niedziela, 23 sierpnia 2015

Im mniej tym więcej + Nie daj się innym zniechęcić

Hej wszystkim :). Po wczorajszym i przedwczorajszym wyjeździe naszły mnie refleksje co do posiadania. A raczej coś w stylu "im mniej masz, tym bardziej to doceniasz" oraz "w ubóstwie siła".
Kiedyś byłam wydelikacona, dużą wagę przywiązywałam do warunków w jakich się znajdę, tego co będę jeść itp.  Ciągle narzekałam i narzekałam. Może takie już dzieci są, fakt, ale coś było na rzeczy.
Tak czy inaczej... Na tym właśnie wyjeździe, co byłam teraz, do Cmolasu na Dzień Wspólnoty (Oaza, LSO, KSM, RAM, wolontariusze ŚDM itd...) spaliśmy sobie w około 750 osób  w takim wieeelkim białym "namiocie", o ile można to tak nazwać. Na trawce. Na to śpiwór. I tyle :). Takie tam 10C w nocy. Byliśmy tam od 16 w piątek do 20 w sobotę, w tym opłacone dwa posiłki, w piątek kolacja składająca się z 1 kanapki, sałatki i gorzkiej herbaty (trzeba było mieć własny kubek) i w sobotę obiad, czyli trochę gulaszu z chlebem. Kubek miałyśmy 1 na 3 osoby , pół kanapki zostało na rano na sobotę, trochę się od kogoś dostało. Straszne? W sumie świetna sprawa :). Trzeba było pokombinować, coś od kogoś pożyczyć, przy okazji się zintegrowało :)). W nocy pod poduszke podłożyłam pokrowiec i spódnicę to było bardziej miękko, a pod siebie bluzę z tego samego powodu ;) . Zgasili światło po czuwaniu coś koło 2:00, ale wszyscy jeszcze rozmawiali wiadomo. Nie sądziłam, że mi się uda zasnąć z godzinę się wierciłam, ale w sumie to ciepło mi było <śpiwór napowietrzany dobra sprawa> i tak do 7:35 spałam, nawet miałam jakiś tam sen, fajny chyba :D.
Spaliśmy oczywiście jeden przy drugim, to w nocy się nieświadomie przemieściłam i wpadłam w moją kol, ale trudno xD.
I w sumie w takich "ubogich" warunkach człowiek docenia wszystko sto razy bardziej. Jaka dobra była ta kanapka. A gulasz! Nie lubię go na codzień, a zjadłam calutki nawet się nie zastanawiałam, że są tam "niedobre" warzywa. Kolejka była przez całą ulicę po to haha. Gorzka herbata też pyszna, taka miętowa, ale smakowała, bo była gorąca.
I na co nam wiecej? Te sprawy "przyziemne" były w ogóle nieistotne! Bawiliśmy się świetne, super atmosfera, mnóstwo osób się poznało, wysłuchało się ciekawych konferencji no i oczywiście pogłębiło swoją wiarę. Coś pięknego takie rekolekcje. W tym roku były wyjątkowe, bo przygotowujące do Światowych Dni Młodzieży 2016.
Poznałam tyle miłych i uczynnych osób, wszyscy byli tak pozytywnie nastawieni, co za siła, co za moc :D. Mega się cieszę, że tam pojechałam, choć to wyszło dość spontanicznie. Nie planowałam w każdym razie. Zapisali mnie i już, tak samo było z wolontariatem w ŚDM. Że tak powiem; nie wiedziałam w co się pakuję. I na dobre to wyszło :D.

Wracając do tematu; im mniej mamy, tym więcej dostrzegamy, przeżywamy, bo rzeczy materialne niekiedy potrafią skutecznie odwrócić naszą uwagę. Na przykład facebook w telefonie. Gdzie się nie pójdzie to; "O nie, nie ma WiFi" , "Łapie ci tu WiFi?" , "Gdzie jest WiFi?"
A jak już go nie ma, to trzeba odłożyć telefon i zająć się czymś innym. Rozmawianiem z ludźmi na przykład. Podziwianiem przyrody. Myśleniem. Chociaż nie przeczę, że brak WiFi często bywa kłopotliwy, np. gdy jest się o 2 w nocy w Ostrowcu Świątokrzyskim i nie ma się jak sprawdzić na e-podróżniku, o której odjeżdża autobus (Asia pozdrawiam) ;)). 
Na ogół jednak brak dostępu do aktualności z Facebooka nie ciągnie za sobą żadnych konsekwencji. Więc po co? Z przyzwyczajenia? Możliwe. 
Ostatnio irytować mnie zaczął telewizor. Już prawie w ogóle nie oglądam. Bo po co? Wszystko mnie nudzi, na żadnym kanale nie leci nic ciekawego. To istotna zmiana, bo zamiast patrzenia w te nudy na ekranie to na przykład piszę sobie coś tu, na blogu. Wadą tej sytuacji jest niewątpliwie to, że opuściłam się w polityce, w ogóle przestałam być "na czasie" i "w temacie". Stwierdziłam jednak, że nie mogę się już patrzeć na tych kłamców, którzy rządzą. Wszędzie kłamią, w każdej partii; obiecują, a później się wykręcają i zwalają odpowiedzialność na innych. Nie będę "śledzić" ich poczynań. Już nie. Straciłam zaufanie. Na nich nie ma co liczyć. Ale nie wyjadę. Co to, to nie. Choć w sumie powinnam obawiać się trochę o swoją przyszłość. Poznałam ostatnio bezrobotną absolwetkę filologii polskiej i bezrobotnego absolwenta teologii. Ja - humanistka wybierająca się na dziennikarstwo... Ale nie boje się. Znam siebie i wiem, że zawsze coś wykombinuję, jakkolwiek sytuacja by nie wyglądała. Bo warto marzyć, ale jeszcze bardziej warto te marzenia spełniać, dążyć, walczyć, nie odpuszczać. I nie liczyć na innych, samowystarczalność bardzo pomaga. Trzeba być troszeczkę egoistycznym. Na przykład przy szukaniu pracy. Już widzę hordy bezrobotnych studentów "Co ona wie, nie ma pracy!" . Koleżanka- studentka opowiadała mi, że jej znajoma tak mówiła. Spytała się jej co zrobiła by tą prace zdobyć; "wysłałam CV w internecie" - usłyszała. A ona z kolei była na kilku spotkaniach i tą pracę dotała. Leniom nigdy nie będzie łatwo! Pracę dostaną najwytrwalsi, ci co się nie poddają po pierwszych...kilkunastu < a co!> razach. Nie wolno tracić chęci i powiedzieć "a już trudno". Nie trudno! "Nie będę się narzucać" - po pierwszym niepowodzeniu. Nie to nie, ale nie narzekaj, że masz ileśtam lat, a wciąż mieszkasz z rodzicami. Trzeba się narzucać. I liczyć tylko na siebie, nie oglądać się na innych, którzy stracili już chęć zmian i inicjatyw.  Na rok 2015 miałam 3 konkretne plany; pojechać na Zlot do Olsztyna, pojechać na Lednicę i pojechać na kolonię do Bułgarii. Wszystko się udało. Kto mi w tym pomógł? Nikt. Mój czas, moje pieniądze. Do Olsztyna całe 615 km przejechałam sama, bo z moich stron nikt nie jechał. Czy to jakaś przeszkoda? Skąd! Na miejscu spotkałam się z trzema znajomymi dziewczynami i razem mieszkałyśmy w hotelu, dwie z nich widziałam pierwszy raz w życiu, bo znałyśmy się jakiś czas z Fb. Poznałam  mnóstwo nowych osób z całej Polski i super spędziliśmy czas :).
Na Lednicę też nikt znajomy nie jechał, a miałam plan od dobrych kilku miesięcy, by się tam wybrać, gdy obejrzałam filmiki na YT z tamtego roku. Gdy w marcu, na spotkaniu ŚDM usłyszałam o planowanym wyjeździe grupy z Nowego Żmigrodu (30km od mojego miasta) od razu się zapisałam. Choć nikt znajomy nie jechał, nie znałam tam nikogo oprócz księdza haha. I było świetnie, od razu poznałam kilka osób, fajnie się gadało, spędziliśmy świetnie czas na Polach Lednickich. Za rok też jadę :D.
A kolonia w Bułarii chodziła za mną już od roku. Uzbierałam potrzebną kwotę i poprosiłam mamę by mnie zapisała (przez internet). Nie wiedziałam nawet, że jest to biuro podróży z Lublina. I oczywiście nikogo nie znałam. Jak się później okazało wszyscy byli z Lublina lub z Zamościa xD. Ja jedyna z małopolskiego. Ale co tam, od razu poznałam kilka dziewczyn, miałam od początku z kim rozmawiać. Pobyt wypadł świetnie, tyle nowych miejsc poznałam, chodziło się codziennie na plażę, wieczorem wolność, można było iść w miasto do 23, a niekiedy do północy. Supersprawa. Mega się cieszę, że tam pojechałam, choć było dużo przeszkód. 
Gdybym liczyła, żeby jechać z kimś kogo znam mogłoby być trudno, bo na ogół rodzice nie pozwalają jeździć "w nieznane". Mi akurat mama pozwala, z czego bardzo się cieszę. Ta "wolność" wiele mnie już nauczyła i napewno jeszcze nauczy. Samodzielności to na pewno. Ostatnio znalazłyśmy się z koleżanką same w obcym mieście w środku nocy. I trzeba sobie było radzić. Jednak szczerze, to nie bałam się. To było wręcz całkiem zabawne. Spotkałyśmy jakiegoś ukraińca, który pogadał z nami, a później dał nam cukierki. Ja mówię do Aśki; "ej wywal to, to mogą być dynamity!" Nie wiem co mi strzeliło do głowy, bardziej chodziło mi o to, że coś może w nich być, jakaś substancja. Cholera wie trzeba być ostrożnym. Zrobiła zdjęcie na pamiątkę i wyrzuciła wszystkie do kosza. Nie wolno ufać nocnym typom haha :D.  Tak czy inaczej znalazłyśmy drogę powrotu, a po drodzę było jeszcze kilka ciekawych sytuacji, więc nie żałuję niczego.
W takich sytuacjach ważne by być zorganizowanym i brać pod uwagę kilka wyjść z sytuacji. 

Znowu odeszłam od tematu. Miało być o tych sytuacjach w których się mało posiada, ale wiele zyskuje, a zaczęłam pisać o samowystarczalności i dążeniu do celu. No tak. Wszystko się da osiągnąć, jednak niekiedy potrzeba trochę sprytu i pomysłowości. A niekiedy po prostu postawić sobię konkretny cel. Tak było kiedyś ze mną. Dowiedziałam się, że jest konkurs, w którym do wygrania jest 2 dniowa wycieczka do Warszawy za 1,2,3 i 4 miejsce. W owym czasie nigdy jeszcze w niej nie byłam. Myślę sobie "wezmę udział, bo chcę tam jechać". Wzięłam. Najpierw eliminacje. Napisałam 63/65 punktów. Później etap właściwy. Nauki było w cholerę i jeszcze więcej. Napisałam. Pojechałam.
I co nie da się? Da się. Trzeba tylko chcieć. Jak ja czegoś chcę, to to robię mimo przeszkód. Więc mimo, że jestem na "humanie" to znajdę kiedyś pracę. Ja to wiem. Nie wiem jak wasze, ale moje życie jest udane i wiem, że takie będzie nadal. I nikt mi nie wmówi, że będzie inaczej. Nie znacie przyszłości ja też nie, ale mam wiarę i upór.
To tak jak w tej przypowieści o gościu, co idzie do znajomego po chleb w środku nocy. Jest powiedzane, że jeśli go nie wpuści na wzgląd, że jest jego przyjacielem, to dlatego, że jest natrętny i wciąż puka. Ale dostanie to czego chce.
Czasem tak w życiu jest. Ludzie zawodzą. Nie są chętni by nam pomagać. Ale czy przez to mamy się poddać? Nigdy. To nasze życie i nasze marzenia. Spróbuj znowu i znowu. Nie obawiaj się porażek, one uczą. Pokazują czego nie robić. Gdyby od razu się udało i na szczycie zrobiłbyś ten właśnie błąd bolałoby o wiele bardziej i straciłbyś niewątpliwie dużo więcej.
Nic nie dzieję się bez powodu, gdy nauczymy się dostrzegać pozytywy przytłaczających nas sytuacji, będzie o wiele prościej. Jeśli jeszcze tego nie umiesz, nie trać nadziei, mi to zajęło plus minus 17 lat ;).
Ale teraz to już za mną więc siedzę tu i o tym piszę. W sumie dużo dziś Wam opowiedziałam. Muszę zmienić tytuł notki z "Im mniej tym więcej" na "Im mniej tym więcej + nie daj się innym zniechęcić".

Mam nadzieję, że się wam podobało. Parę razy już usłyszałam na żywo od osób, po których bym sie tego nie spodziewała, że czytają mojego bloga. Miło :).

Dodaję moje zdjęcie z przed kilku dni. Po eksperymentach z makijażem, stwierdziłam, że najlepiej jest mi bez niego. Wyglądam młodziej, co jest mi bardzo na rękę, bo... na przykład; nie muszę pokazywać legitymacji, wszyscy mi wierzą :D. Dobra, dobra kończę już :).
Paaaaa!


19 komentarzy:

  1. Bardzo fajny wpis. Trochę czasem gubisz wątek, ale nie jest to poważne wykroczenie, po prostu wprowadzasz też inne. Gdy człowiek ma mniej, wtedy zaczyna doceniać swoje rzeczy, gdy ma za dużo to wybrzydza.
    Pozdrawiam.
    Runnerpawcislaw
    https://runnerpawcislaw.wordpress.com/ Zaprasza.... bieganie, coaching motywacja

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow naprawde zebrało ci się na przemyślenia :) :* ale zgadzam się z głównymi wątkami tej notki i tym co miało byc przekazane nam czytelnikom. Uważam że świetnie to ujelas :)
    Świetne zdjęcia ładnie wygladasz :)
    Pozdrawiam cieplutko myszko:*
    Ayuna-chan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna sprawa takie wyjazdy, można poznać nowych ludzi, dobrze się bawić ;)
    Bardzo fajny post! :)
    Pozdrawiam ;)
    szaraaarzeczywistosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy post, zgadzam się co do głównego przemyślenia! Fajnie wyszłaś na zdjęciach! :)

    http://veronjikaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mądrze napisałaś, zgadzam się z tobą.


    http://verczik.blogspot.com/2015/08/23-create-your-day-black-outfit.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest to prawda, że im człowiek ma mniej , tym więcej dostrzega. Z więcej rzecyz, spraw, wydarzeń jest w stanie się cieszyć :)
    pozdrawiam, mikrouszkodzenia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam sie:)
    http://audiastachowiak.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się z Tobą ! Ja również wolę swój wygląd bez makijażu :)
    http://zwykla-dziewczyna-koniara.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasem minimalizm ceni cuda! :)) Super napisane! :*
    http://typical-writers.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy na takich rekolekcjach nie byłam :)

    Nowy post! :) Official Patty

    OdpowiedzUsuń
  11. zapraszam na mojego bloga blooondyna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja nie byłam na rekolekcjach nigdy..
    klaaudia-klaudia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo ciekawy Blog! :) Prosiłabym o poklikanie w linki w poście poniżej byłabym baaardzo wdzięczna! ♥ Zapraszam!
    http://lovelysoophie.blogspot.com/2015/08/my-wishlist-from-cndirect.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Super !
    zapraszam
    http://weronikuu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo dobry wpis! Śliczny delikatny makijaż ;)

    U MNIE LINKOWANIE! WYSTARCZY KLIKNĄĆ W LINKI!
    BĘDĘ BARDZO WDZIĘCZNA! ;) ZAPRASZAM! + MAŁY KONKURS
    MÓJ BLOG-KLIIK

    OdpowiedzUsuń
  16. Swietnie piszesz! Napewno bede tu cześciej wchodzić!

    OdpowiedzUsuń