poniedziałek, 25 stycznia 2016

Zakopane etc.

Hej Wam :).

Jak już kiedyś pisałam miałam w planach wybrać się do Zakopanego na skoki narciarskie. I tak też się stało, byłam na nich wczoraj. Było po prostu mega, ta atmosfera, wspólne kibicowanie, morze biało-czerwonych flag... No i oczywiście emocje sportowe :D. To było dziwne widzieć tych wszystkich skoczków na żywo, gdy tylko wcześniej oglądałam ich w telewizji, jaka magia haha :D. Także no :). W Zakopanem byłam dopiero 2-gi raz w życiu, więc podwójna atrakcja, bo mogłam obejrzeć to piękne miasto. Widoków jako takich za bardzo nie było, gdyż była mgła, więc gór prawie nie widziałam xD. Ale ogólnie pozytywnie, a ludzie jacy mili :)). Lubię to wesołe usposobienie górali. Opłacało się wstać o 5:40, by tam pojechać haha ;). Za rok pewnie też się wybiorę o ile nic temu nie przeszkodzi :). Ok, ok teraz zdjęcia:


















Miło sobie pooglądać i powspominać wczoraj :).
Na resztę ferii plany mniej ciekawe niestety haha, trzeba się wziąść za obowiązki, ale cóż, kto powiedział, że w liceum będzie łatwo xD.
Póki co jeszcze chillout.
Uwielbiam być w piżamie do 13
uwielbiam siedzieć po nocach
tylko we ferie takie rzeczy :P .
Ale w sumie zauważyłam, że jak jestem w domu i nic nie robie to ferie uciekają szybciej, więc będę aktywnie spędzać czas coby były jak najdłuższe. Ale w sumie co ma nadejść to nadejdzie,a szkoła to nic strasznego haha, bo liczy się nastawienie. Czasem widzimy tylko te złe sceniariusze, a okazuje się później, że właśnie wydarza się niespodziewanie wiele dobrego. Sądze jednak, że najlepsze jest nastawienie neutralne. Jak będzie dobrze to niespodzianka, a jak źle to nie dostąpimy rozczarowania. Nie warto się przejmować nieuniknionym i tracić cenny czas na rozmyślania co nastanie, bo teraźniejszość, ta realna rzeczywistość ucieka. W sumie i tak będzie inaczej niż myślimy, so... keep moments :).
***
A co do mini-konkursu...
Z ostatnich komentarzy wybieram Patrycje Kalinowską z bloga...<nie podałaś adresu bloga ;)>. Jeśli to czytasz to podaj w komentarzu jego adres, a ja skontaktuje się z Tobą. Dostaniesz ode mnie małą niespodziankę :).
W sumie to tym razem wybór komentującego był przypadkowy, bo post typu zdjęcia, jaki był ostatnio to nie wymaga jakiś specjalnie rozbudowanych komentarzy haha :). Ale, ale i tak chcę takie właśnie długie i treściwe :D. Wiadomo takie są najlepsze no i szczere ;).

***

Pozdrawiam Was ciepło
dzięki za dużo wejść na bloga
miłej reszty... dnia... tygodnia... życia Wam życzę :).

Paaaaa :)!


niedziela, 17 stycznia 2016

Wyjazd do Krynicy :). dużo zdjęć + konkurs/niespodzianka

Heej :)!
Co tam u Was? Macie ferie, czy też nie? Mi się właśnie zaczęły. Rozpoczęłam je dość ciekawie, bo dwudniowym wyjazdem do Krynicy wraz z moją koleżanką Asią. Przed wyjazdem jednak przyszła do mnie i robiłyśmy sobie makijaż i prostowałyśmy włosy, nie obyło się oczywiście bez zdjęć haha :D.  Pojechałyśmy tam dlatego, że wczoraj na 19:00 w pijalni był koncert naszego ulubionego zespołu - Enej. W Krynicy byłyśmy na 16:30, poszłyśmy do takiej jakby galerii i spotkałyśmy się tam z resztą ekipy. Później ok. godzinę stałyśmy w kolejce, by zająć jak najlepsze miejsca pod samą sceną. Było to konieczne, bo ludzi napraaawdę dużo. I słusznie :D. Było jak zwykle fantastycznie, wyszalałam, wyskakałam się za wszystkie czasy haha. Ta energia <3. Standardowo poznałaśmy nowe osoby, ale też spotkałyśmy dużo osób, które już jakiś czas znałyśmy :). <dziewczyny pozdrawiam ;*> 
Po koncercie poszłyśmy do naszego hotelu, całe szczęście, że nie musiałyśmy po nocy wracać <czym?xd>  Dziś rano "zwiedziałyśmy" we trzy Krynicę, robiłyśmy sobie zdjęcia <przez całą noc padał tam śnieg i rano było go naprawdę duużo>, siedziałyśmy w barze, no i w końcu musiałyśmy wracać.
Jestem padnięta, ale mega zadowolona z tego wyjazdu <3. Na szczęście się nie rozchorowałam <póki co! odpukać> ani nic, więc dobrze jest :D.  Oby dalsze dni ferii również minęły tak fajnie :). 

Dziś będzie mało tekstu, bo dużo zdjęć :).
Piszcie co wy ciekawego robicie na feriach ^^
Pozdrawiam!

























                               

KONKURS!
Obiecałam, że na 10 tysięcy wejść zrobię konkurs/niespodziankę. Tak więc :).
Z wszystkich komentarzy pod tym postem i pod dwoma następnymi wybiorę po jednej osobie z każdego <kreatywne opinie mile widziane>, która dostanie ode mnie mały upominek. Jaki ? Tego dowiecie się w kolejnym poście.
Wygrać może każdy :). Nie daję wymagać typu obserwacja, bo takie wymuszone mnie nie interesują ^^.

Paaaa ! :)

poniedziałek, 11 stycznia 2016

O narzekaniu słów parę

Hejka:)

Dziś o narzekaniu słów parę.
Nie bez przyczyny mówi się o Polakach, jako o narodzie wiecznie narzekającym. W szkole, autobusie, pracy, na ulicy w domu... Wszędzie słyszymy tylko ciągłe skargi, a wręcz "licytowanie" się, kto ma gorzej. Jedziemy komunikacją miejską i słyszymy, zaczynając od starszych: "co za beznadziejna pogoda", "ach wie pani jak mój mąż pije" , "ledwo się na nogach trzymam tak mnie w kolanie łupie", "a ta młodzież taka niewychowana!" Na młodszych kończąc: "ale jestem zmęczony tą szkołą, tyle nam zadali masakra" , " matka kazała mi sprzątać" , "zgubiłem pieniądze" , " o niee nie ma śniegu" , "o niee śnieg!", "znowu zawaliłem", "nasi znów przegrali", "ale duchota, zaraz tu padnę" , " ale ona jest wredna i niesprawiedliwa". Itp itd. Jak człowiek się tego nasłucha, to mu się zwyczajnie żyć odechciewa. A to przechodzi dalej, na kolejne osoby i na kolejne. I tak tworzy się wielopokoleniowe społeczeństwo nałogowych malkontentów. Proces, którego nie sposób zatrzymać. Wpływa to oczywiście na nasz nastrój i poczucie szczęścia. Poprzez ciągłe narzekanie stajemy się powoli pesymistami, którzy nie wierzą, że coś dobrego może ich spotkać, a gdy już spotka to na siłę szukamy jakiś minusów, byleby się zasekurować - "na wszelki wypadek". A przecież my nie lubimy słuchać osób wiecznie narzekających, preferujemy tych uśmiechniętych i pozytywnych, którzy wręcz zarażają swą energią. Mimo to wciąż się skarżymy, bo nasze "ja" czuje się niekomfortowo, bo wyidealizowane warunki nie wystąpiły w rzeczywistości, pojawił się pewien zgrzyt. Gdyby tak jednak jedno narzekanie zamienić na swoistą pochwałę danej sytuacji. Np. Zamiast myśleć "o nie znowu leje", pomyśleć; "jak to miło zasypiać słuchając deszczu uderzającego o parapet". Albo zamiast: "denerwują mnie rodzice, jakbym chciał się wyprowadzić" pomyśleć; "jak to dobrze, że jeszcze nie muszę martwić się o zapłatę rachunków". Poprzez dostrzeganie pozytywów w tak prozaicznych zjawiskach jak np. Pogoda, czy codziennych typu szkoła (którą już za parę lat opuścimy na zawsze), czynimi nasze życie bardziej pozytywnym. Poprzez wierzenie w pomyślność okoliczności sprzyjamy temu, by wierzyć też w powodzenie naszych własnych działań. Nastawiając się na sukces, coraz bardziej w niego wierzymy, a tym samym nie boimy się podejmować działań ,które do niego dążą. Jeśli natomiast we wszystkjm widzimy minusy, to ogarnia nas zniechęcenie do jakichkolwiek działań, słyszymy zewsząd "miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle" - A dałeś z siebie wszystko, czy szedłeś na łatwiznę? Myślałeś o korzyści ogółu, czy swojej własnej? Jeszcze niejedno niepowodzenie cię spotka; to, że nie wyszło w jednej sprawie, nie znaczy, że nie wyjdzie w innej. Podsumowując; narzekanie do niczego nie prowadzi. Jest jednak częścią naszej polskiej mentalności. Mimo wszystko jednak nie powinniśmy oglądać się na innych i powtarzać machinalnie utartych schematów. Dobre przyzwyczajenia należy kultywować, ale tym złym, prowadzącym wręcz do stereotypów powinniśmy się sprzeciwiać, począwszy od niepowtarzania ich. Najgorzej jest gdy tego nie zauważamy, bo tak wtopiło się, że aż zostało przyzwyczajeniem. Musimy więc mieć oczy otwarte, a umysł jasny i trzeźwy. Wtedy łatwo ocenimy jakie zachowania i myśli przysporzą nam stabilnego szczęścia.

Niezarzucone uchybienia
Przejęły dziś kontrolę
Nie myśląc lecisz
Nie patrząc bierzesz
Jedna chwila i w głowie
Idea nieskalana
Jakby tu zostać
I chyłkiem odejść
Przez zawiść po prawdę
Rąk już nie skrywaj
Złoto przeiskrzone
Srebro zbyt zimne
Mową przyciągaj
Milczeniem zdobywaj

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Priorytety; czyli zamień TY przed JA :)

Siemka! :)
Od ostatniego postu, który był 2 dni temu znacznie wzrosły wyświetlenia, to mnie zmotywowało, by napisać i dziś :). Hmm... w tej chwili najchętniej nie wychodziłabym spod koca, tak jest zimno. Cały czas mam lodowate dłonie, nie znoszę tego uczucia. No cóż, przyszła zima śniegu nie ma. A w sumie to i dobrze ;).

Macie już jakieś plany na ferie? Ja tak i to mnóstwo, bo ferie już od 16 stycznia :). Oprócz koncertów zamierzam jeszcze jechać na sesję, iść na lodowisko ze znajomymi, jechać na oazowe rekolekcje <to już chyba mówiłam> i... przeczytać dużo książek oraz równie sporo pisać. Ach zapomniałam o najważniejszym! Jeśli się uda to pojadę 24 stycznia na skoki narciarskie do Zakopanego. Oby! Jeszcze nigdy nie widziałam skoków na żywo, a oglądam je cokolwiek od małego, a tak, że wszystkie konkursy to od sześciu sezonów zimowych. Jestem wielką fanką tego sportu. Mam nadzieję, że uda mi się w końcu zobaczyć zawody na żywo, spełni się wówczas jedno z moich małych marzeń.

Tak więc ferie zapowiadają się emocjonująco :).

Dzisiaj naszły mnie przemyślenia na temat priorytetów. Jak tak sobie przeglądam internet i natrafiam na wypowiedzi młodych ludzi, to czasem zastanawiam się, czy piszą tylko to, co chcą ujawnić, czy na prawdę ich największym problemem jest własny wygląd. Wiecie, coś w stylu "w 2016 chcę wyglądać najlepiej jak mogę i ubierać się jak chcę, ćwiczyć dla siebie, schudnąć do 50kg, mieć wymiary 90x60x90" (nastawienie na "JA") - to do tąd tego ten ktoś nie robił? Takie postanowienie jako nadrzędne, okay, ale przecież... ta osoba i tak nie będzie szczęśliwa. Nie lepiej "inwestować" w coś, co nas ubogaci wewnętrznie, a nie tylko z wierzchu? Co z tego, że będziesz chuda, będziesz robić wszystko dla siebie i zmieniać się tak bardzo, że ledwo poznasz w lustrze swoje odbicie; to ty, czy już nie ty? Nie mówię, że to w ogóle nie ważne, nie - to naturalne, że chcemy podobać się sobie innym. Problem jest wówczas, gdy stawiamy to na pierwszym miejscu. Na pewno jednak taka osoba do czegoś dąży, czegoś "wyższego", ale te skryte dążenia zasłaniają je właśnie te priorytety nastawione na zewnętrzność. Natknęłam się również na ludzi, którzy za postanowienie noworoczne obrali sobie; być dobrym człowiekiem, stać się bardziej dojrzałym, pogłębiać swoje relacje, znajdywać radość w małych rzeczach, czynić dobro drugiemu (nastawienie na "TY")
Człowiek z takimi celami, z takimi priorytetami będzie niewątpliwie daleko bardziej szczęśliwy od tego materialnego, nawet jeśli spotkają go tragiczniejsze wydarzenia niż drugiego wspomnianego. Dlaczego? Bo będzie sobie umiał z nimi lepiej poradzić. Nie będzie załamywał głowy nad swoim wyglądem, bo będzie wiedział, że to nie jest najważniejsze, swoją uwagę skupi na zachowaniu. I lepiej na tym wyjdzie. Skoro stawia na dojrzałość, będzie bardziej zdystansowany do złych wydarzeń, wiedząc, że dużo go one nauczą i pośrednio pozwolą spełniać postanowienie. Drugi natomiast każdą złą sytuację będzie przeżywał, marnując swoje zdrowie i czas. Gdy wciąż to; ja, mnie, moje! Bo przecież JEMU się zdarzają takie dramaty... Kiedy z każdej sytuacji chce się czerpać korzyść to tak jest. Błędy są potrzebne, by dojrzewać. I co z twoimi celami; schudnąć, zmienić swój wygląd? Zrobiłaś to? Może tak, może nie. A i tak jesteś załamana. Co dałeś/aś drugiemu oprócz swego notorycznego złego humoru? A rok mija...
No właśnie... przyznam, że jedno z moich noworocznych postanowień brzmi właśnie tak: "... zamienię TY przed JA" .
To będzie mega trudne, bo jestem straszną egoistką. Mam w sobie zarówno coś z pierwszego, jak i z drugiego człowieka. Staram się jednak "inwestować" bardziej we wnętrze i dążyć do rzeczy które mnie rozwiną duchowo. W tamtym roku miałam właśnie takie postanowienie "rozwinąć się duchowo i być bardziej dojrzałą". W dość dużym stopniu się udało, z czego jestem bardzo zadowolona, aczkolwiek działo się to nierzadko pod wpływem wielu trudnych zdarzeń. Wtedy zapomniałam o moim postanowieniu i pytałam się "dlaczego ja?" Każdy z nas chyba tak ma :). Dopiero po czasie zrozumiałam, że dane wydarzenie było potrzebne, ponieważ ubogaciło mnie wewnętrznie i po prostu nauczyło życia.

A Wy jakie macie zdanie na ten temat? Pamiętajcie, aby nie załamywać się w trudnych chwilach, bo choć wtedy to będzie sie wydawało niemożliwe, to po pewnym czasie zobaczycie ile was to nauczyło, a jeszcze później okaże się, że wykorzystacie tą lekcję życia w praktyce i wyjdzie na waszą korzyść :).

Otwarcie się na drugiego człowieka, choć czasami trudne, to zazwyczaj bardzo pomaga. Jak nie od razu, to po jakimś czasie przychodzi refleksja; "aha, ten ktoś miał rację". Ważne, aby z uśmiechem podchodzić do drugiej osoby, wtedy wszystko stanie się łatwiejsze, a nasze urojone bądź nie uhybienia staną się mniej widoczne. Nikt nie jest idealny :).


To tyle na dziś, piszcie co sądzicie na ten temat <3.
Paaaa!:)

sobota, 2 stycznia 2016

Podsumowanie roku 2015+ZDJĘCIA :). Co się działo u mnie w poszczególnych miesiącach?

Hej :).
Dziś przychodzę do Was z pierwszym postem w tym roku. A będzie on o podsumowaniu ubiegłego. Zaczynamy:

STYCZEŃ
Hmm... co się wtedy działo...  Nowy rok tuż przed feriami, raczej luz był. Byłam kilka razy na lodowisku ze znajomymi no i pamiętam, że pojechałam do Krynicy :)). Byłam też na urodzinach u Angeliki. Pod koniec stycznia dopadła mnie choroba. xD. To chyba tyle . Zdjęcie z lodowiska:


LUTY
Oo w tym miesiącu się więcej działo :). Na początku lutego był 3-dniowy wyjazd oazowy do Lipinek. Pamiętam, że było wtedy duużo śniegu. Przefarbowałam też włosy na ciemnobordowy.
Później, bo w dniach 13-15 był wyjazd do Olsztyna na zlot fanów Enej <który był dokładnie 14.02>.  Było naprawdę mega fajnie, poznałam tyle nowych ludzi, świetnie się bawiłam, a i po drodze zahaczyłam też o Warszawę :).
Następnie zaczęły się ferie. Wiadomo - we ferie zazwyczaj dużo się dzieje. Byłam znów parę razy na lodowisku, odwiedziałam znajomych. W drugi weekend ferii byłam na koncercie LemOn'a w Krynicy, a w ostatni na Słowacji na zakupach. 
To był naprawdę udany miesiąc :).
Warszawa:

Olsztyn:


MARZEC

Po feriach czas wrócić do szkolnej rzeczywistości... :). Co się działo ciekawego? Hmm... 18-go byłam w Krakowie na koncercie Enej, a później zostałam jeszcze do następnego dnia u kuzyna i jego żony. Lubię Kraków :)). Pod koniec miesiąca już prawie święta, więc było całkiem ok ;).
Niestety nie mam żadnych zdjęć z tego miesiąca na laptopie, więc dam jakieś tego koncertu, na którym byłam:

KWIECIEŃ

Na początku były święta <śnieżne!> więc lajcik wiadomo. 18 kwietnia byłam na weselu mojego kuzyna w Końskich, padał śnieg i to bardzo haha :D. Pod koniec kwietnia mieliśmy klasową wycieczkę do Krakowa do teatru. Zapisałam się też w tych dniach na wakacyjną kolonię do Bułgarii. Miesiąc minął całkiem okay :D.

Z wesela <złapałam welon xD>:

MAJ
W tym miesiącu dużo się działo. Na początku były Dni Gorlic <moje miasto> i koncert Bajm. W maju byłam chyba z 4 razy w Krakowie, na każdym z tych wyjazdów dużo się działo ;d. 23-go byłam wraz z Asią na koncercie oczywiście Enej w Niepołomicach. Miałyśmy trochę przygód z wracaniem <haha jak to my> ale na szczęście w końcu dotarłyśmy :).
Ogólnie miesiąc zaliczam do udanych.

Zdjęcie pokoncertowe:

CZERWIEC

Oo ten miesiąc był chyba najlepszy. I nie tylko dlatego, że obchodziłam wtedy swoje 17-naste urodziny :). Po prostu tyle się w czerwcu działo!
Na początku, bo w dniach 4-6 czerwca byłam na wyjeździe na Lednicę. Przy okazji zwiedziliśmy też Biskupin, Gniezno i Wenecję <taka wieś>. Pierwszy raz byłam w tamtych stronach tj. woj. wielkopolskie i kujawsko-pomorskie <tam mieliśmy hotel>. Ale na samej Lednicy było najlepiej, po prostu fantastycznie; tyle tysięcy młodych w jednym miejscu, ta energia nie do opisania :)).
Następnie byłam w Warszawie, w której spędziłam fantastyczny dzień.
Później powrót do szkoły, już lajt, bo wystawianie ocen.. 20 czerwca byłam z Asią na koncercie <haha wiecie kogo> w Brzesku. Tym razem odbyło się bez przygód, bo miałyśmy nocleg i nazajutrz powrót. Ale sam koncert, pomimo, że było baardzo zimno jak na czerwiec, zaliczam do udanych :).
Następnie zakończenie roku i już w pierwszą sobotę wakacji wyjazd na oazę letnią do Poręb Dymarskich. Wakacje rozpoczęte:).

Lednica:
                                                          Warszawa:


LIPIEC

Drugi z najlepszych miesięcy w roku :). Na początku byłam, jak już wspomniałam na oazie letniej, na której było naprawdę fantastycznie. Później miałam 10 dni przerwy w których odpoczywałam w Gorlicach, byłam 2 razy na basenie i raz w Krynicy. Następnie wyjechałam na kolonię do Bułgarii do Złotych Piasków. Pierwszy raz byłam w tamtych stronach, w ogóle, w jakim kolwiek tzw. "ciepłym kraju" <choć temperatura była taka jak w Polsce tego lata ; 37 stopni haha>. Dużo wypoczynku nad morzem, a także chodzenia po mieście, leniuchowania nad basenem oraz tańca w dyskotece. Bardzo udany miesiąc :).

Bułgaria:


SIERPIEŃ

Bardzo aktywny miesiąc, ale również jeden z najlepszych :). Na początku byłam jeszcze 3 dni w Bułgarii. Wróciłam zmęczona, parę dni odpoczynku. Wtedy właśnie, bo 5 sierpnia założyłam tego bloga :D. 7 sierpnia byłam na koncercie Eweliny Lisowskiej w Libuszy <koło mojego miasta>, a 9 sierpnia Ewy Farnej też tam. W dniach 10-14 byłam u cioci w Częstochowie. Było wtedy naprawdę, ale to naprawdę gorąco, aczkolwiek chłodziłam się na basenie lub też w parku jasnogórskim. Ach pamiętam te gorące wieczory i arbuza z lodówki <pisałam wam o tym w jednej z początkowych notek haha> albo też chłodzenie się przy fontannie we wspomnianym parku i czytanie "Bóg nigdy nie mruga". Widok z wieży Jasnej Góry <3 uwielbiam tam wchodzić. Spotkałam też pielgrzymkę z mojego miasta i razem z nimi poszłam na mszę na błoniach. Zwiedziłam też kilka podczęstochowskich miejscowości, m.in Złoty Potok, czy Siedlec.
Gdy wróciłam przyszła do mnie Asia i następnego dnia pojechałyśmy na szalony wypad do Nowej Słupi. Dlatego szalony, bo troszku daleko, powiedziałam Asi, że to za Krakowem, a okazało się za Kielcami upss :D. Pojechałyśmy tam oczywiście na koncert jak to my. Spotkałyśmy dużo fajnych osób i ogólnie było świetnie. Były przygody z wracaniem haha <o czym chyba też wam pisałam wtedy>, także posiedziałyśmy sobie w nocy w Ostrowcu Św, później w Rzeszowie... było ciekawie :D.
Parę dni przerwy i 20 pojechałyśmy na kolejny, tym razem do Krynicy. Po Krynicy na następny dzień był 2 dniowy wyjazd na Dzień Wspólnoty do Cmolasu. To nocowanie na trawce! Ua było świetnie. Za parę dni byłam w SPA w Krakowie oraz u jubilera, ponieważ miałam bon na zakupy tam:).
Na sam koniec miesiąca byłam na 4 dniowych rekolekcjach w Krakowie, które dały mi power na nowy rok szkolny :).
Jak widać po ilości tekstu to jednak w tym miesiącu działo się najwięcej :D.



WRZESIEŃ

Zaczęła się 2 liceum :D. Mimo to w tym miesiącu było kilka ciekawych zdarzeń. Przede wszystkim mój wyjazd do Siemianowic Śląskich na koncert Luxtorpedy. To był pierwszy tego zespołu, na którym byłam i uważam, że było naprawdę świetnie :D. W kolejnych tygodniach byłam jeszcze w Tarnowie. Pod koniec miesiąca gościł u mnie piesek mojej babci, to miałam co robić haha :).

Koncert:

Z psem:


PAŹDZIERNIK

W tym miesiącu hm... W dniach 9-11 byłam na Szkole Animatora w Rzeszowie. To był mój pierwszy tego typu wyjazd, ale miło wspominam :). Później nic takiego się nie działo, spotykałam się ze znajomymi itp, dopiero 25 października byłam na koncercie Enej w Krakowie. Tak na dobre zakończenie miesiąca:)).

Z Angeliką:

Pokoncertowe:


LISTOPAD

Ten miesiąc był dość nudny, bo mało się działo. 7-go było spotkanie wszystkich Oaz z regionu, było śmiechowo, no i można było spotkać wielu znajomych :)).
Pod koniec mieliśmy klasową wycieczkę do teatru, a także do galerii. Zrobiłam spore zakupy, przez co trochę poprawił mi się humor, bo aura była nienajlepsza ciągle ten deszcz i deszcz. W ostatni weekend był drugi zjazd SA w Rzeszowie. Tym razem znów wysiadłam na złym przystanku i musiałam nadrabiać kilometry haha. Na dodatek autobus jechał o godzinę dłużej bo były korki ehh, ale jakoś dotarłam. 
I tak skończył się listopad.
Tak się składa, że nie mam z tego miesiąca bardzo mało zdjęć więc wstawie takie:

GRUDZIEŃ

Ostatni miesiąc minął mi dość spokojnie, ale nie znaczy, że był nudny. Wręcz przeciwnie :). Mikołajki- wiadomo dużo prezentów i miłych niespodzianek. Później trzeba było się skupić na szkole, bo prawie codziennie był sprawdzian. Ten miesiąc był, aż dziwne, praktycznie bez wyjazdów z wyjątkiem zakupów w Słowacji 20 grudnia. Później święta, które minęły bardzo przyjemnie, no i Sylwester, na którym wybawiłam się na całego <do dziś mnie nogi bolą>.

Zdjęcie ze Słowacji:

***

Podsumowując; ten rok był naprawdę bardzo udany. Chyba najlepszy w moim życiu :). Tyle się działo, tyle nowych doświadczeń! Nic, tylko dziękować Bogu za tak wspaniały rok.
Mam nadzieję, że Wasz 2015 również możecie zaliczyć do tych najlepszych :).

Trzymajcie się ciepło w te mroźne dni
Ściskam Was mocno
Piszcie dużo komentarzy, uwielbiam je czytać i dziękuję Wam za nie <3.

Paaaaaa :* !