środa, 28 października 2015

some words, pokoncertowo, zakupowo :).

Cześć :). Zobaczyłam ostatnio na blogach tendencję do pisania "porad", które nieco bardziej przypominają jednak kazania. I te punkty. "1. zrób to" "2. zrób tamto" "3. będzie lepiej". Może to działa (jeśli w ogóle na kogoś zadziała), ale na krótki czas. W dłuższej perspektywie i tak zrobimy po swojemu. Tu trzeba czegoś więcej... Dopóki człowiek nie zmierzy się sam ze sobą, to nic z tego nie wyniknie. Nikt inny nie może cię uratować, tylko ty. Z pozoru smutne, ale prawdziwe. Dlaczego z pozoru? Bo lubimy użalać się nad sobą i dlatego myślimy, że się nie uratujemy. A zapominamy o naszej wewnętrznej mocy, o naszym sercu, któż z ludzi zna nas tak jak my sami? Nikt. Tak więc logicznym wnioskiem z tego jest, że nikt nie może ci pomóc. Więc porady typu "raz dwa...dziesięć" zazwyczaj mają małe przełożenie na czyny.

A co u mnie? Jutro wraz z częścią klasy wybieramy się do sądu na rozprawę. Jako klasa prawnicza będziemy mieć przywilej ją oglądać. Nie mogę się już doczekać, jestem mega ciekawa! Nigdy na takiej jeszcze nie byłam. Ten szkolny tydzień jest dla mnie tygodniem czwórek z języków; polskiego, angielskiego i rosyjskiego. Ah wiadomo chciałabym lepiej, ale jak się wraca z weekendu o 2 w nocy i o 7 wstaje do szkoły... To później nieogar haha :). Gdzie byłam? Ano na koncercie Enej <no oczywiście> w Krakowie, a teraz jest standardowe "po" czyli przeziębienie. Kark już przestał boleć uff :D. W każdym razie warto było; wyszalałam się, spotkałam wielu znajomych, aktywnie <dzikie pląsy yey> spędziłam czas xD.
O właśnie pokażę wam kolaż zdjęć z tegoż dnia:
Taadaam :D. 
A właśnie, właśnie wczoraj wyszedł ich nowy singiel wraz z teledyskiem;
Oczywiście polecam! ---> https://www.youtube.com/watch?v=u_DVihwoFeM

A po koncercie trzeba wrócić do życia i ganiać rano na WF-y. Dziś było jednak tak lajtowo, że w sumie to nie narzekam :).

Byłam sobie też dzisiaj na zakupach. <Tak dopiero teraz>. Haa pisałam o tym już ze 3 notki temu i dopiero dziś się wybrałam xD. W sumie to chciałam kupić futerkową kamizelkę, ale niezbyt dobrze w niej wyglądałam :). Kupiłam więc różowy sweterek w Croppie oraz koronkową bluzkę i wzorzysty top w SH.
W sumie to mogę Wam pokazać :).
--->





czemu taka słaba jakość grr...
____________

No także ten ;). Nie są to jakieś super rzeczy i każda z innej bajki, ale cóż, przemówiły do mnie z wieszaka haha :D.

W ogóle ostatnimi czasy tyle pozytywnie zaskakujących rzeczy mi się zdarza. Pogodziłam się z pewnymi ważnymi dla mnie osobami, które może zawiniły, ale później zmieniły swoje zachowanie i teraz znów się lubimy :). Najważniejsze to nie odpuszczać, nie bać się prosić o pomoc i próbować ponownie. O tak, taka nauka dla mnie z tego wypłynęła. 

Hmm życie jest niesamowite, ostatnio jest mi dane to dostrzegać coraz częściej :). Trzeba tylko dobrze patrzeć i robić to, co mamy do zrobienia, dalej potoczy się tak, jak się nam nawet nie śniło.
O nie, tylko nie o snach... ostatnio miałam taki zrypany, że luju :D. No ja nie wiem, przecież ja horrorów nie oglądam, a śnią mi się trupy i to zwęglone! Takie preludium przed Halloween? Hmm... nie dziękuję :D.


Tym jakże pozytywnym akcentem kończę dzisiejszy wpis.
Będzie mi jak zwykle niezmiernie miło, gdy skomentujecie :)).
Ściskam Was wszystkich i każdego z osobna <tuli>.
Paaaa :* ! 


sobota, 17 października 2015

Aktualna sytuacja - to TEN czas .

Witajcie :).
Tak się dziś zastanawiam. Czy robię to co powinnam, czy jestem w miejscu, w którym miałam się znaleźć itd. I doszłam do wniosku, że skoro tak już się stało, to jest to efektem wielu wcześniejszych sytuacji, powiązań, doświadczeń i gdyby cofnąć czas zrobiłabym to samo. Jeśli jakoś postąpiłam w danej sytuacji, to dlatego, że uważałam wówczas to rozwiązanie za najlepsze. Nie ma sensu patrzeć w tyłu i wściekać się, że dokonało się złego wyboru. Może gdyby ten wybór był inny, to nasza obecna sytuacja byłaby nie do zniesienia? A tak mamy tyle, ile możemy mieć. I pewne pole na to, by coś z tym zrobić. Często zamiast na tym co możemy uczynić skupiamy się na tym czego nie możemy w danej sytuacji życiowej. Na przykład; jestem sobie córką mamy, wciąż jeszcze niepełnoletnią, mieszkam sobie z nią i nie mogę... muszę... nie wolno mi... wszyscy zapewne znają dokończenia. ALE; nie muszę myśleć o rachunkach, o tym jak utrzymać całą rodzinę, nie muszę zarabiać na siebie, wolno mi wciąż popełniać masę błędów bez większych konsekwencji, mogę pozwolić sobie na ogarnianie innych spraw, nie trzeba martwić się gdzie się zje i co się zje... itp itd.
Przykład przyziemny, ale mnie to jakoś przekonuje :). Jestem tu gdzie jestem, mam tyle lat ile mam i nie ma co patrzeć w przód albo w tył. Każdy wiek ma swoje prawa, przywileje i wady. Grunt, żeby skupiać się na pozytywach i broń Boże nie przeczekać życia... dla mnie to chyba najgorszy koszmar. Żyć a tak jakby nie żyć... marnostrastwo i te sprawy. Ale czasami i tak o tym zapominam i myślę "byle do weekendu", zamiast skupić się na tym co TERAZ mam do przeżycia. Oj tak...

Tak mnie wzięło na przemyślenia. A co u mnie z takich przyziemnych rzeczy? Przefarbowałam sobie włosy, jakoś wyglądam, nie jest źle . Kolor się nazywał niewinna winna czerwień, a wyszedł fiolet <już któryś raz, kiedyś z bordowego też wyszedł fiolet> :D.  Efektem nie omieszkam się Wam "pochwalić", a raczej po prostu pokazać :).
Wczoraj byłam z Angeliką w parku <tak znowu haha>... No tam jest taka ładna sceneria do zdjęć.









Piszcie jak Wam się podobam w nowym kolorze haha ;)).

Chyba powinnam robić teraz co innego, ale wracając do moich przemyśleń, to właściwie nie powinnam - historia poczeka, mam czas do wtorku xD.
Sialala
O właśnie. Ostatni wpis o świętach miał ponad 200 odczytań, super! Mega się cieszę, że tyle osób czyta moje posty, to dla mnie motywacja do dalszego pisania :). Dziękuję i standardowo chcę więcej :D! Dobrości w postaci Waszej uwagi nigdy dosyć :)).

Zasyłam ciepłe pozdrowienia
trzymajcie się! :*
Paaa!


wtorek, 13 października 2015

Dlaczego nie lubię świąt?

Heeej
Co tam u Was słychać? Ja aktualnie wróciłam ze szkoły i sobie tańczę. Jak dobrze w końcu nie mieć nic do roboty, bo jutro wooolne :). W końcu. Mam zacne plany, ale o nich na razie ciii... Póli co wybieram się od tygodnia do sklepu, który jest 3 minuty drogi ode mnie i dziś w końcu tam pójdę <mam nadzieję>.

Dziś wpis może trochę mało optymistyczny, a mianowicie : Dlaczego nie lubię Świąt? Tytuł dość ogólny, ale w dużej mierze chodzi mi o otoczkę i całą wszechogarniającą komerchę Bożego Narodzenia. Aż mi głupio łączyć takie określenia, to zwyczajnie nie pasuje. O co chodzi? No o to, że z jednej strony handlowisko, a z drugiej Bóg w nazwie.
Może tak; niektórym wygodniej nazywać je Gwiazdką. To czas nastawiony na pieniądz w każdej postaci. Im bardziej rozwleczone w czasie tym "lepiej" - od października dekoracje po sklepach, a co. Już teraz dzieci i nie tylko mówią między sobą "Co chcesz dostać na święta?" I nie mogą się tego doczekać. Serio? Przecież są krocie innych okazji w których mogą otrzymać prezenty; urodziny, imieniny, dzień dziecka... Plus bonusy; dobre oceny śwadectwo... Plus przyjazdy krewnych, babcia da. Nie generalizuję, wiem, że niektóre dzieci nie dostają nic i wtedy te święta mają "dar" niecodzienny. Zostawmy dzieci przejdźmy do starszych. Czy prezent ma jakieś znaczenie? Nie pamiętam już co dostawałam w poprzednich latach, wiem tylko, że większość rzeczy okazała się bezużyteczna. A zainwestowane w to pieniądze moich bliskich przełożyły się w naturalne bądź co bądź zapomnienie. Pamiętam jednak ciepły uśmiech mojej babci, to, że zawsze siadała ostatnia do wieczerzy, gdy już wszystkim przyniosła. Pamiętam jak rozdawałam (jako najmłodsza) prezenty z moim Ś.p. dziadkiem (jako najstarszy) był on konieczny, nie umiałam przecież czytać, udawał przekonująco zaskoczonego, że "Aniołek" jednak coś przyniósł, nie ważne co tam było. Pamiętam, że kazał wieszać po 10 cukierków na jednej gałęzi najbliżej jego fotela :)))). Pamiętam kota i psa żyjących w symbiozie, którzy w teb wyjątkowy dzień jedli z jednej miski. Pamiętam jak wraz z kuzynką i kuzynem kładliśmy się pod choinką, tak sobie o :)). No i pamiętam życzenia od bliskich, które po części już się spełniły. Kocham to <3.
Bóg się rodzi, ludzkie serca się otwierają.
Gdy byłam mała miałam mały, porcelanowy żłóbek. W środku była świeczka. Gdy się ją zgasiło przez komin leciał dym. Aaa lubiłam to!xD
No i oczywiście miło wspominam każdą Pasterkę, na której to przeważnie śpiewamy z Oazą. Te parę minut przed północą, to oczekiwanie ah:).

No właśnie i teraz w opozycji...
Prezenty
Komercha
Pieniądz
Denna brokatowa otoczka

Czym są? Niczym.
Niczym w porównaniu z bliskością drugiego człowieka, otwartością i serdecznością. To są prawdziwe skarby, to jest Boże Narodzenie.
"Gdzie twój skarb tam i serce twoje".

Nie znaczy to, że nie miałam jakiś przykrych doświadczeń ze Świętami. Na początku myślałam, że właśnie o tym napiszę, dlaczego nie lubię świąt. Ale stwierdziłam, że w większości to były moje hm... urojenia, bo przecież nie mogę być pewna, czy ktoś z rodziny jest fałszywy. Bo tak się mówi święta - wszyscy fałszywe uśmiechy i nieszczerze życzenia. Ale skąd to wiesz? Nie znam tego, co sobie myślą, więc zostanę przy optymistycznej wersji.
To, że się czułam nieswojo na Wigilii mogło też wynikać z mojego zamknięcia się na innych, więc mam tylko nadzieję, że w tym roku będzie lepiej :).
Bo święta są piękne, gdy nic ich nie przesłania i pamięta się o prawdziwym sensie.

Tak czy owak już mnie mdli na tą listopadową otoczkę i wszechogarniające dekoracje. Kto szybszy ten lepszy... i te reklamy kredytów... no nie. A ludzie dają się na to nabierać i kupują jak głupi :,). Nie oznacza to, że prezenty są czymś złym, nie, nie nie- dane z serca mogą być na prawdę wyrazem... czegoś. Chodzi o to, by były dodatkiem, a nie całością. By nie były celem samym w sobie, lecz wisienką obok (nie na) tortu.
Czy to kiedyś nastąpi? Nie sądzę. Z roku na rok jest coraz gorzej; coraz więcej tej całej komercji.
Tak czy inaczej warto mieć zawsze swoje zdanie i oprócz prezentów pamiętać przede wszystkim, by nie zapomnieć... o Tym kto w Święta jest najważniejszy.
<3

To chyba tyle :). Dzięki za wszystkie wejścia i komentarze !:)
Trzymajcie się
a i ta notka nie była bynajmniej inspirowana wczorajszym śniegiem haha, którego już nawiasem mówiąc nie ma
Po prostu... :)
Paaaa:)!



Standardowo zdjęcia muszą być
nie będę dodawać tematycznie ze Świąt
bo to przecież jeszcze ponad 2 miesiące!!
:)



poniedziałek, 5 października 2015

Jesienna "sesja" + 2 miesiące bloga :))+ takie tam.

Heeej :).
Ale to zleciało! Już 2 miesiące istnieje ten blog. Nie sądziłam, że będę tak wytrwała, bo  poprzednie, zgodnie z moim słomianym zapałem trwały dość krótko. Więc cieszę się, że to już tyle czasu :).

Dziś byłam z Angeliką w parku... oczywiście zdjęcia musiały być ;)). Połaziłam sobie także po drzewach *dzieciństwa smak* i ogólnie mówiąc wyluzowałam się, lubię takie chwile z przyjaciółmi, gdy mogę być w stu procentach sobą i jest to również w stu procentach akceptowane.


















Także ten :)).
A co u mnie? Aktualnie przygotowuję się na konkurs z prawa <ehe jasne, pół godziny poczytała i zadowolona>. W najbliższy weekend wybieram się do Rzeszowa na SA (szkoła animatora) . Dostałam kilka piątek w szkole xD. Mieliśmy próbne dyktando z ruskiego i napisałam bezbłędnie uff. I ogólnie pozytywnie.
Dziś na polskim dostaliśmy zadanie, żeby na przyszły poniedziałek napisać wiersz w stylu barokowym o nieszczęśliwej miłości, zgodnie z wskazówkami. Szaleństwo! Nie lubię być ograniczana to po pierwsze, a po drugie skąd mam wiedzieć, że do tego czasu przyjdzie mi natchnienie. Poza tym, tak czysto teoretycznie, jak można zadać jednakowy temat dla 31 osób? Czy każdy przeżywa to samo? Nie. Więc większość osób (zakładając, że ci co przeżywają właśnie nieszczęśliwą miłość są w mniejszości) musi po prostu poetycko nakłamać. Nie lubię tego. Jak coś piszę, to prawdę, tak jak jest w moim życiu. No cóż, zadanie jak zadanie, trzeba zrobić, ale czy wyjdzie z tego coś wartościowego? Zobaczymy.
***

Od kilku dni moja mama stała się fanką muzyki klasycznej i zawzięcie ogląda codziennie konkurs Chopinowski (głośnośc na cały dom a jak) racząc mnie wszystkimi szczegółami haha. Grzecznie słucham, czasem nawet popatrzę chwilę na pianistów, aczkolwiek... chyba nie moja bajka. Z tych co oglądałam to każdego/każdą skrytykowali, a to zbyt statycznie, a to za krótkie palce, a to zbyt szybko/wolno. Ciekawe, kto wygra. Trochę sobie poczekam, to trwa bodajże do 25.10... mama zachwycona :)).

Nie mogę pominąć tego, iż zaczęłam rozwijać swe "umiejętności" pedagogiczne. Na oazie dzieci Bożych w końcu były spotkania w grupach. Moja grupa jest przesłodka i przekochana; dzieci w wieku około 10 lat tj. 4 klasa. Z tego co liczyłam to 9 dziewczynek i 1 chłopak. Ale ma być więcej!! Póki co było spotkanie zapoznawcze, ale było miło :)).

Dziś poniedziałek! Dziś kolejny odcinek Top Model. Komu kibicujecie, jeśli oglądacie? Ja Oli Sadkowskiej, jest prześliczna i przypomina mi Martę Sędzicką, za którą to 3małam kciuki w poprzedniej edycji :). Nie podoba mi się Kamila, a zwłaszcza jej zachowanie, no cóż może się zmieni na lepsze. Tak czy inaczej jest to mój ulubiony show w TV i nawiasem mówiąc jedyny, który mnie jeszcze interesuje.

Wybieram się na zakupy i wybieram i wybrać się nie mogę. Dostałam ostatnio przypływu gotówki, więc pasowało by wydać chociaż 1/4 z tego, a nie jak zwykle odłożyć na niewiadomo co :). Tylko, że... ja nie wiem czego chcę. Pójdę do sklepu i jak zwykle nie będę wiedziała co kupić. Może mi coś doradzicie?:)

Mam ambitne plany na koniec miesiąca, ale o tym ciii...
:))

Teraz czas na podsumowanie!
Wejść: 5303
Komentarzy: 238

Dziękuję :*.

Trzymajcie się ciepło, korzystajcie z ostatnich dni pięknej pogody, uśmiechajcie się dużo i ogólnie pozytywnie!! :)
Paaaa! :*