wtorek, 30 maja 2017

5 wymyślonych przeze mnie fabuł powieści

Hej Wam :).

Jak widzicie powróciłam do bardziej regularnego zamieszczania postów na blogu. Dzisiaj post trochę nietypowy i trochę szalony. Będzie się w nim znajdowało 5 wymyślonych przeze mnie opisów powieści . Chciałabym, żeby kiedyś takowe książki się ukazały haha :D. Napiszcie mi później w komentarzu, którą książkę <jeśli by oczywiście takowa istniała> z tych pięciu przeczytalibyście najchętniej.

Zaczynamy! :D


1) Kroki Ohayo
gatunek: powieść przygodowa

Grupa przyjaciół z Nowego Orleanu wybrała się na wakacyjną podróż do Australii. Podczas zwiedzania Parku Narodowego Kakadu jedna z dziewcząt - Alice wpada do przepaści pomiędzy dwoma skałami. Przyjaciele nie mogą jej sami w żaden sposób wyciągnąć pomóc, więc ruszają by poszukać pomocy. Dziewczyna szczęśliwie zsunęła się pomiędzy blisko położonymi skałami, nie doznała większego uszczerbku. Nie mogła jednak w żaden sposób dostać się spowrotem na górę. W oczekiwaniu na ratunek zaczęła, przyświecając sobie latarką, rozglądać się po miejscu, w którym się znalazła. Wewnątrz skały były wyżłobione z obu stron. Na jednej z nich Alice dostrzegła napisy w nieznanym jej języku. Pod inskrypcją ujrzała niewielkie wgłębienie i postanowiła włożyć w nie swą rękę...

2) Dziecko ze szramą
gatunek: dramat

Podczas II wojny światowej 13-letnia Agathe - pół niemka-pół romka mieszka wraz ze swoją macochą i babką we Frankfurcie. Jej matka zginęła podczas zmasowanego ataku nazistów na Mszy katolickiej, gdy dziewczynka miała 11 lat, natomiast ojciec walczy pod dowódctwem Fedora von Bocka gdzieś pod Moskwą. Pewnego dnia Agathe wybiera się na strych i odkrywa tam dokumenty poświadczające, że jej macocha - pozorująca na antysystemowca i wzorową katoliczkę, jest członkinią partii NSDAP, a co więcej jeszcze przed wojną brała udział w spisku przeciwko tamtejszemu burmistrzowi, w wyniku którego ten został bestialsko zamordowany. Dziewczynka ma wrażenie, że właśnie cały jej świat stanął na głowie. Jest przerażona, boi się komukolwiek o tym powiedzieć, wiedząc jakie byłyby tego konsekwencje. Przeczuwa, że to kwestia miesięcy, a może nawet dni, a jej macocha ujawni swe prawdziwe oblicze i wyda ich na pewną śmierć. Do tej pory udało się jej ukryć swoje eksterminowane przez władzę romskie korzenie oraz przywiązanie do wiary katolickiej, jednakże, gdy mieszka pod jednym dachem z pionkiem w tym zbrodniczym reżimie... Agathe z początku postanawia uciec z domu, nie może jednak pozostawić swojej ukochanej babci na pastwę losu. Decyduje się więc upozorować śmierć ich obu...

3) Dziesiąta muza rano
gatunek:powieść społeczno-obyczajowa

Sophie jest 18- letnią atrakcyjną mieszkanką słonecznej Kalifornii. Z pozoru to beztroska i uśmiechnięta nastolatka, jednakże w głębi serca wciąż nosi rany, które zadała jej mroczna przeszłość. Wychowała się w patologicznej rodzinie, mieszkającej w stanie Montana na skraju wielkiego lasu. Ojciec był lubiącym wypić drwalem, natomiast matka - kurą domową, które całe dnie spędzała przy pracy w stajni, sprzątaniu domu i opiece nad dziewięciorgiem dzieci, z których najmłodsze miało trzy miesiące, a najstarsze 15 lat. Pewnego dnia ojciec w alkoholowym upojeniu zadał żonie cios siekierą, a ta za kilka dni w wyniku odniesionych obrażeń zmarła. Wkrótce dzięki interwencji najstarszego dziecka - Gerarda, ojcu odebrano liczne potomstwo i osadzono ich w rodzinach zastępczych.  Dwunastoletnia wówczas Sophie została przygarnięta przez rodzinę Williamsów - bogatych prawników z Los Angeles. Dziewczyna nie mogła wymarzyć sobie czegoś wspanialszego. Wychowana w biedzie zaczęła upajać się luksusem, wygodą i niczym nieograniczoną wolnością. Zapisała się na warsztaty aktorskie i zaczęła grywać w lokalnych przedstawieniach. Z czasem zerwała kontakty z rodzeństwem i postanowiła poświęcić się całkowicie swej pasji oraz oddać beztrosce. Poprzez pieniądze i rozrywkowe życie chciała zagłuszyć w sobie złe wspomnienia z dzieciństwa. Pewnego dnia jednak, pod budynkiem, w którym mieścił się jej luksusowy apartament spotkała dziwnie wyglądającego żebraka. Po chwili zorientowała się, że to był jej ojciec! Kiedy wyszedł z więzienia, jak ją znalazł i czego od niej chciał? Wkrótce wszyscy mieli dowiedzieć się o jej mrocznej przeszłości, którą tak pieczołowicie skrywała...

4)  Po drugiej stronie hejtu
gatunek: powieść młodzieżowa

Eddy to piętnastoletni uczeń Harebore School, czyli szkoły dla mieszkańców ubogiej dzielnicy Nowego Jorku. Chłopak jest prześladowany wśród rówieśników z powodu swojej otyłości, otrzymał od nich nawet przydomek "Mamut". Nazywają go także niezdarą i ofermą. Chłopak chcę jakoś oderwać się od parszywego życia i nieznośnych kolegów. Popada w uzależnienie od internetu. Tam - w jak to określa "lepszym świecie" - poznaje Bossa, który to, jak się później okazuje, jest liderem podmiejskiego gangu narkotykowego. Proponuje Eddy'emu lepsze życie w zamian za zostanie dilerem kokainy. Chłopak z początku waha się, nie chcę popaść w kryminał, przed którym to zawsze przestrzegała go matka. Jednakże z czasem, gdy prześladowania w szkole wzmagają się, Eddy podejmuje decyzję - zgadza się na propozycję Bossa. Od tej pory zaczyna wieść podwójne życie...

5) Gorsza wersja snu
gatunek: romans

Do liceum w Phoenix uczęszcza Brian - 18 letni spokojny chłopak i wzorowy uczeń. W ostatniej klasie szkoły średniej jego wychowawczynią, a zarazem nauczycielką angielskiego zostaje profesor Miranda Hoockley - zaledwie osiem lat starsza, przepiękna, złotowłosa kobieta. Briana zachwyciła już od pierwszych zajęć, jednakże od początku wiedział on, iż o jakimkolwiek zauroczeniu nauczycielką nie mogło być mowy - to przecież nieetyczne. Z czasem jednak chłopakowi jest coraz trudniej walczyć z rodzącym się uczuciem. Nie łamie się jednak - do nauczycielki odnosi się uprzejmie, aczkolwiek z właściwym dystansem. W końcu przychodzi upragnione zakończenie roku, na co Brian reaguje z ulgą. Nareszcie koniec z widywaniem pięknej Mirandy Hoockley. Życie jednak przyniesie mu jeszcze większe próby, niż dotychczas. Dostaje się na wymarzone studia na Uniwersytecie Harwarda. Podekscytowany nowym środowiskiem przychodzi na rozpoczęcie roku akademickiego. Podczas przedstawiania wykładowców nagle zamiera, ponieważ informatyki - jego wiodącego przedmiotu uczy profesor Luiza Hoockley - starsza siostra Mirandy, niesamowicie do niej podobna. Brian ma deja vu, a jednocześnie przeczucie, że historia z tą siostrą może mieć nieco inne zakończenie...

___________________________

Tadam! :) To wszystko. Piszcie, która z tych fabuł podoba Wam się najbardziej. Jeszcze raz podkreślę, iż są to tylko takie opisy. Nie napisałam nic więcej na temat żadnej z tych powieści. To tylko pomysły, które narodziły się w mojej głowie. Kto wie? Może kiedyś któryś z nich wykorzystam? ;)

Trzymajcie się!
Paaaa :) 






wtorek, 23 maja 2017

Come back

Hej Wam! :)

Wracam do pisania bloga po kilkumiesięcznej przerwie. Wiecie - maturalny zawrót głowy i te sprawy. Nie tyle sam zawrót, co iluzja braku czasu. Tak, iluzja. Kiedy trzeba zrobić dużo, jak to w naszym mniemaniu wydaje się - zbyt dużo, to zamiast wykonywać pożyteczne lub twórcze czynności traci się czas na nicnierobieniu. Ale o tym już kiedyś pisałam, nie będę się powtarzać.
Matura to bzdura? Czy ja wiem... Napisałam, zdałam. Co do samej formy tegoż egzaminu nie mogę mieć zastrzeżeń, gdyż był on nam wybitnie na rękę. Coś czuję, że za parę lat może to ulec zmianie i młodsze roczniki (tj. te od reformy) już nie będą miały tak łatwo jak my. Ale czy to oznacza, że będą mieć gorzej? Jeśli program będzie zmieniony na bardziej hmm życiowy, to zdecydowanie można im zazdrościć, pomimo potencjalnie trudniejszego tj bardziej wymagającego egzaminu maturalnego. Cóż, nam pozostaje zdobywać to, czego jeszcze nie zdobyliśmy w liceum. Nie należę do krytyków, bo bądź co bądź wiele się przez ten czas nauczyłam, stałam się bardziej świadoma tego co się dzieje wokół mnie w Polsce, na świecie. Zrozumiałam pewne stałe procesy i zależności. Poznałam ludzi sprzed wieków, którzy mieli dokładnie takie same problemy, jak i my w teraźniejszości i co za tym idzie wiele nowych spojrzeń na to, co nas otaczało i otacza.
Nie mogę więc powiedzieć, że wszystko było złe i w ogóle matura jest bez sensu. Coś tam pokazuje. Nawet obiektywnie. Zakończyła ona przecież ważny etap w życiu- etap uczenia się w szkole. Koniec z klasami, ławkami, gąbką i kredą, że tak powiem przyziemnie. I odpytywaniem. I wiedzą na czym stoisz i co cię czeka. Studia to inna bajka, inna forma. A teraz liczenie punktów i... to dopiero za ponad miesiąc.

Teraz wakacje. I co z tym fantem zrobić? Wykorzystać ten czas - usłyszymy zapewne odpowiedź. Wykorzystać... ale jak ? A co jeśli to czas nas wykorzysta? Na początek potrzebuję dobrej książki, tak zdecydowanie potrzebuję dobrej książki. Nie pseudo-romansidła dla nastolatek... czytałam... większość wygląda mniej więcej tak samo; dziewczyna szara myszka, nigdy nie miała chłopaka, nie chce go mieć, aż tu nagle poznaje megabogatego i popularnego kolesia z urodą Adonisa z mroczną przeszłością, snuje o nim zmysłowe fantazje, on ją podrywa... i zaraz zapomina o swoich zasadach. Och, ileż można. Wszystko o tym samym. "Bestseller" - o nie, już się na to nie nabiorę. Takie to przewidywalne.
Zaczęłam też czytać ostatnio coś zdeczka innego. Polecane, reklamowane - "13 powodów".  Pierwsze kilka rozdziałów i ... już nie mogłam zasnąć w nocy. Za bardzo przejęłam się postacią. Historie o samobójstwie to raczej nie dla mnie. Spróbowałam przynajmniej i wiem. Chyba na początek przestanę kupować książki w księgarniach, a zaglądnę do dawno nieodwiedzanej biblioteki. Tak, to będzie rozsądniejsze,bo w razie kolejnej nieudanej książki przynajmniej nie będę miała poczucia zmarnowanych pieniędzy.
Polecacie mi jakąś dobrą książkę? Piszcie w komentarzach :) .

Mój pierwszy wyjazd będzie dopiero w czerwcu, więc do tego czasu trzeba twórczo się czymś zająć ;). Szkoda, że większość moich znajomych ma jeszcze szkołę ehh.
Pociesza mnie myśl, że już za 10 dni mój pierwszy w tym roku wakacyjny wyjazd, a mianowicie - Lednica. Już trzeci raz tam będę, mówiłam, że będę jeździć co roku i póki co tak jest. Świetne miejsca, atmosfera, ludzie, wrażenia i to wszystko skupione na Bogu. Aha lubię to :).
W porównaniu z zeszłorocznymi, te wakacje są dość mało obfite w wyjazdy, przynajmniej te planowane. Ale widocznie tak ma być, może zdarzy się jeszcze coś nieplanowanego i nieprzewidzianego, mam nadzieję.
No, ale co ja narzekam. Jak to miałam w planach już od dawna, w tym roku na ostatni mój obóz (niestety są one do 19 lat) wybieram się do Hiszpanii. Zawsze chciałam tam być, w końcu to moje małe marzenie się spełni.

Więcej czasu, to również przychodzące co krok przemyślenia. Chwila ciszy... i nagle nachodzą różne pytania - o sens życia, o przyszłość, o mój aktualny stan ducha, co mogę zrobić, a co muszę, czy żyję w prawdzie... Trochę się zaczynam bać, ale później stwierdzam, że uda się tak jak ma się udać, że będzie, jak powinno być, muszę się tylko temu poddać, robić co w mojej mocy i ufać Mu.

Jeśli nachodzą Was refleksje, dajcie się im porwać. Oczywiście te destrukcyjne odrzucajcie. Ale jeśli przyjdą do Was te, które wskazują, co możesz zmienić w swoim życiu, by być lepszym człowiekiem podejmij to. Nie zakładaj na uszy słuchawek i nie zagłuszaj się muzyką. Nie otępiaj alkoholem. Nie "rozluźniaj" papierosami. Chwilowe zapomnienie... właśnie, chwilowe.  Nie odwracaj na siłę myśli od tego, co Cię boli. Rany trzeba przemyć, wpierw nim się zagoją. Kluczowym jest tu przebaczenie osobom, które nas zraniły. Czasami naprawdę jest to ekstremalnie trudne, ale gdy wewnętrznie pogodzimy się z tym czego zmienić się nie da, poczujemy w końcu ulgę. Możesz już nigdy nie zadawać się z daną osobą, ale wewnętrzny ból i pomnażana wciąż nienawiść tylko Cię niszczy. Kiedyś słyszałam, że przebaczenie komuś nie jest tylko dla tej osoby, ono jest również dla nas - byśmy mogli poczuć się lepiej. Co musi dziać się w drugiej osobie, skoro ona nas rani... I odwrotnie. Staraj się zrozumieć siebie, swoje postępowanie, dlaczego denerwuje Cię akurat to, dlaczego robisz to, co robisz. Nie zadowalaj się powierzchownymi odpowiedziami, wyuczonymi niekiedy na pamięć regułkami, schematami. Zajrzyj głębiej. Może być to  nieprzyjemne, ale dowiesz się przynajmniej na czym stoisz. I będziesz mógł coś z tym zrobić.  Przykładowo jeśli ranisz swoją koleżankę np. swoimi docinkami spytaj siebie, dlaczego tak robisz. Najpierw odpowiesz zapewne coś w stylu - bo mnie wkurza. Gdy jednak zajrzysz głębiej, może przyjdzie Ci na myśl, że ranisz ją, bo sam jesteś w pewien sposób zraniony lub też zazdrościsz jej czegoś; ona ma coś czego Ty pragniesz, czujesz się niedoceniony etc, powody mogą być naprawdę różne. Tak czy inaczej za zwykłym, powierzchownym "robię to, bo mnie wkurza" może kryć się setki powodów, setki złamanych kawałków naszej osobowości. Warto zastanowić się, co z nimi zrobić. Aby te złamane kawałki nas mogły się prawidłowo zrosnąć na początek trzeba odkryć ich istnienie, zaakceptować, potraktować jako fakt i dopiero wtedy można zastanawiać się jak to wszystko ogarnąć.

Twórczego czasu Wam życzę Kochani, myślcie dużo, znajdźcie w tym codziennym zabieganiu czas na refleksję. Nie traćcie życia na powierzchowne odpowiedzi na aktualne  problemy, starajcie się zajrzeć głębiej, a może wtedy odkryjecie jak je szybciej rozwiązać. Życie jest zdecydowanie za krótkie, by było w nim dość miejsca na dni smutku, bez zdecydowanego uszczerbku na dniach radosnych. Śp. ks. Jan Kaczkowski powiedział kiedyś "Tylko nie martw się przez cały dzień. Wyznacz sobie na to godzinę, a potem ciesz się życiem”. Jak pewnie większość z nas wie był on chory na nieuleczalny nowotwór, gdy wypowiadał te słowa. Jak dla mnie mega postawa, daje mi dużo do myślenia. Tak więc stawiajmy czoła naszym problemom, by nie zatruwały nam życia przez dłuższy czas, niż to konieczne. Ale nie przez zagłuszanie ich, tylko rozwiązywanie. To trwalsze i lepsze.
Boże! Proszę, daj mi siłę, abym pogodził się z tym, czego zmienić nie mogę; odwagę, abym zmienił to, co zmienić mogę i mądrość, abym potrafił odróżnić jedno od drugiego. - Reinhold Niebuhr

Taki cytat przyszedł mi jeszcze do głowy na zakończenie. Odwagi, siły i dużo pozytywnych dni Wam życzę :). 
Do następnego wpisu,
trzymajcie się
Paaaa! :)