wtorek, 29 grudnia 2015

Poświątecznie, przedsylwestrowo, plany noworoczne, zdjęcia itp :)).

Heej :).
Dawno mnie tu nie było, a w sumie jest poświatecznie, wiec mam czas, by coś tu napisać. Święta minęły tak niepostrzeżenie, że do dzis nie poczułam "tego klimatu". Tak czy inaczej wiem już, by nie czekać z postanowieniami na nowy rok, ale je realizować już teraz.
Święta spedziłam raz u jednej, raz u drugiej babci - rodzinka w komplecie - to jest to :). Chociaż raz do roku...
Myślami jestem w sumie przy Sylwestrze, wczoraj kupiłam sobie świetną sukienkę, dokładnie taką jaką chciałam, ale póki co wam jej nie pokażę, dopiero po fakcie :). Dziś jako że siedzę w domu postanowiłam zabrać się wreszcie za jedno z kilku zadań, które nam zadali ze szkoły na ferie. Mam już napisane na komputerze, teraz tylko przepisać na papier i będzie jedno z głowy. 

Przez ostatnie 3 dni przeczytałam prawie całe "Przeminęło z wiatrem" i jak po 1 -wszym tomie byłam zachwycona, tak przy 2-gim tracę już zapał. Wszystko nie tak jak miało być haha. Chociaż z drugiej strony element moralizujący musi być; fałszywość ukarana, no tak, ale w jaki sposób.. Dawno mnie tak jakaś książka nie wciągnęła, a równocześnie nie zniechęciła. Taki paradoks. Tak czy inaczej polecam poczytać o zakłamanych młodych damach i nie mniej zakłamanych dżentelmenach haha ;P.

Nowy rok zapowiada się póki co koncertowo haha --->

Koncerty wiadomo haha, jak są blisko... ;P
Ale mam też dużo planów związanych z typowymi podróżami w celach powiedzmy zwiedzania lub plażowania. Gdzieś na horyzoncie zarysowuje się kolejno; Londyn, Rzym, Chorwacja...
Wiem, że jak chcę to doprowadzę do skutku :).

W najbliższym roku także moja 18-nastka! Co ciągnie za sobą, wiadomo - pieniądze, które bardzo mi się przydadzą na wspomniane wyżej cele.
Robię także prawo jazdy! Zaczynam kurs już w marcu. Strzeżcie się przechodnie haha :D. 
Wybieram się także jak i rok temu na Zlot Fanów Enej do Olsztyna, już nie mogę się doczekać, mam nadzieję, że to dojdzie do skutku :D.
2016 rok- rokiem Młodzieży! ŚDM już w lipcu. Zapowiada się nieziemsko. Nie mogę sobie tego wyobrazić, ale wiem jedno - będzie Moc! :)
Co jeszcze? Chcę zostać wolontariuszem, robię już w tym celu "podchody" haha, zobaczymy jak to będzie.
Chcę też chodzić na sesje zdjęciowe, jak w roku 2014, bo co tu dużo mówić w 2015 praktycznie o tym zapomniałam, a przecież lubiłam to robić :)).
Pragnę także wydać w końcu COŚ. Albo moją książkę <gdy już ją dokończę>, albo tomik wierszy. Trzymajcie kciuki, może w końcu się uda:).
Chcę także być coraz mądrzejsza, ale to chyba naturalne haha :).
I przefarbować się na jasny blond  ... to może jednak nie :D.

A Wy co chcecie w 2016 roku?

Przedstawiam Wam teraz kilka zdjęć jak wyglądałam 
we Wigilię, zdjęcia oczywiście przed wyjściem :). <Wigilię miałam dwie u obu babć, a Wy u kogo?>





 czerwoono mi :).


 <--- Finek

Tak było we Wigilię. W Sylwestra kończę już z tą wszechogarniającą czerwienią. To takie "modne" założe się, że co druga dziewczyna będzie miała czerwoną sukienkę na zabawie, a ja... tajemnica póki co :)).
Na Sylwestra wybieram się Oazowego, ale właściwie wygląda on jak inny- tańce, jedzenie, dobra zabawa do rana <5 rano konkretnie>. Nawet sala przypomina wyglądem taką typową, weselną, jest DJ, są balony haha. Różni się tylko tym, że jest bezalkoholowy. Kocham <3.

***
A Wy jak spędziliście Święta?
Co dostaliście?
Co robicie w Sylwestra?
Jakie plany na Nowy Rok?

Piszcie :D.

Do następnego wpisu paaa! :))

czwartek, 17 grudnia 2015

Bycie takim samym - lęk, czy pójście na łatwiznę?

Cześć :).

Wszyscy tak piszą i piszą o byciu innym, to ja dziś dla odmiany napiszę o byciu takim samym. Tego jeszcze nie było, co? Na pewno było, tylko nie w tak zatrważających ilościach, jak o inności.

Zaraz... jeśli masowo piszemy o inności, to robiąc to jesteśmy tacy sami jak ten ktoś. Więc po co pisać... a po to, że wychodzi na to, iż jest to masowy problem, skoro znajduje się na szczycie najczęściej poruszanych tematów i znajduje tak szerokie audytorium.

Ale wracając do tematu przeciwnego do tego wyżej wspomnianego... Może nie tyle przeciwnego, co chwytającego kij z drugiej strony. Wiecie o co chodzi.
Bycie takim samym - lęk, czy pójście na łatwiznę?

Narzekasz sobie - bo i oni narzekają. Jesteś sobie wulgarny - bo wszyscy są. Noszisz na sobie parkę, bo... to takie modne, oh nice wyglądasz jak co druga dziewczyna. Masz na buźce kilogram tapety, a twoje brwi nie wyglądają jak brwi, ale... to przecież ładne?! Bo cała rzesza nastolatek ma takowe... Sezon temu nie miały, za sezon o tym zapomną. (Dygresja: Jak to jest, że w roku bodajże 2012 w zimie nosząc miękkie buty z norweskimi wzorami i takimi no... puchowymi kulkami na sznurkach, spotkałam się z dziwacznymi spojrzeniami i pytaniami w stylu "Ah co ty na siebie założyłaś", a dokładnie rok później, to jest w zimie 2013 ubrawszy je słyszałam zewsząd "Ach, ale świetne!, "Piękne gdzie kupiłaś?" . Ano dlatego, że po rocznym opóźnieniu przyszła do nas tzw. "moda" na styl norweski i takie właśnie buty stały się wszechobecne. I wszystkim nagle zmieniły się umysły, wybornie!)
Zeszłam wyłącznie na modę, ale to najbardziej rzuca się w oczy. Gust uzależniony od tego, co jest teraz "na topie", niezależnie od tego czy jest to ładne czy nie. Więc co się takiemu statystycznemu człowieczkowi podoba? Gdzie jego poczucie piękna i estetyki, które rzekomo powinno płynąć z wewnątrz? A może droga na zewnątrz została zatamowana przez hałdy manipulacji i tony kiczu? Tak też być może. Nie mówię, że moda jest zła, o nie. Ci którzy umieją z niej czerpać wygląją naprawdę świetne. Ale jeśli komuś coś się podoba dopóki jest modne, to...?
Przypomniała mi się fala legginsów galaxy... najpierw "Co to jest za dziwaczne...?" Później "Aa mega", a po równo trzech miesiącach fala odeszła. Nikt już tego więcej nie założył. 
Takich przykładów jest b. dużo, ale nie miałam przecież pisać o ubraniach.
To na zewnątrz, a co dopiero jest wewnątrz. Jeśli to zależność wprost proporcjonalna? No nie, nie oceniajmy ludzi po ubraniach, niekiedy i wybitne oryginały noszące się odmiennie mają w sobie pierwiastek... ba, związek chemiczny jednakowości, jednakowego myślenia, postrzegania świata za wszelką cenę. Wszyscy sądzą, że dana idea jest zła... Nie, nie wszyscy. Jeden człowieczek to sobie wymyślił ze swojej własnej zawiści i wmawia innym, że ktoś jest tym jedynym, który tej idei nie popiera. Tak to się rozrasta; z jednego dwa, z dwóch cztery, z czterech szesnaście, z szesnastu dwieście pięćdziesiąt sześć... jednakowości.


Lęk

Boisz się, tak cholernie się boisz, że jak pokażesz im prawdziwego siebie, to cię odrzucą, nie zaakceptują. Lepiej bazować na czymś co jest już sprawdzone, wiesz jakie będą tego skutki, można łatwo przewidzieć. Sterujesz swym zachowaniem, tak aby osiągnąć z tego jakieś korzyści, określony odzew od drugiej osoby. Stawiając na szczerość natomiast stąpasz po ruchomych piaskach, nie widzisz horyzontu, nie wiesz jak to się skończy. I zwlekasz... zwlekasz... tak jakby bliżej niż dalej. Tak bardzo zasymilowałeś się ze swoimi wyobrażeniami, że często zapominasz, że one są fikcją. Przypisujesz sobie cechy i upodobania, których nie masz. Bo inni tak myślą, po co więc wprowadzać ich w błąd? 
Nie odzywasz się, bo nie chce ci się myśleć. Wolisz od razu powiedzieć, że nie wiesz, iść na łatwiznę. Wmawiasz sobie, że nie umiesz, że nie dasz rady. Odciągasz na siłę coś, co jest w zasiegu twych możliwości i aż się prosi o wykorzystanie. Właśnie.. wykorzystywanie.. siebie. Dawanie z siebie innym. Przekazywanie tego, co ma się do przekazania, co w tobie siedzi. Nie bądź egoistą, nie zatrzymuj wszystkiego. Słowo jest tylko słowem? Dla drugiego człowieka jedno twoje wyjście z swoistej otchłani niebytu, może być olśnieniem. Ty widzisz mały promyczek, dla kogoś może to być wybuch supernowej. Chcesz to zaprzepaścić? Znów pójść na łatwiznę... Albo też zrobić coś w ostatniej chwili, chociaż ty przecież nie lubisz, gdy ktoś będąc tam gdzie jest robił swoje zadanie na pół gwizdka, niedbale. Wymagasz, a nie dajesz. To jak złapać próżnię. 

Pójście na łatwiznę

Cześć jestem Ines. Urodziłam się, poegzystowałam, wiadomo jak to niemowlak. Zaczęłam ogarniać, że istnieję, poszłam do przedszkola, później do szkoły, na studia, do pracy, założyłam rodzinę, urodziłam dzieci, zestarzałam się, przeszłam na emeryturę zmalałam i zbrzydłam. Dziś mam 90 lat i żyłam, jakbym nigdy nie żyła.

Cześć jestem Inez. Przyszłam na świat, obmyto mnie z krwi, zaczęłam rosnąć, denerwować wszystkich wokoło i śmieszyć zarazem, mając 5 lat rozbiłam wazon ćwicząc piuruety, a mając 7 zdobyłam swój pierwszy medal w jeździe figurowej na lodzie. Na mojej pierwszej randce byłam w piątej klasie, zerwaliśmy po tygodniu, ale za kolejny tydzień miałam już nowego. Któregoś dnia we wakacje tańczyłam z przyjaciółką na środku drogi w nocy. Zatrzymywałyśmy samochody i życzyłyśmy miłych snów. Któregoś dnia schowałyśmy się w sianie, gdy szukali nas po naszej eskapadzie. Przyszedł on i grał na gitarze, na plaży, nad Bałtykiem. Wyjazd tam na szesnaste urodziny, to był jednak świetny pomysł. To nic, że stopem. Napisałam artykuł, wysłałam na żarty na maila redakcji i wydali go w gazecie, dostałam honorarium za które wykupiłam wycieczkę na Cypr. Nie zdążyłam tam pojechać. Zginęłam w wypadku samochodowym. Miałam 17 lat. Moje życie było najlepsze na świecie i obfitsze niż niejednej staruszki.


Bycie takim samym
<wbrew sobie>

To jak oddać swoje życie komuś innemu albo przeżyć je za kogoś. To jak złapać powietrze i próbować z nim tańczyć. To jak topić się w strumyczku. Najgorsza rzecz jaką może zrobić człowiek samemu sobie. Mentalne samobójstwo. Odrzucenie daru. Szukanie sensu tam, gdzie go dla nas nie ma. Ty to ty. Odrzucając to nie zdobędziesz kogoś innego, bo... ty - ty = nic. Proste działanie.
***


To tyle na dziś,
standardowo ściskam mocno
i niestety już standardowo wracam do odrabiania lekcji
i uczenia...i.. tego jest tak dużo. Zwariowali przed świętami :,).

Będzie mi jak zwykle miło, gdy podzielicie się swoją opinią w komentarzu :)).
Czeeeeeść!





środa, 9 grudnia 2015

I am . + recenzjowo + poetycko + keep all

Hej :).
Trochę długo mnie tu nie było.. Ale dopiero dziś nie mam nic do zrobienia, takto nauka, nauka, nauka. Już od kilku dni zbierałam się, żeby napisać tego posta i w końcu robię to.
Dziś recenzja. Książki. Taak w końcu zaczęłam czytać na nowo. Tą dostałam na mikołajki od mamy. Z początku, jak zaczęłam czytać.. oj nudy. Dopiero po jakieś 3/4 książki sie zaczęło dziać, konkretnie. Oj ta ostatnia ćwiartka była bardzo emocjonująca. A zakończenie...  perfecto :)). Epilog dał do myślenia. Ale, ale, tak nie wolno robić! Już nic nie zdradzam. Zacznę od początku, po pierwsze - jaka to książka?

                                                     "Kiedy byłeś mój"
                                                        Rebecca Serle


Cała fabuła z grubsza może wydawać się banalna i wtóra. Czy aby na pewno? Po pierwsze należy zaznaczyć, iż jest to powieść inspirowana "Romeem i Julią". Jednak przy czytaniu radzę o tym zapomnieć i po prostu poddać się biegowi akcji. Nastolatkowie w amerykańskiej szkole, Kalifornia, gorąco cały rok wiadomo. Na dodatek bogaci i popularni. To co wszędzie? Skądże, pierwszy raz czytam książke o popularnych, zazwyczaj w takich powieściach uwzniośla się szare myszy. Rosaline i Rob - najlepsi przyjaciele pomiędzy którymi zaczyna się dziać coś więcej. Można by rzecz los, przeznaczenie... - dopóki do miasta nie sprowadzi się znienawidzona kuzynka Rosaliny - Juliet. Ma chytry plan odegrać się za to co było, a właściwie za to czego nie było. A obok wszystkiego kryje się ktoś jeszcze, ten niezauważany lecz prawdziwy. Opowieść pokazuje jak w krótkim czasie można zmienić nastawienie do pewnych osób o 180 stopni, jeśli tylko utracimy na chwilę głowę zatapiając sie w egoiźmie; lub też jeżeli wyrwiemy się z narzucanych nam przez społeczeństwo norm i  własnych fikcyjnych ograniczeń. Dwie możliwości, dwie historie; staczania się i wzrastania. Negacja przeznaczenia.Wybór. Można wybrać, czy chce się być szczęśliwym - zdanie często pojawiające się w tymże utworze.
___

Tak opisałabym tę książkę. Nie mogę zdradzić zbyt wiele, jednakże gorąco ją wszystkim polecam. Jak mówiłam; z początku myślę sobie... o co chodzi; co w tym niezwykłego... a później.. zakończenia się w sumie domyślałam, ale nie w całości. Dobrze, że zapomniałam o tym, czym ta książka jest inspirowana. Tak czy inaczej zawiera w sobie fajny przekaz końcowy. Ah tyle chciałabym powiedzieć, ale w recenzji nie wolno zdradzać, więc cóż mogę tylko polecić :). Mankamentem powieści już od samego początku była taka.. hmm niedojrzałość bohaterów i płytkość ich myślenia, ale może to był celowy zamiar, by przy końcu pokazać progres? Chyba sie udało ;).
___

Chciałabym dodać jak zwykle jakieś zdjęcia, jednakże nie mam żadnych nowych. W sumie mogłabym zrobić w tym, co sobie ostatnio kupiłam i w ogóle, ale to może następnym razem :).

Tytułu brak

biały anioł na rękę mi spadł
bo tak miało się stać
czarną łzą pokropił wnet świat
taki miał być jego los

z wolna patrzył 
z lekka przepadł
leśną drogą dziś mnie wiodą
do granicy snu
nie mogą

poczekaj poczekaj
nie ma cię tam 
nie chciałaś doń iść
więc w gaju pusto
cicho sam
lata tylko cienki liść
w strumyku lustro

żyć by być by żyć
_______________________________

To tyle na dziś. Mam nadzieję, że uda mi się wskrzesić tego bloga, że dalej będziecie go czytać i komentować.
Teraz wpisy będą częściej.

Tymczasem miłego wieczoru Wam życzę,
a i pamiętajcie, że życie pisze nieprzewidziane scenariusze
Skoro przeszłość była sekundę temu, a przyszłość jest za sekundę, to teraz jest w jednej chwili ergo żyjemy tylko przez okres jednego tchnienia. Jakże wspaniałe musi to więc być tchnienie, a wybór należy do nas, po co więc marnować cenne ułamki życia na... cokolwiek czego nie chcemy? Now is now. Be happy, be who you want, be aware, have everything.

Paaaaa! :)