięki temu odnoszę wyniki jakie odnoszę. Trzeba być skrupulatnym i nie przekładać stron mówiąc "to umiem , aa to się nie uczę bo umiem". Bo akurat z TEJ strony będzie pytanie na sprawdzianie, tak zawsze jest ;). Trzeba po prostu z danego tematu umieć wszystko. Wszystkiego się nieda tak, tak wiadomo, ale zawsze można próbować. - O i to też jest ważne. W końcu się uda :). Grunt to zobaczyć gdzieś na horyzoncie ów koniec. Dobiegniemy do niego i okaże się, że za końcem będzie nowy początek. Tak to już z nauką jest :)).

***
A co u mnie? 2 LO zaczęta intensywnie; są już zadania, zapowiedziane kartkówki, no i lektura do czytania. Codziennie historia i polski i takie tam humanowe rewelacje. Zmiany są okay ^^. Póki co nie narzekam, luźno jest, można pogadać, pośmiać na lekcjach (i między nimi oczywiście też xD), bo same organizacyjne. Na przerwach też lajtowo, pełno nowych osób, trudno się przywyczaić do tylu pierwszaków :D. Ciekawe jak długo będzie tak bezstresowo... jestem dobrej myśli :). Zgłosiłam się na konkurs z prawa upps, już z daleka wieje mnóstwem czasu poświęconego na to, ale czuję, że warto ^_^.
Podsumowując dzisiejszy dzień był niczego sobie ;D.
O nie. Nadużywam emotikon na blogu. Tak być nie może. Ograniczam (iks de).


Także więc ^^.
Kończę powoli i życzę Wam udanej reszty tygodnia.
Paaaa :)!