tag:blogger.com,1999:blog-29720474465302425162024-03-12T17:30:48.842-07:00A L E K S A N D R A C Z A J AUnknownnoreply@blogger.comBlogger99125tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-29007431529152458972022-10-19T10:53:00.004-07:002022-10-19T10:53:50.127-07:00Powrót? <p> Cześć Czytelnicy,</p><p><br /></p><p>trochę wody w Wiśle upłynęło od ostatniego postu tutaj. Ponad dwa i pół roku. Dużo się za ten czas zmieniło w moim życiu np. zaręczyłam się, wyszłam za mąż, skończyłam studia... I długo by tak wymieniać. Jednym z powodów, dlaczego zaprzestałam prowadzenia tego bloga był fakt, że przestałam "uzewnętrzniać" się w internecie, również na fb, ig i tiktoku. Z wielu powodów. Chociażby ze względów bezpieczeństwa. Chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę z poziomu inwigilacji firm i ich algorytmów w dzisiejszych czasach. Kolejny powód to fakt, że po prostu swoje przemyślenia wolałam zachować dla siebie bądź też podzielić się nimi z kimś "w realu".</p><p>Ostatnimi czasy jednak nachodzą mnie myśli, że... chciałabym "światu" dać swoje myśli :D. Zastanawiam się jeszcze tylko, czy powrócić do bloga, czy robić to w postach na Instagramie. Tam jednak ponoć algorytmy przestały być łaskawe i nie wyświetlają wszystkim obserwatorom postów na ich wall'ach. Więc może jednak blog? Chyba muszę się z tym przespać.</p><p><br /></p><p>Tymczasem trzymajcie się! </p><p>💞</p>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-75349058676119702202020-03-25T07:34:00.000-07:002020-03-25T07:34:20.356-07:00Jak przeżyć (a nie przeczekać) czas kwarantanny i nie zwariować?Witajcie Czytelnicy!💗<br />
Zgodnie z wolą ludu, wygrał temat o tym, jak przeżyć czas kwarantanny (a nie przeczekać) i jednocześnie nie zwariować. Zrobię to w formie powiedzenia Ci o tym, czego NIE robić i tym samym jaką postawę przyjąć w zamian. Zaczynajmy:<br />
<br />
<h3>
TEGO NIE RÓB:</h3>
<h3>
<b>- nie żyj odwołanymi wyjazdami, koncertami, wydarzeniami, które miałeś zaplanowane na ten rok, najbliższe miesiące</b></h3>
<br />
Hm, wyszło szydło z worka? Odkrywasz być może przykrą prawdę o sobie samym, że nie żyłeś teraźniejszością, ale wciąż na coś czekałeś. Koronawirus to zweryfikował. Zweryfikował plany, ale także Twoje podejście do życia.<br />
Tak, przyjmij do wiadomości, że w najbliższym czasie nici z koncertów i wyjazdów. Ale wiesz... Twoje życie może być piękne, wartościowe i pełne szczęśliwych dni pomimo tego. Nie potrzebujesz tych wydarzeń, by być szczęśliwym. Szczęście to wybór, TWÓJ wybór. To od Ciebie zależy, czy wstaniesz rano i wyrazisz wdzięczność za kolejny dzień, czystą kartę w Twoim życiu. Od Ciebie zależy czy zauważysz i ucieszysz się drobnostkami; mama zrobiła Ci Twoje ulubione naleśniki, jesz je w akompaniamencie śpiewu ptaków, wykonałeś telefony do przyjaciół, bliscy pamiętają o Tobie, możesz pogrzać się w słońcu na balkonie, obejrzysz swój ulubiony film, porobisz coś kreatywnego, zaczniesz to na co nigdy nie miałeś czasu i ... ucieszysz się tym. Tak, od Ciebie zależy czy się tym wszystkim ucieszysz, czy będziesz wdzięczny za te drobne rzeczy.<br />
<br />
<h3>
<b>- nie sprawdzaj co chwila wiadomości z Polski i świata</b></h3>
<br />
Informacje o koronawirusie powtarzają się w najróżniejszych konfiguracjach. Prawdziwe informacje mieszają się z tymi fałszywymi. Można się pogubić i... nieźle zdenerwować. Skończ z tym. Wystarczy, że raz dziennie sprawdzisz ilu jest zarażonych, ile ofiar i czy koronawirus dotarł do Twojego miasta. Przez resztę czasu - nie myśl o tym i tak nic na to nie poradzisz. Możesz tylko i aż - unikać wszelkich zgromadzeń, to wystarczy, w porządku, stosując się do rządowych zaleceń robisz wystarczająco, świata nie naprawisz, choroby nie przegonisz.<br />
<br />
<h3>
<b>- nie rozmawiaj o koronawirusie z rodziną, ze znajomymi</b></h3>
<br />
Zmieniaj temat! Porozmawiaj o tym, o czym zawsze chciałeś. Powypytuj członków rodziny o ich młodość, pierwszą pracę, przypały ze studiów, pierwsze miłości, zabawne historie z życia. Lepiej się poznacie i oderwiecie swoje myśli od tego przykrego tematu. Gdy rozmawiasz ze znajomymi na kamerce- poznajcie się lepiej, pograjcie w coś, porozmawiajcie o sztuce, filmach, książkach, o czymś dobrym, zamiast nakręcać się wzajemnie.<br />
<br />
<h3>
<b>- nie spędzaj całych dni w wirtualnym świecie</b></h3>
<br />
Gdy masz tzw. produktywne godziny - nie siedź przed laptopem czy telefonem. Wyjątkiem oczywiście jest e-learning, ale wtedy się uczymy. Mam tu na myśli social media itd. Na to lepiej poświęcić czas wieczorem, gdy nasz mózg pracuje już na zwolnionych obrotach.<br />
Gdy jest produktywny natomiast, to:<br />
a) twórz; maluj, rysuj, pisz, nagrywaj, fotografuj.. b) ucz się c) czytaj książki d) ćwicz, skacz na skakance, kręć hula hopem.. e) poświęcaj czas i energię bliskim f) sprzątaj i gotuj (może poeksperymentuj z nowymi przepisami?) g) idź na samotny spacer w odludne miejsce bądź zabierz kogoś ze sobą do pary, obserwuj oznaki wiosny, zresetuj mózg, pooddychaj...<br />
<br />
<h3>
<b>- nie zamartwiaj się tym, czego nie możesz zmienić</b></h3>
<br />
Nie masz wpływu na to, ile będzie trwała kwarantanna, ilu ludzi umrze, ilu się zarazi. Nie masz wpływu na skuteczność działań rządów, czy lekarzy. Nie masz wpływu na to, kiedy otworzą szkoły i uczelnie ani jak ten e-learning będzie wyglądał. Więc... nie zamartwiaj się tym wszystkim! Jasne, przejmować w jakiś sposób się trzeba, ale w zdrowy. Rób to co możesz: Stosuj się do zaleceń. Możesz wpłacić datek na walkę z epidemią. Możesz się pomodlić w intencji ustania epidemii, otuchy, nadziei dla chorych i ich rodzin, o zbawienie dla zmarłych i pociechę dla ich rodzin, za lekarzy, pielęgniarki, wolontariuszy o siłę dla nich. I o mądrość dla ludzi, by stosowali się do obostrzeń.<br />
Z grubsza to tyle co możesz zrobić w ramach "przejęcia się sytuacją".<br />
Ale nie zamartwiaj się tym, na co nie masz wpływu! Nic to nie da, a szkoda zdrowia, które jak widzisz, jest na wagę złota.<br />
<br />
<h3>
<i>Co jeszcze możesz zrobić?</i></h3>
<b><br /></b>
- uświadomić sobie, że to niezwykły czas, który został nam dany PO COŚ. Przede wszystkim po to, byśmy przemyśleli swoje życie, wartości jakimi się kierujemy, priorytety. Zauważyli co w życiu jest naprawdę ważne, a co mniej. Zainteresowali się swoim wnętrzem.<br />
<br />
- pogodzić się z rodziną, jeżeli jesteś z nimi pokłócony, oczywiście o ile oni też tego chcą. Polepszyć z nimi relacje. Zawsze jednak możesz im w swoim wnętrzu przebaczyć, bo przebaczenie to akt jednostronny. Uwalniaj się za każdym razem od toksycznego wpływu żalu. Przebaczenie to decyzja, nie patrz na zwodnicze emocje, tylko na to co chcesz tym osiągnąć. Spokój wewnętrzny - to jeden z głównych celi przebaczania innym.<br />
<br />
- jeżeli jesteś wierzący, to poświęć więcej czasu na rozmowę z Bogiem, czytanie Pisma Świętego, książek pogłębiających wiarę, może internetowe rekolekcje, których jest od groma. Pamiętaj o transmisji Eucharystii i czynnym uczestniczeniu w niej (czyli modleniu się słowem, postawą, zaangażowaniem, a nie tylko biernym oglądaniu). Może częściej zaczniesz odmawiać Różaniec, czy Koronkę? A jeżeli jesteś niewierzący, to poświęć więcej czasu na szczere i uczciwe poszukiwanie.<br />
<br />
- gdy już przestaniesz się zamartwiać tym wszystkim możesz stworzyć listę rzeczy, które chcesz zrobić po ustaniu kwarantanny np. "Pojechać do Energylandii, urządzić domówkę dla znajomych, pójść do teatru, pojechać w góry, iść na zakupy z przyjaciółkami". W trudnych chwilach czytaj tę listę i mów sobie: "Warto jeszcze trochę wytrzymać, by później cieszyć się tym wszystkim". I miej pokój w sercu, bo czas na to przyjdzie.<br />
<br />
- właśnie! Raz jest czas na to, a raz na co innego. Ludzie w dzisiejszym świecie wywrócili to wszystko do góry nogami, wszystko musi być zaraz natychmiast, nie potrafią czekać, zawsze chcieliby zabawę. A teraz muszą czekać. Nie mogą się bawić. Czy nie lepiej robić to wszystko z własnej woli? Powstrzymywanie się od czegoś, to nie cierpienie. To dobry czas. Wielki Post, to nie pora bycia smętnym, lecz pora uświadomienia sobie, ŻE WSZYSTKO MA SWÓJ CZAS. Że nie muszę mieć wszystkiego od razu. Że warto na coś czekać, czegoś sobie odmówić. Zahartować się, by mieć więcej siły na walkę z pokusami. By przeżyć jak najlepiej oczekiwanie na Zmartwychwstanie. I później świętować, jeść, tańczyć na całego. W tym roku zapewne to świętowanie w sensie przyziemnym będzie nieco przesunięte. Ale Wielkanoc będzie wtedy, kiedy ma być. Inna niż co roku z zewnątrz. Ale w środku nadal taka sama. Życiodajna śmierć. Umarł, byśmy żyli na wieki i mieli prawdziwe życie w sobie już tu na ziemi. To się nie zmienia i nigdy nie zmieni. Ha, aż mi się zrymowało.<br />
<br />
Mam nadzieję, że pomogłam Wam trochę w rozkminach, jak przeżyć ten czas.<br />
Dajcie znać w komentarzu, co sądzicie.<br />
<br />
Wyprowadzajcie swój umysł na spacer regularnie, metaforycznie i dosłownie.<br />
Trzymajcie się zdrowo<br />
Paaaaaa!:)<br />
<br />
<div>
<img height="400" src="https://scontent-frx5-1.xx.fbcdn.net/v/t1.15752-9/p1080x2048/89935450_782136162195900_4116449050515996672_n.jpg?_nc_cat=100&_nc_sid=b96e70&_nc_ohc=A4p_tFocqHIAX8NMNr7&_nc_ht=scontent-frx5-1.xx&_nc_tp=6&oh=c5d8303d6408b367be8a9480fd7a67bb&oe=5EA13B51" width="300" /></div>
<div>
<img height="400" src="https://scontent-frt3-2.xx.fbcdn.net/v/t1.15752-9/p1080x2048/89947717_628562744357225_8669356169459924992_n.jpg?_nc_cat=101&_nc_sid=b96e70&_nc_ohc=PQfXT7_aAKAAX-QbqUp&_nc_ht=scontent-frt3-2.xx&_nc_tp=6&oh=c7151eb145da1b84c5f97e0771a468e9&oe=5EA059A6" width="300" /></div>
<div>
<img height="400" src="https://scontent-frt3-2.xx.fbcdn.net/v/t1.15752-9/p1080x2048/89957144_191035038982925_9103525857837711360_n.jpg?_nc_cat=103&_nc_sid=b96e70&_nc_ohc=wnzyL2FfSYAAX_YKCaJ&_nc_ht=scontent-frt3-2.xx&_nc_tp=6&oh=eb821f82f614a8de55647ad6298ffff4&oe=5EA0C516" width="300" /></div>
Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-3296644956033572632019-08-16T10:09:00.002-07:002019-08-16T10:09:37.854-07:00To co ludzie uważają za wady Krakowa, to tak naprawdę jego zalety?! *z przymróżeniem oka*<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBloUz3rKZtd7O9NOTi8EnR80IOfeakxFczhiipSUD-AVVGvkw1o6W-Vzy2xDH829qdX5v_AXM1jvrfDXghZdWcumWtS3yvA5WTeU5r6Qr59Qi3d-_iE75mfi0Q8sCvDxfFb4JRkyvh1AH/s1600/IMG_20190511_221444.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBloUz3rKZtd7O9NOTi8EnR80IOfeakxFczhiipSUD-AVVGvkw1o6W-Vzy2xDH829qdX5v_AXM1jvrfDXghZdWcumWtS3yvA5WTeU5r6Qr59Qi3d-_iE75mfi0Q8sCvDxfFb4JRkyvh1AH/s400/IMG_20190511_221444.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
Ludzie, wymieniając wady zamieszkiwania w Krakowie najczęściej wymieniają; smog --> szkodliwe dla zdrowia powietrze, korki, spóźniona komunikacja miejska, zatłoczona komunikacja miejska, przereklamowane uczelnie, po których nie ma się pracy, to, że trudniej znaleźć pracę po studiach, niż w Warszawie, niebezpieczne dzielnice i niebezpieczne planty, czy niska nowoczesność niektórych części miasta.<br />
<br />
Dziś pokażę Wam, że jeżeli spojrzy się na ten temat z nieco innej strony, to właściwie można stwierdzić, że te rzekome wady, to tak na prawdę spore zalety naszego kochanego Krakowa.<br />
<br />
<b>1) Szkodliwy dla zdrowia i nieprzyjemny smog</b><br />
<br />
Śmierdzi, dusi, obniża widoczność z Kopców, a do tego jeszcze szkodzi zdrowiu. Beznadziejna sprawa? Czy aby na pewno? A czy bez tego odważyłbyś się promować w swojej ojczyźnie modę uliczną Japonii? No, już nie udawaj, że byłbyś taki do przodu, gdyby Cię smog nie przymusił. Dał Ci przynajmniej jakieś alibi: "A weź stary, te maski są beznadziejne, ale cóż nie chcę złapać raka czy jakiego innego...". Racja, racja. Dobrze, że chociaż design mają coraz to lepszy. Maska z Gwiezdnych Wojen... Maska z Hello Kitty... Co tam smog! Kawaii!<br />
<br />
<b>2) Korki, spóźniona i zatłoczona komunikacja miejska</b><br />
<br />
Ja wiem, że pieszo przeszedłbyś szybciej te trzy przystanki. Ja wiem, że linia numer 173 miała już dawno przyjechać. Ja wiem, że jak w końcu do niego wsiądziesz, to czujesz się jak ogórek w słoiku (Okazja! Możesz potrenować grę aktorską - na egzaminie wstępnym do PWST pewien znany aktor miał go udawać, nie zdał, bo jest z Warszawy) . Rozumiem, że nie masz jak dostać się do automatu z biletami (bo na przystanku nie było lub nie działał lub kazał Ci wrzucić dokładnie 1,70zł, Twoje dobre chęci miał gdzieś i 2 zł już bezczelnie wypluł). Ale... Masz w końcu pare...naście minut tylko dla siebie. Tyle możliwości! Możesz dokończyć rozdział w książce (trzymając ją ponad swoją głową, gimnastyka gratis!), możesz zadzwonić do dawno niewidzianej cioci z Ameryki (przy okazji udowodnisz jej, że jednak jesteś duszą towarzystwa i masz przy sobie stale mnóstwo znajomych *no wiesz GWAR* i Ci znajomi mają nawet niekiedy dzieci! I... Emeryci... Eee...)<br />
Możesz w końcu nauczyć się na kolokwium... Na które się spóźnisz, ale, hej, jesteś na studiach. Możesz też zabookować sobie bilety do Londynu! A, nie, patrz poprzednie zdanie.<br />
<br />
<b>3) Przereklamowane uczelnie po których niewiele potrafisz, a pracę jest trudniej znaleźć, niż w Warszawie</b><br />
<br />
Ileż razy ja to słyszałam, Ty pewnie też. Na podstawy tegoż tekstu załóżmy, że jest to prawda. Niewiele potrafisz? Twoje miejsce zajmie siła robocza z zagranicznych uczelni. Mało miejsc pracy? Zostanie dla najlepszych. Albo najtańszych. Tak czy siak zza granicy.<br />
Ale nie martw się, to działa w dwie strony! Polskę już znasz, objechałeś ją wzdłuż i wszerz. Teraz czas na zmiany, bo... Znajdziesz pracę za granicą! Super, no nie? Gorąca, subtropikalna Holandia (no dobra, mrzonki! Ale za parę lat, kto wie...) albo arktyczna Norwegia(tam chyba jeszcze pada śnieg, prawda?), można się rozmarzyć. Cała paleta różnych klimatów i kultur stoi przed Tobą otworem.<br />
Nic, tylko wielbić Kraków za tak wspaniałe możliwości międzynarodowego rozwoju! A, że nie w Twoim sektorze... Cóż, trzeba być elastycznym; "flexible" mówi Ci to coś? A przebranżowienie? Trzeba iść z duchem czasu sympatyczny krakowski studencie.<br />
<br />
<b>4) Niebezpieczne dzielnice i niebezpieczne planty</b><br />
<br />
Prokocim, Nowa Huta, czy Swoszowice zachęcają, kuszą i nęcą. To wynajem pokoju za 700zł z wszystkim, to dobry dojazd, to przyjazna lokalizacja, widok na autostradę...<br />
A, że czasami można się nasłuchać wiązanki przez otwarte okno (balkonów tam nie ma, ale to dobrze, trudniej jest przycelować butelką w głowę w oknie, niżeli w całego Ciebie na balkonie) albo dostać ożeźwiający masaż twarzy... Cóż, student XXI wieku powinien być otwarty na inne, lokalne kultury, zwyczaje i poziom komunikacji. No nie bądź już taki wsiok. W Bieszczadach też kradną.<br />
A 700 zł z wszystkim, to gdzie indziej znajdziesz? No chyba nie chcesz znowu w weekend użyć słynnego tekstu: "To co panowie dzisiaj zrzutka?". Weźże pokaż klasę i za zaoszczędzone na mieszkaniu na Prokocimiu 300zł zabierz kolegów do teatru. Na premierę. Obojętnie czego. Korzystaj z dobrodziejstw taniego mieszkalnictwa. A śliwka pod okiem to od dziś fanaberia wizualna, pamiętaj. Nowobogaccy mają różne fanaberie.<br />
<br />
Jeżeli zaś o planty chodzi... A po co się zazwyczaj chodzi na planty? Pobiegać. No właśnie.<br />
<b><br /></b>
<b>5) Niska nowoczesność niektórych części miasta.</b><br />
<br />
Narzekasz, że dworzec brzydszy niż we Wrocławiu, czy Katowicach. A co Ty na dworcu chcesz biwak rozbijać? Dworzec może nie jest zbyt nowoczesny, ale niedziałające ruchome schody to idealna okazja, by sprawić radość jakiemuś niepewnemu siebie samcowi beta. Robi się to tak "Ehkm przepraszam, proszę pana... (nieistotne w którą stronę to mówisz, no chyba, że nie chcesz na chybił-trafił, to ok poczekaj na jakiegoś "w Twoim typie", ale wiesz autobus...) mam ciężką walizkę, mógłby..." Nie dokończysz, bo on będzie już na górze, cały uradowany i oczekujący na jakiś chociażby small-talk. Na wszelki wypadek udaj, że Twój autobus jest za dokładnie 37 sekund.<br />
Gdy nie ma natomiast nowoczesnych sieci dróg, to nie ma i remontów. Ciesz się. Nie chcesz się znowu przesiadać 3 razy na trasie, na której jeszcze pół roku temu jeździł jeden tramwaj prawda? Chwal Kraków za jego tradycjonalizm. No hej, remontów jest zaledwie kilka. Bagateli jeszcze nie rozkopali... prawda?!<br />
<br />
Zapożyczcie więc to spojrzenie na rzeczywistość, a Wasze życie w mieście królów Polski stanie się o wiele radośniejsze.<br />
<br />
<br />
_____<br />
*;)!<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQIiOvlgMcAEflz08ToLDRYwjejsfePnClKPKBX6y2Nbk2Jl-X1U6yTurTl9NcRkLyfk79T0AMh1aJXA8N_zZt85QYKupbQcTBJ4oR3iyHf0Wm87LkSkgpApQTW_XmTd1h0rt0xgsNsIox/s1600/IMG_20190606_133854.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQIiOvlgMcAEflz08ToLDRYwjejsfePnClKPKBX6y2Nbk2Jl-X1U6yTurTl9NcRkLyfk79T0AMh1aJXA8N_zZt85QYKupbQcTBJ4oR3iyHf0Wm87LkSkgpApQTW_XmTd1h0rt0xgsNsIox/s400/IMG_20190606_133854.jpg" width="300" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-75082934071934859862019-08-14T16:40:00.000-07:002019-08-15T03:12:54.889-07:00Jak nie zmarnować wolnego czasu w wakacje? 7 propozycji Heeeej Wam:)<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhA4jyb4Q3Q-Dpf3AC1DCFxHPOE-cHINNvoSHhDekVrMLXkKFb2OABSbSLucESmM-OP9i2lE3RiAJtJFTtuGkm4t187kH1LymPI4O_M7QQb9OTPfutRApnP-8RQobvbFiM8nLxXqAsuT2hG/s1600/IMG_20190806_140906.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhA4jyb4Q3Q-Dpf3AC1DCFxHPOE-cHINNvoSHhDekVrMLXkKFb2OABSbSLucESmM-OP9i2lE3RiAJtJFTtuGkm4t187kH1LymPI4O_M7QQb9OTPfutRApnP-8RQobvbFiM8nLxXqAsuT2hG/s400/IMG_20190806_140906.jpg" width="300" /></a></div>
<br />
Wakacje już trwają i trwają, a u mnie główne wyjazdy, że tak powiem, dopiero będą mieć miejsce.<br />
Postanowiłam, wiec, że póki mam jeszcze luźniej, to w końcu coś tu napiszę, bo nie chcę tak całkiem porzucać tego bloga. Dawno nie zamieszczałam, zasięgi spadły, ale trudno. Nie mogą być zawsze takie same :P.<br />
<br />
Dziś przychodzę do Was z postem o tym, jak nie zmarnować wolnego, wakacyjnego czasu. Mam na myśli taki czas, podczas którego nigdzie nie wyjeżdżamy, jesteśmy po prostu w naszej miejscowości.<br />
Nie myślcie już o szkole, jeszcze ponad 2 tygodnie wakacji;).<br />
Zaczynamy:<br />
<br />
<b>1) Naucz się podstaw nowego, intrygującego języka</b><br />
<br />
Nie musi być to język, którego nauczają w szkole, możesz przecież zaszaleć. Japoński, chiński, a może norweski? W internecie jest wiele poradników, lekcji (np. Na YT), nie musisz od razu kupować podręcznika. Nigdy nie wiesz, co Ci się w życiu przyda. W ostateczności zawsze możesz pochwalić się swoimi umiejętnościami przed znajomymi;<br />
). Dodatkowo poćwiczysz zapamiętywanie, rozruszasz nieco swój mózg i będziesz mieć poczucie dobrze wykorzystanego czasu.<br />
<br />
<b>2) Zacznij grać! </b><br />
<b><br /></b>
Gitara, ukulele, a może keyboard? Poucz się gry na jakimś instrumencie; zacznij od podstaw, od jakiś prostych piosenek, a może wkrótce nauczyć się grać swoją ulubioną? Tu również internet przychodzi nam z pomocą. Jeśli nie chcesz kupować instrumentu, może ktoś będzie miał Ci go pożyczyć? Spróbuj:).<br />
<br />
<b>3) Opisz w zeszycie swoje dotychczasowe wyjazdy.</b><br />
<br />
Nie chcesz żeby lato 2019 rozpłynęło się we mgle Twojego umysłu? Teraz póki pamiętasz wszystko na świeżo, zrób zapiski z Twoich odbytych już tego lata podróży oraz innych przygód, czy zabawnych historii, które Ci się przydarzyły. Będzie co wspominać w czasie roku szkolnego;).<br />
<br />
<b>4) Odnów stare znajomości. </b><br />
<br />
Teraz jest na to doskonały czas. Napisz do koleżanki z poprzedniej szkoły/z poprzedniego miejsca zamieszkania albo po prostu do kogoś z kim urwał Ci się kontakt i zaproponuj spotkanie. Może Wasza przyjaźń albo chociaż znajomość rozkwitnie na nowo? Kto wie, warto zaryzykować.<br />
<b><br /></b>
<b>5) Odkryj na nowo swoją okolicę. </b><br />
<br />
Myślisz, że dobrze znasz swoje rodzinne tereny? Poszperaj w internecie i poszukaj interesujących miejsc, do których możesz dotrzeć "z buta". Góry, jeziora, przełęcze, zabytki, cmentarze wojenne, ładne budowle, czy po prostu miejsca na piknik, poszukaj, a zdziwisz się. Możesz też iść bez rozeznania, gdzie Cię oczy poniosą, a może znajdziesz coś pięknego i wartościowego, o czym nawet internet nie wie?;)<br />
<br />
<b>6) Wsłuchaj się w siebie.</b><br />
<br />
Czego pragniesz? O czym marzysz? Jaki/jaka naprawdę jesteś? Czego Ci brakuje? Co chciałbyś/chciałabyś w sobie zmienić? Za co jesteś wdzięczny/a? Usiądź w ciszy, oderwij się od wszystkiego co w jakiś sposób Cię zagłusza. Powróć do prawdziwego siebie. Zanim świat zdąży Ci wmówić co masz myśleć, odkryj co tak naprawdę Ty myślisz.<br />
<br />
<b>7) Pomagaj innym.</b><br />
<br />
Nie masz się czym zająć? Na pewno w domu jest coś do zrobienia. Posprzątać, ugotować, skosić trawnik, wyprowadzić psa. Nie czekaj aż zrobią to domownicy, lecz wyręcz ich. Zapewne będą Ci wdzięczni, a Ty, oprócz radości która wypływa z pomocy, będziesz mieć poczucie dobrze wykorzystanego czasu:).<br />
<br />
Mam nadzieję, że choć trochę Wam pomogłam, zmotywowałam do wyjścia z zastoju, nicnierobienia i do dobrego wykorzystania wolnego czasu. Piszcie w komentarzach jakie Wy macie pomysły na kreatywne wykorzystanie wakacyjnych dni.<br />
<br />
Trzymajcie się,<br />
Udanej reszty wakacji Wam życzę,<br />
Paaaaa:)!<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEio41haIiQGE-dLyGIE8WRO_Vfr-hhSMTw3cPkOlq0VKW4bx8rOtv2V02dOxInuGFnIsL-TvtRsOJllYct_n4qSpMioLUzimJoo0kGTa9OAr2Qb-DaK29vGJp7e1jw_-jq6_aElyS6h8AY5/s1600/IMG_20190806_143339.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEio41haIiQGE-dLyGIE8WRO_Vfr-hhSMTw3cPkOlq0VKW4bx8rOtv2V02dOxInuGFnIsL-TvtRsOJllYct_n4qSpMioLUzimJoo0kGTa9OAr2Qb-DaK29vGJp7e1jw_-jq6_aElyS6h8AY5/s400/IMG_20190806_143339.jpg" width="400" /></a></div>
<br />Unknownnoreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-27137456251627287812019-06-07T06:16:00.000-07:002019-06-07T07:24:15.135-07:00Otwórz oczy. Zauważ jej Głębię!Uśmiechnij się - jak często to słyszysz. Denerwuje Cię, gdy nie idą za tym czyny, gdy jest to tylko pusty slogan. A Ty wcale nie masz ochoty się uśmiechać, bo czujesz się samotny. Czujesz się nierozumiany. Nie lubisz być zbywany prostymi słówkami, oklepanymi zwrotami. Chcesz zainteresowania, chcesz, żeby ktoś ze swoją Głębią pobył obok Twojej Głębi. Wysłuchał, nie oceniając. Albo po prostu powiedział "Jestem przy Tobie" i pomilczał wespół.<br />
<br />
Też byłam w tym miejscu. Ludzie widzieli we mnie radosną osobę. Bo tę chcieli widzieć. W innych zaś kręgach widzieli po prostu "dziwną". Nie zwracali uwagi na to, że znacznie częściej bywałam po prostu smutna. Ignorowali to. Zbywali półsłówkami. Nie traktowali serio mojej melancholii. Przez wiele, wiele lat byłam pozostawiona sama sobie. Na oko widać było, że coś jest ze mną nie tak, w różnych sytuacjach się to przejawiało. Ale najczęściej (poza pewnymi nielicznymi wyjątkami) spotykałam się z obojętnością. Nikt nie chciał pobyć obok mojej Głębi. Nie oceniam. Może ze strachu, może z niewiedzy, może z ignorancji. To nie istotne.<br />
Bałam się poprosić o pomoc. Bez sensu. Ty się nie bój.<br />
<br />
To już za mną. Wyszłam na prostą. Jestem autentycznie szczęśliwą, radosną, pełną życia osobą. Jestem prawdziwą sobą. Czyli tą, którą zawsze chciałam być. Siedziała ona we mnie, ale coś blokowało, nie mogła wydostać się na zewnątrz. Tylko w pewnych sytuacjach dawała o sobie znać. Na co dzień się ukrywała.<br />
<br />
Ale na tym nie mogę poprzestać. Muszę pamiętać o osobach, które są jeszcze na tym wcześniejszym etapie. Muszę wytężyć wzrok i być czujną, by nie przegapić. Samotność jest cicha i niepozorna, tak łatwo, poprzez bycie zajętym własnymi sprawami, rozmową, czymkolwiek, nie zauważyć, przeoczyć... Jeśli zapychamy naszą własną Głębię, tylko tym co wygodne, co komfortowe, w czym się dobrze czujemy i nie chcemy za nic tego przerwać, lgniemy do tego, to... możemy przeoczyć niemy krzyk Głębi, która jest tuż obok nas, cicha, przez nikogo niezauważana. Przyzywająca innej Głębi, ale częstokroć nie zdająca sobie z tego nawet sprawy.<br />
Wytęż wzrok i słuch, nie bądź obojętny. Ty masz grono swoich osób, ona nie ma, podejdź, zagadaj, pobądź.<br />
<br />
Nie zawsze umiałam nazwać to, co we mnie siedzi po imieniu. Przyzwyczajenie, rutyna robiły swoje. Czasami wypierałam z głowy fakt, że coś jest nie tak, że to życie nie powinno tak wyglądać, że osoby wokół mnie nie powinny mnie tak traktować. To chyba naturalne, że człowiek za wszelką cenę ucieka od tego, co go boli.<br />
Jednakże czekałam, próbowałam, zdobywałam się na odwagę, wychodziłam do ludzi, którzy częstokroć zawodzili moje zaufanie. Starałam się ze wszystkich sił żyć normalnie. Szukałam tej normalności w różnych miejscach.<br />
Wciąż jednak był we mnie jeden postulat "Zwróć na mnie uwagę, zainteresuj się, pomóż, zaakceptuj mnie" (no dobra, to szereg postulatów).<br />
<br />
Parę razy nawet spróbowałam nieśmiało poszukać pomocy, ale niewiele z tego wynikło. "Jakie Ty możesz mieć problemy w swoim wieku? Nie, to tak nie wygląda, to co mówisz to wygląda tak..." - mniej więcej.<br />
<br />
Wyszłam, wyszłam z tego. Ale cholera, to nie znaczy, że każdy musi przejść taki długi i mozolny proces jak ja. Mógłby on być niesamowicie skrócony, gdyby ludzie - dorośli i nie dorośli , bliscy i dalsi, zauważyli choć jeden z wielu bardzo czytelnych i niepokojących znaków i nie zignorowali. Nie zignorowali, a nawet więcej - wyszli ze swojej strefy komfortu, z myśli "to nie moja sprawa" i wyciągnęli rękę.<br />
Bo wyobraźcie sobie, że to bezbronne dziecko czasami jest tak pokiereszowane, pełne strachu, zrażone, że samo pierwsze nie wyśle jasnego komunikatu "to już przekracza pewne granice".<br />
O jakim okresie w moim życiu mówię? Podstawówka, gimnazjum, początek liceum. Spory okres czasu.<br />
<br />
Było grono rodzinne, była szkoła, były różnorakie koła zainteresowań, wspólnoty. Gdzieś tam wszędzie były osoby dorosłe, które rzekomo były "przygotowane" do tego co robią. Ignorancja. A jeśli nie ignorancja, to podejście bez wrażliwości w stylu "e, masz problem, zrób coś z tym!" niemiłym tonem. Tyle to ja wiedziałam, że mam. Ale sama nie potrafiłam nic z tym zrobić.<br />
<br />
Do czego dążę? Do tego by jak najmniej osób spotkało to, co mnie spotkało. Czyli brak odzewu.<br />
<br />
Bez szczegółów - bo pewne szczegóły zachowuję się tylko dla siebie. Nie zamierzam się żalić, nie zamierzam narzekać na przeszłość. Wszystkie doświadczenia, zarówno te dobre jak i te złe nas kształtują, a właściwie przepracowane dodają siły. Budują niezniszczalność. A jeżeli jeszcze, tak jak w moim przypadku, wchodzi w to wiara, relacja z Bogiem, to już w ogóle; jest to pewnik niezniszczalności. Wiem, że nie umrę na wieki, bo mam życie w Nim. Wiem, że moje życie ma sens. Ponadto mogę i chcę już tu na ziemi budować dobro; trwały, nieprzemijający kapitał. (Czy słowo wierzę wyklucza słowo wiem? Zależy jak na to patrzeć. Nikt jednak nie zabroni mi używać terminologii takiej jakiej chcę. Boską logikę niekoniecznie i nie zawsze da się umiejscowić gdzieś ludzkim uniwersum.)<br />
<br />
Ale jeżeli Ty albo ktoś z Twojego otoczenia jest jeszcze na etapie "Niech ktoś się mną zainteresuje, jest źle! Ale prawdziwą mną!" to nie ignoruj tego. Szukaj pomocy tam, gdzie wiesz, że ją dostaniesz. Jeśli nie jest to rodzina, czy przyjaciele, poszukaj wśród zaufanych osób dorosłch lub spróbuj jakiegoś telefonu zaufania, czy idź do psychologa. A jeżeli jest to ktoś z Twojego otoczenia, to wiedz, że jego Głębia przyzywa drugiej Głębi. Osoby, która zasieje dobro, która zauważy, porozmawia, bez niechcianego wypytywania, ale z szczerą intencją pomocy. Z całą delikatnością i z postawieniem się na miejscu osoby samotnej. Czego byś chciał/a w takiej sytuacji? To też zrób drugiemu.<br />
<br />
Na prawdę nie trzeba przechodzić tego tak długo i mozolnie jak ja. Przyspiesz sobie lub komuś ten czas. Ja na przykład byłam bardzo poddatna na gesty dobroci i zainteresowania w moją stronę. Gdyby było ich więcej, na pewno miałabym większą siłę i moje życie byłoby o wiele bardziej znośne. Proces przebiegłby szybciej.<br />
<br />
No to tyle,<br />
ten post kieruję również do siebie<br />
Ola wytęż wzrok<br />
i Ty też wytęż<br />
<br />
Pewnie zastanawialiście się, dlaczego tak często używam w tym wpisie słowa "głębia" i to z dużej litery. Cóż, moją inspiracją była pewna pieśń. Odnosi się ona co prawda do Głębi, którą jest Bóg, ale przecież Bóg jest Miłością i ta Miłość przejawia się w każdym z nas, jeśli pozwolimy Jej na to (nawet nieświadomie). Osoba samotna przyzywa całą sobą miłości, chociaż czasem nie zdaje sobie z tego sprawy, neguje to, blokuje w sobie. Czasami trudno takiej osobie dostrzec wprost Miłość Boga, ale już łatwiej byłoby jej zauważyć miłość płynącą ze mnie, z Ciebie. To tak jak z prądem. Używając go nie widzisz elektrowni, ale widzisz gniazdko. Nie musisz sobie zdawać sprawy z istnienia elektrowni, żeby zauważyć fakt, iż z danego gniazdka płynie prąd i by umożliwił Ci on chociażby naładowanie czegoś.<br />
Dopiero po pewnym czasie myślisz o tym, że właściwie jest ta elektrownia, to jej sprawka. Czasami i gniazdka nie zdają sobie sprawy z istnienia elektrowni;).<br />
<br />
Przykład troszku nieidealny, ale myślę, że wiecie o co mi chodzi. A oto ta pieśń, która była moją inspiracją:<br />
<br />
<i><span style="background-color: white; color: #070405; font-family: "arial"; font-size: 14px; text-align: justify;">Głębia przyzywa głębię hukiem wodospadów</span></i><br />
<i>Głębia przyzywa głębię hukiem wodospadów<br style="background-color: white; box-sizing: inherit; color: #070405; font-family: Arial; font-size: 14px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: justify;" /><span style="background-color: white; color: #070405; font-family: "arial"; font-size: 14px; text-align: justify;">Kiedyż więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże? </span><br style="background-color: white; box-sizing: inherit; color: #070405; font-family: Arial; font-size: 14px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: justify;" /><span style="background-color: white; color: #070405; font-family: "arial"; font-size: 14px; text-align: justify;">Ujrzę oblicze Boże</span></i><br />
<i><span style="background-color: white; color: #070405; font-family: "arial"; font-size: 14px; text-align: justify;">Kiedyś więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże?</span></i><br />
<i><span style="background-color: white; color: #070405; font-family: "arial"; font-size: 14px; text-align: justify;">Ujrzę oblicze Boże </span><br style="background-color: white; box-sizing: inherit; color: #070405; font-family: Arial; font-size: 14px; margin: 0px; padding: 0px; text-align: justify;" /><span style="background-color: white; color: #070405; font-family: "arial"; font-size: 14px; text-align: justify;">Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego </span></i><br />
<i><span style="background-color: white; color: #070405; font-family: "arial"; font-size: 14px; text-align: justify;">Dusza moja pragnie Boga, Boga żywego</span></i><br />
<br />
<br />
To już tyle na dzisiaj, mam nadzieję, że cieszycie się z mojego małego powrotu na bloga.<br />
Trzymajcie się<br />
Paaaa!:)<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVR6pQE_x6Eq7DUQsYWcelVilxKsM5n334x6Dq1NSj3rHTuyk0ENOT7fklHqo6ninVdCiYa0Qrlsuf0doIv3Oh0MepqpKvzfv9Nc2qpyKPNOsHXQUj0piQcalA-uV4Xe5E_W2qRI71M6Q6/s1600/IMG_20190606_155625.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVR6pQE_x6Eq7DUQsYWcelVilxKsM5n334x6Dq1NSj3rHTuyk0ENOT7fklHqo6ninVdCiYa0Qrlsuf0doIv3Oh0MepqpKvzfv9Nc2qpyKPNOsHXQUj0piQcalA-uV4Xe5E_W2qRI71M6Q6/s400/IMG_20190606_155625.jpg" width="300" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0Yb50wTswGE_6nTfhroMuARu8xi6eiQ-F0-v2pemiCulvg-5goo3Mw0Hw2kmeZJ78fnnRcqQkFLJCDJ3DbEdk-1jFN8PDUyj8wTWHsP6-isgbMmhJK3UF2_Bccesldh2g-lCmGOUxRfP4/s1600/IMG_20190606_154723.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi0Yb50wTswGE_6nTfhroMuARu8xi6eiQ-F0-v2pemiCulvg-5goo3Mw0Hw2kmeZJ78fnnRcqQkFLJCDJ3DbEdk-1jFN8PDUyj8wTWHsP6-isgbMmhJK3UF2_Bccesldh2g-lCmGOUxRfP4/s400/IMG_20190606_154723.jpg" width="300" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1Sajm2Qup_wIrYyG8c0UKKZxSzb82QQRjlCpmBVMfw-okOSdXIfdekVji6-sJARiTAKmyUnKfIUNg4sMB_sIUfqdcJiYj__I4fu54nGEI-FcwbcfcqGjpfLGLs0BK8e0keZBvm5TBsMms/s1600/IMG_20190606_153440.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1Sajm2Qup_wIrYyG8c0UKKZxSzb82QQRjlCpmBVMfw-okOSdXIfdekVji6-sJARiTAKmyUnKfIUNg4sMB_sIUfqdcJiYj__I4fu54nGEI-FcwbcfcqGjpfLGLs0BK8e0keZBvm5TBsMms/s400/IMG_20190606_153440.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGO8EcIS-xwY2E9BMmGHaxtYyKKvj-ftJMk1EBCj7Vpq68bk1Es2zLlGaJcOzPCYV5ip0viXH-toRLfNncCbzLM6IReUCExKIWbwtHTcT1u9uUzbS_6BW94c5kF_iCMP5Js1aAaW9ZE8hn/s1600/IMG_20190606_141219.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGO8EcIS-xwY2E9BMmGHaxtYyKKvj-ftJMk1EBCj7Vpq68bk1Es2zLlGaJcOzPCYV5ip0viXH-toRLfNncCbzLM6IReUCExKIWbwtHTcT1u9uUzbS_6BW94c5kF_iCMP5Js1aAaW9ZE8hn/s400/IMG_20190606_141219.jpg" width="300" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEij0stoAtahyXPucJZSc5_5mu8h17IH56s0Nf3i85-HeUkmM8ViiEVMNwJY662w8-1aP3ffpovV0Kpk45h9AQv0Z7-3ZSNTLsWm-7jLhwY41YXCWvQTHz0Ik43dVJAD-ge47H9et3OCC3y2/s1600/IMG_20190606_133816.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEij0stoAtahyXPucJZSc5_5mu8h17IH56s0Nf3i85-HeUkmM8ViiEVMNwJY662w8-1aP3ffpovV0Kpk45h9AQv0Z7-3ZSNTLsWm-7jLhwY41YXCWvQTHz0Ik43dVJAD-ge47H9et3OCC3y2/s400/IMG_20190606_133816.jpg" width="300" /></a></div>
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-64516999708121993692018-12-28T16:19:00.001-08:002018-12-28T16:21:55.155-08:00Kiedy nie ma (?!) motywacji, by wstać z łóżka + nadchodzą zmiany w blogu (?!?!)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtBOerC6rk0rLml1D6bEpmLkme-Dinxlc2ATbtNYX72MUi3HEF1N_blojTeXQoNsGDPh-BaGqkIPNcWcG2a9EF6FzOWim6nUdgMsGq8V1_j9fRpHeWCy0D_9Q2TbyzjMD76lJTD9T7_Zbb/s1600/new-years-day-972297_640.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="426" data-original-width="640" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtBOerC6rk0rLml1D6bEpmLkme-Dinxlc2ATbtNYX72MUi3HEF1N_blojTeXQoNsGDPh-BaGqkIPNcWcG2a9EF6FzOWim6nUdgMsGq8V1_j9fRpHeWCy0D_9Q2TbyzjMD76lJTD9T7_Zbb/s400/new-years-day-972297_640.jpg" width="400" /></a><i>(c) pixabay.com</i></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Heeeej Wam!:)</span><br />
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><nie, powitanie nie podchodzi pod zmiany;></span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Postanowiłam pójść dzisiaj z Wami na noże. To znaczy - po prostu postawić na szczerość. Nie żebym zazwyczaj tego nie robiła. Ale dzisiaj wyjątkowo. </span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Nie ukrywam, jestem trochę zawiedziona tym, że ten blog ostatnimi czasy "stracił trochę na popularności". Powodów może być wiele, ale nie sposób je roztrząsać. Wolę skupić się na tym, co ja mogę ze swojej strony zrobić. Wymyśliłam kilka punktów, przyglądnąwszy się krytycznie mojemu podejściu do blogowania. I co wymyśliłam? Przede wszystkim:</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- w razie potrzeby skracanie tekstu, unikanie tautologii itd.</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- znaleźć jakąś przemiłą osóbkę znającą się na sprawach informatycznych, która pomoże mi ogarnąć nowy, poręczny, bardziej #madein2018 (19!) wygląd strony </span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- robić sama zdjęcia do tekstu, a nie brać je z jakiś stronek (dobrze chociaż, że legalnych, dziś z racji nocnej pory tego pomysłu jeszcze wybaczcie) lub wynajdywać starocie pochowane gdzieś w plikach</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- zastanawiać się nad doborem tematów, lepiej przygotowywać się do tematycznych postów, więcej czytać i słuchać</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">- ale oczywiście nie zrezygnuję ze spontanicznych przemyśleń, bo w żadnej książce nie wyczytam tego, co naprawdę uważam, co siedzi mi w głowie;)</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Trzymajcie kciuki, żeby to wszystko się udało!</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">_________________________________________________________________</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Teraz czas na drugą część (a raczej pierwszą) tytułu tego wpisu.</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Nie, nie chodzi o depresję (uff!), ani nic z tych rzeczy. Mam nadzieję. Chodzi o taki dzień lub dni, na które zaplanowaliśmy sobie, co my to nie zrobimy. Nauka, wyjazd, zakupy, upragniony czas na czytanie powieści, odwiedzenie kogoś...</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">A wstając rano lub też w południe, bierzemy książkę do ręki (zbliżające się kolokwia i egzaminy jednak priorytetem), czytamy parę stron, myślimy o czymś innym, odkładamy książkę, rezygnujemy i... Cały dzień nie przebieramy się z piżamy. Zrobiłam to. Wczoraj. I dziś też. </span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Czy jestem na siebie zła? O tak! Choćby z tego powodu, że boli mnie ciało z powodu zbyt małego rozruszania. Ale nie to jest najgorsze. Też już pal licho tą naukę. Trudno, zostanie wszystko na ostatnią chwilę, zawsze dawałam rady to i teraz jakoś dam. Ale gdybym wiedziała, że jednak do tej nauki się nie zmotywuję, to zrobiłabym coś sensownego i jakoś kreatywniej wykorzystała te parę, paręnaście godzin dnia. </span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Nie będę wychodzić na te zakupy, bo zaraz się pouczę, tylko pooglądam kilka filmików na Youtube, poprzeglądam te stronki, poscrolluję instagrama, o ile nowych instastory!</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">A później - jestem dziś trochę niewyspana na naukę. O znowu nowości! I tak mija cały dzień. W piżamie. Nie znoszę tego. Wtedy za szybko mijają dni. Jeden się z drugim skleja jakby ich nie było. Po 26 grudnia nastąpi od razu 29. Za szybko! Przecież miałam się uczyć! Albo zrobić coś sensownego ze swoim życiem.</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">I teraz - można narzekać, jak ja właśnie. Biczować się myślami - "znowu zmarnowałam czas, zmarnowałam dzień, jestem coraz starsza, a życia coraz mniej . Albo... albo co? </span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Wybaczyć sobie. Pozwolić sobie przyjąć prawdę o własnej słabości. I nie biczować się nią. Nie zadręczać. Ale zastanowić się co mogę realnie konkretnego zrobić, by z ową słabością walczyć, by jutro scenariusz się nie powtórzył. Pójść spać wcześniej, by wstać wcześniej, to odpada, bo aktualnie jest 0:33, ale moje wieloletnie problemy z zasypianiem to osobny temat. Prawie przestałam się już tym przejmować, że nie mogę jak normalny człowiek wyznaczyć sobie godziny, o której pójdę spać by być wyspaną (zasypianie zajmuje mi średnio 1,5 - 2h, a niech to! Lecz gdy położę się wyjątkowo wcześnie - to dłużej). </span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Co mogę jeszcze zrobić? Przygotować sobie ubrania i położyć na stole w pokoju, w którym śpię (szafę mam w innym), tak by były na widoku i bym mogła od razu się w nie ubrać. Położyć telefon na parapecie (by budzik od razu mnie obudził). Wynieść złowrogie podręczniki do innego pokoju, by rano były one ewentualnie moją opcją, wolnym wyborem, a nie czymś, co ciąży nade mną jak wyrok. Wymyślić jakąś super, ekscytująco-fantastyczną rzecz, którą CHCĘ jutro zrobić. No okej, nie musi być taka super-hiper. Po prostu coś, co sprawi mi przyjemność. Już wiem! Wstanę trochę wcześniej (łudźmy się xD) i zrobię sobie makijaż. Na co dzień się nie maluje. A już na pewno nie w taki "zwykły dzień" jak jutro. Ale zrobię. Niech się zastanawiają "Co ta Ola, jakie nowości". Poziom hardcoru wzrasta, bo... ubiorę spódnicę, tak, chociaż jest zimno! W ogóle ubiorę się bardziej kobieco niż zwykle. Założę buty zimowe na obcasie. I może ten ładny płaszczyk? Ma być +3 stopnie, nie zamienię się w sopelek. Chyba. Dam nowy kolor na paznokcie. I to wszystko w taki zwykły dzień! (teatralne trochu te wykrzyknienia, proszę się nie dać zwieść i nie labożyć w komentarzach "ojej czyżby to, co napisałaś było jakby dziecinne???") Pójdę poszperać w sklepach za czymś na Sylwestra. I to wszystko przed obiadem. Później spotkam się z rodziną (no ok, to już było zaplanowane, więc nie mogę tak do końca ćwiczyć swojej silnej woli, bo jutro nie mam takiego "potencjalnie piżamowego dnia" jaki był dziś). A gdy wrócę zajrzę jeszcze do najulubieńszego podręcznika (żeby wepchnąć gdzieś tę naukę) i przeczytam tyle stron, na ile będę miała ochotę (limit stron mnie paraliżuje; np. gdy ustalam sobie "dziś przeczytam tyle, a tyle stron", to najczęściej nie mogę się skupić). A później znajdę czas na dłuższą niż zwykle rozmowę z Przyjacielem. Następnie jeszcze przeczytam coś ciekawego! Na wieczór też mam już plany.</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Trzymajcie kciuki, żeby się udało!</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Żeby to nie były tylko plany, zaraz po napisaniu tego posta podejmę konkretne starania, tj. czynności. Co to było? Ach tak, przyniosę sobie ubrania na jutro do tego pokoju xDD. I telefon na parapet. Podręczniki sio. </span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Czasem łatwiej mi spojrzeć na siebie samą, gdy coś sobie "wyłożę" tudzież rozpiszę. Nawet banały. Polecam. I patent z podejmowaniem wciąż realnych kroków zamiast tylko planowaniem też polecam. Bo planowanie kończy się na całym dniu w domu, w piżamie, grr... Nie polecam.</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Kiedy nic się człowiekowi nie chce trzeba, oprócz chcenia chcenia, postawić sobie konkretne kroki przed oczyma, a później je podjąć. Nie ważne, czy chodzi o zmotywowanie się do nauki, rozmowy, spotkania, pracy, czy po prostu życia. Myśląc ogólnikami niewiele zyskamy, a raczej stracimy - czas. Konkrety, konkrety i jeszcze raz konkrety. Nie nauczysz się od razu na cały egzamin. Postaw sobie cel. Zacznij od zagadnień, które Cię najbardziej interesują. Jeżeli Cię to nie paraliżuje tak, jak mnie, to ustal sobie - dziś przeczytam 3 rozdziały tego podręcznika. A później pójdę na spacer (dokąd, po co?)/poczytam książkę/zatelefonuję do bliskiej osoby/pójdę na zakupy/zrobię coś związanego z moją pasją itp, itd. A najlepiej wszystko! W chwili aktualnej zapiszę sobie co konkretnie chcę kupić np tytuł książki i jej cenę. Poinformuję koleżankę, że jutro do niej zadzwonię, by już "nie było odwrotu";)). I tak analogicznie z wszystkimi zaplanowanymi na jutro czynnościami.</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Wiele osób mówi, że ma tak, że gdy ma do zrobienia jedną rzecz w danym dniu - to pewnie jej nie zrobi, bo perspektywa dużej ilości czasu potrafi wyprowadzić człowieka na manowce. Jednakże, gdy dana osoba ma do zrobienia kilka rzeczy w danym dniu, a grafik wręcz pęka w szwach - udaje się wszystko zrealizować! To pewnie jest prawo Kogośtam, zapewne jakiegoś Amerykanina, czy Japończyka. Mniejsza o to. Ale tak po prostu jest.</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Zauważyłam, że dobrze się czuję, gdy znajdę się w miejscu, na wyjeździe, evencie, gdzie cały plan dnia jest rozpisany co do godziny. Jakże wtedy dni wydają się długie! A dni długie, to i życie długie. Im więcej dni marnuję, tym wydaje mi się ono krótsze. Im więcej w danym dniu zrobię tym bardziej je sobie przedłużam. Tak, to tylko odczucie. Ale wolę mieć odczucie spełnienia i zadowolenia z dnia.</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Bo po prostu warto! Warto się starać, o wiele bardziej niż tylko chcieć.</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">_________________________________________________________________</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">To już tyle na dzisiaj,</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">piszcie, czy Wy też macie podobne problemy z marnowaniem czasu</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">i jak sobie z nimi radzicie</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Trzymajcie się ciepło</span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Paaaaa!:) </span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div>
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">ojej już po 1, idę spać!</span></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-46308818741133487192018-12-22T08:06:00.001-08:002018-12-22T08:15:10.410-08:00Jakich świąt Nam życzę?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinAU_JSmQGXgLBc6TeimycQZ9cO8uG81a88HcZ7WUhP_TJRiWKn9FxzXSynV2jGDXjiSj1Pv3M-0UcwX3PSA_cOw52i6TPwikhtr452cHiALQ6c-3MStSbpM8x1QCk59B6DUJ-9Qdf_AZt/s1600/christmas-decorations-1150015_640.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="426" data-original-width="640" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEinAU_JSmQGXgLBc6TeimycQZ9cO8uG81a88HcZ7WUhP_TJRiWKn9FxzXSynV2jGDXjiSj1Pv3M-0UcwX3PSA_cOw52i6TPwikhtr452cHiALQ6c-3MStSbpM8x1QCk59B6DUJ-9Qdf_AZt/s400/christmas-decorations-1150015_640.jpg" width="400" /></a>(c)pixabay.com</div>
<h2 style="background-color: white; box-sizing: border-box; font-family: "Open Sans", Arial, "Lucida Grande", "Lucida Sans", Tahoma, sans-serif; font-size: 14pt; font-weight: normal; margin: 0px; padding: 5px 0px; text-align: justify;">
</h2>
Święta już za pasem<br />
cokolwiek to znaczy<br />
<br />
falalalalalalalalalalalalala lalalalalalal lalalalala falalalala ?<br />
<br />
Czy dobrze przeżyłam Adwent? Zawsze można by lepiej. Czy udało mi się osiągnąć to co zamierzałam? Częściowo tak. Wiadomo u początków zapał większy. Byłam na rekolekcjach? Byłam i to na nie jednych. Zapamiętałam coś? O tak.<br />
<br />
Ale zrozumiałam przede wszystkim, że to nie jest najważniejsze. Że najważniejsza jest relacja, rozmowa, tęsknota zwieńczona spotkaniem. Z Nim. Który tęskni za mną milion razy bardziej, niż ja za Nim. Że chce bym Go przyjęła w Komunii Świętej milion razy bardziej, niż ja tego pragnę. Że chce mi przebaczyć i naprawić mnie milion razy bardziej niż ja tego chcę. Że chce ze mną rozmawiać milion razy bardziej, niż ja z Nim. Kwestia tylko mojego aktu woli, czynu.<br />
Modlitwa, nie po to by coś zyskać, by poczuć się lepiej, ale mająca na celu pogłębienie relacji. On chce wiedzieć, co naprawdę we mnie siedzi, co mnie cieszy, a z czym sobie nie radzę. Za co dziękuję, czego żałuję i za co przepraszam, do czego zmierzają moje pragnienia, czego mi brak. Chce podpowiedzieć mi jaką drogę obrać, co robić, bym pomimo trudów była najbardziej szczęśliwa jak się tylko da na tym świecie i bym tę Jego miłość przelewała na innych.<br />
I to wszystko z wiarą, wytrwale i gorliwie, zwłaszcza gdy trzeba będzie oczekiwać.<br />
<br />
Adwent uczy oczekiwania. W dzisiejszych czasach mało kto czeka. Chcemy wszystko na już, natychmiastowo. Wolimy od razu, ale byle co, niż po czasie lecz wysmakowane, o wiele bardziej wartościowe i przynoszące o wiele większą radość.<br />
Sami wiemy, czy lepiej "smakują" np kolędy śpiewane miesiąc przed, czy kolędy śpiewane w samą Wigilię. Do tych pierwszych o wiele bardziej ciągnie, bo przecież "trzeba poczuć nastrój". Jednakże jaki może być nastrój finiszu na starcie? Mało odczuwalny jak mniemam. Meta jest od tego by świętować, by świętować zwycięstwo.<br />
Jakie jest zwycięstwo Adwentu? Albo raczej... gdzie ono jest? W żłobie, w ubogiej stajence, leży sobie, śpi, czasem popłakuje, drży z zimna, koi się przy kochającym sercu Matki. To On - Wielki Pokorny.<br />
<br />
Czy zwycięstwem Adwentu będzie moja pokora? Serce rozważające to, co niepojęte, gotowe przyjąć do siebie Boga-Człowieka. Uznające swoją małość i uznające swoją wartość. Godność - przyjąć do serca Wszechmocnego. Siła - iść z nim dalej przez całą resztę życia.<br />
<br />
Kochani życzę Wam świąt z Bogiem w sercu<br />
pozwólcie by On Was prowadził<br />
pozwólcie Mu siebie kochać<br />
i pomnażajcie tę miłość<br />
przekazujcie<br />
do Waszych bliskich<br />
do nieznajomych<br />
do tej osoby, która najbardziej zraniła<br />
tam gdzie najtrudniej<br />
tam gdzie jej najmniej.<br />
Przyjmując do siebie Boga<br />
macie Jej przecież<br />
nieskończone źródło<br />
<3 !<br />
<br />
<jakby wiersz wyszedł, ale to nie miał być wiersz hihi><br />
<br />
Nie tylko w święta, ale i na każdy dzień roku. Święta nam tylko przypominają; warto kochać. Ale jaki byłby sens przypominania o czymś terminowym? Miłość nie zna pojęcia terminowości. Bo ona jest wieczna.<br />
<br />
Cudownych świąt Wam i sobie życzę!<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-44066177392776904212018-11-16T03:23:00.001-08:002018-11-16T03:25:56.932-08:00Szczerze i uczciwie; łaska czy uczynki? I dlaczego nie powinno to brzmieć patetycznie? ;)<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><img height="265" src="https://foter.com/photos/398/tide-beach-water.jpg" style="margin-left: auto; margin-right: auto;" width="400" /></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Photo on <a href="https://foter.com/re2/e184cb">Foter.com</a> Photo on <a href="https://foter.com/re2/e184cb" style="box-sizing: inherit; color: #7c7c7c; font-family: hind, sans-serif; font-size: 12px; outline: none; text-align: start; text-decoration-line: none;">Foter.com</a></td></tr>
</tbody></table>
<span style="font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">J</span></span><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">ako ludzie wierzący wiele mamy w swojej głowie pewnych konstruktów myślowych. Często pochodzących jeszcze z czasów dzieciństwa. Pytania, na które otrzymaliśmy już kiedyś odpowiedź, nierzadko niepełną, bądź od osoby, której "wydawało się, że tak jest". Wiary uczyli nas rodzice, którzy często popełniali błędy, po prostu ze swojej nieświadomości. Czasami nauka religii w szkole była podawana nam w sposób bardzo tradycyjny; "Macie być grzecznymi dziećmi, to się będziecie podobać Panu Bogu" - co dziecko sobie wtedy myśli? "Muszę zasłużyć dobrymi uczynkami na miłość Pana Boga". I przez wiele lat ma w swojej głowie obraz Boga jako bezwzględnego sędziego, a nie miłosiernego Ojca. Czasami ludzie dopiero po wielu latach formacji w jakiejś wspólnocie (np. ja) zaczynają rozumieć to, że miłość Boga jest bezwarunkowa, a na zbawienie nie da się sobie "zasłużyć" dobrymi uczynkami, bo "dziadostwo" człowieka jest zbyt duże, tu potrzeba czegoś więcej, a raczej Kogoś więcej, kto samym Sobą go uświęci. Może słowo "łaska" brzmi nam niekiedy już trochę patetycznie, ale brzmieć tak może tylko wtedy, gdy owe formułki "z łaską w" wypowiadamy bez namysłu nad jej istotą. Łaska nas zbawi, ale (!) z łaską trzeba współpracować.</span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br />No okay, ale w takim razie po co te dobre uczynki? </span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Gdy ktoś wciąż się zbliża do Ogniska Miłości, wchodzi się z Nim w interakcje, przyjmuje do siebie, ogrzewa się w Jego płomieniu... to nie sposób się nie zapalić ;). Nasz z kolei płomyczek może zapalić kolejną i kolejną osobę. Przechodząc już na grunt dosłowny; gdy szczerze i uczciwie wejdziesz w relację z Bogiem; w modlitwie, w Jego Słowie, w sakramentach; z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok, zobaczysz, że takich "tchnień" do zrobienia czegoś dobrego będzie coraz więcej. Spostrzeżesz możliwość do zasiania dobra tam, gdzie jej wcześniej nie dostrzegałeś, lub tam, gdzie brakowało Ci odwagi, by to zrobić.</span><br />
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br />Miłość ma to do siebie, że nie mieści się w człowieku, musi się więc siłą rzeczy z niego systematycznie wylewać. Jak to zauważył św. Augustyn - nie da się przelać morza do małego dołka.<br />Ta wylewająca się miłość to właśnie --> <i><span style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #ff6600; font-weight: bold; text-align: justify;">37</span><span style="background-color: white; text-align: justify;"> W ostatnim zaś, najbardziej uroczystym dniu święta Jezus wstał i zawołał donośnym głosem: «Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie – niech przyjdzie do Mnie i pije! </span><span style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #ff6600; font-weight: bold; text-align: justify;">38</span><span style="background-color: white; text-align: justify;"> Jak rzekło Pismo: Rzeki wody żywej popłyną z jego wnętrza». </span><span style="background-color: white; box-sizing: border-box; color: #ff6600; font-weight: bold; text-align: justify;">39 </span><span style="background-color: white; text-align: justify;">A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego; Duch bowiem jeszcze nie był [dany], ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony. </span></i></span><br />
<div>
<span style="background-color: white; text-align: justify;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div>
<span style="background-color: white; text-align: justify;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">To właśnie to:). </span></span></div>
<div>
<span style="background-color: white; text-align: justify;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Reasumując, gdy uczciwie i szczerze podchodzimy do naszej relacji z Bogiem; nie będziemy narażeni na niebezpieczeństwo zuchwałego ufania w miłosierdzie Boże, na zasadzie "Mogę robić co chcę, bo Bóg jest miłosierny". Jeśli sam Go odrzucasz, poprzez swoje wybory, to jaką masz gwarancję, że tuż przed śmiercią jednak Go wybierzesz? Serce trudno jest zmienić z minuty na minutę, to proces. A żal doskonały nie jest ze strachu, lecz z miłości.</span></span></div>
<div>
<span style="background-color: white; text-align: justify;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Co zrobić by nasz każdorazowy żal za grzechy, teraz, tutaj w naszym życiu był z miłości, a nie ze strachu? Wejść w szczerą i uczciwą (celowo powtarzam te dwa przymiotniki już któryś raz) relację z Bogiem na płaszczyźnie modlitwy, Słowa Bożego, sakramentów, a On powoli krok po kroczku będzie w nas to wszystko "załatwiał", a raczej powiedziałabym "ożywiał". <<i>Nie przejmuj się, że nie zrozumiałeś czegoś w czytanym fragmencie Pisma Świętego; zajrzyj do komentarzy, felietonów, artykułów w katolickiej gazecie/ na stronie internetowej, książkach, na youtubowych (i tych na żywo) konferencjach, czy podczas kazań, na pewno znajdziesz coś, co wyjaśnia sens fragmentu, który czytałeś ;)></i> Im więcej przyjmiemy Jego Miłości, tym więcej będziemy jej okazywać osobom wokół i tym bardziej będziemy powracać z Miłości i dla Miłości.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Amen! Dzisiaj krótko i mam nadzieję - treściwie.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Wspaniałego weekendu,</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">listopada,</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">życia</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Wam życzę!:)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="background-color: white; font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Paaaa!:)</span></div>
<div>
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-44501521366009418432018-11-03T10:22:00.001-07:002018-11-03T10:42:36.755-07:00Dlaczego warto jechać na Lednicę?:) 5 powodówHeeej Wam!:)<br />
<br />
Powiem Wam szczerze, że odkąd związałam się jakimśtam tematem postu, to nie mam weny i nie chce mi się tu nic dodawać. Moja natura "wolnego strzelca" daje się we znaki haha. Lubię nie planować postów, ale pisać, gdy dostanę natchnienia co do jakiegoś tematu. Dziś chcę opowiedzieć Wam co nieco o Lednickich Spotkaniach Młodych, które odbywają się co roku nad jeziorem lednickim (wd. tradycji miejsce chrztu Polski) w pierwszą sobotę czerwca. W tym roku byłam tam już czwarty raz, ale nie poprzestanę na tym, bo Lednica należy do tych eventów, na które gdy raz się pojedzie, to wraca się tam co roku :). Chociaż z pozoru można by powiedzieć - program jest podobny, to jednak inny; bo co roku mamy inne hasło przewodnie spotkania, inne konferencje, nowe piosenka roku, coraz to więcej osób, które dołączają (na prawdę, ta liczba co roku wzrasta! Ale pola lednickie i tak dają radę ;). Przykładowo w 2015r. było 60tysięcy osób, w 2016r. - 80tys, 2017r. - 90 tysięcy, a w tym roku wybiłą okrągła liczba- 100 tysięcy młodych (i nie tylko) na polach lednickich), no i przede wszystkim zmieniamy się my, więc odbieramy inaczej to, co się tam dzieje. Widok i wrażenie niesamowite. A gdy nie zatrzymamy się tylko na zewnętrznym wrażeniu, a spojrzymy głębiej - całe mnóstwo osób, które są zainteresowane pogłębianiem swojej więzi z Bogiem. Jasne, część osób jest tam przypadkowo, pojechało "dla zabawy" itp. Ale ile osób się tam nawraca! Kolejki do spowiedzi "na trawce" zawsze są długaśne, pomimo tego, że posługujących księży jest naprawdę sporo. Jasne, część z tych osób po prostu idzie, bo nie było przed spotkaniem, a czuje, że to już "ten czas". Ale jest też część osób, które na Lednicy przychodzą do Spowiedzi Świętej po wielu latach i tam zaczynają swoje nowe życie. To naprawdę piękne, gdy słyszy się świadectwa od takich osób, gdy kiedyś zdecydują się opowiedzieć o tym; "nawróciłem/am się na Lednicy".<br />
<br />
Ale nie przedłużając tego wstępu, zaczynajmy;<br />
<br />
<h3>
1) Spotkasz tam Boga... na wielu płaszczyznach.</h3>
<div>
W drugim człowieku - nie da się mieć w sobie Bożego życia i się nim nie dzielić. Spotkasz ludzi naprawdę szczęśliwych, które żyją z Panem Bogiem i... żyją normalnie. To nastolatki, młodzież tacy jak ja, czy Ty. Przeżywają podobne historie, przygody, mają podobne problemy. Ale zawierzają to wszystko Jezusowi i to jego pytają się o "wskazówki" co do tego słynnego "jak żyć". </div>
<div>
Zobaczysz, że można - żyć według Ewangelii i być szczęśliwym. Oczywiście nie ma tam ludzi świętych (przynajmniej tych chodzących po ziemi, bo oczywiście podczas Mszy Św są z nami wszyscy święci:)) ), są grzesznicy, którzy jednak chcą ciągle się nawracać. </div>
<div>
Spotkasz Boga w sakramentach - w spowiedzi i komunii świętej. Spotkasz się z Jego miłością, bo... "miłość Cię znajdzie!" ;)</div>
<div>
Spotkasz Boga w posłudze innych osób - przechodząc od tej duchowej; modlitwie wstawienniczej, stoiskach misyjnych, powołaniowych, ludzi posługujących w sklepiku z lednickimi gadżetami; koszulkami, torbami, bransoletkami, książkami... a wszystko oczywiście z Bożym przesłaniem :). Spotkasz ich także w posłudze dla ciała; stoiska z ciepłymi napojami, jedzeniem, "aniołami porządku" które dbają o to, by na polach było czysto, ratownikami, którzy czuwają, czy przypadkiem ktoś nie zemdlał itd.</div>
<div>
Spotkasz tam Boga na wielu płaszczyznach, ale i dzięki temu możesz się nauczyć dostrzegać Go w Twoim codziennym życiu, tam gdzie przebywasz. Wybór należy do Ciebie, co zrobisz z tym doświadczeniem:).</div>
<div>
<br /></div>
<h3>
2) Wyrwiesz się z rutyny, jeżeli chodzi o formy kontaktu z Bogiem</h3>
<div>
<br /></div>
<div>
Nie oszukujmy się - niekiedy nasza relacja z Bogiem kończy się na codziennej modlitwie rano i wieczorem i cotygodniowej Mszy Świętej, niekiedy też jakimś nabożeństwie w tygodniu np. Różańcu. Czasami w codziennym życiu trudno nam się jest zmotywować do poszukania czegoś więcej.</div>
<div>
Na Lednicy można zaczerpnąć inspiracji, zobaczyć, że wielbić Boga można naprawdę na różne sposoby. Przez radosne tańce, piękny śpiew, gesty miłości wobec drugiej osoby, modlitwę uwielbieniową, adorację. I oczywiście poprzez studiowanie Pisma Świętego - i nie chodzi tu tylko o zwykłe czytanie. Podczas konferencji niejednokrotnie kładziono nacisk, by Pismo Święte stało się naszym codziennym "przyjacielem" i doradcą. By czytać je codziennie, niezależnie od tego, czy w naszym życiu dzieje się dobrze, czy źle. By wyciągać wnioski z przeczytanych słów i przekładać je na życie. </div>
<div>
Zobaczysz również różne pochody np. osób niepełnosprawnych, osób zza granicy, ale także tańców przedstawiających np. jakąś scenę ewangeliczną, układów z ogniem, na szczudłach. Trudno mi to właściwie opisać, objąć w jakiekolwiek ramy, to trzeba zobaczyć na własne oczy. Ale powiem jedno - oni w ten sposób też wielbią Boga.</div>
<div>
Najbardziej lubię "pochód orłów". Osoby z symbolicznymi skrzydłami, czy matki wnoszące na rękach swoje bobaski, osoby na szczudłach. Wszyscy śpiewamy wtedy jedną z moich ulubionych pieśni z jakże mocnym przesłaniem:</div>
<div>
<b><i><br /></i></b></div>
<div>
<b>"Tylko orły szybują nad granią,</b></div>
<div>
<b>tylko orłom nie straszna jest przepaść.</b></div>
<div>
<b>Wolne ptaki wysoko latają,</b></div>
<div>
<b>już za chwilę wylecimy z gniazda!"</b></div>
<div>
<br /></div>
<div>
Pan Bóg chce nas właśnie takimi. Niesamowite, no nie? Wolnymi, odważnymi, nie bojącymi się iść w nieznane, nie załamującymi się niepowodzeniami i trudnościami. Pokonującymi ograniczenia, mierzącymi wysoko, mającymi za cel Niebo.</div>
<h3>
<br />3. Zobaczysz, że można żyć inaczej i pozbędziesz się uogólnień na temat "polskiej, zlaicyzowanej młodzieży".</h3>
<div>
Ile to się słyszy w mediach, czy w internecie, jak to polska młodzież zeszła na psy. "Kiedyś, to było kurła..." Hmm, tak samo. A kto wie, może i gorzej, tylko się o tym nie mówiło. Moje osobiste spostrzeżenia są nieco inne. Nawet w internecie widać, że zwiększa się zainteresowanie młodzieży żywą wiarą. Widać to chociażby, bo dużej liczbie aktywnych osób na katolickich grupach na Fb, mnożących się fanpagach na temat wiary, odsłon filmów na YT np. ojca Szustaka, księdza Pawlukiewicza, czy małżeństwa Gomułków. Nie tylko w internecie, ale i na żywo (o czym miałam się ostatnio okazje przekonać w Krakowie) konferencje takich osób ściągają tłumy, a w większości są to właśnie młode osoby. Mają już dość świata, który staje na głowie wraz z wartościami. W październikowy, czwartkowy wieczór woleli wybrać się do Kolegiaty św. Anny, by posłuchać świadectwa młodego, chrześcijańskiego, a co najważniejsze - szczęśliwego małżeństwa, u których jednak nie zawsze bywało kolorowo. Niekiedy osoby, które podziwiamy za wiarę, kiedyś prowadziły zgoła odmienne życie, ale nawróciły się i dostały zadanie od Boga - głosić go, głosić to, w jaki sposób On działa.<br />
<br />
I wracając do Lednicy; zobaczysz na własne oczy całe mnóstwo młodych, zarażających pozytywną energią osób, które nie wstydzą się swojej wiary, a ponadto są dumne ze swojej katolickiej tożsamości. Niekiedy osoby pobożne są kojarzone ze sztywnymi - bzdura, na Lednicy zobaczysz, że jest wręcz na odwrót. Spotkasz nam mnóstwo pozytywnych świrów, którym nie trzeba alkoholu ani żadnych sztucznych wspomagaczy, by dobrze się bawić i czerpać radość z życia. Ich jedynym wspomagaczem jest Łaska Uświęcająca i w niej żywa relacja z Jezusem, który zaraża nas pozytywnym patrzeniem, z miłością na świat i na ludzi wokół.<br />
<h3>
<br />4. Wzmocnisz swoją wiarę</h3>
<br />
Konferencje, homilie biskupów, znanych kaznodziei, różnią się nieco od przeciętnego niedzielnego kazania. Są kierowane wprost do młodych, pod kątem ich patrzenia na świat, spraw z którymi się zmagają, a to wszystko mające punkt zaczepienia oczywiście w Piśmie Świętym. Do dziś pamiętam konferencję bpa Rysia z tego i z tamtego roku, o czym była, chociaż minęło już trochę czasu. Te słowa zapadły mi w pamięć i podświadomie, gdy staję przed daną sytuacją, nakreślają mi drogę, sposób postrzegania pewnych spraw.<br />
W pamięć zapadły mi także słowa lednickich pieśni, w prosty acz dobitny sposób mówiące o naszej wierze. <b>https://www.youtube.com/results?search_query=lednica</b><br />
<br />
Oprócz słów ważne są też czyny. W tym roku np. mieliśmy obrzęd obmycia nóg. Ale nie taki jak w Wielki Czwartek, że biskup myje nogi 12-stu mężczyznom. Wszyscy dostaliśmy wodę i ręcznik i mieliśmy zadanie nawzajem sobie obmywać nogi, nawiązując oczywiście do gestu Zbawiciela z Ostatniej Wieczerzy. Nie będę się tu rozpisywać, biskup omówił to lepiej, wstawiam Wam zatem jego krótkie słowo do nas, które wygłosił właśnie przed tym obrzędem. Bo pewnie sobie myślicie "Co? Ale jak to? Po co? Szaleństwo!" - obejrzyjcie, a raczej wysłuchajcie. W prosty sposób powiedział, co ten znak ma na celu. --> <b>https://www.youtube.com/watch?v=OBzckroduLM</b><br />
<br />
U mnie osobiście wielkim wzmocnieniem wiary była również Modlitwa Wstawiennicza, którą przeżyłam na Lednicy w tym roku. Było to oczywiście fakultatywne, kto chciał, mógł podejść do miejsca, niedaleko kaplicy, gdzie odbywała się taka modlitwa. Polegało to na tym, że rozmawiałaś najpierw z posługującymi, mówiłaś im swoją intencję itd, czasem o coś pytali by rozeznać sytuację, bo niekiedy były to dość poważne życiowe problemy. I następnie te osoby modliły się nad Tobą. Usłyszałam wtedy słowa, których nigdy nie zapomnę i dostałam też pewien "obraz". Ale to zostawię dla siebie, to dość osobiste doświadczenie. Powiem tylko, że po raz kolejny wtedy zrozumiałam, że Jezus naprawdę mnie kocha, z tym całym moim życiowym balastem i był w każdej złej i dobrej chwili, cierpiał i cieszył się wraz ze mną. Że jest ze mną w tym problemie z którym przyszłam i przemienia mnie krok po kroku, bym się z tym uporała. Gdy mam problemy z wiarą, często przywołuję to doświadczenie, by wbrew mylnym często "uczuciom" na poziomie racjonalnym stwierdzić; On cię nie skreślił pomimo tego zła, które wyrządziłaś, za każdym razem, gdy zdecydujesz się powstać daje ci nową szansę i wierzy w ciebie, w twoją poprawę bardziej niż Ty sama. Na zasadzie, że wstaję rano i Bóg mówi mi <b>"Jesteś super i dasz radę, bo wiesz, chcę cię mieć jako świętą, to nie może być inaczej córko".</b> Bóg mówi tak do każdego z nas. Grunt w tym, czy usłyszymy, uwierzymy i odpowiemy na to naszym życiem.<br />
I wracając do tej modlitwy wstawienniczej, to po wszystkim szło się do księdza, który stał gdzieś niedaleko i on cię błogosławił i na ten znak namaścił olejkiem na czole i dłoniach. Niektórzy się boją takiej modlitwy, ale nie ma się czego bać, ci ludzie naprawdę chcą nam pomóc swoją modlitwą, warto się otworzyć i powiedzieć swoją intencję:).<br />
<br />
<h3>
5. Niezapomniane wrażenia</h3>
<br />
Umieszczam tę sprawę jako piąty powód, bowiem najmniej istotny. Ludzie, którzy jeżdżą tam dla samych wrażeń, a zamykają się na Boga, nie wydadzą takich owoców w swoim życiu, jak Ci podchodzący do sprawy na poważnie. Oczywiście Bóg potrafi sobie poradzić z każdym i dotrzeć nawet do zamkniętego człowieka, ale cóż, nic na siłę, z Łaską Bożą trzeba współpracować.<br />
<br />
Niemniej jednak spotkania lednickie w takie wrażenia obfitują. Począwszy od widoku kilkudziesięciu tysięcy tańczących na raz osób, które swoim śpiewem i tańcem uwielbiają Boga. Spójrzcie tylko --> <b>https://www.youtube.com/results?search_query=lednica+2017</b> np. tutaj możecie oglądnąć jak to wyglądało w zeszłym roku.<br />
<br />
Nie ukrywam, że to właśnie filmiki na Youtube'a mnie do pojechania na moją pierwszą Lednicę. Było to jakoś jesienią 2014 roku kiedy natrafiłam na YT na filmiki z Lednicy. Myślę sobie " Aleee czad!! Jadę tam w czerwcu!" Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Za pierwszym razem jechałam z grupą, w której praktycznie nikogo nie znałam, z innej miejscowości (bo z Gorlic nie organizują niestety), ale poznałam kilka fajnych osób i po chwili czułam się już raźniej. To była jedna z lepszych decyzji w moim życiu, bo ta Lednica 2015, była przełomowa jeśli chodzi o moją wiarę, o moją relację z Bogiem; w końcu zmienił mi się obraz Boga z srogiego na miłosiernego Ojca, w końcu przestałam się Go bać i zaufałam Mu, że on mnie nie odrzuci, że da mi nowe życie, bo mnie kocha i ma dla mnie najlepszą perspektywę. Do dziś z łezką w oku wspominam ten dzień czyli 06.06.2015r.<br />
<br />
Jak już mówiłam od tej pory jeżdżę na Lednicę co rok i powiem Wam, że warto ryzykować i iść w nieznane :))!<br />
<br />
Wielkie wrażenie wywarła na mnie także procesja księży na początek Mszy Świętej. Około 2000 (młodych w większości) księży odprawiających na raz Mszę, ale wcześniej przez całą Drogę Nowego Tysiąclecia była wielka procesja i to na tle zachodzącego słońca. Do dziś mam ten widok w pamięci, a gdy oglądam zdjęcia, czy filmik z tego momentu mam ciarki. Niezapomniany i piękny widok.<br />
<br />
No i oczywiście piękna (jak każda inna) Msza Święta na polach. Gdy 100 tysięcy osób śpiewa "Chwała na wysokości Bogu", czuć tę moc, tą modlitwę płynącą z tylu serc.<br />
Komunia Święta rozdawana na całej szerokości pól, osoby idące z pochodniami i za nimi księża.<br />
A na uwielbienie po raz ostatni śpiewamy i tańczymy "Tak, tak Panie", gdzie już tańczą praawie, że wszyscy. To jest zdecydowanie najlepszy taniec z wszystkich, bo dopiero co przyjęliśmy Jezusa do siebie. Moc nie do podrobienia ;).<br />
<br />
O zaskakujących procesjach już wspominałam, ale również wywierają wielkie wrażenie, zwłaszcza ta "z orłami", o której już Wam mówiłam.<br />
<br />
Niesamowite wrażenie sprawia także cały proces przejścia przez Bramę Rybę. Dzieje się to na zakończenie spotkania, czyli po północy. Wyobraźcie sobie, takie mnóstwo osób. Troszkę się czeka, ale w tym cały urok. Wszystkie grupy oczywiście ze swoimi flagami z nazwami miejscowości, z których przyjechali. Jest dość tłoczno więc trzeba uważać, żeby się nie zmieszać z inną grupą. Pięknie oświetlona, harcerze rozdają kwiaty, kiedyś nawet oblewali wodą. No, ciekawe doświadczenie, nie powiem haha;).<br />
<br />
Do wrażeń mogę zaliczyć też zwiedzanie miast w ramach dłuższej wycieczki np. dzień przed spotkaniem. Byłam np. w Poznaniu, Licheniu, czy w Gnieźnie :). Jednakże czasami są organizowane wycieczki takie, a czasami na samą Lednicę.<br />
___________________________________________<br />
<br />
To już tyle na dziś,<br />
mam nadzieję, że zachęciłam Was do pojechania na Lednicę 2019! :D<br />
Obyśmy się spotkali na Polach Lednickich 1 czerwca <3.<br />
Trzymajcie się<br />
Paaaaa!:)<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpg_yIpeHQLhT5PY74zmiBm-sTVJxa308cgVLHGI81u__hcZHZ7vZ4rZJUD1k7vzj2wV7t0bB9zNS7Xub-p4bvzn7i83B6s6DUi8q5A3jswFNiTv7e_bSqy66cs9tLvT62y3DajaJ9ZbbF/s1600/IMG_20150606_120135.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhpg_yIpeHQLhT5PY74zmiBm-sTVJxa308cgVLHGI81u__hcZHZ7vZ4rZJUD1k7vzj2wV7t0bB9zNS7Xub-p4bvzn7i83B6s6DUi8q5A3jswFNiTv7e_bSqy66cs9tLvT62y3DajaJ9ZbbF/s400/IMG_20150606_120135.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKjkKF20xtK2KMNjHJcU3gLyxbkFLp4heyV30Zeq3pGC7E50hKyJkqFdKs74xjeQlNEQ_Ugd7wFTOBhEMZK1PH2WW88isbUZTivdXiwxsAtGCwIhRqNav4FEkbQ85TNjfw8ucpMCqjExdH/s1600/IMG_20150606_190852.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="900" data-original-width="1600" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKjkKF20xtK2KMNjHJcU3gLyxbkFLp4heyV30Zeq3pGC7E50hKyJkqFdKs74xjeQlNEQ_Ugd7wFTOBhEMZK1PH2WW88isbUZTivdXiwxsAtGCwIhRqNav4FEkbQ85TNjfw8ucpMCqjExdH/s400/IMG_20150606_190852.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQ2aYeLsC3i0jUPy0MUfVD2NrXIkkw2BeFoB-tJDZj7WJ2eHpCtA3Mh0i40dtvyjQG58hGJQLZQ4l2LHY8N0YxGjNKS6g5SH58KPpl5KDzCdx03xKtrdTYEh_x7SzTJRwwOjqkEdRwrzoo/s1600/led+3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="476" data-original-width="595" height="256" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQ2aYeLsC3i0jUPy0MUfVD2NrXIkkw2BeFoB-tJDZj7WJ2eHpCtA3Mh0i40dtvyjQG58hGJQLZQ4l2LHY8N0YxGjNKS6g5SH58KPpl5KDzCdx03xKtrdTYEh_x7SzTJRwwOjqkEdRwrzoo/s320/led+3.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixG8TmtAPsnYBK5_UsJMbExq1BJEx52tqcE0ayAMEaq3nhpNPNjHU8IGLo9nXCcoBti3_tO8pce04d6cOWSkaL77oydqJprfG-U2nMb5MDNLDzI5aHe2VTwh1dLjxXv14O1i8hzIyF-Bjr/s1600/led+4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="607" data-original-width="614" height="316" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixG8TmtAPsnYBK5_UsJMbExq1BJEx52tqcE0ayAMEaq3nhpNPNjHU8IGLo9nXCcoBti3_tO8pce04d6cOWSkaL77oydqJprfG-U2nMb5MDNLDzI5aHe2VTwh1dLjxXv14O1i8hzIyF-Bjr/s320/led+4.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQsfSLaG4IwXceDZvVLZqbscPCwG-VueWHoXDOOnagg6CkgAQzGw7zNsYHyYArVLZhm9ImE-NKdJWa3TMXMoOzR-KHQ1gCIE2lWS5jT27RgV1X49JQR4dRJZR3toB_hxhlmgTPFYWSn59l/s1600/led+5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="595" data-original-width="592" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQsfSLaG4IwXceDZvVLZqbscPCwG-VueWHoXDOOnagg6CkgAQzGw7zNsYHyYArVLZhm9ImE-NKdJWa3TMXMoOzR-KHQ1gCIE2lWS5jT27RgV1X49JQR4dRJZR3toB_hxhlmgTPFYWSn59l/s320/led+5.jpg" width="318" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8-4fgEVHLtmmUQce4XYPkaGhrFPRHTvgz3nNNhKvX-U7o_CvheFBvTiLwpUBe6I02f-mrPBPDd6gsD58hpL4i70WFmQNYQUw4SBc0AxYHAE3lislExq6Z7FoKMkp57lvGAY0FGZLUkAGq/s1600/led+6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="593" data-original-width="607" height="312" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8-4fgEVHLtmmUQce4XYPkaGhrFPRHTvgz3nNNhKvX-U7o_CvheFBvTiLwpUBe6I02f-mrPBPDd6gsD58hpL4i70WFmQNYQUw4SBc0AxYHAE3lislExq6Z7FoKMkp57lvGAY0FGZLUkAGq/s320/led+6.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj79Jm7OruBPzf5_Qet_3YU_CE1yqlAo3HtbYh1O6e0J8P_k_a_YP1Hh2d4PzMDkZ61JmT3J_BBFR0VRfruuL4iGzVAjclTQ6nVLMFHkBe4TdDgmFjSRupAc38TlL3G2M8o-jLhdQWJB4Oc/s1600/led+7.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="593" data-original-width="596" height="318" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj79Jm7OruBPzf5_Qet_3YU_CE1yqlAo3HtbYh1O6e0J8P_k_a_YP1Hh2d4PzMDkZ61JmT3J_BBFR0VRfruuL4iGzVAjclTQ6nVLMFHkBe4TdDgmFjSRupAc38TlL3G2M8o-jLhdQWJB4Oc/s320/led+7.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br />
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-46055676666719961912018-10-24T05:39:00.002-07:002018-10-25T14:49:26.515-07:0080 pomysłów na prezent dla bliskiej osoby :)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8E6C90djFclTPAFgwyTOJNAvO3PcJpw5C6llSM3hGldasjlxaa29DkPX2UcKxOW3gkax6bL2fgwmujGze16o23ozh9Ub9Sa2Hcg1QnOY3X7lJWSuDqeNYmsSAkiiRf8P29beLV9uhAGiU/s1600/uro.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="132" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8E6C90djFclTPAFgwyTOJNAvO3PcJpw5C6llSM3hGldasjlxaa29DkPX2UcKxOW3gkax6bL2fgwmujGze16o23ozh9Ub9Sa2Hcg1QnOY3X7lJWSuDqeNYmsSAkiiRf8P29beLV9uhAGiU/s200/uro.jpg" width="200" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMRnPub5VV4WTLdqxVgMpbjxLJKflUSix2yfJVNhGeJZ66BF0IWTDn8wMeVdjUBLg-qohdZSHCsXUnByfi_6bSjS306NCj9Wd3E1tcZdhCRARBivUkqtjMrGHKSHCDIJDve9MtGX2apM-r/s1600/uro2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="133" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMRnPub5VV4WTLdqxVgMpbjxLJKflUSix2yfJVNhGeJZ66BF0IWTDn8wMeVdjUBLg-qohdZSHCsXUnByfi_6bSjS306NCj9Wd3E1tcZdhCRARBivUkqtjMrGHKSHCDIJDve9MtGX2apM-r/s200/uro2.jpg" width="200" /></a></div>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<br /><br /><span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;">Heeej Wam!:)<br />Dzisiaj przychodzę do Was z luźniejszym postem, który może przydać się właściwie każdemu. Co rusz jest jakaś okazja, by obdarować kogoś prezentem; urodziny, imieniny, mikołajki, rocznica, ślub... Pomysłów brak? Co zrobić by nie dawać oklepanych prezentów? Może po prostu potrzebujesz pomysłów i inspiracji? Zaraz temu zaradzimy. Ujęłam je w różnorodne kategorie tematyczne. Coby nie przedłużać to, zaczynajmy;</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br />I) spersonalizowane prezenty <span style="font-weight: normal;">- dają poczucie, że ktoś o ciebie dba, pamięta o tym, o czym mu opowiadałeś, zna cię jak nikt inny, że zależy mu, że wkłada serce w proces przygotowywania dla ciebie prezentu.</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br />1. Ipod/Mp3 a na niej playlista z jego/waszymi (jeśli to Twoja druga połówka) ulubionymi piosenkami<br />2. Koszulka z jego/jej ulubionym cytatem<br />3. Kubek z waszym wspólnym zdjęciem, a w nim jego ulubione cukierki<br />4. Bransoletki/naszyjniki/pierścionki przyjaźni, jeden dla Ciebie, a drugi dla tej osoby<br />5. Album z Waszymi wspólnymi zdjęciami, dodatkowo możesz dołączyć do niektórych historyjkę z nim związaną, jakieś wspomnienie<br />6. Bilet na koncert jego/jej ulubionego zespołu/wykonawcy<br />7. Bon na zakupy do ulubionego sklepu</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br />II) prezenty nakierowane na rozwój duchowy<span style="font-weight: normal;">, mentalny, psychologiczny, intelektualny - dzięki nim druga osoba poczuje, że dbasz o nią i o jej samorozwój, że zależy Ci na tym, by stawała się coraz lepszym i mądrzejszym człowiekiem</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br />8. słoiczek z cytatami znanych myślicieli, filozofów, artystów, aktorów etc lub z cytatami z Pisma Świętego<br />9. książka motywacyjna; poradnik na temat związków, pracy, samorozwoju etc. Skup się jednak na tym by była to pozycja racjonalnego autora, mająca wiele pozytywnych recenzji. Nie kupuj byle czego, zły poradnik psychologiczny może zrobić krzywdę<br />10. książka na temat ulubionej dyscypliny naukowej tej osoby; pasjonat astronomii? A może interesuje się historią?<br />11. książka związana z hobby danej osoby; robótki ręczne, moda, makijaż, ogrodnictwo, gotowanie, a może składanie modeli? Pokaż drugiej osobie, że znasz i doceniasz jej pasję.<br />12. Bilet wstępu na jakieś wydarzenie kulturalne lub naukowe<br />III) szalone prezenty<br />13. Matrioszka, a w ostatniej babce ukryj... pierścionek lub kolczyki<br />14. Pudełko, do którego wrzucisz różne rzeczy kojarzące Ci się z daną osobą, np. dla pewnego siebie pasjonata komputerów, który uwielbia grać w bilarda i chodzić po górach, a jego życiowym marzeniem jest pojechać do Australii; możesz wrzucić lusterko, myszkę od komputera, bilę, bidon (no bo w górach się przydaje się) i bumerang ;).<br />15. Różowe okulary!! (dosłownie), polecane dla pesymistów<br />16. Kolorowe żarówki!! Powiedz tej osobie, że zielona jest na czas odpoczynku; niebieska, gdy chce się rozwiązać jakiś problem; żółta - gdy chce się przestać odczuwać zazdrość i czerwona; by pobudzić się do działania. Motywujące <span style="background-color: white; font-size: 13px; white-space: nowrap;">n'est-ce pas?</span>17. Poradnik pt. "Jak być dobrą teściową"<br />18. Kosmetyczkę z przyczepioną doń karteczką "Przenośny salon piękności", a w niej dziesiątki, setki uśmiechniętych emotikon; szklanych, papierowych, plastikowych, pluszowych... co Ci przyjdzie na myśl ;), ma pokazać drugiej osobie, że stajemy się o wiele piękniejsi, gdy się często uśmiechamy :).<br />19. Wiersz, który w zabawny sposób komentuje Wasze wspólne przygody lub po prostu przymioty tej osoby;).<br />20. Piżamę z jego/jej ulubioną postacią z kreskówki lub kostium tejże postaci.</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br />IV) zwykłe prezenty</span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /><span style="font-weight: normal;">21. paleta cieni</span><br /><span style="font-weight: normal;">22. zestaw do robienia hybryd</span><br /><span style="font-weight: normal;">23. zestaw pędzli do makijażu</span><br /><span style="font-weight: normal;">24. jakiś droższy kosmetyk typu pomadka od Kylie Jenner, czy rozświetlacz z Fenty Beauty (jeżeli myślisz o podarowaniu jednej, a konkretnej rzeczy)</span><br /><span style="font-weight: normal;">25. jakaś ładna sukienka</span><br /><span style="font-weight: normal;">26. skarpetki w szalone wzory</span><br /><span style="font-weight: normal;">27. piękny, ciepły szal, np w niebieskofioletową kratę</span><br /><span style="font-weight: normal;">28. diadem</span><br /><span style="font-weight: normal;">29. wianek ze sztucznych kwiatów</span><br /><span style="font-weight: normal;">30. krawat/muszka</span><br /><span style="font-weight: normal;">31. spinki do mankietów</span><br /><span style="font-weight: normal;">32. perfumy</span><br /><span style="font-weight: normal;">33. bransoletka/pierścionek/naszyjnik/kolczyki w zależności co dana osoba najczęściej nosi</span><br /><span style="font-weight: normal;">34. duża bombonierka</span><br /><span style="font-weight: normal;">35. urocza poduszka</span><br /><span style="font-weight: normal;">36. mydełko o jakimś nietypowym zapachu np hibiskusa, czy marakui</span><br /><span style="font-weight: normal;">37. zestaw herbat z czterech świata stron</span><br /><span style="font-weight: normal;">38. zestaw gustownych filiżanek z porcelany, najlepiej z kwiatowym motywem</span><br /><span style="font-weight: normal;">39. książkę z jego ulubionego gatunku</span><br /><span style="font-weight: normal;">40. case na telefon</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br />V) prezenty okazyjne<span style="font-weight: normal;"> (ślub, komunia, chrzciny, prymicje)</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /><span style="font-weight: normal;">Ślub (pomijam pieniądze, kwiaty i alkohol - po co iść na łatwiznę?) Najlepiej kupić coś co przyda się młodym w ich przyszłym mieszkaniu, które zapewne właśnie urządzają lub coś bezpośrednio związanego z nimi. Zapamiętają, że to konkretnie od Ciebie i będą o Tobie pamiętać:).</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /><span style="font-weight: normal;">41. zestaw naczyń kuchennych</span><br /><span style="font-weight: normal;">42. zestaw filiżanek, łyżeczek, spodeczków</span><br /><span style="font-weight: normal;">43. pościel w subtelne wzory</span><br /><span style="font-weight: normal;">44. Kilkanaście/kilkadziesiąt kuponów do Totolotka na najbliższe losowanie (tak, to też w pewnym sensie podarowanie pieniędzy, ale w kreatywniejszy sposób, no i też frajdy w sprawdzaniu tego wszystkiego - doza niepewności i te sprawy;) )</span><br /><span style="font-weight: normal;">45. Jeśli to bliska rodzina - wspólne rodzinne zdjęcie w ramce w dużym formacie</span><br /><span style="font-weight: normal;">46. Urocze, kolorowe słoiczki; na cukier, na sól, na kawę, na herbatę, na złote myśli, na słodkości etc.</span><br /><span style="font-weight: normal;">47. Jakaś ciekawa roślina - byle nie pyliła, bo któryś z małżonków może być uczulony</span><br /><span style="font-weight: normal;">48. Bilety do teatru na ich ulubioną sztukę</span><br /><span style="font-weight: normal;">49. Pobyt w luksusowym spa</span><br /><span style="font-weight: normal;">50. Podróż poślubną w egzotyczne miejsce mają już zapewne wykupioną, ale Ty możesz zafundować im weekend w luksusowym hotelu w jakiejś górskiej, bądź to nadmorskiej miejscowości w naszym kraju.</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-weight: normal;">Komunia:</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /><span style="font-weight: normal;">51. rower</span><br /><span style="font-weight: normal;">52. medalik i Pismo Święte</span><br /><span style="font-weight: normal;">53. zegarek</span><br /><span style="font-weight: normal;">54. kolczyki</span><br /><span style="font-weight: normal;">55. fiszkę</span><br /><span style="font-weight: normal;">56. zestaw gier planszowych</span><br /><span style="font-weight: normal;">57. serię ulubionych książek naszego trzecioklasisty</span><br /><span style="font-weight: normal;">58. klasyczną deskorolkę</span><br /><span style="font-weight: normal;">59. rolki/wrotki</span><br /><span style="font-weight: normal;">60. firmową piłkę do gry, którą lubi najbardziej</span><br /><span style="font-weight: normal;">Chrzest:</span><br /><span style="font-weight: normal;">61. urocze śpioszki</span><br /><span style="font-weight: normal;">62. buciki</span><br /><span style="font-weight: normal;">63. instalację z zabawkami do powieszenia nad łóżkiem naszego niemowlaka</span><br /><span style="font-weight: normal;">64. czapeczkę</span><br /><span style="font-weight: normal;">65. gryzak/grzechotkę</span><br /><span style="font-weight: normal;">66. nosidełko</span><br /><span style="font-weight: normal;">67. kocyk</span><br /><span style="font-weight: normal;">68. zestaw 7 smoczków na 7 dni tygodnia ;)</span><br /><span style="font-weight: normal;">69. zestaw kosmetyków; oliwka, krem, płyn do kąpieli</span><br /><span style="font-weight: normal;">70. body z jakimś słodkim napisem</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /><span style="font-weight: normal;">Prymicje:</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /><span style="font-family: inherit; font-weight: normal;">71. oryginalny futerał na brewiarz, najlepiej z motywującymi naklejkami</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: inherit; font-weight: normal;">72. książkę o ulubionym świętym naszego neoprezbitera</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: inherit; font-weight: normal;">73. specjalną koszulę "do koloratki"</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: inherit; font-weight: normal;">74. globus z napisem "tutaj wszędzie jest Twoja rodzina"</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: inherit; font-weight: normal;">75. zbroję: plastikową tarczę, miecz i hełm z przyczepionymi karteczkami z tym oto cytatem: "<span style="background-color: white; font-size: 16px; text-align: justify;"> </span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; border-color: initial; border-image: initial; border-style: initial; outline-color: initial; outline-style: initial;"><a href="https://www.blogger.com/null" name="W16" style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(255, 255, 255, 0) !important; background: rgb(255, 255, 255); border: 0px; color: #0099cf; font-size: 16px; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px; text-align: justify; vertical-align: baseline;"></a></span><span class="werset" style="background: rgb(255, 255, 255); border: 0px; font-size: 16px; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px; text-align: justify; vertical-align: baseline;">16 </span><span style="background-color: white; font-size: 16px; text-align: justify;">W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. </span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; border-color: initial; border-image: initial; border-style: initial; outline-color: initial; outline-style: initial;"><a href="https://www.blogger.com/null" name="W17" style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(255, 255, 255, 0) !important; background: rgb(255, 255, 255); border: 0px; color: #0099cf; font-size: 16px; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px; text-align: justify; vertical-align: baseline;"></a></span><span class="werset" style="background: rgb(255, 255, 255); border: 0px; font-size: 16px; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px; text-align: justify; vertical-align: baseline;">17 </span><span style="background-color: white; font-size: 16px; text-align: justify;">Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże</span><sup style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(255, 255, 255, 0) !important; background: rgb(255, 255, 255); border: 0px; font-size: 0.83em; line-height: 0; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px; text-align: justify;"><a class="przypis" href="http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1033#P6" style="background: transparent; border: 0px; color: #0099cf; font-size: 13.28px; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px; vertical-align: baseline;">6</a></sup><span style="background-color: white; font-size: 16px; text-align: justify;"> - </span><span style="background-attachment: initial; background-clip: initial; background-image: initial; background-origin: initial; background-position: initial; background-repeat: initial; background-size: initial; border-color: initial; border-image: initial; border-style: initial; outline-color: initial; outline-style: initial;"><a href="https://www.blogger.com/null" name="W18" style="-webkit-tap-highlight-color: rgba(255, 255, 255, 0) !important; background: rgb(255, 255, 255); border: 0px; color: #0099cf; font-size: 16px; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px; text-align: justify; vertical-align: baseline;"></a></span><span class="werset" style="background: rgb(255, 255, 255); border: 0px; font-size: 16px; margin: 0px; outline: 0px; padding: 0px; text-align: justify; vertical-align: baseline;">18 </span><span style="background-color: white; font-size: 16px; text-align: justify;">wśród wszelakiej modlitwy i błagania."</span></span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: inherit; font-weight: normal;"><span style="background-color: white; font-size: 16px; text-align: justify;">76. Budzik w kształcie owieczki z przyczepioną doń karteczką "Już szósta rano, wstawaj! Twoi wierni wzywają!";)</span></span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: inherit; font-weight: normal;"><span style="background-color: white; font-size: 16px; text-align: justify;">77. Pudełko z napisem "Preparat odmładzający, upiększający, dodający siły i wigoru, dostarczający świetnych pomysłów i motywacji", a w nim Pismo Święte ;).</span></span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: inherit; font-weight: normal;"><span style="background-color: white; font-size: 16px; text-align: justify;">. Kompas, na którego odwrocie jest przyklejona modlitwa "Ojcze nasz"</span></span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="font-family: inherit; font-weight: normal;"><span style="background-color: white; font-size: 16px; text-align: justify;">79. Gitarę!! Niech się uczy grać, a co!;)</span></span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="background-color: white; font-weight: normal;">80. Słoiczek z karteczkami w środku, a na nich - sto powodów, dla których warto być księdzem:).</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="background-color: white; font-weight: normal;">________________________</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="background-color: white; font-weight: normal;">To by było na tyle, mam nadzieję, że pomogłam Wam i, że wykorzystacie moje pomysły w praktyce, by sprawić radość bliskiej osobie:).</span><span style="background-color: white; font-weight: normal;">Co do postu "z instagrama" (robiłam ankietę jaki byście chcieli), czyli postu o podróżach, spodziewajcie się go niedługo, muszę tylko ogarnąć i wyselekcjonować zdjęcia.</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="background-color: white;">Napiszcie w komentarzu numerki pomysłów prezentów, które spodobały się Wam najbardziej ! :D</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="background-color: white; font-weight: normal;">Tymczasem żegnam się z Wami,</span><span style="background-color: white; font-weight: normal;">Trzymajcie się,</span><span style="background-color: white; font-weight: normal;">Paaaaa! :)</span></span></h3>
<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><i style="font-weight: normal;">credit: freeimages.co.uk</i></span></h3>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKNScW4mroaFmcAFcJaWZayGX-XLp0EkDkL7CjsVqTI1pLUu45mDE2XzxChhECPhUijifjN3n5sMoWgsRpktsy3vKYtgDqug7Ltdl0Zf8vJzQp21qqa6V9EP6qEJ8Fe_xoiWSSMJpw3mBD/s1600/uro+3.jpg" imageanchor="1" style="font-weight: normal; margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKNScW4mroaFmcAFcJaWZayGX-XLp0EkDkL7CjsVqTI1pLUu45mDE2XzxChhECPhUijifjN3n5sMoWgsRpktsy3vKYtgDqug7Ltdl0Zf8vJzQp21qqa6V9EP6qEJ8Fe_xoiWSSMJpw3mBD/s320/uro+3.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<span style="font-family: inherit;"><span style="background-color: white; font-size: 16px; text-align: justify;"><br /></span></span>
Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-75987518255094225062018-09-05T05:11:00.000-07:002018-09-05T05:23:41.397-07:00W sobotę do klubu, a w niedzielę do Kościoła?<h3 style="clear: both; text-align: center;">
<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhb31jx61wXN51W2HCHKc08lTmT-YBwchYSdadQEC06qmv8pfi3_fLzVoKgGpwIJ_KBgDNsGgVumOd_kzoQMnDLvKo8WvOBLff86yDNISVomJXqgEWQ0nOEWnoDlJhngw6P4QBLewJwgESu/s1600/kola%25C5%25BC7.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhb31jx61wXN51W2HCHKc08lTmT-YBwchYSdadQEC06qmv8pfi3_fLzVoKgGpwIJ_KBgDNsGgVumOd_kzoQMnDLvKo8WvOBLff86yDNISVomJXqgEWQ0nOEWnoDlJhngw6P4QBLewJwgESu/s320/kola%25C5%25BC7.jpg" width="240" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbeRAx1c2SD5V86pwS_9ZrttwKkbQ8azVl9qXNui2gmKXY_Dx0a9Zdm7XhufjGlJox-niPjLYvPKxP3v6I2trMdmyYBl1mMUseYwTAqMIO18YvWxVyH-LYFRrn1DMtxPTVg8eywj14V_5U/s1600/kola%25C5%25BC5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbeRAx1c2SD5V86pwS_9ZrttwKkbQ8azVl9qXNui2gmKXY_Dx0a9Zdm7XhufjGlJox-niPjLYvPKxP3v6I2trMdmyYBl1mMUseYwTAqMIO18YvWxVyH-LYFRrn1DMtxPTVg8eywj14V_5U/s320/kola%25C5%25BC5.jpg" width="240" /></a><span style="font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><span style="color: black;"><br /></span></span><div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: small;"><span style="color: black; font-weight: normal;">Heeej Wam!:))</span><span style="color: black;"><o:p><span style="font-weight: normal;"> </span></o:p></span></span></div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<br />
<div style="text-align: left;">
<span style="color: black; font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: small; font-weight: normal;">Dziś porozmawiamy sobie na
nieco kontrowersyjny - jak mogłoby się wydawać po tytule temat. Mianowicie -
odwieczne, wszechobecne "Czy Katolik może...?" Często zadajemy sobie
takie pytanie szukając ujmy w formie, a nie w sposobie robienia/uczestniczenia
w czymś. Oczywiście są sfery, czyny, zachowania, eventy na które katolik po
prostu <s>nie może </s> nie chce iść, bo już w samym zamyśle
przeczą systemowi wartości, które wyznaje. Często jednak popadamy w przesadę i
szukamy zła nawet w ... tańcu. Dzieje się tak oczywiście dlatego, że w
dzisiejszych czasach taniec kojarzony jest głównie z erotyzmem, uwodzeniem,
"trzęsieniem tyłkiem" i innymi częściami ciała, wulgarnymi gestami
itp. Wystarczy włączyć pierwszą lepszą stację muzyczną w TV. Taniec zastępuje
tam głównie wyginanie się pań na różne świata strony w coraz to bardziej
skąpych stylizacjach, przykładów nie trzeba długo szukać.</span><span style="color: black; font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: small; font-weight: normal;">Człowiek naoglądawszy się takich
teledysków z takimi "układami tanecznymi" rzeczywiście może z czasem
mieć wypaczone pojęcie o tańcu.</span><span style="color: black; font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: small; font-weight: normal;"><o:p> </o:p></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: black; font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif; font-size: small; font-weight: normal;"><o:p><br /></o:p></span></div>
<span style="font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small; font-weight: normal;">Całe szczęście jednak, że istnieją tancerze, którzy przedstawiają
po prostu sztukę, kobiety które robią to z gracją, godnością i klasą. Piękne
stroje, makijaż, fryzura i przede wszystkim ruchy. Nie robią tego, by na siłę
się przypodobać ludziom, by ludzie zaczęli snuć o nich dwuznaczne myśli. Robią
to, bo dbają o Piękno świata, o Piękno samego człowieka i to przez duże „P”.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small; font-weight: normal;"><br /></span></div>
<span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">„Jestem piękna, więc tańczę” – kobieta z takim podejściem nie
zabiega o pustą atencję, czy o pożądliwe spojrzenia. Nie potrzebuje tego, bo
zna swoją wartość, wie kim jest i wie jaka jest. Akceptuje siebie i uznaje
swoje indywidualne piękno.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="color: black; font-size: small;"><o:p> </o:p></span><span style="color: black; font-size: small;">„Nie czuje się piękna, więc tańczę” – i zabiega, zabiega o uwagę,
jednorazowe spojrzenia, o rytmiczną grę przedwstępną zwaną szumnie „tańcem”. Bo
sama dała sobie wmówić, że jest nic niewarta, dopóki czegoś nie udowodni, nie
pokaże. Zapomniała, że jest wartościowa sama z siebie. Patrząc w lustro czuje niechęć,
którą przykrywa obfitym makijażem. Zakłada sztuczny uśmiech. Ubiera eksponujące
to, co da się wyeksponować ubrania. I idzie na podbój klubu. Ma satysfakcję z
tego, że wpływa swoim tańcem na zachowanie facetów. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Do kiedy ta satysfakcja będzie? Do wyjścia z
klubu, do wyparowania promili, do przypadkowego pocałunku (żeby tylko) ,<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>do… rozczarowania, że nie zadzwonił, że nie
będzie z tego flirtu związku? W tym momencie zacytuję Kaśkę Nosowską, bo cytat
ów idealnie tu pasuje: <i style="mso-bidi-font-style: normal;">„Jeśli dajesz się
poderwać w klubie, po browarze, to nie zakładaj, że chłopak ma za paskiem u
spodni gałęzie do wicia z tobą gniazda rodzinnego.”</i> (cytat pochodzi z
książki „A ja żem jej powiedziała”).</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: black; font-size: small;"><br /></span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="color: black; font-size: small;"><o:p> </o:p></span><span style="color: black; font-size: small;">Gdy bywam w klubie czasem obserwuję. Wchodzi grupka osób. Najpierw
przez godzinę prowadzą proces „nawadniania się” zwany szumnie rozmową
towarzyską. Gdy organizm jest już należycie napierwiastkowany, a właściwie nazwiązkochemicznowany
można zacząć tańczyć. Wchodzą dziewczyny, najpierw w swoim gronie, zaczynają
zmysłowo się wyginać, w tych miniówkach, obcasach, nawet z jeansami da się coś
zrobić, gdy matka natura dała. Zerkają co chwila, czy aby na pewno są należycie
obserwowane. Wydaje mi się, że ten taniec nie sprawia im jakiejś tam przyjemności,
nie skupiają się na nim, bo ciągle myślą o tym, czy ich ruchy wzbudzają jakąkolwiek
reakcję u kogokolwiek, czy to się podoba. Faceci obserwują spod ściany. Im
potrzeba więcej wspomagaczy, by w końcu wyszli na parkiet. Wchodzą. Biorą sobie
po jednej (jak na razie). Dziewczyny szczerzą się jak głupie do sera. I zaczyna
się taniec godowy, kręcenie, ocieranie, chwytanie, macanie. W rytm najnowszych
hitów oczywiście.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: black; font-size: small;"><br /></span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="color: black; font-size: small;"><o:p> </o:p></span><span style="color: black; font-size: small;">Pytanie więc: Czy da się iść do klubu i po prostu dobrze się
bawić, wyluzować, wytańczyć, samemu z siebie, a nie pod wpływem <tu
uzupełnij> i „obiecujących nieznajomych” wokół? <o:p></o:p></span><span style="font-size: small;">Czy da się wejść do klubu/na inną imprezę taneczną z poczuciem
własnej godności i z takim samym poczuciem z niej wyjść?</span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">Da się. Wystarczy tylko chcieć i zrozumieć, przyjąć pewne fakty o
samej sobie. Na to potrzeba czasu, jasne, ale czasami powtarzanie na mantrę
robi przynajmniej robotę wstępną i może być naszą swoistą barierą ochronną
przed niechcianymi zachowaniami i wydarzeniami.</span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="color: black; font-size: small;"><span style="mso-list: Ignore;"><span style="font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;"> --></span></span></span><span style="color: black; font-size: small;">Jesteś piękna taka, jaką jesteś. Swoim
uśmiechem, błyskiem w oku, miłym słowem, delikatnością, taktem i klasą masz
ubogacać świat. Nie oznacza to, że masz być sztywną panią w gorsecie, nie! Dama
może być równie dobrze szalona, energiczna, wygadana, otwarta i lubiąca dobrą
zabawę. I taniec nowoczesny.</span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">-->Twoje ciało jest piękne i dobre. Bo może
służyć czynieniu dobra. Pokazuje Twoje emocje, komunikuje się ze światem,
pracuje, odpoczywa. Oczywiste oczywistości najczęściej są pomijane. Dziś ciało
najczęściej kojarzy się ze złem i pokusami. Nie czyńmy go więc takim na siłę.</span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="color: black; font-size: small;"><span style="mso-list: Ignore;">--><span style="font-stretch: normal; font-variant-east-asian: normal; font-variant-numeric: normal; line-height: normal;"> </span></span></span><span style="color: black; font-size: small;">Ludzie, którzy Cię kiedyś skrzywdzili
fizycznie i psychicznie nie zasługują po prostu na to, by przez nich Twoje
życie miałoby być jakkolwiek ograniczone, zniewolone. Nie bój się sięgać po
pomoc, podejmuj wysiłki, by zerwać ze złą przeszłością, by te wspomnienia już
nie paraliżowały.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: black; font-size: small;"><br /></span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="color: black; font-size: small;"><o:p> </o:p></span><span style="color: black; font-size: small;">A wracając do
tytułu notki. Natchnienie do napisania tego wpisu dostałam właśnie, po ostatnim
weekendzie. W sobotę rzeczywiście byłam w klubie z koleżanką, która do mnie
przyjechała, a w niedzielę razem poszłyśmy do kościoła. I tak siedząc w ławce
przed Mszą myślałam sobie o tym. I naszło mnie takie poczucie, że to jest okay,
normalne, dobre. Bo tak jak teraz z godnością dzieci Bożych siedzimy w
kościelnej ławie, tak w nocy z takąż samą godnością tańczyłyśmy w klubie. I
niech się Wam to nie kojarzy z jakąś tam powagą, nie, to porównanie nie jest do
bólu dosłowne. W klubie byłyśmy energiczne, szalone, skakałyśmy, podnosiłyśmy
ręce do góry (bo wiadomo, klasyqqq: JAK SIĘ BAWIOM GORLICE ŁUUUUUUU xD), tańczyłyśmy
jak nam w duszy gra, improwizowałyśmy, miałyśmy starannie dobrane stylizacje,
fryzury, wyrazisty makijaż (u mnie na powiekach tej nocy królowały oczodajne
róże i pomarańcze) i stonowany makijaż (u mojej <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>koleżanki raczej odcienie fioletu, szarości i
srebro). </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: black; font-size: small;"><br /></span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">Nie starałam się tak ruszać, by poderwać jakiekolwiek faceta,
względnie</span><span style="font-size: small;"> </span><span style="font-size: small;">- by zaprosił mnie do tańca.
Czy prosili, czy nie – to w tym momencie nie ważne. Po prostu skupiłam się na
tańczeniu i na przyjemności, jaką mi to sprawia. Dobra muzyka, wakacyjny
klimat, pewność siebie – to jest to. Może się patrzyli – nie wiem, nie
zabiegałam o to. Czasem i ja spoglądałam na innych tańczących. Były osoby,
które faktycznie przyszły tutaj dobrze się pobawić i to było widać, że tańczą
dla siebie, bo lubią, bo chcą, proste. Nasz schemat nie był typowy, weszłyśmy
do klubu, nic nie kupiłyśmy, usiadłyśmy, czekając tylko na to aż parkiet nieco
się zaludni i zaczęłyśmy tańczyć i długo z niego zejść nie mogłyśmy ;).
Pierwszego i jedynego drinka wypiłyśmy chyba godzinę przed tym jak wyszłyśmy z
klubu i był on bardziej w formie ugaszenia pragnienia, niżeli chęci, by
procenty w nim zawarte w jakikolwiek sposób wpłynęły na nasze zachowanie.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="color: black; font-size: small;">Kiedyś miałam opory przed tańczeniem, tańczyłam minimalistycznie, niekiedy sztywno,
bałam się opinii innych, bałam się wyluzować w tym tańcu i tańczyć tak, jak
podpowiada mi muzyka, a nie jak inni to robią.</span><span style="font-size: small;">Teraz na szczęście jest już inaczej i dyskoteki/wesela/sylwestry
etc. sprawiają mi o wiele większą radość, niż to było kiedyś.</span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="color: black; font-size: small;"><o:p> </o:p></span><span style="color: black; font-size: small;">Ważnym
punktem, jeżeli chodzi o moje spojrzenie na taniec były rekolekcje (tak,
rekolekcje), na których byłam 24-26 sierpnia w Krakowie. Tytuł przyciągnął mnie
już parę miesięcy temu „Jestem, więc tańczę”, więc od razu się zapisałam,
myśląc „To coś dla mnie!” Na początku byłam na liście rezerwowej, gdyż zgłoszeń
było sporo, ale koniec końców się dostałam.</span><span style="color: black; font-size: small;">Jak było?
Wyobrażałam to sobie zupełnie inaczej. Tak bardziej stonowanie,
minimalistycznie, religijnie. Nie wyobrażałam sobie, że poprzez kroki, które
wykonuje się dajmy na to w jazzie, czy tańcu nowoczesnym można też wielbić
Boga. To były zwyczajne-niezwyczajne warsztaty taneczne. Z rozgrzewką,
choreografią, ale i improwizacją. Połączone były one również z warsztatami
psychologicznymi nakierowanymi na samoakceptację, właściwe pojęcie kobiecości,
pokochanie siebie i swojego ciała takim jakim jest. Bo wszystko siedzi w
głowie. Jeżeli Ty sama uważasz się za piękną, to będzie z Ciebie emanowało takie
„coś”, dzięki czemu i inni za tak piękną Cię będą uważać. Mieliśmy (tak, byli
tam też mężczyźni) trzy instruktorki, każda z nieco innym podejściem, każda
nauczyła nas czegoś innego. Zrozumiałam jak ważna jest otwarta postawa, głowa w
górze, plecy wyprostowane, że taką postawą nasze ciało mówi „Znam swoją
godność, nie boję się” w erze schylonych nad smartfonami głów, zasłaniania
twarzy na zdjęciach itp, wypracowanie w sobie takiej postawy jest bardzo ważne.
<span class="werset"><i style="mso-bidi-font-style: normal;"><span style="background: white; border: none windowtext 1.0pt; mso-border-alt: none windowtext 0cm; padding: 0cm;">4 </span></i></span></span><i style="font-size: medium;"><span style="background: white;"><span style="float: none;">A jednak, Panie,
Ty, jesteś dla mnie tarczą, </span>Tyś
chwałą moją i Ty mi głowę podnosisz.</span></i><span style="background: white; color: black; font-size: small;"> </span><span style="background: white; color: black; font-size: small;">– te słowa z Psalmu 3
utkwiły w mojej głowie. </span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="background: white; color: black; font-size: small;">Zrozumiałam, że można błogosławić swoje ciało i cieszyć się z niego, że
można cieszyć się ze swojej kobiecości, nawet jeżeli na tym polu posiadamy
wiele zranień.</span><span style="background: white; color: black; font-size: small;">Zrozumiałam, że kroki w tańcu są nieograniczone, że nie warto trzymać się
schematów i oglądać się na innych. Że tańcem, można również się modlić. Tak jak
każda modlitwa jest indywidualna, tak i taniec. To było niezwykłe doświadczenie
– miałam w sobie jakąś intencję, chciałam to ubrać w słowa, lecz zamiast tego
wytańczyłam po prostu tą modlitwę. Sounds like a Matrix? Naprawdę tak się da.
Wypowiedzieć gestami, to co niewypowiedziane ustami.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Połączyć jedno z drugim – i stworzyć
harmonijną, świadomą całość. Że każdy krok może mieć jakieś znaczenie. Oczywiście
nie były </span><span style="color: black; font-size: small;">to klubowe tańce,
ale bardziej takie „na występ”, zarówno do szybkiej jak i wolnej muzyki,
energiczne i „zwiewne” (choć te drugie również energiczne). Nie znam się na
fachowym nazewnictwie xD. Tak czy inaczej taniec jest tańcem i dostosowuje się
go zależnie od okoliczności w których jesteśmy i oczywiście muzyki- wiadomo.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="color: black; font-size: small;"><br /></span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="background: white; color: black; font-size: small;"><o:p> </o:p></span><span style="background: white; color: black; font-size: small;">Utkwiły mi w głowie również słowa jednej
instruktorki skierowane na koniec do mężczyzn, parafrazuję, bo już nie pamiętam
dokładnie: „Jesteście antidotum na kryzys męskości, jak dobrze widzieć, że was
ów kryzys nie dotyczy”. I powiedziała to do tańczących całymi sobą młodych i
starszych chłopaków. </span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="background-color: white; font-size: small;">Kiedy słyszę, że taniec nie jest męski, to nie zgadzam się
z tym. Również płeć męska wstydzi się siebie, swoich ciał, ma niskie poczucie
własnej wartości i uważa, że taniec nie jest męski, bo boi się go. Tak to
interpretuję. Zasłania się tym, że nie potrafi. Oglądam, często tańczące pary i
widzę w nich- w mężczyznach – niezwykłą siłę, pewność, energię, grację nie
zaprzeczającą męskości, ale również szacunek – do siebie i do partnerki. To
piękny obrazek.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="background-color: white; font-size: small;"><br /></span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="background-color: white; font-size: small;">Podczas tych rekolekcji zapałałam po raz kolejny sympatią do tańca.
Stwierdziłam – to coś dla mnie, przecież od zawsze lubiłam tańczyć, często to
robię. Ale poszłam nieco dalej – zrozumiałam, że pięknym tańcem również można
modlić się, wielbić Boga. Dostrzegłam taki złoty środek, pomiędzy wstydzeniem się
swojego ciała, a nadmiernym jego eksponowaniem, wystawianiem. Można się
przystroić i jednocześnie – zachować takt i klasę.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="background-color: white; font-size: small;"><br /></span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="background: white; color: black; font-size: small;"><o:p> </o:p></span><span style="background: white; color: black; font-size: small;">I wracając po raz kolejny, do tytułu tego wpisu –
czy można w sobotę iść do klubu, a w niedzielę do kościoła i nie odczuwać
zgrzytu pomiędzy jednym, a drugim – jak najbardziej można (słowa te kieruję
oczywiście do osób pełnoletnich). Trzeba tylko
pamiętać o własnej godności, wolności i o tym, że radość można wyrażać na wiele
sposobów, stosownie do okoliczności, w których jesteśmy. I tak jak będąc na
Mszy wyrażamy swoją radość poprzez właściwe postawy, liturgiczne gesty, czy śpiew
pieśni, tak będąc na dyskotece, Sylwestrze, czy weselu</span><span style="background-color: white; font-size: small;"> – wyrażamy swoją radość
poprzez taniec. Taniec nic nie wyrażający, to nie taniec. Możemy tańczyć
również sami dla siebie, nie tylko pod wpływem radości, ale i smutku, wtedy
będzie on wyrażał coś innego , pod wpływem gniewu – również. W niepewności,
zazdrości, rozgoryczeniu, euforii… Taniec to pole, by w dobry sposób dać upust
swoim emocjom. Bez strat własnych i w ludziach. Alkohol nie wyzwoli z Ciebie
prawdziwych emocji, a wręcz je stłumi, więc go sobie odpuść. Czerp odwagę z
samej siebie, a nie zewnętrznych wspomagaczy. Tańcem można wyrazić nie tylko
emocje, ale też po prostu postawę, co jest istotne zwłaszcza w tańcu-modlitwie:
</span><span style="background-color: white; font-size: small;">„Jestem, chcę iść za Tobą, prowadź mnie Panie, chcę otwierać się na Twoje Słowo”.
Chociażby.</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="background-color: white; font-size: small;"><br /></span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;"><span style="background: white;">Nie odrzucajmy więc czegoś, co w jednej z form jest złe. Bo może być taniec a’la Herodiada, ale może być też taniec wzorowany na tańcu Dawida, czy Miriam (tu odsyłam odpowiednio do Nowego i Starego Testamentu). </span><span style="background-color: white;">Wyzbądźmy się takiej </span><span style="background: white; line-height: 18.4px;">sztywności</span>, formalizmu, oddzielania wciąż czasu „dla Boga” od „normalnej codzienności”, gdy myślimy o naszej relacji z Bogiem,</span><span style="font-size: small;"> bo przecież Bóg w tej normalnej codzienności cały czas jest. I wcale nie wymaga, byś cały czas mówił do niego, ale byś po prostu żył.</span><span style="background-color: white; font-size: small;"> </span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="background-color: white; font-size: small;"><br /></span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="background: white; font-size: small;"> Naszą radosną codziennością również możemy oddawać mu chwałę, nawet jeśli o tym akurat nie myślimy, robimy to bezwiednie np. bawiąc się z rocznym braciszkiem, biorąc go na ręce, podrzucając, przemawiając do niego, przytulając - chwalisz Boga za wspaniały dar, jakim są dzieci, nawet o tym nie wiedząc, że to robisz </span><span style="font-size: small;">;).</span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;"><br /></span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;"><span style="background: white; color: black;"><o:p> </o:p></span></span><span style="font-size: small;"><span style="background: white; color: black;">Jeśli lubisz – tańcz,
improwizuj, otwieraj się na nowe, przekraczaj swoje bariery, wychodź ze sfery
komfortu i minimalizmu. Ale jednocześnie dbaj o tego drugiego człowieka, który
stoi nieopodal – by widząc Twój taniec zachwycał się pięknem, a nie myślał o
Tobie przedmiotowo. I sama/sam o tym swoim pięknie pamiętaj.</span><span style="background: white; color: black;"><o:p> </o:p></span></span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="background-color: white; font-size: small;">____________________________________________________________</span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="background-color: white; font-size: small;">To już tyle na dzisiaj,</span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="background-color: white; font-size: small;">Mam nadzieję, że wszyscy dotarliście do końca tego wpisu,</span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="font-size: small;">bo </span><span style="font-size: small;"><span style="background: white; color: black;">jest on dla mnie bardzo ważny i istotny</span></span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="background-color: white; font-size: small;">Trzymajcie się</span></div>
</span><span style="font-weight: normal;"><div style="text-align: left;">
<span style="background-color: white; font-size: small;">Paaaa! :)</span><br />
<span style="background-color: white; font-size: small;"><br /></span>
<span style="background-color: white; font-size: small;"><i>PS: Nie wiem, czemu czcionka tak powariowała, że pomimo różnych ustawień i prób dalej nie jest w jednolitym kolorze xD.</i></span></div>
</span></span><br />
<br />
</h3>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin-bottom: 0cm; margin-left: 36.0pt; margin-right: 0cm; margin-top: 0cm;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgbeRAx1c2SD5V86pwS_9ZrttwKkbQ8azVl9qXNui2gmKXY_Dx0a9Zdm7XhufjGlJox-niPjLYvPKxP3v6I2trMdmyYBl1mMUseYwTAqMIO18YvWxVyH-LYFRrn1DMtxPTVg8eywj14V_5U/s1600/kola%25C5%25BC5.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><span style="font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif;"></span></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhb31jx61wXN51W2HCHKc08lTmT-YBwchYSdadQEC06qmv8pfi3_fLzVoKgGpwIJ_KBgDNsGgVumOd_kzoQMnDLvKo8WvOBLff86yDNISVomJXqgEWQ0nOEWnoDlJhngw6P4QBLewJwgESu/s1600/kola%25C5%25BC7.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><span style="font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif;"></span></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<span style="font-family: "helvetica neue" , "arial" , "helvetica" , sans-serif;"><br /></span>
<br />
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<o:p></o:p></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<b><span style="font-family: inherit;"><o:p></o:p></span></b></div>
<br />Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-61500662159109373302018-08-27T05:19:00.000-07:002018-08-27T05:19:06.619-07:00BACK TO SCHOOL 01 - Jak uczynić czas roku szkolnego bardziej znośnym?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghw-2dTkea1SEjAdrNrLFA9hbu9bYrGQlrFVyIip3T3CVZn0RzN3hgGI6gQRIb2ReP_lGC0EYS_MXU5wUb8NS7yQDDbQThHZTyzmrWNlIlU763g8YpF7We2yHr3GB1pc-57zglT29iRD7A/s1600/close-up-of-apple-on-pile-of-books.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="398" data-original-width="600" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghw-2dTkea1SEjAdrNrLFA9hbu9bYrGQlrFVyIip3T3CVZn0RzN3hgGI6gQRIb2ReP_lGC0EYS_MXU5wUb8NS7yQDDbQThHZTyzmrWNlIlU763g8YpF7We2yHr3GB1pc-57zglT29iRD7A/s400/close-up-of-apple-on-pile-of-books.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Photo on <a href="https://foter.com/">Foter.com</a></div>
<br />
Heeej Wam!:)<br />
<br />
Kalendarz jest nieubłagany, sierpnia coraz mniej. To oznacza po prostu, że zbliża się nowy miesiąc, ale chyba żaden inny miesiąc nie jest oczekiwany wśród pewnych grup społecznych z takim wachlarzem różnorakich emocji. W moim przypadku, to po prostu kolejny miesiąc wakacji, ale jeszcze 2 lata temu tak nie było. Pamięć mam dobrą, więc wszystkie te odczucia są jeszcze we mnie żywe. Z perspektywy czasu można zobaczyć sprawy, które umykają nam na co dzień, tak więc postanowiłam podzielić się z Wami kilkoma spostrzeżeniami, poradami, które umilą Wam nieco rok szkolny. Zacznijmy więc :).<br />
<br />
<b>1. W miarę możliwości nie rezygnuj z wszystkich aktywności, które wykonywałeś w wakacje</b><br />
<b><br /></b>
Rok szkolny rządzi się swoimi prawami, to jasne, jednakże nie udawaj, że cały wolny czas poświęcisz na naukę. Dobrze wiesz jak to się skończy - przeglądaniem social mediów i marnowaniem tegoż czasu. A o wiele lepiej zrobić wówczas coś sensowniejszego. W pierwszych tygodniach wakacji bywa jeszcze niekiedy bardzo ciepło - wybierz się w weekend nad rzekę, jeziorko, napełnij basen w ogrodzie jeśli masz - poopalaj się, popływaj. Jeśli już w pierwszych dniach rzeczywiście jest konkretna nauka - ucz się na leżaku opalając się zarazem, w ten sposób nauka będzie na pewno przyjemniejsza, a Ty utrwalisz swoją wakacyjną karnację ;).<br />
Jeżeli pogoda nie jest tak dobra albo nie przepadasz za plażowaniem - wybierz się w góry, bądź po prostu na spacer po okolicznych polach, lasach. Mało co tak kojarzy się z wakacjami jak obcowanie z naturą.<br />
W wakacje uwielbiałaś jeździć na rolkach/rowerze ze znajomymi? Ten czas, który zapewne i tak zmarnowałabyś przed telefonem przeznacz na tego typu aktywności :).<br />
A co z deszczowymi dniami? I tu nie udawaj, że będziesz się uczył/a 24/7. Przeznacz ten czas, który przeznaczony był do zmarnowania, na rozwijanie swoich talentów. Pisz, gotuj, maluj, śpiewaj, czy tańcz. Albo po prostu poszukaj swojego talentu, próbując, jeśli nie masz go jeszcze sprecyzowanego, być może jest tak oryginalny, że aż trudny do szybkiego odgadnięcia ;).<br />
<br />
<b>2. Szkolne stresy rozładowuj czymś pozytywnym i zdrowym</b><br />
<b><br /></b>
Szkoła to czas większych i mniejszych stresów, niepowodzeń, trudnych zadań, a także zmagania się z samym sobą. Warto i trzeba co jakiś czas rozładowywać te napięcia. Dobrym pomysłem będzie tu siłownia (jeśli nigdy tam nie byłeś nie martw się, nie musisz od razu zaczynać z wysokiego C, przyjdź na godzinę i z początku zapoznaj się ze sprzętami, zobacz które ćwiczenia Ci odpowiadają, ćwicz zawsze wedle swoich możliwości). Dzięki niej połączysz przyjemne z pożytecznym --> zadbasz o zdrowie, a także po prostu odprężysz się po szkolnych stresach. Jeżeli walczysz ze słomianym zapałem - wykup karnet np. 8 wejściowy. Dzięki temu perspektywa straconych pieniędzy pomoże Ci nie rzucić tego po jednym razie ;).<br />
Możesz także podjąć jakąś inną aktywność, jak taniec, bieganie, pływanie, czy jazda na rowerze. Każda z nich będzie wspaniałym antidotum, pomoże Ci "odtruć się" i spojrzeć na wszystko spokojniej.<br />
Nie zapominaj także o wyjściach ze znajomymi. Jeżeli nie masz żadnych propozycji, to sam zaproponuj wyjście np. na pizzę, czy kręgle. Może oni też czekają na czyjś impuls :).<br />
<br />
3.<b> Dużo rozmawiaj z ludźmi w szkole</b><br />
<b><br /></b>
Przerwy nie są może najdłuższe, ale potrafią dłużyć się niemiłosiernie, gdy nie mamy z kim porozmawiać. Jeśli Twoja klasa jest delikatnie mówiąc "taka sobie", postaraj się zapoznać ludzi z innych klas, czy to równoległych, młodszych, czy starszych. Niech Cię nie powstrzymuje myśl "pewnie moja klasa im coś nagadała i mają o mnie złe zdanie." Wszystkim? Really? Przecież do szkoły chodzi zazwyczaj kilkaset osób, więc nie daj się takim myślom. Możesz zrobić to nawet poza szkołą, na jakiś zajęciach dodatkowych, na osiedlu etc. Dzięki temu nie będziesz ograniczony swoją klasą i będziesz mógł/mogła po prostu na przerwie podejść pod inną salę i tam z kimś pokonwersować. Nie zatrzymujcie się na etapie rozmawiania o szkole, bo przerwy to czas by oderwać się od tego wszystkiego. Nie wstydź się poznawać drugiej osoby, pytaj o jej zainteresowania, o to jak spędza wolny czas, gdzie ostatnio wyjeżdżała etc, dzięki temu dowiecie się, że łączy Was o wiele więcej niż szkoła ;). I ta szkoła dzięki temu stanie się znośniejsza. Nie idź na łatwiznę i nie zamykaj się na przerwach siedząc pod ścianą w telefonie i z słuchawkami na uszach. Zasługujesz na lepszy i fajniejszy czas :).<br />
<br />
<b>4. Nie idź na łatwiznę, jeśli chodzi też o naukę. Ucz się na tyle, na ile potrafisz. Niezależnie od tego, czy szczytem Twoich możliwości z danego przedmiotu jest 3, czy też 5.</b><br />
<br />
Są tacy, którzy nie muszą się wiele uczyć, by mieć same piątki. Są jeszcze - i ta grupa jest zdecydowanie większa - ludzie, którzy po prostu z jednego przedmiotu są gorsi, z innego słabsi, bo takie mają możliwości. Są w stanie np. mieć 5 z polskiego, czy historii, ale z fizyki czy matematyki stać ich jedynie na 3. Jeżeli się uczciwie uczą oczywiście. Bo może być tak, że oleją jedno i drugie i wtedy - choć możliwości mają - uważani są za leserów. Nie daj sobie wmówić "mi z zasady nauka idzie topornie", bo pamiętam ze swojej klasy ludzi, którzy gdy się postarali (np. na tzw "zdawki" lub w obliczu zagrożenia jedynką na semestr) potrafili nauczyć się czegoś, danego działu i przy odpowiedzi/teście poszło im całkiem nieźle, jak na ich możliwości. Czyli wniosek z tego jest taki, że gdyby uczyli się też w semestrze, mogliby spokojnie mieć te trójki.<br />
Ucz się tyle, byś później mógł być zadowolony z siebie - nie z Twojej oceny (zabrakło punkta etc), ale ze swojej pracy, z tego, że dałeś z siebie wszystko w danej dziedzinie, że dowiedziałeś się czegoś (spróbuj zainteresować się danym przedmiotem, nawet jeśli nie jest on Twoim ulubionym) i faktycznie rozumiesz to chociaż trochę. Najgorsza jest chyba świadomość, że spokojnie mogłem coś mieć, gdybym się postarał, ale nie osiągnąłem/am tego przez swoje lenistwo. Ja do dziś żałuję, że nie postarałam się bardziej w takim jednym konkursie w gimnazjum tylko poszłam "z biegu" i zabrakło mi niewiele punktów, by przejść dalej, a gdybym pouczyła się na niego powiedzmy - godzinę dziennie przez 2 tygodnie, to mogłabym osiągnąć znacznie więcej.<br />
<br />
<b>5. Nie traktuj nauczycieli jako swoich wrogów</b><br />
<br />
To ich praca, po prostu. I jak w każdej pracy - jedni wykonują ją lepiej, inni gorzej. Jedni są tam z pasji, a drudzy z musu (np. chcieli robić coś innego w życiu, ale im nie wyszło, ktoś ich namówił do takiego kierunku etc). Nikt nie jest wolny od błędów. Oczywiście najlepiej by było, gdyby uczyli wyłącznie ludzie z pasją i podejściem, ale nie każdy to posiada. Niektórzy nauczyciele reagują obronnie - np. klasa jest nieznośna, to oni stają się ostrzy i niemili - bo po prostu inaczej nie potrafią sobie z tym poradzić. Niektórzy boją się tego, że klasa wejdzie im na głowę, jak tej koleżance z innej szkoły, więc już od pierwszych zajęć są surowi i krzyczą za każde złe zachowanie, niekiedy wyolbrzymiając je.<br />
Ale spróbujcie przyjąć te myśl, że tak naprawdę oni są zupełnie zwyczajnymi ludźmi, jak każdy dorosły. Mają normalne życie, bawią się, imprezują, mają rodziny, przyjaciół, swoje radości i smutki. Mają lepsze dni i gorsze. Oczywiście w idealnym świecie nasz humor nie powinien odbijać się na otoczeniu, ale czy rzeczywiście tak jest? Czy Ty swoim humorem nie uprzykrzasz niekiedy życia koleżankom, rodzicom, chociaż oni nie są niczemu winni?<br />
<br />
Są oczywiście nauczyciele, którzy zachowują się skandalicznie, np. gnębią jakiegoś ucznia, zastraszają etc. O tym powinno się informować nauczycieli, dyrekcję itp. Ale normalnych nauczycieli jest zdecydowanie więcej. Często uczniowie po prostu zbyt biorą do siebie daną sytuację. Np. nauczycielka powiedziała Ci przy tablicy coś w stylu "No pomyśl w końcu! Od czego masz głowę?" Oczywiście nie powinna tak mówić, sugerując Twój rzekomy brak pomyślunku. Ale może ona nie chciała tego sugerować, ani też nie chciała robić Ci złej opinii na tle klasy, po prostu wyrwało jej się, bo już tego dnia piąty uczeń nie potrafił rozwiązać prostego zadania przy tablicy, które z resztą było omawiane lekcję temu. Zawsze możesz podejść do niej bezpośrednio po TEJ lekcji, na której powiedziała Ci coś niemiłego i zakomunikować jej spokojnym tonem: "Poczułem/am się głupio/niemiło, skrępowany gdy pani mi tak powiedziała, moim zdaniem nie powinna była pani używać takich słów w moją stronę" - dasz jej to do zrozumienia, bo może nie była tego świadoma i od teraz postara się bardziej baczyć na słowa. Może dzięki temu pomożesz sobie, ale i innym osobom! My też czasem powiemy coś komuś bez złej intencji i dopiero później dowiadujemy się, że jego to zabolało.<br />
Jeżeli nauczycielka postawiła Ci niesprawiedliwą - Twoim zdaniem - ocenę za sprawdzian, nie rzucaj się, tylko podejdź po lekcji i zapytaj spokojnie, dlaczego tak się stało, co zrobiłeś/aś źle. Spytaj się jej też, na co masz zwrócić największą uwagę podczas nauki do kolejnego sprawdzianu - na wykresy, ciągły tekst, grafy, a może na to co jest w zeszycie? Okazując swoje zainteresowanie i zaangażowanie w Twój proces edukacji - jeszcze u niej zapunktujesz ;) .<br />
_____________________________________________________<br />
<br />
To już tyle na dzisiaj,<br />
piszcie, jakie Wy macie sposoby na umilenie sobie szkoły<br />
Trzymajcie się i powodzenia!<br />
Paaaa :)<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<b><br /></b>
<b><br /></b>Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-30295276074998462092018-08-22T12:39:00.003-07:002018-08-22T12:39:59.497-07:00Jak odciąć się od przeszłości?Heeej Wam!:)<br />
<br />
Jak mijają wakację? Mam nadzieję, że nie tylko Wam mijają, ale i ubogacają. Mijać to można drzewa przy autostradzie ;). Wakacje to mnóóóstwo czasu na coś więcej.<br />
Dawno nic tutaj nie zamieszczałam, co spowodowane było moimi różnymi wyjazdami. Od jakiegoś czasu jestem już w moim rodzinnym mieście, aczkolwiek nie miałam weny. Teraz mam!<br />
Dzisiaj porozmawiamy sobie na temat tego, jak odciąć się od przeszłości, nie koniecznie tylko tej złej, po prostu od przeszłości, bo życie tym co było kiedyś nie pozwala nam rozwijać się i korzystać z chwili obecnej, niezależne od tego czy owe "kiedyś" obfitowało w zdarzenia dobre, czy też złe.<br />
Tooo zaczynamy:<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVuZ9YzHhe_oIUgcP065kO91zB0xaNCH_Uu-lSTj-6mgtIR3Hoz9p0DJ6TZvwZJjocmiNd3jYxZZYmuS1cItCkJNvZicbEGbQZCgEqRqabjBkskIV3ZS6Lsxc5wBZV3u3mI5Upq8LBxpej/s1600/IMG_0242.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjVuZ9YzHhe_oIUgcP065kO91zB0xaNCH_Uu-lSTj-6mgtIR3Hoz9p0DJ6TZvwZJjocmiNd3jYxZZYmuS1cItCkJNvZicbEGbQZCgEqRqabjBkskIV3ZS6Lsxc5wBZV3u3mI5Upq8LBxpej/s400/IMG_0242.JPG" width="266" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<br />
<b>1. Powtórz ulubione wydarzenia!</b><br />
<br />
Te, które się da oczywiście. Żadna chwila się nie powtórzy, to jasne, ale jeżeli wciąż rozpamiętujesz np. jak to super było na obozie wakacyjnym w zeszłym roku, to jedź tam drugi raz. Osobiście preferuję coraz to nowe miejsca, ale znam dziewczynę, której tak spodobało się w Złotych Piaskach, że na następny rok pojechała w dokładnie to samo miejsce, by przeżyć raz jeszcze ową przygodę w ulubionej scenerii.<br />
Wciąż wspominasz koncert ukochanego zespołu? Sprawdź gdzie grają i postaraj się pojechać tam drugi raz. Niezapomniane karaoke na imprezie urodzinowej u koleżanki? Na swoich urodzinach powtórz to :).<br />
<br />
Nie chodzi tu o to, żeby z przeszłości przerzucić się na przyszłość, nie. Chodzi o wyrobienie w sobie pewnej świadomości, że przed nami jeszcze wiele wspaniałych chwil; to, że kiedyś było wspaniale, nie znaczy, że dobry czas się nie powtórzy i nie musimy sobie tego "nadrabiać" myśląc wciąż o tym. Zamiast tego możemy skupić się na dniu dzisiejszym i pomyśleć, co takiego możemy zrobić, by sensownie go spędzić, by to była właśnie jedna z "tych" chwil godnych zapamiętania.<br />
<br />
<b>2. Nie powtarzaj wciąż "bo kiedyś to było o wieeele lepiej..."</b><br />
.<br />
Ten punkt wiąże się właściwie z poprzednim. Jeszcze nie wiesz jak dobre jest "dzisiaj" do póki nie stanie się ono "wczoraj". Zauważyliście, że mało kto używa sformułowania "teraz jest lepiej niż kiedyś"? Przeważnie padają stwierdzenia odwrotne niezależnie czy chodzi o pogodę, sport, młodzież, szkolne wycieczki, wychowywanie dzieci, muzykę... Większość komentarzy pod starymi piosenkami to: "Kiedyś to była muzyka! Nie to co teraz", nawet jeśli ów utwór był w roku powstania hejtowany. To, co dziś jest wyśmiewane, kiedyś będzie wspominane z łezką w oku.<br />
Nie mów więc, że zeszłoroczny obóz był lepszy od tegorocznego, bo rok temu mówiłeś to samo i za rok powiesz to samo. Gdy powtarzamy wciąż, że kiedyś było lepiej, to automatycznie blokujemy się na to co jest teraz. Sami sprawiamy, że nie jest "lepiej". Jest po prostu inaczej, a inaczej nie znaczy "gorzej". Czasami projektujemy sobie, iż dane wydarzenie będzie miało podobny scenariusz, jak to poprzednie. Gdy rzeczywistość nie trzyma się naszej "projekcji" narzekamy, a skąd wiesz, może gdyby nie Twój opór, to byłoby jeszcze wspanialej?<br />
<br />
To Twoje zachwalane "kiedyś", gdy było chwilą obecną nie podobało Ci się tak bardzo. Bo to złudzenie. Odrzuć to i postaraj się, by Twoje życie z każdym dniem było lepsze, byś każdego dnia mógł powiedzieć "Teraz jest lepiej niż kiedyś", a każdego 31 grudnia "to był najlepszy rok w moim życiu". Tego nam wszystkim życzę :). Nie bądź bierny, nie licz tylko na innych, sam kreuj swoją rzeczywistość.<br />
<b><br /></b>
<b>3. Pogódź się z tym czego nie możesz już zmienić; podjętymi decyzjami, rozegranymi rozmowami, tym co mógłbyś dodać.</b><br />
<br />
Wieczór. Leżysz w łóżku. Starasz się zasnąć, ale nie możesz. Nie możesz, bo wciąż myślisz o tej ostatniej rozmowie. Przecież zamiast tak (...) mogłeś powiedzieć tak (...), to by wszystko zmieniło! Ach, dlaczego cięte riposty przychodzą mi po kilku godzinach. Może nie straciłabym tego, co straciłam, może ta osoba miała by teraz o mnie lepsze zdanie, może nie skompromitowałabym się... STOP! Nie myśl o tym. Nic nie zyskasz, a stracisz nerwy, czas i przy okazji nawkładasz sobie do głowy jakiś bzdur, które w tym bałaganie zaprojektował Twój mózg. Po prostu odpuść. A skąd wiesz, może gdybyś powiedział/a a tak jak sobie to później pomyślałeś, to byłoby jeszcze gorzej. Widocznie tak musiało się stać, pogódź się z tym, że nie wiesz dlaczego. Może kiedyś się dowiesz (czas pokaże np. że ta znajomość by Ci zaszkodziła), a może nie. Znajdź wolność w tym, że nie będziesz znał/a odpowiedzi na wszystkie pytania. Zostaw to. Po prostu.<br />
<br />
<b>4. Ludzie, którzy kiedyś Cię zranili nie są jakimkolwiek powodem do ograniczania Twojego "teraz". To samo z porażkami.</b><br />
<br />
Już nikomu nie zaufam. Obiecująca znajomość? Na pewno zostawi. Przyjaciółka? Obgada. Wycieczka klasowa? Nie uda się, nie pojadę już nigdy po ostatnim! (to nic, że teraz mam nową klasę). Rok temu na obozie były chamskie dziewczyny w pokoju, w tym już nie pojadę! (to nic, że tym razem będą zupełnie inne osoby). Ostatnio nie wyszła mi praca, już nie próbuję. Oblałam test, mimo, że uczyłam się tydzień, do drugiego nie ma sensu się uczyć. Skrytykowali mnie za moje poglądy, cóż przestanę je ujawniać.<br />
Stoop!<br />
<br />
Dlaczego masz rezygnować z fajnych przeżyć (np jakiś wyjazd), ze względu na to, że na poprzednim były chamskie osoby? Czy są one na prawdę warte tego, by przez nich zrezygnować? Gdyby o tym wiedziały, sprawiłabyś im tylko satysfakcję, a przecież tego nie chcesz. To, że była przyjaciółka okazała się fałszywa, to nie znaczy, że masz teraz trzymać się z wszystkimi na dystans i nie dopuszczać ich do siebie. Samotność tylko pogłębi frustrację i poczucie straty. To, że oblałaś pierwszy semestr, to nie znaczy, że w drugim masz odpuścić z myślą "i tak będę mieć nzal", skoro masz jeszcze szansę na pozytywną ocenę. Nawet jeśli stało się to, według Ciebie niezbyt sprawiedliwie, tym bardziej, nie daj osobie, która Cię tak potraktowała satysfakcji, tudzież utwierdzenia w jej błędnym mniemaniu o Tobie. Jeśli masz ochotę wyrazić zdanie w dyskusji, niech Cię nie płoszy to, że kiedyś zostałeś zignorowany/wyśmiany. Skąd wiesz - może Twój głos w danej sprawie będzie decydujący, Twój pomysł spotka się z aprobatą, a Ty chcesz zrezygnować przez... jakichś tam ludzi z przeszłości?<br />
<br />
<b>5. Człowiek nie jest z granitu. Niekiedy, przy trudniejszych wspomnieniach, traumach, zranieniach etc. potrzeba pomocy kogoś jeszcze. To naturalne i jak najbardziej normalne. </b><br />
<br />
Czasami decydującym czynnikiem w odcięciu się od przeszłości, w zmaganiach z naszymi wewnętrznymi potworkami, które zafundowali nam inni bądź my sami, potrzebne jest podjęcie psychoterapii. To bardzo dojrzały krok w życiu człowieka, więc bądź z siebie dumny jeśli go postawiłeś. Nie ma się więc czego wstydzić, wręcz przeciwnie. Na szczęście w naszym społeczeństwie powoli zmienia się pogląd na te sprawy. Ludzie zaczynają rozumieć, że tak jak istnieją lekarze ciała, tak też istnieją lekarze psychiki. I chodzenie do lekarza to nie wstyd, lecz po prostu konieczna sprawa, ot - dbanie o zdrowie. Tak jak nie możemy zaniedbać podejrzanych bólów w naszym ciele, tak i też nie możemy bagatelizować szwankującej psychiki. Po co masz się męczyć? Po co masz brać byle jakie życie z ograniczeniami? Możesz mieć normalne życie i normalne reakcje nie zanieczyszczone Twoimi różnymi schizami. Możesz mieć racjonalny ogląd sprawy. Możesz akceptować siebie i mieć zdrowe relacje z innymi. Idź i dowiedz się co Ci dolega i co masz zrobić w danej sytuacji. Pomoże. Jak nie jeden, to drugi. Tylko uwierz, że to możliwe.<br />
<br />
<b>6. Przebacz. To zawsze pomaga w odcięciu się od przeszłości.</b><br />
<br />
Zrypałeś sprawę? Przebacz sobie. Źle rozegrałeś rozmowę? Przebacz i do następnej ważnej rozmowy przygotuj się solidniej. Nie odważyłeś się na coś i teraz żałujesz? Przebacz. Zrobiłeś coś i żałujesz? Przebacz samemu sobie.<br />
Podobnie w sprawie innych. Jesteśmy tylko ludźmi. Tak jak i Ty popełniasz błędy tak samo inni je popełniają. Tak samo jak Ty ranisz ludzi - inni również to robią.<br />
Przebacz fałszywej koleżance, chłopakowi, który oszukiwał, mamie, która ciągle krytykowała, babci, która bardziej lubiła młodszych/starszych wnuków, nauczycielce, która postawiła Ci niesprawiedliwą ocenę, profesorowi, który Cię oblał bezpodstawnie, etc, etc.<br />
Koleżanka mogła to zrobić, bo najzwyczajniej w świecie była niedojrzała i tak odreagowywała różne sytuacje, podobnie z chłopakiem. Mama krytykowała, bo chciała w ten niepoprawny sposób zachęcić Cię do większych starań. Babcia ciągnęło do maluszków, bo sama swoje dzieci bawiła przez jakiś miesiąc, a później musiała wrócić do pracy. Brakowało jej tego w życiu. Nauczycielka/profesor są tylko ludźmi, mogli po prostu przez zmęczenie nie starać się tak bardzo przy poprawianiu prac.<br />
Czy to kogokolwiek z nich usprawiedliwia? Nie. Ale ani Ty, ani oni nie są alfą i omegą. Popełniamy błędy. Często przez egoizm, przez jakieś własne widzimisię. Inni ludzie przez to ucierpią.<br />
Nie zastanawiamy się nad tym, czy jakieś nasze zachowanie nie wpłynie negatywnie na drugą osobę, czy nie poczuje się ona odepchnięta, niechciana.<br />
Po prostu przebacz. Niezależnie od tego, czy ktoś zranił Cię celowo, czy też nie.<br />
"Trzymanie urazy, to jak wypicie trucizny z nadzieją, że zatruje ona tą drugą osobę" - otóż to.<br />
Nie przebaczamy tylko dla tej drugiej osoby, dlatego, że ona na to zasługuje itp. Przebaczamy również dla siebie. Po to byśmy mogli w końcu uwolnić się od tego niszczącego wspomnienia. By na jego myśl nasze wnętrze już się nie burzyło, by stało nam się ono obojętne, by nie wpływało na naszą teraźniejszość.<br />
<br />
__________________________________________<br />
<br />
To już tyle na dzisiaj,<br />
piszcie jak Wy radzicie sobie z odcięciem się od przeszłości<br />
Trzymajcie się i korzystajcie z końcówki lata!<br />
Paaaa! :))<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-36345647537758754502018-07-10T07:22:00.001-07:002018-07-10T07:22:46.734-07:0015 FAKTÓW O... STUDIOWANIU :D<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixhMI3D7_MNV4Z2EtLWGa-dEpQ1GMa8yUNuEXXZOdUBPlc6Zc4kngOhsnUBJK9UNzRv-i6rLNqmFUHGsHoNcxNegkZrwDBnjUHZX8UvhcUgpnfQ6lpLwWQnhWUxmOTvWSsQ8vLz9vhY8Em/s1600/IMG_0286.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixhMI3D7_MNV4Z2EtLWGa-dEpQ1GMa8yUNuEXXZOdUBPlc6Zc4kngOhsnUBJK9UNzRv-i6rLNqmFUHGsHoNcxNegkZrwDBnjUHZX8UvhcUgpnfQ6lpLwWQnhWUxmOTvWSsQ8vLz9vhY8Em/s400/IMG_0286.JPG" width="266" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
Heeej wszystkim!:)<br />
<br />
Dziś robimy sobie małą przerwę od cyklu 20 things, bo tym razem chcę opowiedzieć Wam troszkę z przymrużeniem oka, a troszkę na serio o studiowaniu. Tak, tak są wakacje - ale to nie przeszkadza, by spojrzeć nieco z perspektywy na miniony rok akademicki. Dlatego przygotowałam dla Was 15 faktów o studiowaniu.<br />
Zaczynajmy!:)<br />
<br />
1. Ludzie w procesie edukacji zasadniczo dzielą się na kilka typów: ci, dla których pogląd "nieważne oceny, byle zdać" zaczyna się już w gimnazjum - tych jest stosunkowo najmniej, kolejni - pogląd ten obierają w liceum - tych jest już znacznie więcej i ostatnia grupa "byle zdaje" dopiero na studiach. Oczywiście jest też pewna grupa mieszcząca się w granicach błędu statystycznego, która i na studiach pragnie mieć same 5 i udaje im się to (pozdrawiam A ;*). Ale zasadniczo studenci zdając trudny przedmiot cieszą się z trójki i ja do nich należę (a jeszcze rok temu coś takiego przyprawiło by mnie o oburzenie). No cóż - studia zmieniają ludzi XD<br />
<br />
2. A tak naprawdę to zmieniają się priorytety, bo jak w liceum mogliśmy poświęcić trochę czasu na naukę, nie trzeba było rezygnować z przyjemności - można było się pouczyć, a później pojechać do Warszawy, iść na koncert, iść na imprezę, na zakupy... a później wrócić i znów się trochę pouczyć i dostać 5. Na studiach - jest tego tyle, że gdyby chcieć mieć same piątki, to trzeba by siedzieć całymi dniami, a przecież... (patrz punkt 3)<br />
<br />
3. Na studiach jest jeszcze tyyyyle innych zajęć<b> </b>oprócz nauki - oczywiście poznawanie nowych osób, chodzenie z nimi w różne miejsca, imprezowanie, chodzenie do teatru, na konferencje naukowe, na spotkania ze sławnymi osobami; pisarzami, prawnikami (ehe), aktorami... Uczestniczenie w różnorakich kołach zainteresowań, już pomijając czas, który zabiera przygotowanie sobie obiadu, czy wyjście gdzieś zjeść, większość też długo dojeżdża. Tak więc widzicie - nauka nie może nam pochłaniać całego dnia...<br />
<br />
4. ... a jeszcze na wykłady i ćwiczenia iść trzeba :D. Ja osobiście raczej regularnie chodziłam na wykłady, a ćwiczeń, to już prawie w ogóle nie opuszczałam. Ale nie wszyscy są tak pilni ;). To zależy w sumie od uczelni, bo na niektórych wykłady są obowiązkowe - u nas nie. Ćwiczenia, jak się już zapisze, to są formalnie obowiązkowe, aczkolwiek to<b> </b>od ćwiczeniowca zależy, czy sprawdza obecność, czy też nie.<br />
<br />
5. Ludzie na studiach są jednak bardziej zaangażowani. W szkole, gdyby jakiś nauczyciel nie sprawdzał obecności - większość nie przychodziłaby na tą lekcje. Na studiach jest jednak inaczej. To od<b> </b>sposobu, w jaki prowadzone są zajęcia zależy, czy przychodzi na nie tłumy studentów, czy też nie. Niektóre wykłady/ćwiczenia, pomimo braku sprawdzania obecności zawsze miały pełne sale. Charyzmatyczny prowadzący robi swoje.<br />
<br />
6. No... z początku roku frekwencja była również na najważniejszym przedmiocie pierwszego roku, pomimo iż wykłady były średnio dynamiczne ;)), aczkolwiek po jakimś czasie i tutaj nie było wyjątków od reguły i przychodziło coraz mniej osób.<br />
<br />
7. Na studiach znajdziesz ludzi, którzy są zaangażowani, tak jak Ty! Dlaczego? Jeśli nie są na danym kierunku z przypadku, to zapewne mają<b> </b>zainteresowania podobne do Twoich i również poświęcają im dużo uwagi. To już nie szkoła, gdzie ponadprzeciętna aktywność spotyka się z krzywymi spojrzeniami, na studiach taka postawa jest bardzo pożądana. Nie tylko przez ludzi zza drugiej strony biurka, ale i przez Twoich współtowarzyszy ;). Ja osobiście byłam aktywna na... właściwie wszystkich ćwiczeniach jakie miałam i oprócz tego, że jestem kojarzona przez moich ćwiczeniowców, co jak wiadomo zawsze się przydaje, to i kilka razy usłyszałam od koleżanek/kolegów "Wow, super, że się tak udzielasz". A w szkole byłoby zapewne "Kujon!"<br />
<br />
8. To jest chyba oczywistość, straszą Was tym w liceum (i we wszystkich poprzednich szkołach "Aaa zobaczycie w 4-6 nikt się Wami nie będzie interesował", "Aaa zobaczycie w gimnazjum to już będą Was traktować jak dorosłych", "Aaa w liceum to nikt za Wami nie będzie biegał") - obiecanki cacanki. Ale na studiach... ta obietnica w końcu się spełnia.<br />
Nikt o Ciebie nie zadba, musisz sam zadbać o swoje załatwienia, formalności, egzaminy. Nikt Ci nic nie powie, po prostu spotkają Cię konsekwencje Twojej niesubordynacji.<br />
Ze studiów wylatuje się po cichu. Zawiało grozą... XD<br />
<br />
9. Możesz w końcu wyjąć kijek z tyłka i<b> </b>być po prostu sobą. W liceum już, już pojawiają się jakieś przejawy indywidualizmu i nie jest on tak tępiony jak w gimnazjum, aczkolwiek jednolita masa mózgowa w jakimś tam stopniu dalej zostaje utrzymana.<br />
Na studiach większość osób ma wyrypane na to jak się ubierasz, jakiego jesteś wyznania, rasy, jaki masz kolor włosów, ile zarabiasz, czy jesteś z takiej rodziny czy innej - who cares. Powiem coś żartobliwego, szczerego, wprost, wbrew uznanemu w szkolnych czasach "co wypada powiedzieć psiapsi, co fejmowi, co niefejmowi, co fajnemu chłopakowi, a co niefajnemu" - w szkole by było "patrz jaka idiotka", a tutaj spotyka się to z miłym przyjęciem, ewentualnie przebiciem tejże wypowiedzi. Przez to jaki jesteś naprawdę zdobywasz sobie znajomych, po pewnym czasie i przyjaciół. Najważniejsza to otwartość, pozytywne podejście do świata i działanie w zgodzie z sobą, a nie oczekiwaniami innych. Niektórych będziesz irytować, niektórych bawić, niektórych odrzucać, niektórych inspirować, ktoś Cię polubi, a ktoś nie - i takie jest życie. Ale raczej nie musisz się obawiać o obgadanie za plecami, bo jak już mówiłam - who cares. Nawet jeśli obsmarują Ci plecy - to nikt do tego większej wagi nie przyłoży, więc i Ty nie musisz.<br />
<br />
10. Nie musisz się krępować tego (a raczej innych to nie krępuje), że jakaś dziedzina naukowa Cię na maksa fascynuje. W szkole, to było raczej źle odbierane, wszystko byleby przeciętnie, takie osoby, były uważane za trochę dziwne i traktowane pobłażliwym uśmieszkiem.<br />
Wykazywanie się na lekcjach ponadprogramowymi wiadomościami - cóż zazwyczaj ludzie woleli siedzieć cicho, byleby nie wychylić się ponad bezpieczną platformę uznanego zachowania.<br />
Na studiach - "Wooooo Ty to jesteś ;)!" "Pozytywna osoba!"<br />
I tak ma być - kto ma zdobywać świat jak nie osoby z pasją? Prawda jest taka, że ludzie zaangażowani na maksa w to, co robią zdobywają świat, a szarzyzna patrzy i narzeka - "E, udało im się".<br />
<br />
11. Stracisz dużo pieniędzy. No oczywiście! Dojazdy, jedzenie... i tu kończy się budżet przeciętnego studenta. Ale i przecież na miasto iść trzeba, niekoniecznie od razu na imprezę, można też do teatru, czy gdziekolwiek, więc... można zjeść taniej! Można iść na piechotę! Kreatywność studenta nie zna granic ;). <br />
Jak wykombinować żeby miało jak najwięcej kalorii za jak najmniejszą cenę, tak by starczyło na jak najdłuższy czas, najlepiej na te wszystkie 3 wykłady pod rząd, ponieważ...<br />
<br />
12. ... na sali wykładowej zasadniczo się nie powinno jeść ani pić (no oczywiście), aczkolwiek mi nie zawsze się ta sztuka udawała, ponieważ, gdy w poniedziałki miałam do wyboru wstać o 7 lub o 7:25, to wybierałam tę drugą opcję, szłam do Lewiatana (to nie jest lokowanie produktu!:P) i kupowałam sobie warzywno-mięsną sałatkę i to było moje śniadanie. Więc na początku wykładu jeszcze sobie coś podjadałam. Ah... "Otwórz mi to, a ja zakaszlę, żeby nie było słychać" ... klasyk. Lub też te wszechobecne pykania otwieranej puszki, tudzież butelki z colą... ( to u mnie, u innych niestety energetyki, zgroza :P ).<br />
<br />
14. Na studiach będziesz jarać się tym, że jest 5 rano i ludzie wokół Ciebie wychodzą ze swych mieszka i domów, by iść do pracy, a Ty wracasz właśnie od znajomych, idziesz na tramwaj i w perspektywie masz upragniony sen w ciepłym łóżeczku, a później obiad na śniadanie. Personally love it. Zwłaszcza, jeżeli tak jak ja masz wolne piątki.<br />
<br />
15. Zdobędziesz masę, masę najróżniejszych wspomnień, zrobisz wiele nieplanowanych, spontanicznych rzeczy, sprawdzisz swoją zaradność i kreatywność. No i przede wszystkim - w końcu zaczniesz żyć w mniejszym lub większym stopniu na własną rękę - co jest jak najbardziej naturalnym i pożądanym etapem w życiu każdego człowieka.<br />
Studia są po prostu krokiem naprzód, krokiem w dorosłość, w rozwój. I to jest dobre, nie bój się tego :).<br />
_________________________________________________________________<br />
<br />
<br />
To już tyle na dziś,<br />
mam nadzieję, że zachęciłam Was do studiowania<br />
nie bójcie się, będzie super, jeśli dobrze to wszystko rozeznacie<br />
Paaaaa!:)<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-64891977251250428562018-07-07T11:17:00.001-07:002018-07-07T11:17:02.408-07:0020 things part 2<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicMYfyUsc0h_H1d4GVu0g_T2BL71SgjPUSPUmzwBOEid39dFk7R7vXrko3u3YAGfcWsl81SG7MolI7lq6oVeEqVV2_2NdeV8gV6bNhurvk6_lMP33chulFlr6_n-sVM6lSLKfcCHgsAyhf/s1600/ssssss.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="540" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicMYfyUsc0h_H1d4GVu0g_T2BL71SgjPUSPUmzwBOEid39dFk7R7vXrko3u3YAGfcWsl81SG7MolI7lq6oVeEqVV2_2NdeV8gV6bNhurvk6_lMP33chulFlr6_n-sVM6lSLKfcCHgsAyhf/s400/ssssss.jpg" width="225" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Heeej Wam <span style="font-family: Wingdings; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;"><span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Wingdings;">J</span></span>
!</div>
<div class="MsoNormal">
Dziś druga część moich życiowych „pro tipów”. Wróciłam z gór
cała i zdrowa (no, może z lekkimi zakwasami), więc można znów coś tu na blogu
podziałać. Ok, zaczynajmy.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">6. Wykorzystuj szanse<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
Nie omijaj okazji, które serwuje Ci życie. Może to być
szansa na nauczenie się czegoś nowego, pojechanie gdzieś, poznanie nowych osób,
pójście na jakiś event itp.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Czasami od
małych rzeczy, zwykłej decyzji, „przypadku” rozpoczynają się kolosalne zmiany w
naszym życiu, myślę, że wiecie to po sobie. Tak więc nie narzekaj, że w Twoim
życiu wszystko jest zawsze takie same, tylko wykorzystuj szanse, które
dostajesz od losu. Najtrudniejszy pierwszy krok <span style="font-family: Wingdings; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;"><span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Wingdings;">J</span></span>.
Podam przykład z mojego życia, jak z pozoru mała decyzja zapoczątkowała szereg
znaczących zdarzeń. W marcu 2015 roku miałam okazję pojechać na spotkanie dla
wolontariuszy na ŚDM. Wtedy wcale nie miałam jakiś ambicji by tym
wolontariuszem zostać, no ale ksiądz mnie zapisał więc mówię "okay", pojechałam. Na tym
spotkaniu dowiedziałam się, że będzie organizowany wyjazd na Lednicę z pewnej
parafii, od kilku miesięcy miałam w planach tam jechać, nie wiedziałam tylko
jak, więc zaraz za kilka dni się zapisałam. Ta Lednica była przełomowym
zdarzeniem<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>dla mnie, jeśli chodzi o moją
wiarę, można by powiedzieć, że wtedy tam „opamiętałam się”, zaufałam w końcu
Bogu i pozwoliłam Mu dotrzeć do mnie. Od tego czasu moja wiara idzie do przodu,
już nie stoję w miejscu tak jak przed tym wydarzeniem. A jeśli chodzi o ŚDM,
który był rok później – <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>dzięki temu, że
byłam wolontariuszem (bo na samo ŚDM jako uczestnik i tak pewnie bym pojechała)
miałam okazję spędzić dużo czasu z moim teraźniejszym chłopakiem na wyjazdach i zakochałam
się tam w nim.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Widzicie więc, że szereg
tych zdarzeń był bardzo znaczący, a wszystko to przez jedną decyzję – by pojechać
na spotkanie i zostać wolontariuszem <span style="font-family: Wingdings; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;"><span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Wingdings;">J</span></span>.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">7. Dziel się swoją pasją<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
Nie zostawiaj tego co potrafisz tylko dla siebie. Dostałeś
dar pięknego głosu po to, byś mógł on zachwycać innych, dostałeś umiejętności
plastyczne po to, by ludzie mogli podziwiać, kontemplować, rozmyślać nad Twoimi
dziełami lub po to by po prostu obdarować kogoś Twoim rysunkiem/obrazem/rzeźbą itd.
Tak jest z każdym talentem. Po to masz dar empatii – by pomagać tym innym. Masz
nieprzeciętne poczucie humoru – rozweselaj osoby smutne. Każdy ma coś, co po
prostu mu dobrze wychodzi, czy jest to talent bardziej czy mniej spektakularny.
Ja na przykład lubię pisać (co za zaskoczenie!), ale nie robię tego tylko dla
siebie (jak widać!). Czasami dam komuś wiersz z jakiejś okazji, czasami napiszę
dla kogoś jakiś tekst, czy bajkę. Napisałam też rozważania różańcowe, czy na
drogę krzyżową i zostały one odczytane podczas<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>tych nabożeństw w mojej parafii. To bardzo miłe uczucie, że ktoś może
słuchać i rozważać<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>moje rozmyślania, że
mogę się nimi dzielić nie tylko w internecie, ale i w realu. W tym roku będę na
wakacjach przez jakiś czas opiekować się dziećmi, jak starczy mi czasu to mam w
planie napisać im wcześniej kilka krótkich bajek, a co, może się im spodobają
;).</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">8. Nie musisz być w związku<o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal">
Po prostu, a wiek to nie wstyd.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Jesteś w liceum i nie miałaś jeszcze nigdy
chłopaka? A może już na studiach? Co z tego!<span style="mso-spacerun: yes;"> T</span>o wcale źle o Tobie nie świadczy, a w niektórych przypadkach może nawet
świadczyć i dobrze - nie zaangażowałaś się w relację z pierwszym lepszym. Nie
bierz byle kogo, byleby tylko nie być sama.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ta intencja „muszę kogoś mieć za wszelką cenę” później negatywnie odbija
się na związku. Poczekaj na kogoś, z kim naprawdę będziesz mogła zbudować
wartościową relację. A tymczasem – doceniaj zalety bycia nie-związkowcem !:)
Masz więcej czasu dla siebie i dla swoich przyjaciół, Twój portfel jest cięższy
(wiadomo – związek wiąże się z wydatkami takimi czy innymi,<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>bo któż z nas na pierwszą randkę nie kupuje
czegoś nowego? ;) ), nie cierpisz z powodu kłótni i nieporozumień w związku,
nie masz problemów z zazdrością o drugą połówkę,<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>możesz po prostu pomyśleć o swoich
priorytetach, poukładać w sobie pewne sprawy i w ten sposób przygotować się do
ewentualnego związku. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ja w pierwszym
prawdziwym związku zaczęłam być jak miałam 18 lat i uważam, że to wcale nie
było za późno, wcześniej raczej nie byłabym na tyle dojrzała, by zacząć taką
relację. I wtedy <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>też nie byłam „wystarczająco”,
ale cóż znaczy wystarczająco. <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>W pełni
gotowym na związek nigdy się nie będzie, trzeba niektóre rzeczy kształtować „w
trakcie”. Cieszę się, że nie mam za sobą jakiś tam „gimnazjalnych związków”, bo
pewnie dużo głupot bym narobiła, a zranienia zostałyby do teraz. Lepiej zacząć z
kimś związek na poważnie, gdy się nieco dojrzeje i poukłada sobie pewne sprawy.
<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Niepowodzenia zawsze będą, ale i tak ze
związkiem nie ma się co spieszyć. Według mnie takie bezcelowe „chodzenie” dla
samego chodzenia jest bez sensu, dla mnie domeną poważnego związku jest bliższa
bądź dalsza perspektywa zawarcia małżeństwa. Bo o to przecież chodzi – o wybór
i decyzję <span style="font-family: Wingdings; mso-ascii-font-family: Calibri; mso-ascii-theme-font: minor-latin; mso-char-type: symbol; mso-hansi-font-family: Calibri; mso-hansi-theme-font: minor-latin; mso-symbol-font-family: Wingdings;"><span style="mso-char-type: symbol; mso-symbol-font-family: Wingdings;">J</span></span>.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: center 8.0cm;">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">9. Nie narzekaj, lecz
doceniaj<span style="mso-tab-count: 1;"> </span><o:p></o:p></span></b></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: center 8.0cm;">
Wiesz ile dziennie zdarza Ci
się dobrego? A wiesz ile z tego pomijasz zbyt zaabsorbowany narzekaniem? Dobrym
patentem na to jest prosty zwyczaj. Codziennie wieczorem przed pójściem spać
pomyśl o minionym dniu, co dobrego się w nim przydarzyło. Chodzi o małe rzeczy,
bo to z nich najczęściej składa się nasza codzienność; ktoś powiedział Ci miłe
słowo, zjadłeś ulubioną potrawę, byłaś z koleżanką na zakupach, dostałeś dobrą
ocenę, widziałeś piękny zachód słońca,<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>przechadzałaś się po kwiecistej łące, bawiłeś się z psem, miałeś
wartościową rozmowę z kolegą/koleżanką itp. Itd. Zapisz te rzeczy na kartce,
codziennie kilka. I wrzucaj zapisane karteczki do specjalnej folii,<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>słoika, czy teczki. Gdy będziesz mieć zły
dzień i będziesz sądzić, że wszystko jest bez sensu – sięgnij do tych zapisków
i przekonaj się, że w Twoim życiu zdarza się jednak na co dzień dużo dobrego. Nie
narzekaj na pogodę, sąsiadów, rodzinę, znajomych, powolny komputer, zacięty
telefon, przegrany mecz, złą ocenę, nauczycieli, stanie w kolejce… Zadaj sobie
pytanie „po co?”; przecież to i tak nic nie zmieni, a tylko wyślesz w swoją
stronę i w stronę innych negatywne emocje. Nie narzekaj, że pada deszcz- doceń
przyjemne stukanie kropel o parapet, gdy leżysz wieczorem w ciepłym łóżku. Nie
narzekaj, że dostałeś złą ocenę – niech Cię to zmotywuje do większego
zaangażowania w naukę danego przedmiotu. Nie narzekaj, że stoisz w kolejce-
wykorzystaj ten czas na zaplanowanie dalszej części dnia, napisanie smsa do
kogoś (by później nie robić tego w towarzystwie), czy na modlitwę (wydaje nam
się, że nie mamy na to <span style="mso-spacerun: yes;"> </span>wystarczająco czasu,
a ile czasu marnujemy stojąc w różnorakich kolejkach? No właśnie ;) ). Odkąd
staram się wyelimować ze swojego życia narzekanie, a ze złych zdarzeń staram
się wyłuskać dobre – jestem po prostu szczęśliwsza. Gdy zajęcia mam przełożone
z popołudnia na rano – nie narzekam na wczesne wstawanie, ale doceniam, że po
południu będę miała wolny czas. Gdy nagle zrobi się zimno – nie narzekam, ale
doceniam ulgę po upałach. Gdy ktoś odwoła spotkanie – wymyślam plan B, tak by
nie zmarnować uzyskanego czasu.<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>Oczywiście czasami się zapominam i narzekam, ale później zazwyczaj
reflektuję się i stwierdzam – nie warto.</div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: center 8.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: center 8.0cm;">
<b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-size: 14.0pt; line-height: 115%;">10. Rozmawiaj dużo z
członkami Twojej rodziny, nie masz pojęcia ile ciekawych rzeczy możesz się dowiedzieć<o:p></o:p></span></b></div>
<div style="border-bottom: solid windowtext 1.5pt; border: none; mso-element: para-border-div; padding: 0cm 0cm 1.0pt 0cm;">
<div class="MsoNormal" style="border: none; mso-border-bottom-alt: solid windowtext 1.5pt; mso-padding-alt: 0cm 0cm 1.0pt 0cm; padding: 0cm; tab-stops: center 8.0cm;">
Nie kończ
na standardowej wymianie grzeczności, pytań<span style="mso-spacerun: yes;">
</span>o szkołę, czy o przyziemne sprawy. Spytaj swoją babcię o to jak było na
wojnie, jak poznała dziadka, jak w jej czasach wyglądały lekcje/studia, o
wspomnienia z tzw „życia studenckiego”, o poszukiwanie pracy, o to jak radzili
sobie ludzie „za komuny” (co jak co, ale wtedy trzeba było się nieźle namachać,
wykazać kreatywność by zdobyć określone produkty, czy nawet wyjechać za
granicę).<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>Ile nowego się dowiesz! Babcie
nie żyją wiecznie, więc wykorzystaj na maxa spędzony z nią czas. Nie dość, że
sprawisz jej przyjemność swoim zainteresowaniem, to jeszcze dowiesz się czegoś
wartościowego.<span style="mso-spacerun: yes;"> </span>To samo z naszymi
dziadkami, ciotkami, wujkami, kuzynami, rodzeństwem, czy wreszcie rodzicami.
Myślisz, że ich znasz i wiesz o nich wszystko? Mylisz się ;). No bo czy oni
wiedzą wszystko o Tobie? No właśnie. Ja osobiście bardzo lubię rozmawiać ze starszymi
członkami mojej rodziny, lubię dowiadywać się o tym jak żyło się ludziom w
mojej miejscowości w czasie wojny, czy za komuny, lubię słuchać opowieści o
pierwszych randkach mojej babci, czy o ich wyjazdach na kemping, ciekawi mnie
co było wtedy w sklepach, jak wyglądała szkoła, co robiono w wolnym czasie itp.
Itd. Ludzie się nie zmieniają, zmieniają się tylko gadżety, którymi się
posługują. Opowieści z minionych czasów pokazują jednak, że można żyć inaczej i
mieć czas na to, na co współcześni ludzie go nie znajdują.</div>
</div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: center 8.0cm;">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: center 8.0cm;">
<o:p><br /></o:p></div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: center 8.0cm;">
To tyle na dziś,</div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: center 8.0cm;">
Piszcie, co sądzicie na ten
temat</div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: center 8.0cm;">
Sensownie spędzonych wakacji
Wam życzę</div>
<div class="MsoNormal" style="tab-stops: center 8.0cm;">
Paaaa!:)</div>
<br />Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-7930830299699621062018-07-02T13:44:00.001-07:002018-07-02T13:44:22.952-07:0020 rzeczy, których nauczyłam się w życiu, part 1Hej wszystkim!<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDITNLcNLgFYeUgZku_cMEibj3GgzVGn2SFs9hNbINewKOamloeeLo_Sg-XvcKq_J-Ka8lmAnsIjURMLNfUjuYEs0r92fkrAxrHgJLtH6gLS6xOxktr0pja6QQq_LDegoqB080SQeSChuY/s1600/20707192_1956528584561004_508124439_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDITNLcNLgFYeUgZku_cMEibj3GgzVGn2SFs9hNbINewKOamloeeLo_Sg-XvcKq_J-Ka8lmAnsIjURMLNfUjuYEs0r92fkrAxrHgJLtH6gLS6xOxktr0pja6QQq_LDegoqB080SQeSChuY/s320/20707192_1956528584561004_508124439_o.jpg" width="240" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">uważaj sobie młoda damo</td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
Niedawno były moje 20 już (!!!) urodziny, więc dzisiaj postanowiłam podzielić się z Wami pierwszą częścią 20 lekcji które dało mi życie. Ale zanim to... Dlaczego mnie tak długo nie było? Wszystko to spowodowane było moimi studiami i nadchodzącą sesją, uwierzcie mi - maj i czerwiec na studiach to jest masakra jeśli chodzi o naukę. Na szczęście - zdałam wszystkie egzaminy w pierwszym terminie, tak więc moje wysiłki odniosły efekt. Oczywiście na studiach, tak jak i w szkole - liczy się całoroczna praca, więc to nie jest tak, że uczyłam się tylko przez te dwa końcowe miesiące, bo wtedy poszłoby mi zdecydowanie gorzej.<br />
A tak - mam w perspektywie 3 - miesięczne wakacje i mogę się nimi cieszyć. Póki co pogoda nie dopisuje, ale staram się wynajdywać plusy np. mogę po prostu wyluzować i porobić rzeczy, na które już od dawna nie miałam czasu, jak choćby - poczytać lifestylowe gazety, pooglądać ciekaww na youtube, pograć w Simsy, czy w końcu - napisać notkę na tym blogu.<br />
Ale już jutro jadę do Zakopanego, także na pewno nudzić się nie będę. Pogoda ma się poprawić, może się coś opalę podczas górskich wędrówek?;)<br />
<br />
Ale dość już o tym, przejdźmy do meritum sprawy (punkty w losowej kolejności)<br />
<h3>
<br />1. Nie oceniaj ludzi po wyglądzie lub po początkowym zachowaniu</h3>
<div>
Zdarzało mi się w ciągu tych 20 lat oceniać (często bezwiednie) ludzi po wyglądzie lub po tzw. "pierwszym wrażeniu"... I w większości przypadków, jak już lepiej poznałam daną osobę, to było takie "Wow! Myliłam się", myliłam się, bo ta osoba wcale nie jest taka cicha i skromna na jaką wygląda, a ta prymuska wcale nie jest taka sztywna. Tamta dziewczyna nie jest niemiła, ona po prostu się wstydzi poznawać nowe osoby. Ten chłopak nie jest jakiś nieżyciowy, on jest po prostu pogubiony etc etc. </div>
<div>
Owszem po wyglądzie (zwłaszcza połączonym z danym zachowaniem) można wiele wywnioskować, choć i to bywa mylące - na przykład dziewczyna, która się nie maluje - może to być jej sposób na wyrażenie siebie, swoisty protest; może po prostu nie chce jej się malować; może nie dba o siebie, może ma niskie poczucie własnej wartości, a może wręcz przeciwnie - akceptuje siebie taką jaka jest, ma prawidłowe mniemanie o sobie i uważa, że jest piękna i bez makijażu. Nie oceniaj jej. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Czasami z kolei, ktoś z początku wydał mi się niemiły, trzymający na dystans etc, ale to mogło wynikać również z tego, że to ja sprawiałam wrażenie osoby, która stwarza dystans. Innym razem ktoś wydał mi się osobą z wypisanym na twarzy "mam to gdzieś", a on po prostu bał się zabrać głos w dyskusji. Takich sytuacji można by mnożyć. Nie oceniaj.</div>
<div>
<br /></div>
<h3>
2. Nie obgaduj. To obróci się przeciw Tobie szybciej niż się spodziewasz.</h3>
<div>
Z tym wiąże się tzw. "Story time", może kiedyś Wam opowiem, zmieniając dane osób i miejsc, tak by nikt się nie domyślił o co chodzi, bo... Miałam kiedyś taką sytuację, która wyleczyła mnie z obgadywania. Wiązało się to z tym, że wraz z grupą innych osób obgadywałam/byłam niemiła dla X, a za jakiś czas te osoby zaczęły mnie obgadywać / dogryzać mi. I kto mi pomógł w tej sytuacji, kto podał mi pomocną dłoń? Osoba X!!! Która to nie w pełni wiedziała o tej całej sytuacji, znała tylko "wierzchołek góry lodowej". Zatkało mnie. Zrobiło mi się potwornie głupio i nagle stałam się malutka jak ziarenko piasku. Powiedziałam osobie X o całej sytuacji, przeprosiłam za złośliwości z mojej strony, za to, że coś mi odbiło i zachowywałam się jak idiotka. I pogodziłyśmy się. Ta sytuacja potwierdza również moją inną tezę - zło najlepiej zwyciężać dobrem. Pewne zło we mnie wykorzeniło, wypleniło się przez to dobro, które okazała mi ta osoba. Gdyby zrobiła aferę, obróciła się - to pewnie to zdarzenie nie zmieniłoby mnie aż w takim stopniu. </div>
<div>
Innym razem miałam taką sytuację --> wkurzała mnie pewna cecha osoby Y, cecha niezależna od niej. Nikomu o tym nie mówiłam. Raz tylko pośrednio się z tym zdradziłam, ale nie zostało to jakoś bardzo wychwycone. Tak, czy inaczej za jakiś czas, gdy widziałam się z osobą Y ona pochwaliła mnie... za tą samą cechę u mnie! I tym razem mnie zatkało. W życiu bym się nie spodziewała, że doceni to we mnie. Zawsze raczej wydawało mi się, że ludzie sądzą zdeczka inaczej. Może to przez swoją własną niską samoocenę denerwowało mnie "to" u innych? </div>
<div>
I wtedy zło zostało zwyciężone potężnym ładunkiem dobra rzuconym w moją stronę. Przy czym oczywiście znowu zrobiło mi się potwornie głupio. Takie doświadczenia są bardzo cenne!</div>
<div>
<br /></div>
<h3>
3. Przebaczaj. Nawet, gdy ktoś Cię nie przeprosił. Ile razy Ty uraziłeś kogoś świadomie lub nie i nie przeprosiłeś?</h3>
<div>
Notka o wybaczaniu już była, więc nie chcę się powtarzać, napiszę tylko, że warto. Po prostu warto. Nawet, jeśli nie mamy już z tą osobą kontaktu. Nie musimy oczywiście jej tego pisać na facebook'u "wiesz wybaczam Ci to co zrobiłeś mi w 2010 roku" (ta osoba zapewne już tego nie pamięta), chodzi o proces wewnętrzny, a raczej efekt tego procesu jakim jest wybaczenie. Po prostu - wybaczam tej osobie to, co mi zrobiła, nie czuję już do niej żalu, mam komfort wewnętrzny, uciekają wszystkie złe emocje, pamiętam o tym, ale nie wzbudza to we mnie dreszczów złości, to doświadczenie staje mi się obojętne. O wiele lepiej się wówczas żyje.</div>
<div>
Ja staram się na bieżąco wybaczać osobom, które mnie np. hejtowały w przeszłości; raz, że dzieci nie do końca są świadome tego co mówią, dwa, że tak jak już kiedyś pisałam - agresor bardziej nienawidzi siebie niż innych, a trzy - po co niszczyć sobie fajną przeszłość jakimiś męczącymi wspomnieniami. Zwłaszcza, że były to osoby, które słabo mnie znały - nawet jeśli widywały mnie codziennie, to niewiele o mnie wiedziały. Ich hejty, często spowodowane masowym myśleniem, niepodparte na prawdzie nie robią już na mnie większego wrażenia.</div>
<div>
Co innego jeśli chodzi o rodzinę i najbliższych. Wiadomo, że im trudniej wybaczyć. Staram się jednak podejść do tego w ten sposób, że myślę o tym ile razy ja im zawiniłam - byłam niemiła, pyskowałam, ignorowałam - i oni mi wybaczyli. Często rodzina rani nas nieświadomie i vice versa. Nawet jeśli to bardzo zaniżyło poczucie naszej własnej wartości, to warto pomyśleć o tym, że nie mieli tego na celu, że zrobili w nas tą "wyrwę"nieświadomie. Więc jak najbardziej obdarzmy ich wybaczeniem, bo jak wiadomo - najczęściej - w najgorszych sytuacjach, to rodzina pierwsza przychodzi z pomocą. Znajomi przeminą, ale rodzina z nami jest ciągle, warto zatem oczyszczać relacje z naszymi bliskimi.</div>
<div>
<br /></div>
<h3>
4. Radosny człowiek zjednuje sobie więcej ludzi</h3>
<div>
Po prostu! Gdy jesteś autentycznie radosny i uśmiechasz się - ludzie lubią z Tobą rozmawiać, przebywać, budować relacje. Świat wokoło jest już wystarczająco smutny. Za dużo jest smętnych ludzi, obrazów wokoło - czy to w realu, czy w internecie. Męczy nas to. Gdy widzimy iskierkę radości - lgniemy do niej. Radość się mnoży, gdy się ją dzieli - just do it! Świat staje się piękniejszy gdy widzimy pozytywy tego, co nas otacza, co nam się przydarza. Kiedyś, w okresie dojrzewania byłam często sad girl, a przynajmniej za taką siebie uważałam, dziwiłam się, gdy ktoś mi mówił "Ty jesteś taka uśmiechnięta", miałam ochotę mu powiedzieć "Że co? Ja? Ty chyba ślepy jesteś, to pozory". Słyszałam też również przeciwne opinie - "Powinnaś się częściej uśmiechać",wtedy myślałam "Uśmiecham się jak mam ochotę, nie męczcie mnie, nie będę sztuczna." Byłam smutna i pisałam depresyjne wiersze. To jednak już przeszłość. Teraz - ludzie mówią mi, że zarażam pozytywną energią - i widzę to, faktycznie tak jest. I bardzo się z tego cieszę. Jestem autentyczna, nie udaję szczęścia, a przy tym ludzie chcą ze mną przebywać, rozmawiać, poznawać mnie lepiej. A przy tym wszystkim jestem sobą. Niech to trwa. Oczywiście to wszystko, ta autentyczna radość,wiąże się z przemianą wewnętrzną, duchową, której to sobie i Wam życzę (bo przecież to proces trwający całe nasze życie). Warto do niej dążyć!</div>
<div>
<br /></div>
<h3>
5. Nie oglądaj się na innych. Gdy nie chcą współpracować - sam spełniaj swoje marzenia.</h3>
<div>
<br /></div>
<div>
Ileż bym w życiu straciła, gdybym oglądała się na innych! W tym sensie, że np. chciałam gdzieś jechać, ale nie miałam z kim - jechałam sama i poznawałam ludzi na miejscu. Koncerty, obozy, rekolekcje... wiele razy miałam tak, że nie znałam nikogo, ale bardzo chciałam gdzieś być, coś przeżyć, doświadczyć czegoś nowego - zdobywałam się na odwagę i robiłam to. Świetnie się bawiłam, a przy okazji poznałam mnóstwo nowych osób. Nie rozumiem ludzi, którzy nie jadą/nie idą gdzieś, bo "koleżanka nie idzie", uważam, że takie osoby wiele w życiu tracą. Gdy chcę coś zrobić - robię to i nie uzależniam swojego "być lub nie być" od decyzji, kaprysów innej osoby. </div>
<div>
Wiele razy było też tak, że ludzie zawiedli i musiałam liczyć tylko na siebie - trudno, znajdowałam plan B, a przy okazji zdobywałam nowe doświadczenia i uczyłam się kreatywności, czy przede wszystkim zaradności. Nie rezygnuj z marzeń, tylko dla tego, że ktoś zawiódł!</div>
<div>
<br /></div>
<div>
____________________________</div>
<div>
<br /></div>
<div>
To już tyle na dziś. Nie spodziewałam się, że tyle mi zejdzie z tą notką, także podzielę ten wpis na kilka części. </div>
<div>
Zatem do następnego i piszcie w komentarzach, czego ważnego Was nauczyło życie.</div>
<div>
Trzymajcie się</div>
<div>
Paaaaa!:)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<br />Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-90750103129791148972018-04-29T07:08:00.002-07:002018-04-29T07:08:42.857-07:00It's NOT only a body<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSaJUHzd3u3R3UfLMcWXwps-lUtHfmpdLwd13O7a90zcF3a_P6K-6pc8rbKPmSzLJW8g-SZ6I7gSOQE2o5ZUeh8thGbS6fzoV5PUIS4j5wbfEQuXRRjfQ_u9mCGbW2z8Pe4K71_nuxc6IR/s1600/widok3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="300" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgSaJUHzd3u3R3UfLMcWXwps-lUtHfmpdLwd13O7a90zcF3a_P6K-6pc8rbKPmSzLJW8g-SZ6I7gSOQE2o5ZUeh8thGbS6fzoV5PUIS4j5wbfEQuXRRjfQ_u9mCGbW2z8Pe4K71_nuxc6IR/s400/widok3.jpg" width="300" /></a></div>
<br />
<szuszuszu znowu zrobię ten patent z tym, żeby pod linkiem na nie pojawił się żaden fragment z notki hihihi tajemnicza Olcia><br />
<br />
Hej wszystkim :)<br />
<br />
Lato w pełni można by powiedzieć, choć mamy dopiero niecałą połowę kalendarzowej wiosny. Z jednej strony uwielbiam te ciepłe dni, a z drugiej... o wiele trudniej jest się wówczas zmotywować do nauki. Patrząc na to ile jej mam, to właściwie wolałabym, żeby było zimno i padał deszcz. I tak nie mogę się nacieszyć ciepłymi dniami, tylko muszę siedzieć w domu i przekonywać się do nauki, jak na razie masakra, czytam, czytam i nie wiem o czym. Mam nadzieję, że szybko mi to minie. Póki co staram się nie denerwować i poczekać na przypływ jakiegoś takiego spokoju i koncentracji.<br />
<br />
Pomyślałam więc sobie - napiszę coś do Was, dla Was, bo już od jakiegoś czasu nie było wpisu na blogu.<br />
Jak widzicie po tytule, temat moich dzisiejszych rozmyślań będzie w kontrze do częstego instagramowego/facebookowego zawołania niektórych dziewczyn: "Don't be afraid/ don't be shocked it's only a body" pod zdjęciami w których, w najlepszym wypadku, pozują w mocno wykrojonej bieliźnie.<br />
I właśnie... czy "tylko", czy "aż" ciało?<br />
<br />
Zwrot "It's only a body" kojarzy mi się z pewnym uprzedmiotowieniem - "to tylko samochód, nie panikuj, jak się porysuje, to zawsze można coś z tym zrobić", "to tylko waza, to nic, że się stłukła, kupisz sobie nową", "to tylko telefon, wymienisz szybkę i będzie ok."<br />
Chociaż właściwie, co smutne, niekiedy nawet o wymienione powyżej rzeczy dba się bardziej niż o własne ciało, chociaż można je naprawić, zregenerować, wymienić na nowe. Z ciałem już nie tak prosto.<br />
<br />
Zwrot "It's only a body" pod "odważnymi" zdjęciami kojarzy mi się z pewnym przyzwoleniem. Przyzwoleniem na to by żądni wrażeń panowie z czterech świata stron (a czasem i panie) przypadkowi panowie, w różnym wieku, w różnej sytuacji życiowej, uczynili sobie na kilka minut ową kobietę, a właściwie jej "only body" obiektem westchnień (i nie chodzi tu o westchnienia stricte duchowe). Ci mniej wymagający uczynią je celem, Ci bardziej zaawansowani jedną z wielu pobudek owej "przygody".<br />
To i tak tylko wierzchołek góry lodowej. Gorzej, gdy ci mężczyźni spotkają jedną z tych dziewczyn w realnym świecie. A ta kobieta, już mająca na sobie trochę więcej, nie zmieni jednak celu swoich dążeń i aspiracji. Nadal będzie starała się być niezobowiązująco kusząca, z pozoru "tylko dla siebie", z pozoru "lepiej się wtedy czuję". Jednakże mężczyzna ów myśli wąskotorowo. Patrzy i widzi, to, co widzi.<br />
<br />
Później taka kobieta wypisuje pełne dramaturgii posty na rozmaitych grupach facebook"owych: "Faceci to świnie, nie potrafią szanować dziewczyn, chodzi im tylko o dupę i cycki!" lub bardziej nostalgiczne: "Znowu mi nie wyszło z kolejnym chłopakiem, jestem beznadziejna, w ogóle faceci są beznadziejni, myślą tylko o jednym, a później zostawiają."<br />
I wieczorem tego samego dnia, coby poprawić sobie humor wrzuca na instagram zdjęcie w koronkowej bieliźnie z ponętnie rozchylonymi ustami, wyrazistym makijażu i mówiącym wszystko spojrzeniu. Koło się zamyka, a cały proces rozpoczyna się od początku.<br />
<br />
To nie tylko ciało, to aż ciało. Bo w tym ciele egzystują sobie także inne aspekty bycia człowiekiem. Jego osobowość, wiedza, zainteresowania, uczucia, lęki, wspomnienia, pasje, dramaty, szczęścia oraz duchowość, poglądy, wiara, sumienie. Aspekty, których nie da się zważyć, ani zmierzyć, a niekiedy nawet zidentyfikować. Możemy odnaleźć geny, które warunkują po części taki, a nie inny charakter, ale nie możemy odnaleźć fizycznie w człowieku czegoś takiego jak "kochanie kogoś" (nie mówię tu o związkach chemicznych, które powodują stan zakochania, lecz o miłości stricte duchowej, polegającej na wyborze).<br />
<br />
Aspekty, które są daleko bardziej żądne poznania przez świat niźli tylko ładne ciało. Ciało masz dla siebie, ktoś może chwilę popatrzeć i stwierdzić "ładna dziewczyna, przyjemnie się na nią patrzy" i to tyle, co dalej? Pasje i zainteresowania masz dla siebie, ale również dla innych. Możesz sama czerpać z tego radość, ale możesz też pomóc komuś tym, co potrafisz. Możesz kogoś interesującą dyskusją na tematy, które wydają Ci się porywające, dołączyć się do jakiejś większej akcji swoim wkładem. Bo było tam wielu ludzi. Ale nikt nie potrafił tego co Ty, brakowało jednego elementu, kogoś kto... (wstaw odpowiednie np: potrafi się tak świetnie odnaleźć w byciu liderem, pisze genialne teksty, najlepiej pociesza, ogarnia szczegóły, ma świetną pamięć, dobrze sobie radzi w sytuacjach kryzysowych, z łatwością wygłasza przemowy, zawsze doda odwagi... itp itd).<br />
<br />
Jesteś wrażliwą, empatyczną, inteligentną, oczytaną dziewczyną, która realizuje się w życiu, nie boi się podejmować wyzwań i inicjatyw, potrafi porozmawiać na wiele mądrych tematów... A najbardziej skupiasz się na pokazywaniu innym - na pokazywaniu światu Twojego ciała, możliwie jak najbardziej odsłoniętego. Przyćmiewasz całą resztę. Chcesz by skupiano się na Twoim idealnym makijażu, na wyeksponowanych poszczególnych częściach ciała. W tle lub gdzieś obok czasami pojawiają się jakieś elementy imprezowania. Może na co dzień Twoje życie jest inne. Może specjalnie pokazujesz tylko tę "idealną" część życia. Może to forma swoistej autoterapii (czy skuteczna?)<br />
Ale cholera, jaki świat byłby piękny, gdyby każda kobieta uwierzyła w swoją wewnętrzną wartość i skupiła się na tym, by dzielić się nią z innymi. By nie bała się pokazać - że pomimo modnego makijażu, który nosi co druga dziewczyna, ubrań na topie, pomimo trendu na pozy do zdjęć - pomimo tego wszystkiego czym upodabnia się do pewnego "ideału", jest inna, jest wyjątkowa, jest indywidualistką. Ma pewną niepowtarzalną kombinację cech. Interesuje się kulturą wschodnią, hipoterapią, astronomią, życiem zwierząt morskich lub też mechatroniką. W kogoś, coś wierzy, a w coś nie wierzy. Zdobywanie wiedzy jest dla niej czymś ważnym. Kocha swoją rodzinę i będzie odwiedzać ją częściej niż tylko na święta. Ma swoje poglądy i zasady. Czegoś nie zrobi (nie musi Ci się tłumaczyć dlaczego, ma prawo).<br />
Jaki świat byłby piękny... Wierzę, że takich kobiet jest wiele i mam nadzieję, że będzie jak najwięcej.<br />
<br />
Zapytasz się zapewne - zaraz, zaraz, dlaczego więc "aż ciało", z tego co tu piszesz, wychodzi na to, że są ważniejsze aspekty. - Ano są. Ale gdyby nie ciało, jak byśmy je wyrażali? Gdyby nie piękny i zadbany wygląd, nasze wysiłki nawiązania dialogu, relacji z innymi byłyby mniej efektywne. Smutno mi, gdy widzę zaniedbane kobiety w dresach, z nieumytymi włosami, smętnym spojrzeniem, poruszające się męskim krokiem. Mogą mieć wiele do dobrego zaoferowania, ale... nie chcą? Nie ma kobiet brzydkich, są tylko takie, które nie uwierzyły jeszcze w siłę kobiecości.<br />
To aż ciało, nie dlatego, że jest celem wszystkich celów. To aż ciało, dlatego, że służy nam do czegoś więcej.<br />
To aż ręce, które podajemy sobie na zgodę, które umożliwiają nam nieść innym pomoc, chociażby przeprowadzić staruszkę przez pasy lub pomóc wstać, gdy ktoś się przewrócił.<br />
To aż nogi, dzięki którym możemy biegnąć w nocy do koleżanki, która chwilowo nie radzi sobie ze swoim życiem.<br />
To aż głowa, w której roi się nam od pomysłów, inicjatyw, celów, dążeń, marzeń.<br />
To aż serce, które utrzymuje nas przy życiu- reszta - miłość i te sprawy to już wymiar duchowy. Serce jednakże daje nam znać o pewnych sprawach - gdy się do czegoś zapalimy i ono zapala się z nami, gdy słyszymy wyznanie miłości, robi się nam na sercu ciepło. Dostosowuje się do naszego spokoju i do naszego strachu.<br />
To aż twarz, dzięki której ukazujemy światu co w nas siedzi; naszą radość, smutek, gniew. To aż uśmiech, którym możemy poprawić komuś humor, pokrzepić, oswoić. To aż spojrzenie, które potrafi powiedzieć więcej niż tysiąc słów.<br />
<br />
To aż ciało. Każdy chce by było ono piękne - to naturalne i dobre. Ale ciało to środek do czegoś, a nie cel wszystkiego. To środek do komunikacji, wykonywania pracy, myślenia, działania, czynienia dobra. Każda i każdy z nas chce być ładny i podziwiany. Podziw dla wyłącznie zewnętrznego piękna trwa krótko. Podziw dla piękna wewnętrznego, które właściwie powinno być synonimem dobra- trwa i trwa. Kiedy będą nas naprawdę podziwiać? Gdy o podziw nie zabiegamy, ale działamy; dajemy z siebie drugiemu człowiekowi - nasz czas, zainteresowanie, troskę, pomoc, radę, dyskusję. Gdy na celu mamy dobro, a nie podziw. Paradoksalne, ale tak jest.<br />
<br />
Zrób więc to co możesz - upiększ się, daj sobie zrobić nową fryzurę, rób makijaż, załóż piękną sukienkę, zrób sobie profesjonalny manicure i nade wszystko włóż na siebie uśmiech. Idź w świat. I nie skupiaj się na tym, co inni myślą o Twoim wyglądzie, nie staraj się podobać każdemu, lecz skup się na relacjach z drugim człowiekiem. Przyjemnie będzie się na Ciebie patrzyło, ale zdobędziesz sympatię za swoją osobowość, indywidualizm, empatię i otwarcie na drugiego człowieka. Z czasem przestaniesz się przejmować, czy aby na pewno ta osoba z którą rozmawiałaś wyraziła wewnętrzne "ochy i achy" na Twój widok (zapewne nie, bo ludzie to zasadniczo egoiści i przez większość dnia myślą o sobie, więc może nawet ta druga osoba myślała w tym czasie czy to ona dobrze wygląda), a zaczniesz interesować się, czy ta rozmowa wniosła coś istotnego do życia Twojego lub tej osoby.<br />
___________________________<br />
<br />
To już tyle na dziś,<br />
piszcie co Wy sądzicie na ten temat<br />
It's only a body or it's not only a body?<br />
<br />
Trzymajcie się<br />
i trzymajcie kciuki za mnie bym znalazła tę motywację do nauki<br />
Paaaaa! :)<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-53796337873930979072018-04-02T06:37:00.005-07:002018-04-02T06:37:44.185-07:00Co dała mi w moim życiu OAZA ?<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXqMXgs8TuN7jcecDo6yR0kBr15d6OsjntkLg1QRdvLrN7VJP9Kotc4_A2iwnnVNtElaeSQ9aw_0NQkmyYFW34UCdurVYnYbIJi7vO0KZa7uO_BSduL3j-5j6MCngtyilotrRYDq2zUDiD/s1600/IMG_2155.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="265" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXqMXgs8TuN7jcecDo6yR0kBr15d6OsjntkLg1QRdvLrN7VJP9Kotc4_A2iwnnVNtElaeSQ9aw_0NQkmyYFW34UCdurVYnYbIJi7vO0KZa7uO_BSduL3j-5j6MCngtyilotrRYDq2zUDiD/s400/IMG_2155.JPG" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
Heej Wam!:)<br />
<br />
Wpadłam na pomysł o czym mogę napisać post, więc piszę. Pewnie część z Was wie, że należę do pewnej wspólnoty Kościoła jaką jest Ruch Światło-Życie znany szerszemu gronu odbiorców pod nazwą "Oaza". I dziś chcę powiedzieć Wam o 8 rzeczach, które dała (?) zmieniła (?) we mnie oaza.<br />
<br />
<h3>
1. Sprawiła, że stałam się odważniejsza i bardziej pewna siebie</h3>
<div>
<br /></div>
<div>
Tak, zdecydowanie. Kiedyś bałam się odezwać w małym gronie, dziś gadam do stu osób i w sumie to nawet się już nie stresuję. Jakaś inicjatywa? Jedziemy z tym. Puszczam wodzę swojej kreatywności i w końcu mogę realizować choć część z moich "stu pomysłów na minutę". Na oazie, jeśli już się jest w niej od kilku lat, to są okazje do "publicznych przemów", które również oswajają strach. Pamiętam, że kiedyś nikt nie chciał poprowadzić wieczorku modlitewnego, moja grupa zrzuciła to na mnie. Bałam się, bo nie miałam w tym totalnie doświadczenia. Ale uzyskałam pomoc, przemogłam się i dałam radę. Teraz mogę takie coś robić bez żadnego stresu, czy oporu. Wiem, że coś potrafię i dzielę się tym, np piszę rozważania drogi krzyżowej, które później nasi uczestnicy czytają na takiej randomowej DK w parafii z wiernymi. Potrafię, więc wykorzystuję to; nie boję się dzielić z innymi tym co mam.</div>
<div>
<br /></div>
<h3>
2. Polepszyła moją umiejętność nawiązywania relacji</h3>
Kiedyś bałam się ludzi. Teraz nie jest do mnie problemem zagadać do kogokolwiek. W czasach szkolnych, kiedy w szkole spotykałam się raczej z identycznie myślącymi ludźmi, bojącymi wychylić się poza schemat, w oazie spotkałam ludzi, którzy myślą samodzielnie i nie wstydzą się swojej odmienności, więcej - są pewni siebie i w tej odmienności się realizują. To był dla mnie szok - wow, istnieje taka młodzież. Spotkałam się tu z tolerancyjnymi ludźmi, nie patrzącymi zerojedynkowo (to jest fejm to go lubimy, to jest nie-fejm to go nie lubimy). Fakt, było kilka chamskich osób, które nie tolerowały indywidualizmu, ale takie osoby pochodziły parę miesięcy i zniechęciły się. Na dłużej zostały tylko te, którym rzeczywiście zależało na pogłębianiu swojej relacji z Panem Bogiem.<br />
Zaczęłam otwierać się na ludzi i zawiązywać nowe znajomości, a część z nich trwa do dzisiaj. W końcu mogłam być sobą bez obawy o szykany. Bo ja byłam zawsze taką osobą, która nie zważała na to "co robią wszyscy" tylko kierowała się własnym rozumem. Wszystko co "zbiorowe" (np. wagary) mnie odrzucało. Gdy na polu urządzano bitwy na kije, szłam uprzednio do domu, by nie ponieść obrażeń. Wiele razy mogłam powiedzieć moim rówieśnikom po ich "wspaniałych" pomysłach, o których wiedziałam, że nie mają szansy się powieść tak jak im się wydaje - "A nie mówiłam?" Ale zazwyczaj powstrzymywałam się. Nie o tym jednak tutaj.<br />
<h3>
<br />3. Nauczyła mnie zajmowania się dziećmi</h3>
<div>
<br /></div>
<div>
Z dziećmi nie miałam raczej w życiu wiele do czynienia. To zmieniło się dopiero w oazie. Weź tu poprowadź spotkanie dla grupki dzieci z podstawówki... z początku mi nie wychodziło, ale po latach wprawy nauczyłam się nawiązywać dobre relacje z dziećmi i opowiadać im w sposób odpowiedni do ich wieku o wierze. Nauczyłam się także po prostu bawić z nimi, rozmawiać i spędzać czas. Teraz świat dzieci i młodszej młodzieży nie jest już dla mnie odległą planetą;). A już na pewno nie denerwują mnie tak jak kiedyś i o tym...</div>
<div>
<br /></div>
<h3>
4. Nie denerwuję się już tak szybko</h3>
<div>
<br /></div>
<div>
Wdech, wydech... to tylko dziecko, dzieci często mówią/robią głupoty i nie zdają sobie z tego sprawy i w większości przypadków też nie chcą źle. Ok wytłumaczę jeszcze raz. Dzieci zawsze będą robiły/ mówiły na przekór, okazywały swoje niezadowolenie, by chwilę później zapomnieć o wszystkim. Potrzebują jednak kogoś "nad nimi" kto powie im jasno, co mają zrobić, kogoś kto poskromi ich samowolę. Tego się nauczyłam.</div>
<div>
<br /></div>
<h3>
5. Pokazała różne sposoby naprawdę dobrej zabawy</h3>
<div>
O tak, bawić się można na co najmniej sto sposobów i w żadnym z tych sposobów nie ma ani grama alkoholu, za to jest całe mnóstwo śmiechu. Czy to jako uczestnik, czy już jako animatorka - zawsze zadziwiało mnie, na jak wiele sposobów może bawić się taka typowa letnia 80 osobowa grupa. Większość osób po przekroczeniu pewnego wieku kończy z zabawami na zawsze, jakie to smutne! Ja mogę robić to nadal i bardzo mi to pasuje:)). Pomijając zwykłe zabawy z "pogodnego wieczorku" z oazą byłam też w parku trampolin, na kręgielni, na basenie (a propos wody mieliśmy też śmigus dyngus w wakacje ;) ), na przejażdżce wozem drabiniastnym (ha, kto z was wie dzisiaj co to?), w górach, na biwaku, na koncercie, w podziemiach, w ogrodzie botanicznym... Dyskoteki też mieliśmy. Tak, bawić się można na ponad sto sposobów!</div>
<div>
<br /></div>
<h3>
6. Miałam okazję być... na wsi! I polubić ją</h3>
<div>
Taak, dla mnie jako typowego mieszczucha, pozostanie na wsi dłużej niż dzień to tragedia. Nie lubię tego zapachu, braku cywilizacji, typowej wiejskiej mentalności... Ale na oazie to mi prawie, że w ogóle nie przeszkadza:). Zaczynam dostrzegać plusy wiejskich klimatów. Cisza, spokój, łono przyrody, śpiew ptaków, świeże powietrze, dużo miejsca do gier, wędrówek, piękne gwieździste niebo w nocy. Sklep, czy dobry zasięg nie jest potrzebny - na co to komu, gdy przyjechało się po coś więcej. Im mniej rozpraszaczy, tym lepiej przeżyte rekolekcje. Wieś nie jest taka zła, jak może się wydawać na pierwszy rzut oka - tego się nauczyłam.</div>
<div>
<br /></div>
<h3>
7. Mogłam poznać niesamowite historie ludzi</h3>
<div>
Przez świadectwa małżeństw, księży, zakonnic, duchownego grekokatolickiego, innych wspólnot, świadectw osób nawróconych, a skończywszy na obserwacji życia kolegi, czy koleżanki. Co człowiek to inna historia. Na ich przykładzie zobaczyłam, że naprawdę można żyć inaczej - nie pod dyktando świata, ale po Bożemu i być przy tym naprawdę szczęśliwym. Że to działa, że "pyknęło". Dało mi to dużo nadziei i motywacji co do mojego życia. Posłuchałam o czymś, o czym w mediach nie posłucham. Zobaczyłam Bożych pozytywnych wariatów, którzy nie boją się głosić Ewangelii swoim życiem. Którzy z przekonaniem mówią "żyliśmy w czystości przed ślubem i wyszło nam to na dobre", "NPR naprawdę działa", "chcieliśmy mieć siedmioro dzieci, mamy i niczego nam nie brakuje, żyjemy w dostatku i szczęściu", "nie piję, bo nie mam ochoty, nie jest mi to do niczego potrzebne", "modliłam się przez dwa miesiące o nawrócenie nieznajomego", "byłem osiedlowym, łysym Sebixem nagle przyszło powołanie i teraz jestem księdzem" itp itd.</div>
<div>
<br /></div>
<h3>
8. Nawróciłam się! I z każdym dniem staram się pogłębiać moją relację z Bogiem, dążyć do świętości przez całe życie.</h3>
<div>
Ten punkt zostawiłam na koniec, gdyż jest on najważniejszy i najistotniejszy, a wiadomo, że to co czyta się pod koniec najbardziej zapada w pamięć. Nie od zawsze z moją wiarą było wszystko okay. Nie wychowywałam się w jakiejś mega katolickiej rodzinie, a już na pewno nic nie słyszałam wcześniej o oazie, zanim do niej nie trafiłam. Byłam pozamykana w sobie na wszystkie strony i bałam się dopuścić do tego wszystkiego nawet samego Boga. Jednakże z roku na rok, dostawałam bodźce, dostawałam konkretne treści, słowa, czyny; widziałam, słyszałam, czułam - w Oazie - Boga, który działa. Z roku na rok ten mur sypał się (jak w tej grze, w której uderza się piłeczką w cegły i po paru uderzeniach taka jedna cegła znika), aż w końcu zawalił się na dobre. Nawróciłam się. Pozbyłam się dualizmu w moim jestestwie. Stałam się autentyczna. Miałam Boga, nie tylko na zewnątrz, w pobożnych praktykach ale i wewnątrz siebie. Uwierzyłam Jego Miłości, uwierzyłam temu, że on mnie naprawdę może przemieniać wciąż i wciąż. Zapewne nie stałoby się to tak szybko (chociaż i tak to było trochę), gdyby nie treści, które dała mi Oaza, czy to podczas formacji rocznej na parafii, czy zwłaszcza podczas oazy letniej. Nie było siły, dawałam Mu okazję by do mnie dotarł - i zrobił to, złamał we mnie to, co mnie blokowało i nawróciłam się. I również po tym nawróceniu np fakt, że pojechałam na kolejną oazę letnią, tak to wszystko we mnie "uklepał", utwierdził. Mogłam się rozwijać dalej, żeby to wszystko się nie rozpłynęło. Zrozumiałam też bardziej Mszę Świętą, dowiedziałam się co nieco o liturgii i teraz przeżywam to wszystko bardziej świadomie niż dawniej. I tak jest do dziś, już nie stoję w miejscu jak kiedyś, ale idę kroczek po kroczku. Droga życia do Życia jest długa; bo do zmiany na lepsze w człowieku jest wiele; ale jakże ekscytująca, just belive in Him ;)</div>
<div>
_________________________________</div>
<div>
<br /></div>
<div>
To tyle na dzisiaj</div>
<div>
piszcie, czy mieliście do czynienia z Oazą albo inną grupą i co w Was ona zmieniła:)</div>
<div>
Trzymajcie się</div>
<div>
Paaaa!:)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<br />Unknownnoreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-53671367309808416432018-03-29T06:16:00.001-07:002018-03-29T06:18:50.492-07:00A na co komu smaczne jajko?<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiui3EBdSyyFauNWqcUfp0Vo7wpYMHwneLZYZjViXIZZ5g8u_h01NjCFZagmpafs9TNSGSMT-Sa8sIud5rcpcY54CiBGOxhomMb4vfI-n_6TP9VQ-kwtuu2AJOe9M5DexGoCtyxFYZSTzVO/s1600/na+co+komu.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="200" data-original-width="500" height="160" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiui3EBdSyyFauNWqcUfp0Vo7wpYMHwneLZYZjViXIZZ5g8u_h01NjCFZagmpafs9TNSGSMT-Sa8sIud5rcpcY54CiBGOxhomMb4vfI-n_6TP9VQ-kwtuu2AJOe9M5DexGoCtyxFYZSTzVO/s400/na+co+komu.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
No właśnie. Na co? Po co? Smaczne jajka można jeść przez cały rok.<br />
Tak samo jak kiełbasę<br />
i babkę<br />
i pomarańcze<br />
i chrzan (no dobra chrzan nigdy nie jest smaczny, przynajmniej dla mnie).<br />
<br />
Królik? Ponoć lepszy od czekoladowego jest ten pieczony.<br />
Kury i kaczki? Pojedź na wieś, zobaczysz ich w bród.<br />
Zastanawiam się kiedy do tego wiejskiego inwentarza dołączy koń lub krowa.<br />
<br />
No... jest jeszcze baranek. Co z tym fantem zrobić? Gdyby to jeszcze był zwykły baranek...ale nie. Musi mieć tę dziwną chorągiewkę. Phi, widział ktoś barana z chorągwią przy boku? Co też Ci wytwórcy wyrobów czekoladopodobnych i cukrowych mają w głowie.<br />
<br />
Tak, zdecydowanie - baranek jest najbardziej podejrzany z tego całego towarzystwa.<br />
<br />
Podejrzany... hmm to dobre słowo. Powiem Wam, że już kiedyś był podejrzany<br />
i osądzony<br />
i skazany<br />
niesłusznie<br />
niewinnie<br />
pod osłoną nocy.<br />
Baranek na rzeź prowadzony<br />
<br />
Baranki, cielce - kiedyś składano je na ołtarzu jako ofiarę przebłagalną. Była to jednak ofiara niedoskonała, była niczym w porównaniu z ogromem zła, które popełnili ludzie. Potrzeba było czegoś więcej, a właściwie - Kogoś więcej. Baranka Bożego, który odda się dobrowolnie i złoży ofiarę doskonałą. Teraz proporcje się odwróciły - ogrom zła, które popełnili ludzie był niczym w porównaniu z tą właśnie ofiarą. Jedna kropla krwi, która pochodzi od Baranka potrafi zgładzić wszelkie ludzkie nieprawości. Bo to jest Bóg.<br />
<br />
Czy wierzysz w to? Czy wierzysz, że święta Wielkiej Nocy to nie tylko pamiątka, ale i wydarzenie, które dzieje się TU i TERAZ? Dziś podczas Eucharystii usłyszymy:<br />
<span style="background-color: white; color: #444444; font-family: "georgia" , sans-serif; font-size: 17px; text-align: justify;">„On to w dzień przed męką za zbawienie nasze i całego świata, <b>to jest dzisiaj</b>, wziął chleb w swoje święte i czcigodne ręce…”</span><br />
<span style="background-color: white; color: #444444; font-family: "georgia" , sans-serif; font-size: 17px; text-align: justify;"><br /></span>
<br />
Ileż mocy, ileż tajemnicy, ileż niezwykłości mają w sobie te słowa. Przechodzi mnie dreszcz, gdy je słyszę. To jest dzisiaj. Dzisiaj. Nie tylko 2000 lat temu. Dzisiaj Jezus odprawia swoją ostatnią wieczerzę, na którą nas zaprasza.<br />
<span style="background-color: seashell; color: #666666; font-family: "tahoma" , "verdana" , sans-serif; font-size: 12px;"> Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował.</span><br />
Te słowa odnoszą się do każdego z nas.<br />
<br />
Czy święta te będą tylko bezrefleksyjną rodzinną tradycją, czy będą kolejnym etapem na drodze Twojego duchowego wzrostu - to zależy tylko od Ciebie. Od tego, czy uwierzysz, że Bóg rzeczywiście tak Cię ukochał, że dla Ciebie umarł - żebyś żył już zawsze. Nie na tym nieidealnym ziemskim świecie, to tylko początek - żebyś żył na zawsze w idealnym niebieskim świecie. Żeby Twoje grzechy nie skreśliły niczego, jeśli tylko będziesz się stale nawracał, odrzucał to zło i podejmował wysiłki czynienia dobra, jeśli wybierzesz, jeśli zdecydujesz - idę za Nim. Nawracanie się to stały proces, nie jednorazowy. "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię", a nie "nawróćcie się i wierzcie..."<br />
<br />
<br style="background-color: white; color: #666666; font-family: Tahoma; font-size: 11.5px;" />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px;">Siedem razy na dzień upadam</span><br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px;">Nie jestem święty i nie przesadzam</span><br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px;">Siedem razy na dzień powstaję</span><br />
<span style="background-color: white; color: #666666; font-family: "tahoma"; font-size: 11.5px;">Przegrywam walkę, kiedy się poddaję - Luxtorpeda "7razy"</span><br />
<br />
<span style="background-color: seashell; color: #666666; font-family: "tahoma" , "verdana" , sans-serif; font-size: 12px;"><br /></span>
Zostałeś przeznaczony do pełni, a nie tylko do małych cząstek. Pytanie tylko - czy chcesz trwać i czy chcesz powracać...<br />
<span style="background-color: seashell; color: #666666; font-family: "tahoma" , "verdana" , sans-serif; font-size: 12px;"> </span><a href="https://www.blogger.com/null" name="33" style="font-family: Tahoma, Verdana, sans-serif; font-size: 12px;"><sup style="color: red;">33</sup></a><span style="background-color: seashell; color: #666666; font-family: "tahoma" , "verdana" , sans-serif; font-size: 12px;"> To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat".</span><br />
_____________________________________________________________________<br />
<br />
Owocnych, refleksyjnych, z czasem na ciszę, a także rodzinnych świąt Wam życzę<br />
Niech Zmartwychwstały rzeczywiście zamieszka w sercu każdego i każdej z Was<br />
i pozostanie tam<br />
<3<br />
Trzymajcie się<br />
Paaaa!:)<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-40894166807867820452018-03-24T11:58:00.002-07:002018-03-24T12:01:58.023-07:00Matura to bzdura? Opowiadam o mojej maturze, rady, spostrzeżenia itp<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTvCkcIL3NzK5ZUPC0y_ZPehoJSnmfLmz9dAdlnVzZye6MasLFgHXtFY-Cs-IhpwiE0w7pIC_FsexyD-_K1FF3CqUJu-wYmzPZCywNJm4dX-aGfvgSbkF0-reVJ_oeT7gl7NAOMzYLwaVM/s1600/_MG_0062.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTvCkcIL3NzK5ZUPC0y_ZPehoJSnmfLmz9dAdlnVzZye6MasLFgHXtFY-Cs-IhpwiE0w7pIC_FsexyD-_K1FF3CqUJu-wYmzPZCywNJm4dX-aGfvgSbkF0-reVJ_oeT7gl7NAOMzYLwaVM/s400/_MG_0062.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
Hej wszystkim :)<br />
<br />
Tak jak już kiedyś zapowiadałam, dzisiaj porozmawiamy sobie na temat tegoż wyczekiwanego ze strachem przez dużą część z Was wydarzenia. A raczej ja będę mówić ;). To jest już za mną, szczęśliwie zdałam ją w 2017 roku, tak więc teraz mogę nieco o tym poopowiadać. No bo przecież matury już za... yyy nie mam pojęcia ile dokładnie dni (rok temu też nie liczyłam) :D.<br />
To co, zaczynamy.<br />
<br />
<b>
Jak przygotowywałam się do matury?</b><br />
<b><br /></b>
<div>
Może niektórych zaskoczę, ale - czas przygotowania się do matury, to nie tylko liceum. Może bezpośredniego i tak, ale pośredniego - to już duuużo, dużo wcześniej. Bo to przecież już we wcześniejszych stadiach edukacji przygotowujemy sobie grunt. Nie tylko wiedzowy, ale też przyzwyczajeniowy. Uczysz się regularnie, czy okazjonalnie? Wkładasz tyle na ile Cię stać pracy, czy tylko żeby zdać? Uczysz się uczciwie, czy ściągasz? Starasz się zrozumieć materiał, czy wkuwasz na pamięć? Itp. itd. Powiecie: "Ależ przyzwyczajenia można zmienić!" Jasne, ale wiecie z doświadczenia, że z tym jest dosyć trudno, zmienić już tak zakorzenione w nas nawyki. Czasem się udaje, a czasem nie - to również kwestia motywacji.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Kluczowym jednakże jest oczywiście etap liceum. Tutaj również główną rolę gra uczciwa nauka. Coby nie być gołosłownym poprę to przykładami. Znam osobę, która uczyła regularnie się i pisała sprawdziany bez ściągania już od pierwszej klasy i przy takim samym wkładzie w 3 klasie, jak i w poprzednich latach - dostała się na wymarzone studia. Znam też osobę, która otwarcie przyznała się, że całą 1 i 2 klasę z jej wiodącego przedmiotu przejechała na ściąganiu, a uczciwie zaczęła się uczyć dopiero od 3 klasy (zarywanie nocek, zakuwanie, nerwy, stres itp) i na wymarzone studia się nie dostała. Tak więc na dobry wynik matury pracujesz już od pierwszej klasy.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Najważniejsza, jeśli chodzi o materiał, naukę etc, jest według mnie klasa 2 (mówię tu cały czas o liceum, jak jest w innych typach szkół to nie wiem). Wtedy warto być szczególnie czujnym. Jeśli teraz zapamiętasz, nauczysz się jak najwięcej - o tyle mniej pracy w 3 klasie. To korzystne, bo w 3 klasie pracy jest najwięcej - co chwila sprawdziany, poza tym konsultacje na 7 rano... Ominiesz dwa dni, nadrabiania w cholerę itd.</div>
<div>
Jak w 1, czy 2 klasie mogłam sobie pozwolić na wyjazdy, koncerty od czasu do czasu itp, tak w 3 klasie weekendy bez nauki, czy nie pójście w jakiś dzień do szkoły było wysoce nieopłacalne^^</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Do mojej matury nie przygotowywałam się jakoś specjalnie (że korki czy coś). Poza chyba trzema wyjątkowymi przypadkami - nigdy nie uczyłam się w nocy. Nie ogarniam tego - uczysz się do 3, wstajesz o 6, śpisz trzy godziny i chodzisz jak zombie. W imię czego? To już lepiej po przyjściu ze szkoły pouczyć się te kilka godzin po południu, a w nocy mieć czas na odpoczynek. Więcej ze szkoły zapamiętasz będąc wypoczętym = mniej będziesz musiał się później uczyć. Nie wpadnij w to bezsensowne zamknięte koło. Może parę razy nie obejrzysz ulubionego serialu albo nie pójdziesz na zakupy- ale cóż - coś za coś. Nie ogarniam, po co marnować zdrowie, dobre samopoczucie i energię na rzecz nauki w nocy, no ale to moje zdanie. Wiem, że niektórym się tak lepiej uczy, ale niestety organizm za parę lat negatywnie na to odpowie, bądźmy tego świadomi.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Uczyłam się sumiennie przez te 3 lata - przy czym, powiem szczerze mój zapał malał - najwięcej go miałam w 1 klasie, w 2 trochę mniej, a w 3 jeszcze mniej, ale nie poddawałam się. W pierwszej i drugiej klasie, poza dosłownie trzema przypadkami (do dziś pamiętam haha) - nie ściągałam w ogóle, na ile się nauczyłam, na tyle pisałam. Pamiętam raz taką sytuację... 1 klasa, sprawdzian z biologii, 90% klasy ma ściągi, ja nie. Z tego sprawdzianu była jedna piątka w klasie... tak, to byłam ja. Uczciwość popłaciła :). W trzeciej klasie niestety, trochę się pogorszyłam jeśli o to chodzi, zdarzyło mi się ściągać, bo ja wiem... z 7,8 razy - tak pi razy oko, często to było spowodowane niewyrabianiem z kilkoma sprawdzianami w tygodniu, a często po prostu całolicealnym wyczerpaniem i brakiem zapału. Tak czy inaczej, nie usprawiedliwiam się - mogłam postąpić inaczej. Na pewno mi to w niczym nie pomogło i tak musiałam to później powtórzyć - jeśli zdążyłam.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Ponadto zawsze lubiłam mieć wszystko dopięte na ostatni guzik. Umieć tyle, ile byłam w stanie się nauczyć. Jak coś robiłam, to na sto procent, nie znosiłam połowicznych rozwiązań, pójścia na łatwiznę. To co się nauczyłam - to moje. Nie wiem, ile dały mi te powtórki w 3 klasie - coś na pewno; ale wiem, że nie dałyby mi tyle, gdybym się tego wcześniej (np. w 2 klasie) nie nauczyła. </div>
<div>
Gdy mnie np. nie było w szkole - zawsze wszystko odpisywałam, nie lubiłam mieć pustych miejsc w zeszycie ani tym bardziej zaległości z czegokolwiek. Ponadto, moje przedmioty profilowe były rzeczywiście moimi ulubionymi. Mogłam iść spokojnie na inny profil, dostałabym się, ale to właśnie polski, WoS i historia, to coś co pasowało do mnie najbardziej, do kierunku moich zdolności i zainteresowań.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Przed samymi maturami powtórzyłam co nieco- ale niewiele zapamiętałam. Wiadomo stres, rozproszenie itd. Z historii np. zdążyłam na własną rękę powtórzyć tylko starożytność, ale przynajmniej przydało mi się to bb na wypracowaniu. Z reszty przedmiotów powtórzyłam nieco więcej, ale na maturze i tak czułam, że wiem to już od dawna, a nie od kilku dni.</div>
<div>
<br /></div>
<b>
Jakie przedmioty zdawałam?</b><br />
<b><br /></b>
<div>
Na podstawie oczywiście polski, matematykę i angielski oraz ustny polski i angielski, a na rozszerzeniu polski, WoS, historię i angielski (Hello, human here).</div>
<div>
Na mój kierunek, czyli prawo, liczyły się trzy z nich: polski, angielski i WoS (bo poszedł mi lepiej niż historia).</div>
<div>
Jeśli miałabym ocenić moje wrażenia podczas pisania, to pisanie matury z WoSu i z historii sprawiało mi wręcz przyjemność, bo miałam poczucie, że wiem jak rozwiązać te zadania, że mam tę potrzebną wiedzę, więc po chwili już się nie stresowałam, tylko po prostu robiłam zadanie po zadaniu. A jak czegoś nie wiedziałam (to bardziej z historii), to po prostu improwizowałam, zdawałam się na historyczną intuicję i w niektórych zadaniach to się opłaciło.</div>
<div>
Jeśli chodzi o angielski - to nie jest mój konik. Zdawałam z musu - był on obowiązkowy do mojego kierunku. Przez pierwsze dwa lata i część trzeciej klasy - mieliśmy w naszej klasie angielski na poziomie wyłącznie podstawowym. Tylko ostatnie trzy miesiące trzeciej klasy ćwiczyliśmy rozszerzenie. Np. nigdy nie ćwiczyliśmy rozprawki. Także pisanie tej matury, było no... crazy XD. Dzień przed sprawdzałam jak się pisze rozprawkę z angielskiego, co po kolei, jaka budowa, jakich zwrotów użyć, zapamiętywałam je itd, bo nikt wcześniej nas tego nie nauczył, ćwiczyliśmy tylko list na podstawę. Jednakże te 3 miesiące pomogły przy części testowo-gramatyczno-słuchaniowo-pisemnej, bo np. kilka zwrotów, konstrukcji, których się nauczyliśmy - przydało się. Miałam także intuicję przy słuchaniu - jak nie usłyszałam ocb, to wybierałam po prostu najbardziej podchwytliwą odpowiedź - i udawało się. Pierwsze i trzecie miałam na maxa, a drugie prawie całe źle haha. Rozprawkę koniec końców napisałam na połowę punktów, ale to i tak dobrze jak na pierwszy raz. Ogólnie, to napisałam o wiele lepiej, niż podejrzewałam. Przed bałam się, że przez ten rozszerzony angielski nie dostanę się na prawo, ale jak widać dostałam się haha.</div>
<div>
Jeśli chodzi o rozszerzony polski, to nastawiałam się raczej na pierwszy temat - czyli polemikę z autorem tekstu, ale tekst nie podpadł mi (groteska itd), więc wzięłam drugi temat - analiza porównawcza wierszy - który podczas roku szkolnego ćwiczyliśmy wyłącznie w teorii - poprzez omawianie. Nie mieliśmy natomiast okazji zetknąć się z nim w praktyce (tzn napisać czegoś takiego. Było to więc również moje pierwsze podejście do tego typu formy pisemnej. More crazy!!! Ale udało się jeszcze bardziej niż angielski - właściwie głównie dzięki temu rozszerzonemu polskiemu dostałam się na prawo, bowiem napisałam go na 95%. Po prostu przeczytałam oba wiersze i najpierw jeden, później drugi -analizowałam wers po wersie, później porównałam, pisałam do samego końca (jak wychodziłam na całej sali gimnastycznej były jeszcze dwie osoby oprócz mnie) i "siadło" :D. Jeśli chodzi o matmę - najmniej komfortowo czułam się pisząc ją. Coś wiedziałam jak rozwiązać,a coś nie. Wprawdzie uczyłam się z matmy na bieżąco i miałam w porządku oceny, jednak na maturze byłam nieco przymulona haha i zrobiłam też kilka głupich błędów z przeoczenia. Jednakże i tak poszło mi lepiej, niż przewidywałam zaraz po napisaniu.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>Czy jestem zadowolona z moich wyników?</b></div>
<div>
<b><br /></b></div>
<div>
Ogólnie rzecz biorąc tak. Powiem może, co mi poszło lepiej, a co gorzej niż przewidywałam bezpośrednio po napisaniu matur:</div>
<div>
Lepiej niż myślałam: podstawowy polski, matematyka, podstawowy angielski, ustny angielski, rozszerzony polski</div>
<div>
Tak samo jak przewidywałam: rozszerzony angielski, historia</div>
<div>
Gorzej niż przewidywałam: WoS, ustny polski</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Tak więc widzicie, przewidywania nie do końca się sprawdziły, ale raczej in plus. Byłam wobec siebie widocznie zbyt krytyczna po napisaniu haha.<br />
<br /></div>
<b>
W jakim stopniu się przejmować?</b><br />
<b><br /></b>
<div>
Jeśli się uczyłeś uczciwie - nie przejmuj się, bo po co. Ta wiedza raczej z Ciebie nie wyparuje w ostatniej chwili, co już się nauczyłeś przez te lata - to Twoje. Co rok ta sama sytuacja - przejmowanie się przed, a po "eee to nie było takie trudne". Tak ma każdy rocznik. I nigdy ten młodszy rocznik nie daje się przekonać, że tak będzie xDD.</div>
<div>
A jak się nie uczyłeś - cóż warto walczyć do ostatniej chwili, a nuż pójdzie lepiej, niż przewidujesz. Na pewno nie należy się poddawać i spisywać czegokolwiek na straty.</div>
<div>
<br /><b>Ale co ja mam zrobić przed tą maturą?</b></div>
<div>
<b><br /></b></div>
<div>
Na to pytanie mam tylko jedną odpowiedź, z którą się w pełni utożsamiam. - Ucz się uczciwie, tj nie ściągaj, ucz się na tyle na ile Cię stać (a nie byle zdać), na bieżąco, staraj się zainteresować tym, czego się dowiadujesz - nie tyle w perspektywie matury, co późniejszego życia, bądź szczery wobec siebie - to umiem, a tego jeszcze nie... i nie przejmuj się więcej niż to konieczne, nie pozwól, by zjadł Cię stres. Wiedząc więcej, stresujemy się mniej.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Na początku mojej 3 klasy napisałam tu na blogu coś w stylu- "już teraz (wrzesień) każdy z nas - trzecioklasistów może sobie odpowiedzieć, czy dobrze napisze maturę." Dziś również się z tym zgadzam. Na dobry wynik pracujemy wcześniej, niż tylko w ostatniej klasie.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>No ok ok, gadasz tak, gadasz, a jakie dokładnie miałaś wyniki to już nie powiesz - myśli sobie teraz większość z Was.</b></div>
<div>
<b><br /></b></div>
<div>
Właściwie to mogę powiedzieć. Wzbraniałam się przed tym, żeby nie było "aa chwali się". Polska mentalność niestety jest taka jest - lubimy afiszować nasze porażki, a osiągnięć się wstydzimy. Ja, jako osoba walcząca z pewnego rodzaju konwenansami oraz urodzona optymistka powinnam zachować się nieco inaczej. Ale... czy coś mi to da, że się pochwalę? Czy chcę, żeby mi ktokolwiek zazdrościł? Wolę, żeby była to motywacja dla kogoś, że można - chodząc do zwykłego liceum w małym mieście dostać się na wymarzone studia, nie trzeba do tego jakiś elitarnych liceów z dużych miast. Wolę, żeby to był dowód na to, że wkład włożony w naukę, staranie się, zaangażowanie, sumienność - popłaca. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
To tak, usystematyzujmy to; na prawo w tym roku próg punktowy wynosił 76 punktów. Ja miałam 79,4 pkt. Dostało się ponad 600 osób. Różnice punktowe pomiędzy poszczególnymi osobami były naprawdę minimalne 0,1 pkt albo i tyle samo. Koleżanka, która miała o 2,5 punktu mniej niż ja, była ponad 100 miejsc za mną - także widzicie jak niewielkie były te różnice. Mieliśmy praktycznie wszyscy równy start. Osoby "z konkursów" (pierwsze ok. 85 miejsc, to byli oni, czyli osoby mające 100 punktów) niekiedy radzą sobię gorzej na samych studiach od tych "z matury", więc tu również jakiś większych nierówności na starcie nie ma. Zaczynamy równo - tabula rasa. A później - to już zależy, czy ktoś zaangażuje się w naukę, w studiowanie, czy mu się nie będzie chciało - jedni podciągną się w górę, a drudzy opadną w dół - naturalna sprawa.</div>
<div>
I teraz jeśli chodzi o maturę podstawową: z polskiego miałam 84%, z matmy 70%, a z angielskiego 96%; z ustnej - z polskiego 80%, a z angielskiego - 90% - ale to oczywiście do studiów mi się nie liczyło. Z rozszerzonej: z polskiego miałam 95%, z angielskiego 64%, z WoSu 77% i z historii 68%.</div>
<div>
Do kierunku liczył mi się polski, angielski i WoS i po odpowiednim wyważeniu tego wszystkiego wyszło właśnie te 79,4 pkt.</div>
<div>
____________________________________________</div>
<div>
<br /></div>
<b>
Everything is clear?:) Jak nie, piszcie w komentarzach, co jeszcze chcecie wiedzieć na temat matury</b><br />
<b><br /></b>
<div>
To już tyle na dziś,</div>
<div>
trzymajcie się</div>
<div>
dobrze zdanej maturki Wam życzę</div>
<div>
Paaaaa!:)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<br />Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-69636294256871630482018-03-08T12:46:00.001-08:002018-03-08T14:33:06.328-08:00O samoakceptacji inaczej - 3 kroki<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTdci-jSGGvAhzCtNmkcx4Lf0vwgRhgfai8wksrj13u5FcK9NLeZfUHUYz9-997v8J48oJPiW0ZzAqIZy8Pzh9r-2xdEgghvPs38Ph1xK8XyX762rPg60HIMyMFivoUuN_l3SZUdUlXlcg/s1600/IMG_0038.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTdci-jSGGvAhzCtNmkcx4Lf0vwgRhgfai8wksrj13u5FcK9NLeZfUHUYz9-997v8J48oJPiW0ZzAqIZy8Pzh9r-2xdEgghvPs38Ph1xK8XyX762rPg60HIMyMFivoUuN_l3SZUdUlXlcg/s400/IMG_0038.JPG" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div>
<br /></div>
Heeej Wam!:)<br />
<div>
<br /></div>
<div>
Po pierwsze chcę Wam podziękować za tak dużo odsłon poprzednich kilku postów, to naprawdę motywujące, bo wiem, że mam dla kogo pisać.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Dziś porozmawiamy sobie na jeden z tych poważniejszych tematów, a mianowicie - samoakceptacja. Ale jak pewnie już wiecie i na ile znacie mój styl pisania - u mnie będzie trochę inaczej, postaram ująć sprawę z nieco innej strony, a przynajmniej- postaram się.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
O tym, że trzeba sobie znaleźć w sobie jakiś element, który się nam podoba i go podkreślać - pewnie już słyszeliście. O tym, żeby realizować swoje talenty - pewnie też. O tym, żeby czuć się przydatnym, pomagać charytatywnie - również. Samoakceptacja przychodzi z wiekiem - może tak być, ale po co się męczyć czekając do kolejnego etapu naszego życia; do liceum/do studiów aż zaczniemy się akceptować? Lepiej już teraz - niezależnie w jakim wieku jesteś, wyrobić w sobie taką postawę.</div>
<div>
Zacznę od pewnej bardzo mądrej anegdotki:</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<i>Poszedłem do mnicha po radę. Pytam się go:</i></div>
<div>
<i>- Ojcze, co zrobić, by słowa innych przestały mnie ranić? Jak się tym nie przejmować?</i></div>
<div>
<i>Mnich popatrzył się na mnie spod półprzymkniętych powiek. Stwarzał wrażenie zamyślonego, ale jednocześnie wydawał się znać odpowiedź jeszcze zanim zadałem mu pytanie.</i></div>
<div>
<i>- Słuchaj synu - zaczął - jeśli ktoś da Ci prezent, a Ty go nie przyjmiesz, powiedzmy dlatego, że jest on za drogi i czujesz się zakłopotany, czyją on będzie własnością?</i></div>
<div>
<i>- Darczyńcy - odpowiedziałem</i></div>
<div>
<i>- Otóż to. Tak samo jest i z obelgami, które kierują do nas inni - gdy ich nie przyjmiemy, zostają one własnością tego, kto rzucił je w naszą stronę.</i></div>
<div>
<i>Wtedy zrozumiałem.</i></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
A więc tak:</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Po pierwsze: <b>To agresor ma problem ze sobą, a nie Ty</b></div>
<div>
<b><br /></b></div>
<div>
Tak, dobrze przeczytałeś/aś. Wyobraź sobie jakie piekło ktoś musi mieć w sobie, że aż nie może powstrzymać się, by je przelewać na innych. Analogicznie jest tu z miłością i z wszelkimi dobrymi odczuciami; jeśli ktoś jest przepełniony dobrem, miłością, to osoby wokół odczuwają tę jego dobroć, bo również człowiek ten nie może się powstrzymać, by się nią dzielić.</div>
<div>
W tym wypadku jednak - agresji - mamy do czynienia niestety z tą pierwszą opcją. Z osobą przepełnioną nienawiścią. Są to smutne osoby i należy im współczuć. "Ale jakto?!" Nie mówię, że macie dać sobą pomiatać, wręcz przeciwnie- trzeba jasno stawiać granicę, a gdy to nie pomaga - prosić o pomoc osoby trzecie. Chodzi mi o to, żebyś zrozumiał/a, że to ta osoba, która Cię obraża ma ze sobą problem, a nie Ty. Te ironiczne uwagi, mają w sobie drugie dno. Może ta osoba w niewłaściwy sposób odreagowuje trudną sytuację w domu, może sama ma problemy z samoakceptacją, może ktoś inny jest wobec niej agresywny. To jej oczywiście nie usprawiedliwia, bo nic nie może usprawiedliwić okrucieństwa. Zrozum po prostu, że ona/on ma problem ze sobą. Nie pozwól jej/jemu jednak wyżywać się na Tobie. Reaguj, proś o pomoc dorosłych. I nade wszystko nie bierz do siebie tych obraźliwych uwag - że jesteś brzydka, głupia, do niczego etc, bo to oczywista nieprawda! To jacy jesteśmy wiedzą najlepiej osoby nam bliskie (chociaż i tak nie w pełni). Fałszywi przyjaciele, nawet jeśli trochę od nas wiedzą, nie można określić mianem osoby bliskiej - zrywając przyjaźń z jakiegoś powodu, najczęściej staje się wobec nas wrogi, nie chce pamiętać już dobra, które było w naszej przyjaźni - a więc automatycznie traci obiektywizm. A jeśli ów agresor zna nas tylko powierzchownie - cóż może wiedzieć? - Odrzuć to, nie przyjmuj obelg. A wtedy zostanie ona własnością tego, kto ją rzucił. Po co przejmować się kimś, kto nie patrzy na nas obiektywnie, lecz- przez wrogi pryzmat? Po co przejmować się czymś, co nie jest prawdą? </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Po drugie: <b>Skupiaj się na relacjach z osobami, które są wobec Ciebie dobre i szczere</b></div>
<div>
<b><br /></b></div>
<div>
Często tak bardzo przejmujemy się tymi agresorami, że zaniedbujemy relacje z osobami, którym rzeczywiście na nas zależy. Nie chodzi tu tylko o branie - troski, pomocy, uwagi; ale przede wszystkim o dawanie czegoś z siebie tej drugiej osobie. Zamiast wciąż skupiać się na sobie i wciąż nawijać o negatywnych rzeczach na swój temat, zainteresuj się Twoim przyjacielem/przyjaciółką. Nie tylko takie powierzchowne; "Co tam u Ciebie?" Wybadaj, ale nie tylko problemy, także jego sukcesy w domu, w szkole, ze znajomymi albo osobiste. W rozmowie z przyjacielem postaraj skupiać się na pozytywach dotyczących jego/jej życia. Pogratuluj osiągnięcia, świetnego występu, postępów w tańcu/jeździe konnej, cokolwiek. Zainteresuj się jego zainteresowaniami, nawet jeśli to nie Twoja bajka - jakkolwiek by to nie brzmiało. Ale przyjaciele od tego są. To miło wiedzieć, że osoba Tobie bliska wspiera Cię w Twoich zainteresowaniach, w Twoim indywidualnym sposobie bycia. Nie próbuj przyjaciela zmieniać na siłę; nie zmuszaj go do pójścia na siłownię, w trakcie gdy wiesz, że nie lubi on takich klimatów. I w drugą stronę - nie zawsze musisz zgadzać się na jego propozycję, jeśli na coś nie masz ochoty. Tak, czy inaczej skupiaj się na relacji z najbliższymi - rodziną, przyjaciółmi. Więcej zauważaj i myśl o tym, ile ktoś dla Ciebie zrobił dobrego - poświęcenie, miłe słowa, wsparcie, pomoc; a mniej, a raczej w ogóle - o tych, którzy Cię obrażali Czyż nasi przyjaciele nie zasłużyli bardziej na myślenie o nich, niźli agresorzy?</div>
<div>
<br /></div>
<div>
I po trzecie: <b>Pracuj nad swoimi wadami i to w pierwszej kolejności - wadami zachowania, nie wyglądu</b></div>
<div>
<b><br /></b></div>
<div>
Tak, trzeba to przyjąć. Nie jesteś idealny. Co nie znaczy, że gorszy od innych! Bo nikt idealny nie jest. Jeśli osoba nam zaufana, bliska, zwraca nam na coś uwagę- to nie ze złośliwości lecz z troski. Gdy widzisz, że drugiej osobie na Tobie zależy i mówi Ci o Twoich błędach - to znaczy, że martwi się o Ciebie i chce byś był jak najlepszy. Taka osoba to skarb, więc nie bocz się na nią, tylko pomyśl - co możesz zrobić w tym kierunku, by pozbyć się danej wady albo na początek - zminimalizować ją w Twoim zachowaniu? Jest też taka sprawa- w jaki sposób druga osoba przekazała Ci tę wiadomość. Bo mogła zrobić to w trochę niefortunny sposób (pomimo tego, że zrobiła to z troski) - chciała dobrze, a wyszło źle, bo nie najlepiej dobrała ona słowa. Mogłeś poczuć się przez to osaczony, dotknięty. Powiedz jej to - "Następnym razem, gdy będziesz zwracać mi uwagę, zrób to w nieco bardziej delikatny sposób, inaczej dobierz słowa".</div>
<div>
Jak więc zwracać uwagę, a jak nie? Przykładowo:</div>
<div>
Dobrze: "Posłuchaj, jest taka sprawa; bardzo mi na Tobie zależy i chcę byś był/a jak najlepszy/a. Popracuj nad swoim egoizmem, bo ostatnio zrobiło mi się przykro, gdy... (zapomniałeś/aś o mnie, nawijałeś/aś tylko o sobie, nie dbałeś o moje uczucia etc)."</div>
<div>
Pamiętaj; zwracasz uwagę na zachowanie, a nie na jestestwo tej osoby, czyli: Nie mówisz "Ty jesteś taka, a taka np. "Jesteś egoistyczna", bo to nieprawda. Powiedz: "Twoje zachowanie w takiej, a takiej sytuacji było egoistyczne." Bo przecież nikt cały czas taki nie jest! Zwracamy uwagę na jednorazowe, czy kilku razowe zachowanie. Nie mówimy: "Ty zawsze..." Albo "Ty nigdy...", bo to nie prawda. To, że ktoś kilka razy odezwał się złośliwie, to nie znaczy, że cały czas jest złośliwy, bo przecież przez resztę czasu, poza tymi kilkoma razami był miły. A jak powiesz "Ty zawsze..." to skrzywdzisz go niesprawiedliwym osądem. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Podsumowując: zamiast zadręczać się wciąż i wciąż jaki Ty to jesteś beznadziejny/a, zrób coś w końcu - zacznij pracować nad swoimi wadami. Ale nie nad wszystkimi na raz - bo się tylko zniechęcisz. Po kolei- wada po wadzie. Możesz przykleić sobie nad biurkiem karteczkę z nazwą wady, nad którą pracujesz w tym tygodniu (by o tym pamiętać) np: "egoizm", "pycha", "złośliwość", "brak zainteresowania drugą osobą", "wulgaryzmy" - a obok nazwę dobrej cechy/zachowania, które chcesz przez to osiągnąć; i tu odpowiednio "empatia", "pokora", "serdeczność", "zainteresowanie drugą osobą," "miłe słowa" etc. Możesz również ustawić sobie powiadomienie w telefonie na każdy dzień, by przypominało Ci o pracy nad nią.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
Gdy zauważysz, że faktycznie są postępy - zaczniesz przychylniejszym okiem patrzyć na samego siebie. Kiedy zrobimy z serca coś dobrego dla drugiej osoby i widzimy jej radość z tego - kiedyż, jak nie wtedy rośnie nasza samoakceptacja? </div>
<div>
Tylko nie popadnij w pychę, bo to zgubne. Pokora jest fundamentem pracy nad wadami, ale pokorę i samoakceptację można wspaniale ze sobą połączyć - tzn. poprawiłem/am się w tym aspekcie, ale wciąż mogę się poprawić bardziej oraz wciąż mogę się poprawić w czymś innym :) . Polecam oczywiście także... modlitwę. Po prostu uwierz i pomódl się o pomoc i powodzenie w Twojej pracy nad sobą, zaproś Boga do tej walki. Bo walka z Nim jest zawsze wygraną. I pamiętaj, że samoakceptacja pochodzi głównie od wewnątrz, a nie tylko z zewnątrz.</div>
<div>
_____________________________________________</div>
<div>
<br /></div>
<div>
To już tyle na dzisiaj,</div>
<div>
piszcie jakie Wy macie zdanie na ten temat:).</div>
<div>
Trzymajcie się</div>
<div>
Paaaaa!:))</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
<i><br /></i></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-15520441188405058102018-03-01T12:07:00.000-08:002018-03-01T12:07:19.297-08:00Mała ja - mały problem, duża ja - duży problem ???<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioZk4uqKfQ-d_kpuBfzYYESRJsUw2OTWij7eSFk6vNL1G-IW8YJWm98UTnw_GN6ErZvOHsRWXFKyqrEaE7cUKFJPVan2QAZiK3zEgN7KHOQfHdVtz0ONQZqOeK5erp1sneaqLmhy8hBteO/s1600/IMG_0049.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEioZk4uqKfQ-d_kpuBfzYYESRJsUw2OTWij7eSFk6vNL1G-IW8YJWm98UTnw_GN6ErZvOHsRWXFKyqrEaE7cUKFJPVan2QAZiK3zEgN7KHOQfHdVtz0ONQZqOeK5erp1sneaqLmhy8hBteO/s320/IMG_0049.JPG" width="212" /></a></div>
<br />
Mały problem - mała ja<br />
duży problem - duża ja<br />
<br />
Ale czy dla człowieczka o wzroście 100 cm, schodek o wysokości 50 cm nie będzie duży?<br />
A dla człowieczka o wzroście 180 cm schodek 90 centymetrowy nie będzie równie duży?<br />
<br />
Człowiek 2, pomyśli sobie; ależ ten Człowiek 1 przesadza... co to za problem wchodzić po 50 centymetrowych schodach. Ale na 90 centymetrowe to już trudniej wejść! Co on wie o życiu i o trudnościach...<br />
<br />
Człowiek 1 natomiast, pomyśli: Ależ on jest niesprawiedliwy... może te jego schody są wyższe od moich, ale i on jest wyższy, to ma łatwiej. A ja?<br />
<br />
Jak na to patrzymy z zewnątrz możemy śmiało powiedzieć, że ani Człowiek 1, ani Człowiek 2 nie ma do końca racji. Bo przecież ich schody są jednakowe! Ale nie jednakowe porównawczo, tylko jednakowe dla każdego z osobna. Zarówno u Człowieka 1, jak i Człowieka 2, jeden schodek mierzy równo połowę jego wysokości.<br />
<br />
A jak jesteśmy wewnątrz to rzucamy się i krzyczymy "niesprawiedliwość!"<br />
Każdy z nas jest zarówno jednym jak i drugim człowiekiem. Tym pierwszym wobec starszych, a tym drugim wobec młodszych, mniej dojrzałych.<br />
<br />
Kiedy patrzymy na problemy osób z gimnazjum/podstawówki często myślimy sobie "Co oni wiedzą o życiu, takim czymś się przejmować, przecież to głupota, za parę dni się to zmieni i będzie znowu ok." Z jednej strony pamiętamy, że takie sytuacje szybko się naprawiały, ale z drugiej strony zapomnieliśmy już nasz realny wówczas ból i cierpienie związane z tą sytuacją. Realny i namacalny. O bólu zapomina się szybko, gdy go już nie odczuwamy. Co nie oznacza, że mamy ignorować osoby w jego epicentrum mówiąc "to przecież minie, ułoży się, za parę dni nie będzie miało znaczenia." Zależy oczywiście o jakiej sytuacji mówimy. Pomijam dramaty rodzinne etc, bo to w każdym wieku jest gruby kaliber. Mówię tu np o "pokłóciłam się z koleżanką/obgaduje mnie/mówi o mnie niestworzone rzeczy"; wiele razy byłam w takiej sytuacji, dwustronnej powiedziałabym, ale też jeśli szczerze się lubiłyśmy, to za kilka dni wracałyśmy do zgody. Problemem było też dla mnie jak np nie miałam z kim być w pokoju na wycieczce, czy siedzieć w autobusie. Teraz myślę sobie "phi, co to był za problem i tak zawsze się to jakoś wszystko układało, tak że już miałam z kim." Ale osób, które są w takiej sytuacji teraz nie można lekceważyć. Bo dla nich to realny problem i jak im mówimy, że nie, to to nic to nie da, tylko jeszcze bardziej ich rozjuszy. Dokuczają jej za wygląd, za to, że jest kujonem. Może teraz to dla nas mały problem,( z wiekiem nabraliśmy pewności siebie i już nie obchodzą nas hejty, bo mamy swoje priorytety), ale nie możemy jej tego mówić, bo przecież ona ma inną perspektywę! Dla niej ten schodek jest tak samo duży, jak dla nas nasz "dorosły" problem. Lepiej dajmy odczuć takiej osobie, że rozumiemy ten problem, uznajemy jego istnienie, nie negujemy go. Powiedzmy jej, że sprawy najczęściej układają się inaczej, niż to sobie przewidujemy, bo nie da się zaprojektować do przodu rzeczywistości. Jeśli już ta osoba nic nie może zrobić w tej materii, wszystkiego próbowała, to niech po prostu czeka na rozwój wypadków i nie zamartwia się na zapas. A nuż okaże się być lepiej, niż przewidywała. Zaproponujmy takiej osobie także np. wspólne wyjście, spędzenie razem czasu. Jeśli to jest np. Twoja młodsza siostra, to zabierz ją do kina/ na zakupy, porozmawiaj z nią na luzie, tak by mogła pomyśleć o czymś innym i poczuła, że ma od Ciebie wsparcie i że rozumiesz ją oraz uznajesz jej problemy za realne.<br />
<br />
<br />
Kiedy patrzymy natomiast na problemy starszych od nas osób, bardziej dojrzałych i doświadczonych życiowo myślimy sobie; "przecież oni tyle już przeżyli, po co się przejmują, powinni wiedzieć, że z każdego problemu jest wyjście albo spróbować tego co kiedyś albo po prostu wrzucić na luz..."<br />
Albo albo albo. Doradzamy... a co my o tym wiemy? Co wiemy o problemach osób w wieku 40 lat? Co wiemy o ich perspektywie? Niewiele podejrzewam. Chyba, że rodzic Ci się zwierza, ale to raczej rzadkie zjawisko, zazwyczaj rodzice nie chcą obarczać nas swoimi problemami. Dla nich ich problem jest tak samo realny i namacalny, pomimo, że są "więksi" od nas wiekiem, dojrzałością i doświadczeniem. Nie wiemy jak to jest mieć problemy w pracy (adresuję to do osób chodzących do szkoły, albo studentów którzy jeszcze nie pracują), nie wiemy jak to jest mieć problemy w małżeństwie, zazwyczaj nie wiemy jak to jest mieć problemy prawne, nie wiemy jak to jest mieć na utrzymaniu całą rodzinę. Nie wiemy. Więc nie oceniajmy. Tylko okażmy wsparcie takiej osobie. Jeśli jest to Twoja mama, nie wyciągaj z niej, jeśli nie chce Ci o czymś powiedzieć, może uważa, że tak będzie dla Ciebie lepiej. Zrób jej kolację, pyszną herbatę, upiecz ciasteczka. Usiądźcie i porozmawiajcie o wszystkim i o niczym. Poopowiadaj jej co tam u Ciebie, co w szkole, gdzie ostatnio wychodziłaś. Rodzice lubią się interesować naszym życiem, więc w pewnych granicach pozwólmy im na to. Oni zazwyczaj się po prostu troszczą i serio ich obchodzi co u nas się dzieje. Może nieco w innych aspektach niż my na to patrzymy. Np. mamę bardziej interesuje, czy nie wpadłaś złe towarzystwo, a Ty jej chcesz powiedzieć, co sobie ostatnio kupiłaś albo, że koleżanka się na Ciebie krzywo popatrzyła. Wkurzasz się, że mama Cię nie słucha, a ona po prostu ma inne priorytety.Wystarczy czasem powiedzieć "mamo chcę Ci powiedzieć o moim problemie, może dla Ciebie on będzie błahy, ale przypomnij sobie, że jak byłaś w moim wieku, to takim czymś się przejmowałaś" Albo "może nie uważasz tego za zbyt absorbujące, ale chcę Ci powiedzieć o moich ostatnich zakupach, bo interesuję się modą i dla mnie to ciekawy temat." Może masz problemy w związku, a mama mówi "nie pierwszy i nie ostatni, będziesz mieć jeszcze dużo chłopaków, też tak miałam." Powiedz jej: "Ale gdy tylko się pokłóciliście, Ty płakałaś po nocach, a po zerwaniu myślałaś, że nikt lepszy Ci się nie trafi, czyż nie? Więc widzisz mam tak samo."Zazwyczaj ludzie nie chcą źle, popełniają tylko błędy w komunikacji.<br />
Gdy mama/tata/ ktoś dorosły ma złe chwile, zabierz ją/go gdzieś, rozerwijcie się trochę. Idź z mamą do fryzjera albo do kosmetyczki, upiększcie się, zabierz ją na zakupy, na rower albo do kina. W sumie podobnie, jak w tym pierwszym omawianym przypadku. W każdym wieku spędzanie czasu z bliskimi to coś cennego. Inaczej trochę jest z uznaniem problemu. Jak np. gimnazjaliści, chcą by ich problem został zaakceptowany, tak z naszymi rodzicami jest trochę inaczej. Zazwyczaj z troski nie chcą nas obarczać, nie chcą byśmy się przejmowali przez nich. Wsparcie okaż takiej osobie poprzez obecność, pomoc np w domowych obowiązkach, miłe słowa, rozmowę. Nie bierz się za rozwiązywanie problemów osób dużo starszych od Ciebie, bo nie masz na tyle doświadczenia, możesz niechcący tylko namieszać.<br />
________________________________________________<br />
<br />
To by było na tyle,<br />
pamiętajcie, żeby przy patrzeniu na czyjś problem respektować jego perspektywę,<br />
a wsparcie, obecność i miła rozmowa są zawsze w cenie :)<br />
<br />
Trzymajcie się!<br />
Paaaa:)<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-926325946782524432018-02-23T13:44:00.001-08:002018-02-23T13:48:57.076-08:00101 faktów o mnie - bo mogę, a co :DHeeej Wam!:)<br />
<br />
Po pierwsze chciałam Wam podziękować za tyle wyświetleń poprzedniego posta, wow szczerze nie spodziewałam się, że aż tylu z Was zainteresuje temat moich studiów. Ten wpis miał najwięcej wyświetleń spośród wszystkich jakie od sierpnia 2015 roku ukazały się na tym blogu i to w tak krótkim czasie, także wow!:)<br />
<br />
Pisanie na swój temat jak pewnie wiecie bywa wciągające, ale dziś postaram się na dłuższy czas zamknąć temat i później w kolejnych wpisach powrócę już do rozmyślań na temat ludzi i świata oraz napiszę Wam jak dobrze zdać maturę i dostać się na studia tam, gdzie się chce - ale to dopiero za jakiś czas.<br />
<br />
Jak zamknąć temat to z hukiem ;) - 101 faktów o mnie, lecimy<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW3hfsfRVLAuvSnSUvg3f22XTWTEWq0fYH4s-VPm-_J6_qVVxYz2EDWc66NWhpVOxXb1c6aCZAIhif2_dixGrfPiNaWwbOAtTgLQutYOGaAMNaVdwBHxH71vDM5SnS_kJH7FKBTquEEeCI/s1600/IMG_0064.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1067" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhW3hfsfRVLAuvSnSUvg3f22XTWTEWq0fYH4s-VPm-_J6_qVVxYz2EDWc66NWhpVOxXb1c6aCZAIhif2_dixGrfPiNaWwbOAtTgLQutYOGaAMNaVdwBHxH71vDM5SnS_kJH7FKBTquEEeCI/s320/IMG_0064.JPG" width="213" /></a></div>
1. Moje pełne imię, to oczywiście jak widać - Aleksandra; wszyscy wołają na mnie zwyczajnie - Ola, aczkolwiek mi się to już troszeczkę znudziło. Nigdy nie miałam żadnego pseudonimu.<br />
2. Jak już o tym mowa, to nie znoszę jak ktoś zwraca się do mnie po nazwisku<br />
3. Mam 19 lat, ale rocznikowo niestety już 20<br />
4. Aczkolwiek w sobie czuję się młodziej i bardzo mi to odpowiada; często jestem zwariowana, robię niekonwencjonalne rzeczy, nie zawsze przejmuję się tym, czy coś wypada, mówię spontanicznie to co myślę; lubię skakać na trampolinie i jeździć na lince i sankach ;) :P<br />
5. Wiele osób mówi mi też, że wyglądam na młodszą (zwłaszcza jak jestem bez makijażu) - co również mi odpowiada<br />
6. Nawiązując do makijażu, to w rozbudowanej wersji robię go rzadko; na co dzień używam tylko korektora na twarz i pod oczy, bezbarwnej pomadki i czasem serum do rzęs<br />
7. Jak już pewnie wiecie po ostatnim wpisie - studiuję prawo i bardzo to lubię<br />
8. Pewnie również to wiecie, że wcześniej chciałam studiować raczej dziennikarstwo<br />
9. Mieszkam w Krakowie, aczkolwiek na weekendy prawie zawsze wracam do Gorlic<br />
10. A to dlatego wracam, że mam tu rodzinę i chłopaka za którymi tęsknie, jak też udzielam się w piątki i soboty w oazie przy parafii<br />
11. Na szczęście piątki mam wolne ~ goal fakt o naszym wydziale: mamy zajęcia tylko 4 dni w tygodniu<br />
12. Jak już mowa o moim chłopaku, to jesteśmy razem od wakacji 2016 roku, a dokładniej od Światowych Dni Młodzieży<br />
13. To mój pierwszy związek na poważnie<br />
14. Wcześniej były tylko takie typu "chodzenie w 6 klasie" także no, wiadomo xD<br />
15. Jestem starsza od mojego chłopaka o dokładnie 1 rok 8 miesięcy i 16 dni ;)<br />
16. Mój znak zodiaku to Bliźnięta<br />
17. Aczkolwiek nie wierzę w horoskopy i nie czytam ich<br />
18. Wystrzegam się okultyzmu bo...<br />
19. ... wierzę w Boga:)<br />
20. i wierzę Bogu<br />
21. Jestem wyznania rzymsko-katolickiego<br />
22. Wiara to coś bardzo ważnego w moim życiu, staram się, żeby Bóg zawsze był na pierwszym miejscu, ale wiadomo, jak u każdego - wychodzi różnie<br />
23. Od lutego 2010 roku, czyli już 8 lat jestem w Ruchu Światło-Życie potocznie zwanego Oazą<br />
24. Aktualnie jestem tam animatorką i bardzo się w tym odnajduję, odkrywam, że to miejsce dla mnie:)<br />
25. Z moją wiarą jednak nie zawsze było dobrze, jak każdy miałam w swoim życiu lepsze i gorsze okresy<br />
26. Jestem optymistką, widzę przyszłość w kolorowych barwach, przez co często się zawodzę, bo wychodzi nie tak, jak chciałam<br />
27. Moje 3 żywioły (tak je nazywam) to: taniec (amatorsko, ale mogę się dzięki temu wyżyć), koncerty (jako widz; również mogę się wyżyć) i występowanie na scenie (szkolne teatry, nie mam zapędów do robienia tego na poważnie)<br />
28. Przed występami nie czułam stresu - czułam podekscytowanie i nie mogłam się wprost doczekać aż będzie ta scena VI i zacznę grać<br />
29. Lepiej również wychodziła mi gra "na żywo" już na występie, przy publice, niż na próbach przy pustej sali<br />
30. Ludzie mylnie oceniają mnie jako nieśmiałą, ale już powyższe fakty mogą zweryfikować to jako nieprawdę<br />
31. Bo ja nie jestem nieśmiała tylko... i to jest moja tajemnica, aczkolwiek wiąże się to ze złymi doświadczeniami z przeszłości.<br />
32. Kiedyś określałam siebie jako introwertyczkę, ale teraz przechylam się bardziej w stronę ekstrawertyczki, ale...<br />
33. Mimo wszystko nie lubię grupowej dyskusji; lubię rozmawiać z jedną osobą, max z dwoma naraz; przy dyskusji np w 10 osób trudno jest mi się przebić i dojść do głosu, co chwila ktoś mi przerywa, nie lubię tego, niekomfortowo się wtedy czuję.<br />
34. Od niedawna nie mam już problemu z publicznymi przemówieniami<br />
35. Nie przepadam za pracą w grupie, mam do tego uraz, bo czasami było tak, że ja coś dobrze wiedziałam, a grupa źle i decydowała "większość" i aghhrrrr... Czasami oczywiście nie miałam racji. Jednak do teraz na słowa "praca w grupie" mam ochotę uciekać, gdzie pieprz rośnie<br />
36. Co z tego wynika - wolę pracować w pojedynkę<br />
37. Nigdy nie brałam z niczego korepetycji<br />
38. Wahałam się, czy nie wziąć z angielskiego, ale koniec końców nic z tego nie wyszło<br />
39. W szkole; podstawówce, gimnazjum, liceum radziłam sobie bardzo dobrze, nauka nie sprawiała mi nigdy większych problemów<br />
40. Jeśli lubicie liczby, to powiem Wam, że z testu trzecioklasisty miałam 38/40 pkt, szóstoklasisty 37/40pkt, a punktów do liceum miałam w sumie 170 i jestem z tych wyników zadowolona, pomimo, że nie mają teraz większego znaczenia, ważne co zostało w głowie.<br />
41. Teraz, pisząc to nigdzie tego nie sprawdzałam - po prostu mam dobrą pamięć do takich rzeczy<br />
42. Kończąc temat wyników w szkole, miałam 9 razy świadectwo z paskiem (czyli zawsze w podst, gim i LO, bo w 1-3 podstawówki było zamiast tego "Wzorowy uczeń")<br />
43. Mam dobrą pamięć również do dat, wydarzeń i ogólnie przeszłości. Pamiętam pewne zdarzenia z mojego życia z dokładnością co do daty dziennej, a prawie zawsze potrafię określić z którego roku jest dane wspomnienie. Moje najwcześniejsze wspomnienie pochodzi z czasu gdy miałam ok 2,5 roku - mojego pradziadka jak był chory i leżał w łóżku.<br />
44. Nie mam natomiast pamięci do imion, nazwisk i nazw<br />
45. Pamiętam o tym co było np nad morzem w 2003 roku, ale często nie pamiętam o sprawach bieżących! Jestem mega zapominalska, jak mam pamiętać powiedzmy o 8 rzeczach na dzień, to zapewne o połowie z nich zapomnę.<br />
46. Ustawiam więc sobie alarmy w telefonie, które mówią mi co o danej godzinie powinnam zrobić<br />
47. Jeśli jednak chodzi o urodziny moich bliskich - raczej nigdy o nich nie zapominam<br />
48. Mówiąc o urodzinach, to... w moją 18-nastkę nie piłam alkoholu, chociaż miałam przyjęcie<br />
49. I uwaga - sama tego chciałam. Decyzję podjęłam prawie rok wcześniej:)<br />
50. Obecnie nie jestem już całkowitą abstynentką, aczkolwiek piję bardzo rzadko i w małych ilościach - jeszcze nigdy nie byłam "pod wpływem alkoholu".<br />
<br />
51. Kocham, kocham, wprost kocham podróże małe i duże :)<br />
52. Moje motto w tym zakresie to: "Nie da się zwiedzić całego świata, ale... można przynajmniej próbować :D"<br />
53. Moją przyszłość w dużej mierze łączę z egzotycznymi podróżami po wszystkich kontynentach (no, może z wyjątkiem Antarktydy ;) )<br />
54. Póki co nie miałam zbyt często możliwości podróżować np. z rodziną, jak coś to zbierałam pieniądze i jeździłam na obozy zagraniczne, ale jak będę miała pracę i sama na siebie zarabiała to co innego :D. Póki co byłam w (nie licząc przejazdem): Słowacji, na Węgrzech, w Bułgarii, Chorwacji, Hiszpanii, Francji, Anglii<br />
55. Najpiękniejsze zagraniczne miasto według mnie to Paryż, a najcudowniejsze widoki, jeśli chodzi o krajobraz, ujrzałam w Chorwacji<br />
56. Według mnie najfajniejszy profit z bycia pełnoletnim, to możliwość głosowania w wyborach (z niecierpliwością czekam, aż w końcu będę mogła to uczynić :D)<br />
57. Jestem porywcza i szybko się denerwuję<br />
58. Mam sto pomysłów na minutę i niektórzy muszą część z nich hamować ;)<br />
59. Dobrze wychodzi mi pisanie; aktualnie mam trochę zastój z pisaniem wierszy, czy opowiadań, aczkolwiek staram się moimi zdolnościami służyć innym, chociażby w parafii przez napisanie np rozważań różańcowych, rozważań do drogi krzyżowej, komentarza do Mszy etc ;); także tutaj na blogu, poprzez zamieszczanie moich przemyśleń. Lubię też wymyślać nowe zabawy czy tańce.<br />
60. Uwielbiam owoce, trudno mi zrozumieć, jak ktoś ich nie lubi; smakują mi praktycznie wszystkie oprócz tych gorzkich<br />
<br />
61. Oddzieliłam, bo teraz czas na dziwne fakty. Pierwszy: gdy miałam 8 lat trafiłam dosłownie przypadkowo na galę Wrestlingu, jednakże w połowie zrobiło mi się niedobrze i wróciliśmy z tatą do domu<br />
62. Gdy miałam 3 lata i byłam z tatą na meczu w Kobylance, w pewnej chwili gdy tata się zagadał uciekłam mu i wbiegłam na boisko. Pamiętam, że aż piszczałam z uciechy, udało mi się dobiec prawie do bramki. Sędzia zdenerwowany zagwizdał na mnie, a tata - równie rozbawiony jak ja, dopiero po chwili mnie dogonił xD.<br />
63. W czasach wczesnej podstawówki lubiłam sobie robić fikołki na gałęzi orzecha, na wysokości 3 piętra - dzięki Bogu nigdy nie spadłam! (bo raczej nie pisałabym teraz tych słów) , głupie dziecko xD.<br />
64. Gdy byłyśmy wraz z koleżanką w 1 gimnazjum, idziemy sobie jak gdyby nigdy nic w biały dzień, aż tu nagle zaczyna gonić nas jakiś pijany pan, na szczęście zdążyłyśmy uciec do sklepu, ale to było straszne.<br />
65. Nie wiem, czy to dziwny fakt, ale w dzieciństwie uwielbiałam się huśtać na gałęziach wierzby płaczącej<br />
66. Urodziłam się z czarnymi włosami, w wieku 2 i 3 lat miałam kręcone jasno blond włosy, później od 4 do ok 11 roku życia miałam ciemne blond i proste, później zaczęły mi się lekko falować, następnie coraz silniej i obecnie mam brązowe, mocno falowane włosy z jaśniejszymi refleksami wszystko naturalnie ;)<br />
67. Gdy miałam 6 lat uciekłam z domu ... tzn wyszłam bez pytania na plac zabaw, jak nikogo nie było w domu, ale po godzinie wróciłam z powrotem, niestety rodzice mnie nakryli xd<br />
68. Pewnego razu w nocy z Niepołomic do Gorlic wracałam z 7 przesiadkami<br />
69. 3 lata temu pojechałam do Olsztyna na zlot fanów Enej, z czego osoby z którymi miałam być w pokoju znałam tylko z internetu <ale wszystko wyszło ok ;)><br />
70. Gdy byłamw Chorwacji wdrapałam się na górę składającą się wyłącznie z różnego rodzaju osypujących się kamieni, na którą jako tako nie było wyznaczonego wejścia, więc wzdłuż stoku, tylko po to by zobaczyć pełne morze (bo zatrzymaliśmy się nad zatoką). Ale było warto, bo widok był nieziemski, . Gdy jednak schodziłam wiał tak silny wiatr, że musiałam schodzić na kucająco, a te osypujące się kamienie były dość przerażające, ale przeżyłam xd. Koniec dziwnych faktów xD.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsNBCzBRL8UVUnumJ9EkitegrQNz7oxXpfzRksvQmz9eNlo9hhbZP_zp2NrS5H_JvJdVqkkmkJVOfNlU1uIdG9kXNfIZyD9NBaIJHaCItBW1QcXuG4zzr-82gg3k20kgkHnQU3J8-KV1A7/s1600/widok1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="300" data-original-width="400" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjsNBCzBRL8UVUnumJ9EkitegrQNz7oxXpfzRksvQmz9eNlo9hhbZP_zp2NrS5H_JvJdVqkkmkJVOfNlU1uIdG9kXNfIZyD9NBaIJHaCItBW1QcXuG4zzr-82gg3k20kgkHnQU3J8-KV1A7/s320/widok1.jpg" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7P5FLRnNfHmWE73vRQ_sC0xI9zAXPcP_qRrkK-7PhHxoBF1QX3LDHCziEY6ebqntJSXJDsbBPNb_EXihwpCfNx98tR5jX1YyB7mXGZU1sAqgs2bfRufZ7_OOcIhn3f4kD8uUfSNFlYuhh/s1600/widok2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="300" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7P5FLRnNfHmWE73vRQ_sC0xI9zAXPcP_qRrkK-7PhHxoBF1QX3LDHCziEY6ebqntJSXJDsbBPNb_EXihwpCfNx98tR5jX1YyB7mXGZU1sAqgs2bfRufZ7_OOcIhn3f4kD8uUfSNFlYuhh/s320/widok2.jpg" width="240" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicgidIOzyGzCGukdxweC58PV3viKyoNhZ9S46hHoiRZyHUdYYC-rdadzCUYvjxbfPXZlhdBCekw81EQXZhVnTo_U2eHeNispdYO_NbB9_vVfOaPq6OvEvJEoW0tEZ7og2NOF-qV508Oqee/s1600/widok3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="400" data-original-width="300" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicgidIOzyGzCGukdxweC58PV3viKyoNhZ9S46hHoiRZyHUdYYC-rdadzCUYvjxbfPXZlhdBCekw81EQXZhVnTo_U2eHeNispdYO_NbB9_vVfOaPq6OvEvJEoW0tEZ7og2NOF-qV508Oqee/s320/widok3.jpg" width="240" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoBe3Ey5xpIvIYv9vRbvna1wT0ulnnbDUHYV-IkOlpF_xHO3Uua2WlhuU79QRdcAzbqxPpmi_NRJFdhOaDlNInMyGyFjmJ04zUI9KLessu6foFileqDRJqvAyp7A0RBrWpMZnHsKx2YboZ/s1600/widok4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="240" data-original-width="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgoBe3Ey5xpIvIYv9vRbvna1wT0ulnnbDUHYV-IkOlpF_xHO3Uua2WlhuU79QRdcAzbqxPpmi_NRJFdhOaDlNInMyGyFjmJ04zUI9KLessu6foFileqDRJqvAyp7A0RBrWpMZnHsKx2YboZ/s1600/widok4.jpg" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgi3L3vREuGM-b0cHRPaEyCjVsWqiyo2UhKty_fhJ4AzPptrncUZmiecm-ehbYwjncuyH1LLhLNfozCPfJojWMSAE0TeBT0IUr6BKCfQYbJOJqJFI2ofn_d4juF2EFeiR_NmlS9SnK3cTp5/s1600/widok5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="240" data-original-width="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgi3L3vREuGM-b0cHRPaEyCjVsWqiyo2UhKty_fhJ4AzPptrncUZmiecm-ehbYwjncuyH1LLhLNfozCPfJojWMSAE0TeBT0IUr6BKCfQYbJOJqJFI2ofn_d4juF2EFeiR_NmlS9SnK3cTp5/s1600/widok5.jpg" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil3eJI-SEE_ayw0Y-cq_WiahVex_zw8XetrjeznG_-m9mllqFoIw3LlOTsWXFMfkn_4bICh3UfrxphmHFhnTizfA8RZWqQ0tSwoZ1ODxZQfOqSu79vx73STexonBMmfN6ICKCAZc7AY2z3/s1600/widok6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="240" data-original-width="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEil3eJI-SEE_ayw0Y-cq_WiahVex_zw8XetrjeznG_-m9mllqFoIw3LlOTsWXFMfkn_4bICh3UfrxphmHFhnTizfA8RZWqQ0tSwoZ1ODxZQfOqSu79vx73STexonBMmfN6ICKCAZc7AY2z3/s1600/widok6.jpg" /></a></div>
<br />
71. W podstawówce, gimnazjum i liceum nie znosiłam wf-u<br />
72. A to dlatego, że opierał się głównie na sportach zespołowych z piłką w roli głównej, do czego nie mam zbytnio talentu i chęci<br />
73. Na studiach natomiast polubiłam wf, bo mam gimnastykę korekcyjną<br />
74. Mam skoliozę i jeszcze jakąś jedną wadę kręgosłupa<br />
75. Nigdy nie byłam jako pacjent w szpitalu, ani nie miałam nic złamanego<br />
76. W 1 gimnazjum byłam uczestnikiem wypadku na kuligu, jednakże na siniakach, guzach i zadrapaniach się skończyło na szczęście, chociaż ranę na nodze mam do dzisiaj.<br />
77. Do dzisiaj jednak został mi uraz do kuligów i do koni, nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze odważę się jechać na kulig, czy usiąść na konia.<br />
78. W 2 klasie podstawówki otrzymałam wyzwanie, by zrobić 50 fikołków na trzepaku pod rząd - podjęłam je, jednakże mniej więcej w połowie patrzę na dłonie i... z jednej oderwał mi się kawałek skóry, po całości spodu dłoni. Pamiętam, że było to około tydzień przed moją Pierwszą Komunią Świętą.<br />
79. Gdy jestem chora lubię oglądać bajki z dzieciństwa<br />
80. Nie zliczę ile widziałam polskich piosenkarzy, piosenkarek, zespołów<br />
81. Zagranicznych jednakże nie widziałam prawie w ogóle<br />
82. Na największej ilości koncertów byłam w 2014, 2015 i 2016 roku<br />
83. Najbliżej na koncercie byłam u mnie w Gorlicach, a najdalej w Olsztynie<br />
84. Najwięcej razy byłam na koncercie zespołu Enej - 21 razy<br />
85. Miejscowości, w których byłam na ich koncertach, to chronologicznie: Biecz, Osiek Jasielski, Kraków, Zawiercie, Krosno, Ryglice, Bobowa, Warszawa, Olsztyn, Kraków, Niepołomice, Brzesko, Nowa Słupia, Krynica Zdrój, Kraków, Krynica Zdrój, Kraków, Łososina Dolna, Olsztyn, Łańcut, Kraków<br />
86. Jak widać najwięcej razy widziałam ich w Krakowie:)<br />
87. Bardzo lubię również zespół Luxtorpeda i dotychczas na ich koncertach byłam 4 razy; w Siemianowicach Śląskich, Krynicy Zdroju, Krakowie i Częstochowie, a w planach mam kolejny jak na razie jeden na wiosnę:).<br />
88. Nie oglądam w ogóle seriali, czym dziwię często damskie grono<br />
89. Jedyne co oglądam w telewizji to skoki narciarskie, których od wielu lat jestem fanką<br />
90. Oglądam zaledwie kilku youtuberów i raczej nie tych powszechnie znanych<br />
91. Nie lubię filmików tzw. "fejmów youtubowych", uważam to za niską kulturę; z ogólnie znanych kanałów oglądam tylko Historię Bez Cenzury, aczkolwiek nie regularnie<br />
92. Uwielbiam czytać książki i nie rozumiem ludzi, którzy nie czytają - uważam, że każdy może znaleźć coś dla siebie, tematykę, która ją/go zainteresuje :).<br />
93. Ostatnio jednakże rzadziej po nie sięgam, trudno mi znajdować czas, ale chcę to zmienić<br />
94. Moje ulubione kosmetyki do makijażu do palety cieni, póki co mam tylko 4, aczkolwiek w przyszłości chciałabym mieć ich pokaźną kolekcję:)<br />
95. Jak mówiłam rzadko się maluję, ale jeśli już to lubię poeksperymentować z makijażem. Nie sugeruję się raczej bezpośrednio tutorialami z YT, lubię sama eksperymentować, dobierać kolory, robić coś "na wyczucie" i tym samym wymyślać sama nowe makijaże. Dla mnie robienie makijażu, to sztuka, a nie rzemiosło. Gdy nie mam czasu - nie robię go. Lubię usiąść sobie przed lustrem i tak posiedzieć dłuższą chwilę, nakładając powoli różne kosmetyki i eksperymentować.<br />
96. Od kilku lat mam taką samą długość włosów, ale niedługo być może się to zmieni<br />
97. Czasami chcę zrobić więcej niż jestem w stanie - np próbując komuś doradzać, pomagać, trudno mi uznać swoją bezsilność i zostawić kogoś samemu sobie<br />
98. Moje zwierzątko domowe, to żółw Eliza, który ma obecnie prawie 14 lat<br />
99. Moje ulubione zwierzęta to zdecydowanie psy<br />
100. Zasadniczo nie wzruszają mnie filmy ani książki, z kilkoma małymi wyjątkami.<br />
101. Wyznaję" filozofię"- "zjeść ciastko i równocześnie mieć ciastko";) . Kiedyś wracałam z Lednicy z obcą grupą, inną niż przyjechałam, oczywiście na spontana, bo nazajutrz rano musiałam być w Warszawie na spotkaniu. Nie mogłam jednakże zrezygnować ani z Lednicy, ani z Wawy, chociaż praktycznie nakładały się na siebie;). Wysadzili mnie gdzieś na obwodnicy o 4:30 nad ranem, na szczęście z drugą dziewczyną, która pomogła mi dotrzeć do centrum xD.<br />
<br />
<br />
Tam tam taam, to by było na tyle:). Mogliście mnie trochę lepiej poznać. Dajcie znać, czy któreś fakty mamy wspólne, aczkolwiek starałam się wybrać raczej te indywidualne. Mam nadzieję, że nie było to nudne. Możecie również na własną rękę wypisać takie fakty o sobie, gdzieś na kartce. Co to daje? Można dostrzec swoją wyjątkowość i niepowtarzalność, bo każdy z nas taki jest:). W czasach "jednolitych mas mózgowych"jak to żartobliwie określam, to ważne, by mimo wszystko starać się zachować swoją indywidualność i pamiętać o niej.<br />
<br />
Trzymajcie się!<br />
Paaaa:)<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-90362273038116999982018-02-21T11:06:00.003-08:002018-02-21T13:17:26.490-08:00Jak to właściwie jest na studiach prawniczych? - moje wrażenia po pierwszym semestrze<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgorHHRR-kTmRkyL_RYuEgPTEvJjUUXFpkBxyVWUl26qLJmmpbgDi1gb_Wl_98dHqymw2xuY6QqGZrNxAVBBrqb9E3KPiEozyZUWPQuoVLPX6fTQc-k6i-EkOvZa1Y9xGw5CaaEtJ1_SSbV/s1600/IMG_0011.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1067" data-original-width="1600" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgorHHRR-kTmRkyL_RYuEgPTEvJjUUXFpkBxyVWUl26qLJmmpbgDi1gb_Wl_98dHqymw2xuY6QqGZrNxAVBBrqb9E3KPiEozyZUWPQuoVLPX6fTQc-k6i-EkOvZa1Y9xGw5CaaEtJ1_SSbV/s320/IMG_0011.JPG" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
O tymże kierunku krąży wiele mitów. Tak się akurat składa, że będę je w stanie choć po części rozwiać lub potwierdzić (bowiem jestem dopiero na pierwszym roku)... bo tak się zdarzyło, że studiuję prawo. Tak więc zacznijmy od początku.<br />
<br />
<b>Czy od zawsze chciałam studiować prawo?</b><br />
<br />
Cóż, w liceum wahałam się z początku pomiędzy różnymi humanistycznymi kierunkami studiów (z racji typu zdolności, zainteresowań). W pierwszej klasie byłam zdecydowanie za dziennikarstwem, najbardziej się w tym miejscu widziałam, byłam nawet na dziennikarskich warsztatach z lokalnego portalu internetowego, było ciekawie, nie powiem. Dużo też wtedy pisałam wierszy, opowiadań, wszystkiego. Jednakże po pewnym czasie moje zainteresowania pobiegły w nieco innym kierunku, a mianowicie - w stronę polityki. Przez co, a raczej przez kogo zainteresowałam się polityką? Będę szczera. Cóż w owym czasie, tj. w 2015 roku śledziłam uważnie poczynania Janusza Korwin- Mikkego. Czytałam regularnie fanpage'a, wyszukiwałam kiedy i w jakiej telewizji się pojawi, oglądałam w internecie, czytałam jego bloga, wywiady z nim itp, itd. Przez to więc, że zainteresowałam się jego poglądami, poszłam dalej, zaintrygowała mnie ideologia liberalizmu, choć podchodziłam do niej - i dalej podchodzę z pewnym dystansem. Jeśli już zaczęłam śledzić poczynania tegoż polityka, zaczęłam też i innych, inne partie, poznawałam odmienne poglądy. Temat mnie zaciekawił, zaczęłam częściej czytać wiadomości z kraju i ze świata. Co ze studiami? W tamtym momencie byłam chyba najbliżej politologii.<br />
<br />
<b>W takim razie co z tym prawem?</b><br />
<br />
Motywy prawnicze przewijały się u mnie przez całe liceum; zapisałam się bowiem na zajęcia dodatkowe o wdzięcznej nazwie "Elementy prawa". Najbardziej podobało mi się w nich, to, że były różnorakie wyjścia; na policję, do sądu, czy wyjazdy do więzień. To było coś nowego, dotąd nieznanego, interesującego, ale jakoś nie przekonało mnie do tego kierunku. Brałam również udział w konkursach prawniczych, gdzie mogłam przyjrzeć się sprawie z bliższa. Materiały były po części ciekawe, ale trochę i nużące - dali nam bowiem do przeczytania m.in. jakiś fragment Kodeksu Cywilnego, bodajże trochę prawa spadkowego. Dało się przeczytać, ale... jak do tego podejść nie mając fundamentów? Nie bez przyczyny Prawo Cywilne na studiach można wziąć od drugiego roku. Tak, czy inaczej konkursy te były motywujące, bo pomagały chociażby w samym przygotowaniu się do matury z WOS-u.<br />
<b><br /></b>
<b>Dlaczego więc zdecydowałam, że chcę studiować prawo?</b><br />
<br />
Może z początku nie zabrzmi to zbyt przekonująco, ale ... stwierdziłam, że jest to po prostu najciekawszy kierunek z wszystkich dostępnych. Taka trochę selekcja. Na pewno wiedziałam, że to będzie Kraków, na pewno wiedziałam, że to będzie UJ - tylko tam chciałam. No i złożyłam; na dziennikarstwo, na politologię i na prawo. Stwierdziłam, że jeśli mnie przyjmą na prawo - no to pójdę, a jak nie to nie. Wtedy podchodziłam do sprawy z dystansem (wytrwajcie do końca notki, to zobaczycie jak to się zmieniło :D ), nie miałam jakiegoś mega parcia. W tamtym momencie posłuchałam - o zgrozo! - świata i zaczęło mi się wydawać, że prawo może być nudne. Jakże się wtedy myliłam - ale o tym za chwilę.<br />
Dostałam się na wszystkie z tych trzech kierunków. To na prawo - zdecydowałam. Miałam wtedy podejście "jak mi się nie spodoba, to po roku przerzucę się na dziennikarstwo, a jak spodoba, to zostanę".<br />
Taka ciekawostka, a zarazem obalenie pierwszego mitu: na dziennikarstwo na UJ był wyższy próg punktowy niż na prawo (na dziennikarstwo bodajże 81 pkt, a na prawo 76 pkt) - jaki mit to obala? Ano taki, że "na dziennikarstwo idą nieuki albo ludzie co nigdzie indziej się nie dostali" - ehe, na pewno... Nie słuchajcie takich plotek, zarówno na jeden jak i na drugi kierunek raczej dostać jest się trudniej niż łatwiej. ALE- przecież dla chcącego nic trudnego, pamiętajcie o tym ;).<br />
<b><br /></b>
<b>No i teraz najistotniejsze w temacie - jak oceniam te studia po półroczu, jakie widzę plusy, a jakie minusy, co mi się podoba, a co nie?</b><br />
<br />
Na dzień dzisiejszy jestem bardzo, bardzo, baardzo zadowolona z decyzji jaką podjęłam. Poszłam na prawo trochę "w ciemno", zaryzykowałam i opłaciło się. Te studia nie są takie, jak większość je sobie wyobraża. Ileż to razy słyszę od ludzi "aa wy to na tym prawie trudno macie, no wiesz zakuwanie tych kodeksów, pamięciówa" - każdy mówi prawie, że to samo. A - uwaga- to nie jest prawda. Ponoć dobry prawnik, podczas pracy posiłkuje się tekstem danej ustawy, a nie cytuje z pamięci. Na naszym kierunku stawiamy nacisk przede wszystkim za zrozumienie, wyczucie tematu, a nie na bezmyślne uczenie się czegoś na pamięć. Weźmy przykład pierwszy lepszy z samego początku studiów - paremie łacińskie; co z tego, że nauczysz się ich na pamięć, jak nie będziesz rozumiał/a ich sensu, jeśli nie będziesz potrafił dopasować ich do jakiegoś realnego problemu prawnego. Na kartkówkę styknie, ale do dalszej drogi prawniczej - to troszkę za mało.<br />
<br />
Spróbuję uporządkować jakoś mój wywód:<br />
<br />
* Atmosfera na uczelni - hmm... swoista ;D. 600 osób na roku sprawia, że trudno jest poznać nawet 1/10 studentów, a co dopiero dobrze poznać. Plus, a zarazem minus (zależy jak na to spojrzeć) jest taki, że jesteś w sumie anonimowy. Minusem są właśnie więzi międzystudenckie, trudno jest z początku nawiązać głębszą relację, jeśli na każdych ćwiczeniach jesteś z kimś innym w grupie, a grupy te są bądź co bądź często 40 osobowe, czyli większe niż jedna klasa w szkole. Aczkolwiek da się - dla chcącego... ;) Jeśli chodzi o sale wykładowe, to nie są to jakieś stare, archaiczne lochy, tylko nowe sale, urządzane kilka lat temu (kolejny mit). Ale powiem Wam, że krzesła nie są zbyt wygodne, no i mało miejsca na nogi ;)))) xD.<br />
<br />
*Dojazd - nie dojeżdżam, bo mieszkam w centrum i miejsca wykładów/ćwiczeń też są w centrum. Do jednego miejsca mam 5 minut, do drugiego też, a do trzeciego 7 minut pieszo. To bardzo komfortowa sytuacja, zwłaszcza jeśli są przerwy pomiędzy wykładami, dłuższe bądź krótsze. Dojeżdżam tylko na WF - wprawdzie mogłabym tam też chodzić na nogach, ale zajęłoby mi to około 25 minut i po prostu mi się nie chce ;). Na dworzec to różnie, jak było ciepło to chodziłam, 20 minut i jestem, a jak zimno to też dojeżdżam.<br />
<br />
*Towarzystwo - jeeej tu obalę kolejny mit. Studenci prawa to w większości absolutnie nie są sztywniacy. Nie chodzą w garniturach, ani pulowerkach. Nie są spięci. Będę generalizować, wybaczcie, ale trzeba się o coś zahaczyć. Jacy więc są? Pewni siebie i ambitni - to chyba najbardziej w nich lubię. Gdy zadajesz się z osobą ambitniejszą i bardziej pewną siebie niż Ty, to automatycznie podciągasz się w górę. To zgodnie z zasadą, którą lubię powtarzać - "poziom należy równać do góry, nigdy w dół". Są też swoiści, wyróżniający się, mają nietuzinkowe osobowości. "W końcu!" - rzec mogę. W końcu nie ta jednolita masa mózgowa, jaką to obserwuje się w szkołach. Nie mówię, że tam nie było oryginałów - byli, ale większość z nich bała się "ujawnić". Tutaj ludzie o odmiennym sposobie bycia są na porządku dziennym. Mało co jest w stanie studenta prawa zdziwić. W końcu mogę być sobą bez konsekwencji uznania za "dziwną looool". Na studiach (prawie) nikogo nie dziwi, nie mierzi, jaki masz styl ubioru, wygląd, poglądy, czy sposób bycia... Student jest o wiele bardziej otwarty i nastawiony na dialog, wymianę myśli, niźli taki gimnazjalista, czy licealista. W końcu też ambicja jest w cenie. W liceum i gimnazjum osoby wyróżniające się na tle nauki budziły raczej zdziwienie "że jej się chce tak uczyć..." . Tutaj to coś normalnego, że adept stara się jak może i chce osiągać jak najlepsze wyniki. Nie zauważyłam jednak na razie jakiejś rywalizacji. Studenci prawa są raczej pomocni; dzielą się skryptami, materiałami, notatkami z wykładów etc. Są także wyluzowani - można z nimi pośmiać, pożartować, pogadać o wszystkim i o niczym; oraz otwarci na nowe znajomości :).<br />
<br />
* Co najbardziej lubię w studentach prawa, to właśnie ta pewność siebie i... cóż niech to nie zabrzmi źle, ale aspirant na prawnika, to taki trochę mały cwaniaczek - w pozytywnym sensie oczywiście :D. Ponadto ceni swoją wartość, wie do czego dąży, chce zdobywać świat i stawia sobie wysoko poprzeczkę - bardzo lubię takie cechy w człowieku. Ja bym jeszcze do tego dodała jeszcze głęboki fundament pokory, bo jedno drugiego nie wyklucza, no ale piszę o przeciętnym studencie prawa, a nie o idealnym xD. Ja też idealna nie jestem, nikt nie jest.<br />
Nie wiem, do jakiego aspektu to dołożyć, ale nasi profesorowie i doktorzy to również pozytywne osoby - już od samego słuchania ich, człowiek robi się mądrzejszy; elokwencja i te sprawy;). Pasja od nich aż bije, widać, że lubią to, co robią. (Po nauczycielach w szkole rzadziej). W większości potrafią także nawiązać dobry kontakt ze studentem, tak naturalnie, takimi jakimi są.<br />
<br />
* Nauka - tam tam taaam. Tu poleci wiele obalonych mitów.<br />
Co mogę powiedzieć ze swojej strony, to bardzo się w tematyce studiów odnajduję. W większości interesuje mnie to, czego się uczę, co jest również znacznym ułatwieniem. Ponadto mogę "mimochodem" poprawić różne umiejętności, jak na przykład pisanie - co mi się niewątpliwie przyda. Mam okazję dowiedzieć się dużo o świecie, o polityce, o tym co było, o tym co jest, różne niuanse. Zdobyć wiedzę z pozoru odległych od prawa dziedzin. Spojrzeć krytycznie na świat, na ludzkie poglądy. Żeby nie było tak sucho, to powiem Wam o tych przedmiotach które najbardziej mi się podobały/podobają i dlaczego. Cóż, z tych przedmiotów, które miałam tylko w pierwszym semestrze, zdecydowanie najbardziej polubiłam "Historię doktryn politycznych i prawnych", zwaną potocznie "Doktrynami". Mogłam poznać, ocenić i porównać poglądy różnych myślicieli na przestrzeni wieków, zobaczyć co ich różni, a co dzieli, od kogo czerpali. Mogłam prześledzić jak rozwijały się doktryny liberalne, konserwatywne, socjalistyczne, komunistyczne, anarchistyczne itd. Jednocześnie też podszkoliłam się z historii, uporządkowałam sobie w głowie pewne wydarzenia, bez zaprzątania umysłu szczegółowymi datami. "W doktrynach ważne jest rozumienie, a nie suche fakty" - mogliśmy usłyszeć na początku wykładów. Miałam okazję wybrać sobie swoich ulubionych myślicieli i zainspirować się nimi, dowiedzieć się jak oni widzieli dane zagadnienie i sformułować sobie własny, prywatny osąd. Zobaczyć plusy i minusy wielu popularnych "pomysłów polityków", bo jak wiemy historia kołem się toczy. Itp. itd<br />
Z przedmiotów, które mam nadal moje ulubione to Prawo rzymskie i Prawo konstytucyjne. W tym semestrze będę mieć też dwa nowe, więc zobaczymy jak to będzie wyglądało.<br />
Dlaczego prawo rzymskie? Cóż, to z pewnością pewien fundament pod prawo cywilne, aczkolwiek nie utylitaryzm jest u mnie na pierwszym miejscu. Po prostu mnie to ciekawi i intryguje - sprawy sądowe sprzed dwóch tysięcy lat, weź tu rozwiąż studencie, weź się naucz studencie. Intryguje mnie również to, że można poznać inną po części kulturę, zobaczyć jak ludzie wtedy myśleli, jakie mieli priorytety, sposób na życie, z jakimi sprawami przychodzili do sądu, tudzież przed pretora i zobaczyć podobieństwo do tych dzisiejszych. Można się też podszkolić w łacinie - jest ona na każdym kroku, więc chcąc nie chcąc coś zapamiętujemy. Nie musimy oczywiście czytać książek po łacinie, jak to niektórzy myślą;). Nie chcę się rozpisywać, po prostu- w starożytnym Rzymie prawo obywatelskie było według mnie nad wyraz ciekawe, nic dziwnego, że wiele systemów prawnych w dzisiejszym świecie z niego czerpie. Tego się nie da opowiedzieć, to trzeba poznać - o to, to!<br />
Prawo konstytucyjne - lubię, lubię, choć ponoć najtrudniejsze na pierwszym roku. Z zaciekawieniem czytam o strukturze i pracy sejmu, o kompetencjach obu izb, o postaci Prezydenta RP, co może, a czego nie, o TK, o procesie ustawodawczym, o inicjatywie itp itd - wszystko jak najbardziej na czasie. Cóż, ta tematyka znajduje się w kręgu moich zainteresowań i uczenie się tego sprawia mi najczęściej przyjemność, również przez to, że jest takie intrygujące i życiowe.<br />
<br />
*WF - jest obowiązkowy na pierwszym roku, ale to zupełnie inna bajka, niż w szkole. Tutaj wybierasz sobie przed początkiem roku, co chcesz - WF ogólny, fitness, siłownię, basen, a może gimnastykę korekcyjną. Do wyboru do koloru;). Ja wybrałam gimnastykę korekcyjną, a to dlatego, że mam problemy z kręgosłupem i co mogę powiedzieć... dobrze wybrałam:). Zajęcia sprawiają mi przyjemność, a przede wszystkim w jakiś sposób pomagają, nie są zbytnio wyczerpujące, jest miła atmosfera i trwają tylko 45 minut (a taki np. WF ogólny trwa 90 minut), są raz w tygodniu:). Polega to ogólnie na tym, że ćwiczymy na matach przy muzyce; czasem z piłką, czy z gumą, a czasem bez atrybutów. Niekiedy po bolą mięśnie, ale niezbyt długo:). Zazwyczaj ta gimnastyka korekcyjna po prostu poprawia mi humor i z chęcią na nią chodzę ^^. Co warto zaznaczyć to to, że w ciągu semestru można opuścić tylko jedne zajęcia, a tak to trzeba odrabiać, albo przyjść zawczasu w inny dzień, jak np w dzień WFu coś wypadnie. Ja do ostatnich zajęć miałam stuprocentową frekwencję - wykorzystałam ten "jeden raz" właśnie na ostatnich, bo miałam w tym czasie ustny egzamin z Doktryn.<br />
W przyszłym roku już nie będzie WF-u, tylko angielski i jakiś przedmiot po angielsku- trochę się tego boję, ale cóż, dam jakoś radę.<br />
<br />
*Jest też duża swoboda - to od Ciebie zależy jak ją wykorzystasz. Wykłady są nieobowiązkowe, a ćwiczenia obowiązkowe - jeśli chcesz mieć z nich zaliczenie. Ja optuję raczej za chodzeniem na jedno i drugie i tego się trzymam:). Raczej nie opuszczam wykładów, z kilkoma wyjątkami podyktowanymi takimi, a nie innymi okolicznościami.<br />
Swobodę mają również wykładowcy/ćwiczeniowcy; nikt ich nie rozlicza z tego czy się spóźnili czy nie, na ogół jednak są punktualni, czy z tego co robią; albo też; przykładowo; jest jakieś wyjście, gościu mówi Wam, że macie być tam, a tam, na takiej, a takiej ulicy. Trzeba się jednak zorientować, że o umówionej godzinie wejście od tej ulicy jest już zamknięte i w efekcie trzeba wejść do budynku od innej ulicy. Nikogo nie obchodzi czy dotarłeś na owe zajęcia w plenerze, czy nie;). W szkole natomiast to było tak: "Ojej ich nie ma, idź po nich! Zgubili się... trzeba czekać..." Ach strasznie mnie to wkurzało. Kolejny raz mogę powtórzyć, że dla chcącego nic trudnego.<br />
<br />
Jakie więc minusy studiów prawniczych wd mnie?<br />
<br />
O zbyt dużej liczbie osób już pisałam, choć można to traktować jako plus i minus. Może zabrzmi to dziwnie, ale dla mnie minusem jest mała ilość kolokwiów w moich grupach. Pomyślicie sobie "cooooo?" Ale już tłumaczę: mam ogólnie problem z uczeniem się na bieżąco, nie mogę się zmobilizować. I przez to, że tak mało jest tych kolokwiów, to później przed egzaminem "aaaa mam tyle do nadrobienia". Jak na pierwsze półrocze było to niegroźnie- materiału stosunkowo mało, tak przy przedmiotach całorocznych robi się poważniej. Chodzę na prawie wszystkie wykłady i wszystkie ćwiczenia, aczkolwiek nie mam jakoś motywacji, by czytać i na bieżąco uczyć się, co było w danym tygodniu. Na obecną chwilę jest taki jeden przedmiot, z którego mam wiele do nadrobienia, bo wykłady były cóż... niezbyt porywające, a na ćwiczeniach robiliśmy zupełnie coś innego, < a z kolokwiami licho ;)>, niemniej jednak bardziej intrygującego. Z innego zaś, do ćwiczeń się w miarę przygotowywałam, ale notatek z wykładów nie przyswajałam regularnie, chyba nawet z dwóch ostatnich wykładów nie mam ich za wiele...hmm, trzeba to zmienić.<br />
Tak więc dlatego znajduję taki minus:). Ale to również minus we mnie - że trudno mi z motywacją, a jak już się zmotywuję i przysiądę do nauki - to z koncentracją. Na prawdę6 trudno jest mi nie odlatywać myślami, nawet jeśli czytam coś, co mnie interesuje. To dziwne, ale nie wiem co mam z tym zrobić, coś muszę. Najlepiej mi się uczy w godzinach przedpołudniowych od 9 do 12- to wiem;). Niestety wtedy są wykłady, więc chodzę na nie, ale teraz będę miała w środę na popołudnie, więc postaram się to wykorzystać.<br />
<br />
Kolejnym minusem, a może i plusem, (słynne "to zależy"), jest fakt, iż raczej nie ma przekładania czegokolwiek. W szkole był taki margines bezpieczeństwa "a może przełoży, a nuż się uda". Tutaj raczej tego nie ma. Jest kolokwium zaplanowane na ten dzień i w ten konkretny dzień się odbywa, nikogo nie obchodzi fakt, że masz w tym tygodniu jeszcze 3 inne rzeczy (jeśli to ostatni tydzień to np przedterminy egzaminów, a kolokwium i tak musi być wtedy). I znowu słynne "student uczy się przez cały rok". Właściwie tą konsekwencję w planowaniu czegokolwiek mogę określić raczej jako plus.<br />
<br />
Tego, czy jest trudno, czy nie, nie traktuję jako plus albo minus. To zależy od człowieka. Jak Cię to interesuje, starasz się i przykładasz - poradzisz sobie. Ważna jest sumienność i obowiązkowość. Z tego co mówią starsi studenci - pierwszy rok jest stosunkowo łatwy, później to się dopiero zacznie. Nie mi to oceniać. Są to niewątpliwie ambitne studia, ale i pasjonujące zarazem:)<br />
<br />
Jeszcze słówko o egzaminach - z Doktryn miałam ustny, umówienie się na konkretny dzień, parę pytań od pani profesor i wsjo. Dużo osób skorzystało z tej możliwości. Z WDP-u (wstęp do prawoznawstwa) i z Archeologii prawniczej miałam pisemny. Z WDP-u wielokrotnego wyboru, kodowany, a z Archeo jednokrotnego i niekodowany.<br />
Jednakże w sesji letniej będą raczej egzaminy bardziej wymagające; oczywiście będzie część zamknięta, ale główny ciężar będzie przerzucony na tą otwartą. Tylko jeden bodajże egzamin będę mieć taki jak teraz miałam- test i jeden będę mogła zdawać ustnie (jeśli z kolosa dostanę wysoką ocenę). W sesji zimowej miałam 3 egzaminy, a w letniej będę mieć 5. W całyn roku mam 9 przedmiotów (no bo z WF-u nie ma przecież egzaminu;)).Przedmioty, poza obowiązkowymi możemy sobie sami dobrać, byleby nie nakładały się na siebie.<br />
Egzaminy nie były jakoś mega trudne - najważniejsze to wiedzieć jak i z czego się przygotowywać, na co kłaść szczególny nacisk. Ale uczniowie ze starszych roczników oczywiście służą pomocą (tzn. mówią z czego najwięcej się uczyć) i to nie ironia :D. Czasami jednak z roku na rok zmienia się np. całkowicie egzamin (np. materia nie ze skryptu, tylko w całości z wykładów) i te porady są wtedy nieprzydatne. Podsumowując: można słuchać porad starszych kolegów, ale trzeba podchodzić do tego z krytycyzmem.<br />
<br />
<br />
Aaa to chyba tyle jak na dziś, bo mega się rozpisałam, pisałam tą notkę ponad 2 godziny, razem z nieco pobieżną korektą, także wybaczcie, jeśli wkradły się jakieś błędy, czy niestylistyczne sformułowania; a i tak nie powiedziałam wszystkiego co bym chciała. Jeśli macie jakieś pytania, to piszcie w komentarzach:). Dajcie też znać, czy chcecie notkę; "Jak dostać się na wymarzone studia, jak dobrze zdać maturę", czy coś w tym stylu.<br />
<br />
Trzymajcie się!<br />
Paaaaa:)<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-2972047446530242516.post-24321496414932506782018-02-05T10:08:00.001-08:002018-02-05T10:12:44.749-08:00"Normalność" stojąca w kontrze do odmienności i wymarzonej przyszłości<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2mq28WT9ySUeIsu-Cl7MoFOI_Y_x8MXsx9jE81v4hUlKsg93-nKZn8GQgZZaUZcGPnUhrIPqPj9NQ_Xf8oe_GQbZFLFuF-xEnH4kayXnkmfflkJFL-wYEqcvJaskZXqhgNX3Q9XLn1fDt/s1600/sialala.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2mq28WT9ySUeIsu-Cl7MoFOI_Y_x8MXsx9jE81v4hUlKsg93-nKZn8GQgZZaUZcGPnUhrIPqPj9NQ_Xf8oe_GQbZFLFuF-xEnH4kayXnkmfflkJFL-wYEqcvJaskZXqhgNX3Q9XLn1fDt/s400/sialala.jpg" width="300" /></a></div>
<br />
<br />
<br />
Za Twoją dzisiejszą "normalność" kiedyś zapłacisz frustracją i żalem do samej/samego siebie. O czym mowa? O podporządkowywaniu się dyktatowi większości, o dążeniu do przeciętności, o chęci bycia za wszelką cenę "takim jak wszyscy", czyli nie wyróżniającym się z tłumu.<br />
<br />
Zawsze chciałaś nosić nietypowe stroje. Może trochę przestarzałe, może inspirowane modą z innego kontynentu, może po prostu totalnie szalone, ale... Co powiedzą w szkole? I męczysz się w "modnych ciuchach", gdzie pół miasta chodzi w tym samym. Żal Ci było ścinać włosy, czy uważasz, że wyglądasz głupio w tej grzywce, no ale skoro taka moda... Stop,stop. Nie będziesz się w tym dobrze czuła - to nie Ty. Nawet jak wydasz krocie na to "co noszą wszyscy", to nie będzie pasowało do Twojej osobowości. Dobrze czujemy się tylko w naszym własnym, niekoniecznie modnym akurat stylu. Ja lubię nosić na przykład bluzki/sukienki z koronkowymi rękawami, niezależnie od tego, czy są akurat "na topie". Nie podobają mi się chokery - w życiu nie miałam żadnego na szyi. Kabaretki? Not mine. Bluzy ortalionowe? Nieee. No i te śmieszne klapki... w życiu :P ! Chybabym się załamała, gdybym miała chodzić tylko w tym co modne. Nie neguję wszystkiego - niektóre trendy jak np. żywe kolory, welur, ubieranie warstwami, czy krótsze bluzy mi się podobają. W 2017 roku szalałam na punkcie welurowych koszulek na ramiączkach ubieranych na bluzki z długim rękawem. I nadal - pomimo, że wyszło to już z mody, lubię się tak ubierać. Nie ścięłam włosów półtora roku temu, gdy tyle osób to robiło. Nie miałam wtedy na to ochoty. Może zetnę w tym roku, bo... bo bo bo tak ;).<br />
<br />
Nie uczysz się... no to znaczy uczysz się tak trochę, byleby tylko nie zostać określonym "kujonem", no i "dysmózgiem" też nie wypada. To tak na 3, idealnie. Cóż z tego, że gdybyś się przyłożył mógłbyś dostawać spokojnie piątki. Idźmy dalej... no cóż testy nie poszły, idę tam gdzie mnie przyjmą. Później - jakie to beznadziejne, to nie dla mnie! Gdybym się uczył... Matura? Czy ja to zdam... Może i zdałeś, idziesz na byle jakie studia "bo rodzina kazała", płacisz za nie w dodatku. I kończysz na kasie w osiedlowym spożywczaku, wówczas gdy mogłeś być inżynierem. Gdybyś tylko poświęcił trochę więcej czasu na szlifowanie swoich zdolności... gdybyś w ogóle nie dał sobie wmówić "po co to" i że ich nie posiadasz. Gdybyś nie starał się być za wszelką cenę niewyróżniającym się...<br />
<br />
Ale po co gdybać? Chyba nie chcesz mieć zmarnowanej przyszłości. No właśnie. A przyszłość zaczyna się właśnie TERAZ. Pewnie już dużo razy to słyszałeś/aś, w różnych programach, gazetach, czy profilach coraz popularniejszych ostatnio trenerów personalnych. Przeczytałeś, poszedłeś/aś dalej, wsjo.<br />
Zobrazuj sobie w głowie szalę. Po jednej stronie postaw ewentualny "sprzeciw społeczeństwa" na Twoją nagłą ambicję, a po drugiej "moja przyszłość" i pomyśl - jeśli będą na Ciebie krzywo patrzeć, bo się wyróżniasz, wychylasz poza szereg- co z tego? Potrwa to jakiś czas, a później się przyzwyczają, za parę lat prawdopodobnie stracisz z nimi kontakt. A Twoja przyszłość? To dziesiątki lat! Tak więc widzisz sam - w co warto inwestować. Za cenę chwilowego bycia "lubianym", "akceptowanym" chcesz zmarnować swoją przyszłość? Zasługujesz na wiele, tylko w to uwierz. Nie musisz mieć tak nudnego życia jak większość. Wystarczy praca połączona - wykorzystywanie i szlifowanie swoich talentów, zdolności. Oni nie mają wiary w siebie, coś im się nie udało lub najczęściej nie chce im się - i w odwecie chcą ściągnąć innych do owej szaro-burej przeciętności. Nie daj się złapać.<br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcJvzNRl6JrYhyphenhyphen9EcnvGE2bIrfer0iG0lakcWNY8iDJGdfsDDMjwT_jKRNyxTaVCuR92Qdw7v_beYndheeN46KqQcZStfpGlUqSubrHFGyTLNxTea4tCSBjmdbMM2JROnL1wplJ26odOWg/s1600/20170812_184941.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjcJvzNRl6JrYhyphenhyphen9EcnvGE2bIrfer0iG0lakcWNY8iDJGdfsDDMjwT_jKRNyxTaVCuR92Qdw7v_beYndheeN46KqQcZStfpGlUqSubrHFGyTLNxTea4tCSBjmdbMM2JROnL1wplJ26odOWg/s400/20170812_184941.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />Unknownnoreply@blogger.com4