czwartek, 28 września 2017

Zmiany, zmiany... nadchodzą:).

Heeej Wam!:)

Przede mną czas sporych zmian - idę na studia. Już za kilka dni zaczynam pierwszy w swoim życiu rok akademicki. Przeprowadzka do nowego miasta, nowe miejsca, znajomości i nowy tryb nauki. I przede wszystkim większa samodzielność.
 Mam już wybrane przedmioty, zaklepane ćwiczenia i znalazłam ludzi, którzy sprzedadzą mi podręczniki i inne potrzebne materiały. Teraz tylko czekać do niedzieli... Z jednej strony się boję, bo to takie "pójście w nieznane", ale z drugiej ekscytuję się, bo to coś nowego, intrygującego, no po prostu zupełnie inny tryb życia.
 Zastanawiam się, czy po prawie pięciu miesiącach przerwy od nauki mój mózg będzie umiał na nowo przystosować się do przyswajania dużej dawki wiedzy. Z początku może być trudno, zwłaszcza z chęcią i motywacją, aczkolwiek myślę, że po pewnym czasie popadnę w pozytywną rutynę i uczenie się będzie mi przychodzić w miarę łatwo. Ponadto sporo nowych znajomości przede mną. Jestem dobrej myśli, a przynajmniej chcę być dobrej myśli!:)

Trudno jest się nam przystosować do zmian. A to dlaczego? Kurczowo trzymamy się aktualnej sytuacji, może nie najlepszej, ale dobrze nam znanej i stabilnej. Boimy się spróbować nowego, bo nie wiemy, co nas spotka. Może gdzieś tam podejrzewamy, że będzie nam lepiej, że będą z tego korzyści, ale mimo wszystko boimy się.

Są sytuacje takie, jak moje studia, gdzie chcąc nie chcąc idziemy w tą nową rzeczywistość. Wybraliśmy je sobie sami, to jasne, ale mimo wszystko ciąży nad nami coś "odgórnego", co popycha nas w te zmiany; taki naturalny porządek rzeczy.
 Taką naturalną zmianą może być również przeprowadzka wraz z rodziną do innego miasta, a nawet kraju - tu również nie możemy się tym zmianom sprzeciwić, a jedynie dostosować się do nich. Jeśli je przyjmiemy pozytywnie - wygrana nasza.

Istnieją jednak takie sytuacje, kiedy zmiana nie jest "odgórna", zależy ona wyłącznie od nas; możemy na nią pozwolić lub nie, iść w nią lub stać dalej w tym miejscu, w którym jesteśmy.
Są to sprawy błahe takie jak - zmiana fryzury, czy koloru włosów - mimo wszystko niekiedy bardzo trudno się na nią zdecydować, bo co przepadnie, już nie wróci. Ale czy w nowej fryzurze (jeśli oczywiście umiejętnie ją dobierzemy do kształtu twarzy, typu urody itp) nie będziemy wyglądać lepiej? Po co więc zostać w tym co opatrzone i znane, jeśli możemy wyglądać lepiej w nowym uczesaniu, długości, kolorze.
Są to również sprawy poważniejsze, takie jak zmiana pracy, czy zerwanie jakiejś relacji. Nasza praca nam nie odpowiada, dusimy się w niej, nudzimy, nie widzimy perspektywy samorealizacji, jesteśmy uciskani lub niesprawiedliwie traktowani - beznadziejnie, ale "stabilnie", bo przecież mamy z czego żyć. Z jednej strony mamy jej dość, ale z drugiej boimy się zmiany, bo co jeśli zostaniemy z niczym? Wysyłaj CV, szukaj, chodź na rozmowy o pracę i gdy znajdziesz coś, co Ci odpowiada, pracę, która będzie zgodna z Twoimi talentami i pasjami albo po prostu taką, w której będziesz się dobrze realizować - idź w to. Nie bój się zmian. Lepiej zarabiać mniej i cieszyć się życiem, niźli więcej i być zestresowanym, smutnym człowiekiem.
To samo jeśli chodzi o np. toksyczną przyjaźń. Przyzwyczaiłeś/aś się do tej osoby, okay, macie dużo wspólnych wspomnień, okay, ale jeśli ona Cię np. ogranicza, stawia przed Tobą nieracjonalne zakazy, steruje Twoim życiem, obgaduje Cię, okłamuje, jest zaborcza, przesadnie nieufna lub obraża Cię (nie mylić z konstruktywną krytyką) co krok, to po co trwać w takiej fałszywej przyjaźni? Nie bój się, że zostaniesz sam, nie reaguj na szantaże z drugiej strony, tylko po prostu skończ tą znajomość, nie pozwól nikomu by traktował Cię tak, jak nie powinien. Przez chwilę może być Ci pusto i smutno, ale po jakimś czasie poczujesz wolność i będziesz mógł w końcu spokojnie odetchnąć, bez tej ciągłej maniakalnej kontroli i/lub obrażania itp.

Nie bój się zmian, bo one prowadzą nas ku nowemu, do przodu, do innego w jakimś stopniu życia. Pamiętaj, że kto stoi w miejscu, ten po pewnym czasie zacznie się cofać. Niektóre zmiany przyjdą same, więc najlepiej przyjmij je pozytywnie, co możesz zrobić lepszego? Ale na niektóre Ty będziesz musiał dać pozwolenie, będą one wynikać z Twojej inicjatywy. Musisz wszystko dobrze przemyśleć, to prawda. Ale gdy już przemyślisz (na chłodno, nie w emocjach), to po co zwlekać w nieskończoność. Jeśli jakaś zmiana jest w stanie wprowadzić coś dobrego do Twojego życia, nie oglądaj się za siebie. Czy to będzie zmiana wystroju Twojego pokoju, czy zmiana szkoły, a może priorytetów. Zmiany to coś naturalnego w życiu każdego człowieka, tak więc przezwyciężmy strach przed nieznanym i ekscytujmy się nowymi perspektywami:).

A Wy jak reagujecie na zmiany? Lubicie je wprowadzać do swojego życia? Piszcie ^^.

Trzymajcie się
Dobrego i sensownego czasu Wam życzę
Paaaaa!:)



poniedziałek, 18 września 2017

O wybaczaniu słów kilka...





 Nie tak łatwo jest przebaczyć, prawda? Zwłaszcza, gdy ktoś wyrządził Ci wielką przykrość. Przez przypadek… to jeszcze jakoś damy radę znieść, ale celowo?” Ho, ho! Nie ma szans!” Niekiedy w głowie, jeśli chodzi o tą osobę, to jesteśmy w stanie wysnuć tylko plan zemsty, ale odpuścić, wybaczyć jej to co zrobiła? Nawet jeśli ta osoba nie poczuwa się do winy i nas nie przeprosiła?
No bo jak przeprosiła… to tu już jest o wiele łatwiej. Widzimy jej skruchę, ta osoba wie, że zrobiła źle. Najlepiej jak postępuje po prostu wobec nas dalej w porządku. Wtedy łatwiej jest zapomnieć, gdy znowu jest dla nas miła i pomaga nam, co wynagradza to zło, które nam kiedyś wyrządziła.
Ale co jeśli ta osoba, która nas skrzywdziła nie wykazuje skruchy, nie rozumie, że zrobiła źle ani nas nie przeprasza?

Robić coś na siłę, wbrew jej woli? Nie. Pojednanie jest możliwe tylko wtedy, gdy chcą tego obie strony. Jednakże przebaczenie możliwe jest zawsze, bo dotyczy ono przede wszystkim nas. Jak to?
Spójrzmy na to; jak zachowuje, czuje się osoba, która żywi do kogoś urazę: ta osoba cierpi, jest pełna nienawiści, nie tylko do oprawcy, ale i do innych osób, które ją otaczają, ciągle sobie przypomina, to co się stało, patrzy na życie przez szaro-bure okulary… i dużo by tu wymieniać. Myślę, że wiecie jak taka osoba się czuje, bo dużo razy nią byliście, ja też.

Przebaczenie jest nie tylko dla drugiej osoby, ale również, a powiedziałabym, że nawet przede wszystkim dla siebie samych. Po co się męczyć, skoro możesz odpuścić, wybaczyć tej osobie, nawet jeśli Cię nie przeprosiła i żyć dalej w spokoju? Nie zadręczać się tym wszystkim… Zapomnieć o tej przykrej sytuacji i żyć dalej ciesząc się z życia.

Ale… jak to zrobić? Jak wybaczyć komuś, kto raz bądź też przez jakiś czas, bądź przez większość życia zatruwał Ci je? Jest to trudne, dość trudne albo cholernie trudne w zależności od wielkości przewinienia. Ale nie niemożliwe. Jeśli chodzi o osoby wierzące, to po prostu prośmy Boga o to, by zmienił nasze serce, dał nam taką wewnętrzną moc, byśmy byli w stanie przebaczyć tej osobie i w końcu osiągnąć upragniony pokój. Raz słyszałam taką historię bodajże o ojcu alkoholiku i o jego synu, który nie był w stanie wybaczyć ojcu tego, co wyprawiał. W końcu jednak, pewnego dnia po adoracji Najświętszego Sakramentu poczuł, że w końcu jego serce wybaczyło ojcu. Pod koniec padły słowa „Bóg jest większy od ludzkiego serca i jest w stanie zrobić z nim rzeczy niemożliwe.” Bardzo mi zapadły w pamięć te słowa. Po pierwsze to;  tylko albo aż wierzyć, że kiedyś będziemy w stanie pomyśleć o tej osobie i nie czuć do niej odrazy lecz spokojną obojętność. Proponuję też, gdy odmawiacie modlitwę „Ojcze nasz” na słowach „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom” pomyśleć o tej osobie/osobach, które zraniły nas najbardziej i którym tak trudno nam wybaczyć. 

Jeśli jednak chodzi o osoby niewierzące, tutaj będę pisać „w ciemno”, na wyczucie. Jeśli odrzucacie istnienie Absolutu i jakichkolwiek sił wpływających na człowieka, spróbujcie powtarzać sobie codziennie przed snem i codziennie tuż po obudzeniu „Chcę przebaczyć –X- <tutaj imię tej osoby>  to, że mnie zranił. Pragnę osiągnąć pokój serca, wyzbyć się nienawiści i wszelkich złych uczuć, które zatruwają moje życie. Chcę mieć myśli wolne od uraz, których dostąpiłam/em.” I powtarzajcie to tak długo, przez tyle dni, aż poczujecie, że na myśl o tej osobie czujecie obojętność, że już nie macie jej za złe tego, co zrobiła. Jak już mówiłam tu piszę w ciemno, bo nie wiem jeszcze jak osoby niewierzące czerpią moc do wybaczenia komuś, kto ich nie przeprosił i nie wykazał żalu. Ale wydaje mi się, że ta metoda, którą przedstawiłam może pomóc chociaż trochę.

W tym wpisie skupiamy się w głównej mierze na sytuacjach „ekstremalnych”. Ale niekiedy jest trudno komuś wybaczyć, nawet gdy przeprosił. Chociaż w sumie to zależy od osoby, bo ja, gdy mnie ktoś szczerze przeprasza, prawie że od razu wybaczam, a jak nie, to po krótkim czasie. Jednakże niektórzy mają tak, że długo chowają urazę. Spróbuj więc wtedy popatrzeć na to w ten sposób: ta osoba nas przeprosiła, czyli wie, że zrobiła źle. Może powiedziała tak pod wpływem emocji, a tak naprawdę sądzi wręcz odwrotnie. Przypomnij sobie, że przecież Ty pod wpływem emocji nagadałeś niekiedy różnych głupot. Więc nie ma sensu obrażać się na nią w nieskończoność, bo w przyszłości, jeśli Ty zrobisz coś złego wobec tej osoby, to też z pewnością będziesz chciał/a, żeby ona szybko Ci wybaczyła. 

Rodzice  z reguły wybaczają wybryki ich dzieci i zapominają o nich, a to dlatego, że je kochają. Dlaczego i my mielibyśmy tak nie postępować i wybaczać innym to zło, które nam wyrządzili? Ale bądźmy bardziej hardcorowi w tym wybaczaniu – nie tylko rodzinie i przyjaciołom, ale też znajomym i nieznajomym. Jak szaleć to szaleć ;).

Kiedy dwie osoby chcą się ze sobą pogodzić, wtedy możliwe jest pojednanie – czyli jest dalej między nami tak jak było, a przynajmniej w miarę pozytywnie;  normalnie ze sobą rozmawiamy/żyjemy/spędzamy czas/śmiejemy się razem itp.
Jeśli druga osoba nie chce się pogodzić, wtedy zawsze możliwe jest przebaczenie z naszej strony. Nic na tym nie tracimy (no może oprócz poczucia urazy do drugiej osoby), a jedynie zyskujemy tzw. „święty spokój”.


To tyle na dzisiaj :). Piszcie jak Wy sobie radzicie z przebaczaniem drugiej osobie i czy przychodzi Wam to łatwo, czy też nie.

Trzymajcie się!
Paaaa!:) 

*źr. obrazka - weheartit.com

sobota, 16 września 2017

Co warto zrobić w jednym dniu? W jednym tygodniu ?W jednym miesiącu? Przez jeden rok?

Hej wszystkim!:)

Dziś przychodzę do Was z nietypowym postem, jakiego tu jeszcze nie było. A mianowicie przedstawię Wam kilka "wyzwań", bądź po prostu fajnych, kreatywnych planów na różne okresy czasu, odpowiednio; dzień, tydzień, miesiąc i rok.
Mam nadzieję, że również mnie to zmotywuje, żeby prowadzić nieco aktywniejszy tryb życia, bo póki mam wakacje, to mój dzień wygląda tak, że śpię do 12, leżę do obiadu i później mało czasu zostaje mi na jakiekolwiek kreatywne działanie. Dość tego ;), dość marnowania cennego czasu. Wiem, że od października się to zmieni, ale czemu by nie miało zmienić się wcześniej.


Propozycji z każdej kategorii będzie kilka, więc każdy z Was może wybrać coś dla siebie:)
Zaczynamy!


1) Urządź sobie domowe SPA

Jeśli masz akurat wolny dzień i nie wiesz co zrobić z czasem, poświęć go dla swojej urody.
Zrób sobie gorącą kąpiel bez pośpiechu, z mnóstwem pian, olejków, soli do kąpieli i płatków róży wsypanych do wody - niech zapach niesie się na pół domu. Po kąpieli zrób sobie peeling, a na twarz nałóż maseczkę, a po niej Twój ulubiony krem. Następnie zrób sobie manicure i pedicure, zaszalej, wybierz nietypowe wzory, pobaw się kolorami i dodatkami np. diamenciki, czy kwiatki - masz przecież dużo czasu. Kolejno możesz, jeśli masz ochotę, zrobić sobie pełny makijaż - zaszalej, przecież nigdzie dziś nie wychodzisz, więc możesz go zrobić absolutnie dla siebie. Zrób na swojej twarzy taki makijaż, w którym nie masz odwagi pokazywać się na co dzień. Później możesz zrobić sobie w nim kilka selfie, a nóż spodoba Ci się Twoja "nowa odsłona" ;). Następnie możesz poprzymierzać Twoje sukienki i zdecydować w której podobasz się sobie najbardziej, oczywiście w komplecie z butami na obcasie ^^.

2) "Cudze chwalicie swego nie znacie" - odwiedź nietypowe miejsce w Twoim mieście

Znasz swoją miejscowość na wylot? Czy aby na pewno? Poszukaj spis ulic, które znajdują się w Twoim mieście i wybierz kilka tych (znajdujących się obok siebie), na których jeszcze nigdy nie byłaś. Może być tak, że obracasz się np. tylko w południowej części miasta, a północnej nie znasz. A nuż odkryjesz tam miejsca, w które warto się wybrać ze znajomymi - może to być fajna knajpa, o istnieniu której nie miałaś pojęcia, sklepik z drobiazgami albo też uroczy zagajnik, czy piękna łąka pełna kwiatów; może ładne miejsce nad rzeką lub też górka z której rozpościera się widok na miasto. Spróbuj trochę poeksplorować teren! ;) Możesz zabrać ze sobą znajomych, wspólne odkrywanie nowych miejsc jest jeszcze ciekawsze.
Dla przykładu ja, dopiero niecały rok temu byłam na cmentarzu żydowskim w moim mieście, bo wcześniej nie miałam pojęcia, że takie miejsce u nas jest.

3) Zrób przemeblowanie w Twoim pokoju

Biurko z prawej strony na lewą, szafka odwrotnie, regał na książki dosunięty do okna, toaletka po drugiej stronie, łóżko przy przeciwległej ścianie... czas odświeżyć wygląd Twojego pokoju, który już z pewnością Ci się opatrzył. Jeśli masz jakieś pieniądze na zbyciu, możesz kupić np. nowy dywan, firanki czy obraz na ścianę. Nie potrzeba generalnego remontu, żeby nadać świeżego wyglądu Twojemu pokojowi. Może instalacja z świecącymi kulkami na ścianę? Albo lampki na toaletkę? Już jeden gadżet zrobi różnicę:).



1) "Wsiądź do pociągu byle jakiego..." czyli podróż w nieznane

Nie musisz oczywiście wybierać się na drugi koniec Polski, ale jeśli czas i finanse pozwalają to... why not?;) Możesz po prostu pójść na przystanek, czy dworzec i wsiąść do pierwszego lepszego autobusu, czy pociągu. Wysiądź na trzeciej, czy czwartej stacji, tak abyś nie oddaliła się zbytnio od Twojego miasta, zwłaszcza jeśli masz mało pieniędzy do dyspozycji. Pojedź jednak kilka miejscowości dalej. Może tam już byłaś, może nie. Może to będzie wieś, a może miasto. Namów znajomych na taką eskapadę, na pewno wpadniecie na to, co robić. Może natraficie tam na wyśmienitą pizzerię (blisko, więc będziecie mogli często tam zaglądać), a może odkryjecie miejsce, czy atrakcję ewidentnie wartą zobaczenia. Może spotkacie jakiś nietuzinkowych ludzi albo będziecie świadkiem nietypowego zdarzenia. Albo po prostu powłóczycie się po wsi i pooddychacie świeżym powietrzem ;). W każdym razie warto od czasu do czasu zmienić otoczenie, nawet jeśli miałoby to być kilka, czy kilkanaście kilometrów od domu.

Jeśli jednak zbierzesz ekipę, będziecie mieć możliwości i czas możecie odwiedzić jakieś większe miasto - Kraków, Wrocław, a może Lublin? Tam, gdzie jeszcze większość z Was nie była. To ważne by zwiedzać nowe miejsca wraz z ich zabytkami, poznawać lokalne zwyczaje, kulturę i potrawy. Warto podróżować po naszym pięknym kraju :).

2)  Ćwicz!:)

Zrób sobie week routine. Wiadomo, że dłużej czasami trudno jest wytrwać, ale jeden tydzień dasz radę, a później kto wie? Może wejdzie Ci to w nawyk.
Ustal sobie, że np w tym tygodniu od poniedziałku do piątku rano i wieczorem będziesz wykonywać serię ćwiczeń trwającą dajmy na to 15 minut. Rozpisz sobie na kartce jakie ćwiczenia wykonujesz po kolei, ustal czas na rozgrzewkę (np.5 minut) i na ćwiczenia właściwie (10 minut) rano i wieczorem to samo, mogą być jednak nieco inne ćwiczenia.
Kartkę przyklej w tym pokoju, w którym będziesz ćwiczyć, tak abyś nie zapomniała co po kolei wykonywać. Gdy minie jeden dzień odkreśl go sobie na wykresie. W ten sposób dojdziesz do tygodnia. Zawsze od czegoś trzeba zacząć prawda?;)

3) Każdego dnia przez jeden tydzień ucz się czegoś nowego

Warto poszerzać swoje horyzonty. Jeśli rozłożysz to sobie na tydzień, nie zajmie Ci to wcale tak dużo czasu, a dowiesz się wielu nowych rzeczy. Tu również warto rozpisać sobie, co chcesz w poszczególne dnie zgłębiać i przykleić sobie kartkę nad biurkiem. To przykładowy rozkład:

*Poniedziałek - przeczytaj jakieś kilku stronowe opowiadanie po angielsku, a następnie wypisz z niego wszystkie słówka i zwroty, których nie rozumiesz. Za pomocą słownika przetłumacz je i naucz się ich :).
*Wtorek - przeczytam w gazecie lub też na stronie wiedzowej jakiś artykuł z dziedziny przyrodniczej. Nowo odkryta planeta? A może robot, który potrafi grać w piłkę? Lekarstwo na egzotyczną chorobę? Lub też artykuł o życiu ludzi z plemienia Masajów. - dowiedz się czegoś ciekawego o otaczającym nas świecie!:)
*Środa -w tym dniu przeczytaj notkę biograficzną o jakimś wybitnym polskim pisarzu lub poecie, o którym nie uczyliście się w szkole albo uczyliście się, ale za Chiny nie pamiętasz skąd pochodzi i jakie były jego życiowe perypetie
*Czwartek - to dzień na czynności manualne. Dowiedz się jak uszyć coś na szydełku i spróbuj prostego ściegu. Albo dowiedz się jak zrobić proste origami. Poszukaj ciekawego sposobu jak przerobić stare ubrania i przerób je. Lub też po prostu znajdź przepis na jakąś nową, ciekawą potrawę i ugotuj ją.
*Piątek - to dzień by dowiedzieć się coś o członku Twojej rodziny. Spytaj się mamy, taty, siostry, brata, cioci, wujka, babci lub dziadka (z kim się akurat będziesz widzieć) o to, by opowiedział/a Ci swoją najzabawniejszą historię, która przydarzyła się mu/jej na studiach lub w szkole, oczywiście taką o której jeszcze nie wiesz. Zawsze dobrze się po prostu razem pośmiać:).
*Sobota - naucz się liczyć do 10 w jakimś egzotycznym języku. Chiński, japoński, suahili, syngaleski, a może khmerski? Zaskocz znajomych znajomością kilku słówek (w tym wypadku liczb) w języku, o którego istnieniu może nawet nie mieli pojęcia;).
*Niedziela - dowiedz się czegoś o patronie Twojej szkoły, albo kogoś, kogo imieniem została nazwana Twoja ulica. Kim był? Co zrobił dla Polski i świata? Jakie są jego zasługi? Sprawdź to!:)



1) Znajdź źródło zarobku

Sprzedaż starych ubrań? A może rozdawanie ulotek? Praca na komputerze? Pomaganie starszym i chorym osobom np. w sprzątaniu, czy zakupach? Zbiory owoców? Czy odśnieżanie podjazdów? Wszystko zależy od pory roku, aktualnych możliwości,Twoich chęci, wieku i samozaparcia. Sposobów na zarobek jest naprawdę wiele. Możesz nawet sprzedawać wyroby hand-made np. biżuterię, czy dodatki, jeśli masz do tego smykałkę. Tak, czy inaczej warto zarabiać na siebie, kupowanie coś za swoje własne pieniądze to niemała satysfakcja. Zdobywasz wtedy także szacunek do pieniądza i pracy. Znalezienie źródła zarobku to dobry plan na ten miesiąc.

2) Pojedź na wymarzony koncert

Z pewnością masz kilka ulubionych zespołów, wykonawców. Sprawdź, czy któryś z nich gra w najbliższym miesiącu koncert gdzieś w pobliżu. Jeśli w pobliżu nie będzie, to sprawdź gdzie w ogóle gra.Uzbieraj do tego czasu potrzebne pieniądze na dojazd, jedzenie i ewentualny nocleg i ruszaj :D. Na koncertach można poznać wiele wspaniałych osób, także nawet jeśli nie uda Ci się namówić nikogo znajomego, żeby z Tobą jechał, to zawsze możesz poznać kogoś na miejscu i spędzić z nim ten czas. Zawsze lepiej szaleje się z tymi, którzy faktycznie są sympatykami danego zespołu, znają każdą piosenkę i mają takie same podejście do tego koncertu co Ty. Tutaj akurat mówię 100% z autopsji, bo byłam w swoim życiu na już naprawdę wieelu koncertach i na niektóre faktycznie przyjechałam sama, aczkolwiek poznawałam w trakcie wiele nowych osób. Teraz mam znajomości praktycznie w każdej części Polski. Polecam :).

3) Poznaj przynajmniej 5 nowych osób (w realu!) z którymi będziesz przez dłuższy czas utrzymywać kontakt

Ta propozycja w sumie łączy się z poprzednią, aczkolwiek można ją zrealizować na naprawdę wiele sposobów. Ponadto znajomości z koncertów są zazwyczaj na odległość, a tu chodzi o stałe znajomości na miejscu. Zaczyna się rok szkolny, a więc to idealna okazja, aby poznać nowe osoby. Aby nie ograniczać się tylko do swojej klasy i osób wcześniej nam znanych, dobrym pomysłem jest zapisać się na jakieś kółko zainteresowań, w zależności co kto lubi; teatr, kółko informatyczne, wolontariat, czy szkolna drużyna koszykówki. Będziesz miał/a okazję poznać osoby, które pasjonują się tym, co Ty, a jak wiadomo nic tak nie zbliża jak wspólne pasje. Nie bój się ludzi, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wyglądają na niesympatycznych - to mogą być tylko pozory. Podchodź z otwartością i uśmiechem do nowych znajomości, a kto wie może z czasem niektóre z nich przerodzą się w przyjaźnie.



Co do planów rocznych, to postanowiłam, że z tym zrobię osobny wpis, coby ten nie był zbyt obszerny, ale to tak bardziej pod koniec roku. Wiecie, coś w stylu "12 szalonych propozycji na 2018 rok". Myślę, że to będzie dobry pomysł.

________________________________________

To już tyle na dzisiaj. Piszcie, którą z moich propozycji na dzień, tydzień i miesiąc chcielibyście zrealizować. A może Wy macie jakieś kreatywne pomysły, co można robić? Podzielcie się tym wszystkim w komentarzach :)).

3majcie się
Paaaa!:D

wtorek, 5 września 2017

Co u mnie? + recenzja Hopeless

Heej Wam!:)

Większość z Was już wróciła do szkoły, ja jeszcze prawie miesiąc laby. Czy szkoda mi, że już ukończyłam liceum? Czy chciałabym wrócić się do czasów szkolnych? Cóż... trochę mi tęskno, wiadomo za tą szkolną atmosferą itp, ale nie, nie chciałabym się wrócić do szkoły. Wiem, że przede mną coś nowego - nowe miejsca, ludzie, perspektywy, nowa forma kształcenia. Ciągnie mnie już do studiów, do nieco bardziej samodzielnego życia, do tego co nieznane. Nowe, nowe, nowe - i dobrze. Już mi się znudziła szkolna rutyna, ten czas wybrzmiał i przebrzmiał, wszystko ma swój czas, wszystko się kiedyś kończy.
Już trochę złapałam zajawkę "Back to University", a raczej "Go to University" , bo przecież idę tam po raz pierwszy. Póki co nabyłam 5 zeszytów A4 i nową pościel, haha zaszalałam xD. Ogarniam też już w miarę przedmioty, które wybiorę, póki co zdecydowałam się na 8 i tak chyba zostanie. Trzeba Wam wiedzieć, że na Uniwersytecie Jagiellońskim jest tak, że układa się sobie samemu plan. Oczywiście jest kilka przedmiotów obowiązkowych, narzuconych z góry, ale niektóre też możemy sobie dobrać samemu. Godziny wykładów są już ustalone, natomiast godziny ćwiczeń dopasowujemy sobie samemu, tak by nie kolidowały z wykładami. Już Wam to mówiłam, ale będę studiować prawo. Jak będziecie chcieli, to kiedyś zrobię wpis o tym jakie przedmioty tam mam, jaki panuje klimat, jak wygląda życie studenta prawa, co lubię najbardziej, o mieszkaniu w Krakowie itp itd, ale to dopiero jak postudiuję jakiś czas, żebym miała już wyrobioną opinię na ten temat.

To tak słowami wstępu ;). A dziś przychodzę do Was z recenzją powieści "Hopeless" Coolin Hoover.


Książkę tę przeczytałam jakoś 2 tygodnie temu. Pierwsza połowa powieści była trochę nudnawa, trochę czytałam, trochę odkładałam, ale jak zaczęło się już konkretnie dziać, gdy akcja nabrała rozpędu... drugą połowę przeczytałam w jedną noc. Czytałam do 3:30, tak mnie porwała fabuła. Ale od początku, o czym jest ta książka?

Sky to 18-letnia dziewczyna. Jej życie już na pierwszy rzut oka różni się od życia rówieśników. Nie chodzi ona bowiem do normalnej szkoły, lecz jej przyszywana mama - Karen uczy ją w domu. Gdy dziewczyna ma udać sięv do ostatniej klasy udaje jej się wymóc na matce, aby zapisała ją do prawdziwego liceum. Najlepszą przyjaciółką dziewczyny jest szalona i beztroska Six, która to co miesiąc ma nowego chłopaka. Sky również często zmienia chłopaków, jednak nie traktuje ich poważnie, nic do nich nie czuje. Wszystko zmienia się, gdy poznaje Holdera - tajemniczego i megaprzystojnego chłopaka, który mieszka nieopodal. Ten zaczepia Sky na parkingu mówiąc jej, że kogoś mu przypomina. Dziewczyna olewa go, myśląc, że to puste zaloty. Następnego dnia biegnąc dociera przypadkowo pod jego dom. Okazało się, że Holder również biega. Z dnia na dzień okazuje się, że łączy ich coraz więcej, wzajemnie zakochują się w sobie. Napotykają po drodze kilka trudności, ale mimo to ich uczucie powoli rozkwita. Okazuje się jednak, że chłopak wie o Sky o wiele więcej niż ona sama. Jak skrywane sekrety z przeszłości wpłyną na życie dziewczyny i ich wzajemną relacje? Co wyłoni się z czeluści pamięci Sky? Od czego wzięło się tytułowe "Hopeless", które to Holder miał wytatuowane? Kto zawinił, gdy trzeba było wybrać mniejsze zło? Czy przestępstwo można usprawiedliwić chęcią uratowania z sideł innego przestępstwa?
Na te i na inne pytania odpowiedź poznacie czytając Hopeless!
Naprawdę niesamowita, trzymająca w napięciu, wzruszająca powieść. Dużo dziewczyn pisało, że czytając ją płakało, ja jednak nie uroniłam ani jednej łzy. Co nie znaczy, że to dzieło mną nie wstrząsnęło, bo wstrząsnęło i to bardzo. Mocne, mocne, mocne!

A Wy czytaliście już tą powieść? Jak tak, to piszcie, co o niej sądzicie, jakie wrażenia macie po jej przeczytaniu? A jeśli nie, to czy chcecie po nią sięgnąć?^^

To już tyle na dziś,
Trzymajcie się,
Paaaaa!:)

piątek, 1 września 2017

Nietypowe Back to School :D.




Witajcie! :)

Czas na nietypowe Back to School. Dlaczego nietypowe? Bo nie dotyczy ono mnie. Skończyłam już szkołę, a studia zaczynam dopiero na miesiąc. Jeśli jesteście ze mną już od dawna, to wiecie, że dwa lata temu i rok temu nie robiłam BTS, dlatego, że nie chciałam myśleć o szkole w wakacje, chciałam by letni klimat beztroski trwał do 1 września. Teraz… to co innego haha ;). To BTS będzie nietypowe też dlatego, że nie pokażę Wam żadnych zeszytów ani przyborów, bo ich jeszcze nie kupiłam (może zrobię takie przed październikiem, pokażę Wam co kupuję na studia). Co więc w nim będzie? Porady, tipy, dotyczące różnych aspektów naszej przekochanej szkoły. Patrząc z perspektywy osoby, która ukończyła już podstawówkę, gimnazjum i liceum mogę Wam to i owo podpowiedzieć, tym i owym się z Wami podzielić;). To zaczynamy:

 1)

   Załóż sobie kalendarz, skoroszyt, dziennik, jak by to zwać – coś w czym masz wyodrębnione poszczególne dni i daty. Zapisuj w nim sobie wszystko co ze szkołą związane – daty sprawdzianów, kartkówek, prac pisemnych, zapowiedzianych odpytywań, a także te bardziej przyjemne wydarzenia – szkolne dyskoteki, eventy i wycieczki. W ten sposób o niczym nie zapomnicie i nie będziecie się musiały tłumaczyć „Ale ja nie wiedziałam” albo „Ojej, wypadło mi to z głowy”.
Powiem Wam jak było z tym u mnie. Na początku roku kilka razy próbowałam takie coś zakładać, ale po miesiącu zapominałam o tym dzienniczku. Dlatego ważna sprawa: noś go zawsze przy sobie, gdy jesteś w szkole, najlepiej włóż go do którejś przegródki z plecaka i niech ma tam stałe miejsce. Ja pozbawiona czegoś do zapisków często zapominałam, kiedy dokładnie co jest i musiałam się wypytywać innych.

2) 

Wyznacz sobie porę dnia, w której odrabiasz zadanie i w której uczysz się na bieżąco, np. od 15 do 16 odrabiam zadanie, a od 17 do 18 powtarzam to, co było dziś na lekcjach. Oczywiście czas ten u osób z gimnazjum będzie krótszy, a z liceum zapewne dłuższy, więc to zależy od Was, czy dacie sobie na to godzinę, czy może dwie. Ważna jest systematyczność. Nie odkładaj nauki na 22, bo wtedy nasz mózg niewiele jest w stanie zapamiętać i to nie ma większego sensu. Lepiej wyrobić się z wszystkim do 18 i 19 i mieć wolny wieczór na robienie tego, co chcemy. Jak jednak przemienić nasze plany na rzeczywistość? Weź 2 kartki  samoprzylepne, najlepiej kolorowe i napisz na nich (przykładowo) na jednej:  „Od 15 do 16 – czas na odrabianie zadań”, a na drugiej „Od 17 do 18 nauka na bieżąco” i przylep je nad biurkiem. Gdy będziesz na nie spoglądać, automatycznie przypomnisz sobie o swoich postanowieniach.

3)

         Wysypiaj się!:) Tak, właśnie tak.  Bo komu chce się uważać na lekcjach, jeśli zarwał nockę i jest mega niewyspany? Jeśli w nocy nie spaliśmy wystarczająco długo, mamy zmniejszoną zdolność  koncentracji  i zapamiętywania, a także po prostu wolniej myślimy. Przychodzenie w takim stanie do szkoły nie przynosi zbytnio skutków. Jeśli wstajesz o 7:00, to połóż się o 22:00. Ja tak miałam i wiem, że dużo osób (zwłaszcza dziewczyn) tak ma, że zasypianie zajmuje im około godzinę, bo myślenie o różnych sprawach itp, itd. Jeśli tak masz to zaśniesz dopiero koło 23, tak więc do 7:00 zostaje Ci 8 godzin snu. Dla osób w wieku dorastania to absolutne minimum, by być wyspanym i w pełni produktywnym. Tak więc wysypiaj się i zapamiętuj szybciej;). Zapomnij o kawach i energetykach, które dają tylko złudzenie pozyskania energii.

4) 

   Gdy musisz zapamiętać jakiś skomplikowany proces, np. destylację frakcyjną ropy naftowej, rozrysuj to sobie na kartce. W ten sposób błyskawicznie to zapamiętasz. Ja tak zrobiłam, serio, ah ten rysunek kolumny destylacyjnej, czy mazutu (gdy nie wiedziałam nawet jak to wygląda w rzeczywistości)  – bezcenne xD.

Jeśli chodzi o naukę słówek np. na angielski, wypisz je sobie na kartce A4. Po jednej stronie polski wyraz, a po drugiej jego angielski odpowiednik. Ucząc się zakrywaj ręką, albo zeszytem stronę angielską i patrz jak dużo już umiesz. Dobrym pomysłem jest także przeprowadzanie sobie samemu „kartkówek”. Weź kartkę i napisz na niej  10 słówek po polsku. Zamknij książkę. Postaraj się napisać te słówka po angielsku (po uprzedniej nauce). Jeśli napiszesz np. za pierwszym razem 3, a 7 nie, to tamte 7 weź do drugiej „kartkówki”, jeśli za drugim razem napiszesz 5, a 2 nie, to te 2 dołącz do nowych 10 i zrób kolejną „kartkówkę”, aż do skutku. To był mój patent, polecam :D.

 

5)

         Nie odpuszczaj. Masz problemy z jakimś przedmiotem? Nie olewaj go, mówiąc „i tak się nie nauczę”. Jeśli po lekcji nie umiesz rozwiązać np. zadania z matmy, to w domu zaglądnij do podręcznika, poczytaj i spróbuj sama. Jeśli to nie pomoże poproś rodzica, bądź starsze rodzeństwo, jeśli i oni nie pomogą, bo np. nie będą mieli czasu albo nie będą potrafili tego rozwiązać, popytaj kolegów  i koleżanki z klasy. Nie proś jednak o odpisanie, lecz o wytłumaczenie Tobie, jak rozwiązać to zadanie, tak byś umiała/umiał zrobić je na sprawdzianie, a po sprawdzianie nadal pamiętał jak do tego podejść (zagadnienia z matematyki często w późniejszym czasie się powtarzają, po co masz znowu kiedyś się tego uczyć na nowo, skoro możesz to opanować już teraz i później mieć łatwiej). W każdym przypadku możesz skorzystać również z stron takich jak Matemax albo innych, na których ktoś tłumaczy jak dane zadanie rozwiązać.
Jeśli chodzi o przedmioty, w których naukę opanowuje się pamięciowo np. historia, biologia czy geografia, musisz po prostu to zrozumieć i zapamiętać. Potrzeba do tego czasu i cierpliwości, ale pamiętaj, że uczysz się po coś – nigdy nie wiesz jakie sytuacje Cię w życiu spotkają i co Ci się może przydać. Zawsze jednak można poprosić kogoś, by przedstawił nam to zagadnienie „ludzkim  językiem”, jeśli ten w książce do nas nie przemawia. Wtedy wszystko może okazać się zaskakująco proste.

6) 

            Wyluzuj. Wtedy kiedy można, nie zawsze oczywiście. Na przerwach nie stresuj się nadchodzącą kartkówką, to nic nie da. Jeśli nauczyłeś się  w domu, bądź spokojny. Wykorzystaj przerwy na otwarcie się na drugą osobę, czyli po prostu rozmawianie z innymi. O wiele bardziej chce się iść do szkoły jeśli pomyśli się o tym krótkim, aczkolwiek przyjemnym czasie w którym możemy pośmieszkować z innymi i dać sobie odpocząć psychicznie. Jeśli nie dogadujesz się z swoją klasą, spróbuj poszukać znajomych z innych oddziałów. Bardzo w tym pomaga zapisanie się na jakieś kółko zainteresowań; szkolny klub sportowy, teatr, wolontariat, czy kółko naukowe. Nie bój się próbować nowych rzeczy:).

źr.obrazka - weheartit.com 
 _______________________________________________________________________________________________________________

   A Wy? Jakie macie patenty na sensowny i owocny rok szkolny?:) Stosujecie albo macie zamiar zastosować któryś z moich? Piszcie ^^.

   Tak więc sensownego i owocnego roku szkolnego Wam życzę, dajcie z siebie tyle, ile jesteście w stanie, nie marnujcie swoich możliwości, ale również nie spinajcie się za bardzo, niech to wszystko będzie zdrowe!:)
  Trzymajcie się
   Paaaaa!:))