czwartek, 8 marca 2018

O samoakceptacji inaczej - 3 kroki


Heeej Wam!:)

Po pierwsze chcę Wam podziękować za tak dużo odsłon poprzednich kilku postów, to naprawdę motywujące, bo wiem, że mam dla kogo pisać.

Dziś porozmawiamy sobie na jeden z tych poważniejszych tematów, a mianowicie - samoakceptacja. Ale jak pewnie już wiecie i na ile znacie mój styl pisania - u mnie będzie trochę inaczej, postaram ująć sprawę z nieco innej strony, a przynajmniej- postaram się.

O tym, że trzeba sobie znaleźć w sobie jakiś element, który się nam podoba i go podkreślać - pewnie już słyszeliście. O tym, żeby realizować swoje talenty - pewnie też. O tym, żeby czuć się przydatnym, pomagać charytatywnie - również. Samoakceptacja przychodzi z wiekiem - może tak być, ale po co się męczyć czekając do kolejnego etapu naszego życia; do liceum/do studiów aż zaczniemy się akceptować? Lepiej już teraz - niezależnie w jakim wieku jesteś, wyrobić w sobie taką postawę.
Zacznę od pewnej bardzo mądrej anegdotki:

Poszedłem do mnicha po radę. Pytam się go:
- Ojcze, co zrobić, by słowa innych przestały mnie ranić? Jak się tym nie przejmować?
Mnich popatrzył się na mnie spod półprzymkniętych powiek. Stwarzał wrażenie zamyślonego, ale jednocześnie wydawał się znać odpowiedź jeszcze zanim zadałem mu pytanie.
- Słuchaj synu - zaczął -  jeśli ktoś da Ci prezent, a Ty go nie przyjmiesz, powiedzmy dlatego, że jest on za drogi i czujesz się zakłopotany, czyją on będzie własnością?
- Darczyńcy - odpowiedziałem
- Otóż to. Tak samo jest i z obelgami, które kierują do nas inni - gdy ich nie przyjmiemy, zostają one własnością tego, kto rzucił je w naszą stronę.
Wtedy zrozumiałem.

A więc tak:

Po pierwsze: To agresor ma problem ze sobą, a nie Ty

Tak, dobrze przeczytałeś/aś. Wyobraź sobie jakie piekło ktoś musi mieć w sobie, że aż nie może powstrzymać się, by je przelewać na innych. Analogicznie jest tu z miłością i z wszelkimi dobrymi odczuciami; jeśli ktoś jest przepełniony dobrem, miłością, to osoby wokół odczuwają tę jego dobroć, bo również człowiek ten nie może się powstrzymać, by się nią dzielić.
W tym wypadku jednak - agresji - mamy do czynienia niestety z tą pierwszą opcją. Z osobą przepełnioną nienawiścią. Są to smutne osoby i należy im współczuć. "Ale jakto?!" Nie mówię, że macie dać sobą pomiatać, wręcz przeciwnie- trzeba jasno stawiać granicę, a gdy to nie pomaga - prosić o pomoc osoby trzecie. Chodzi mi o to, żebyś zrozumiał/a, że to ta osoba, która Cię obraża ma ze sobą problem, a nie Ty. Te ironiczne uwagi, mają w sobie drugie dno. Może ta osoba w niewłaściwy sposób odreagowuje trudną sytuację w domu, może sama ma problemy z samoakceptacją, może ktoś inny jest wobec niej agresywny. To jej oczywiście nie usprawiedliwia, bo nic nie może usprawiedliwić okrucieństwa. Zrozum po prostu, że ona/on ma problem ze sobą. Nie pozwól jej/jemu jednak wyżywać się na Tobie. Reaguj, proś o pomoc dorosłych. I nade wszystko nie bierz do siebie tych obraźliwych uwag - że jesteś brzydka, głupia, do niczego etc, bo to oczywista nieprawda! To jacy jesteśmy wiedzą najlepiej osoby nam bliskie (chociaż i tak nie w pełni). Fałszywi przyjaciele, nawet jeśli trochę od nas wiedzą, nie można określić mianem osoby bliskiej - zrywając przyjaźń z jakiegoś powodu, najczęściej staje się wobec nas wrogi, nie chce pamiętać już dobra, które było w naszej przyjaźni - a więc automatycznie traci obiektywizm. A jeśli ów agresor zna nas tylko powierzchownie - cóż może wiedzieć? - Odrzuć to, nie przyjmuj obelg. A wtedy zostanie ona własnością tego, kto ją rzucił. Po co przejmować się kimś, kto nie patrzy na nas obiektywnie, lecz- przez wrogi pryzmat? Po co przejmować się czymś, co nie jest prawdą? 

Po drugie: Skupiaj się na relacjach z osobami, które są wobec Ciebie dobre i szczere

Często tak bardzo przejmujemy się tymi agresorami, że zaniedbujemy relacje z osobami, którym rzeczywiście na nas zależy. Nie chodzi tu tylko o branie - troski, pomocy, uwagi; ale przede wszystkim o dawanie czegoś z siebie tej drugiej osobie. Zamiast wciąż skupiać się na sobie i wciąż nawijać o  negatywnych rzeczach na swój temat, zainteresuj się Twoim przyjacielem/przyjaciółką. Nie tylko takie powierzchowne; "Co tam u Ciebie?" Wybadaj, ale nie tylko problemy, także jego sukcesy w domu, w szkole, ze znajomymi albo osobiste. W rozmowie z przyjacielem postaraj skupiać się na pozytywach dotyczących jego/jej życia. Pogratuluj osiągnięcia, świetnego występu, postępów w tańcu/jeździe konnej, cokolwiek. Zainteresuj się jego zainteresowaniami, nawet jeśli to nie Twoja bajka - jakkolwiek by to nie brzmiało. Ale przyjaciele od tego są. To miło wiedzieć, że osoba Tobie bliska wspiera Cię w Twoich zainteresowaniach, w Twoim indywidualnym sposobie bycia. Nie próbuj przyjaciela zmieniać na siłę; nie zmuszaj go do pójścia na siłownię, w trakcie gdy wiesz, że nie lubi on takich klimatów. I w drugą stronę - nie zawsze musisz zgadzać się na jego propozycję, jeśli na coś nie masz ochoty. Tak, czy inaczej skupiaj się na relacji z najbliższymi - rodziną, przyjaciółmi. Więcej zauważaj i myśl o tym, ile ktoś dla Ciebie zrobił dobrego - poświęcenie, miłe słowa, wsparcie, pomoc; a mniej, a raczej w ogóle - o tych, którzy Cię obrażali Czyż nasi przyjaciele nie zasłużyli bardziej na myślenie o nich, niźli agresorzy?

I po trzecie: Pracuj nad swoimi wadami i to w pierwszej kolejności - wadami zachowania, nie wyglądu

Tak, trzeba to przyjąć. Nie jesteś idealny. Co nie znaczy, że gorszy od innych! Bo nikt idealny nie jest. Jeśli osoba nam zaufana, bliska, zwraca nam na coś uwagę- to nie ze złośliwości lecz z troski. Gdy widzisz, że drugiej osobie na Tobie zależy i mówi Ci o Twoich błędach - to znaczy, że martwi się o Ciebie i chce byś był jak najlepszy. Taka osoba to skarb, więc nie bocz się na nią, tylko pomyśl - co możesz zrobić w tym kierunku, by pozbyć się danej wady albo na początek - zminimalizować ją w Twoim zachowaniu? Jest też taka sprawa- w jaki sposób druga osoba przekazała Ci tę wiadomość. Bo mogła zrobić to w trochę niefortunny sposób (pomimo tego, że zrobiła to z troski) - chciała dobrze, a wyszło źle, bo nie najlepiej dobrała ona słowa. Mogłeś poczuć się przez to osaczony, dotknięty. Powiedz jej to - "Następnym razem, gdy będziesz zwracać mi uwagę, zrób to w nieco bardziej delikatny sposób, inaczej dobierz słowa".
Jak więc zwracać uwagę, a jak nie? Przykładowo:
Dobrze: "Posłuchaj, jest taka sprawa; bardzo mi na Tobie zależy i chcę byś był/a jak najlepszy/a. Popracuj nad swoim egoizmem, bo ostatnio zrobiło mi się przykro, gdy... (zapomniałeś/aś o mnie, nawijałeś/aś tylko o sobie, nie dbałeś o moje uczucia etc)."
Pamiętaj; zwracasz uwagę na zachowanie, a nie na jestestwo tej osoby, czyli: Nie mówisz "Ty jesteś taka, a taka np. "Jesteś egoistyczna", bo to nieprawda. Powiedz: "Twoje zachowanie w takiej, a takiej sytuacji było egoistyczne." Bo przecież nikt cały czas taki nie jest! Zwracamy uwagę na jednorazowe, czy kilku razowe zachowanie. Nie mówimy: "Ty zawsze..." Albo "Ty nigdy...", bo to nie prawda. To, że ktoś kilka razy odezwał się złośliwie, to nie znaczy, że cały czas jest złośliwy, bo przecież przez resztę czasu, poza tymi kilkoma razami był miły. A jak powiesz "Ty zawsze..." to skrzywdzisz go niesprawiedliwym osądem. 

Podsumowując: zamiast zadręczać się wciąż i wciąż jaki Ty to jesteś beznadziejny/a, zrób coś w końcu - zacznij pracować nad swoimi wadami. Ale nie nad wszystkimi na raz - bo się tylko zniechęcisz. Po kolei- wada po wadzie. Możesz przykleić sobie nad biurkiem karteczkę z nazwą wady, nad którą pracujesz w tym tygodniu (by o tym pamiętać) np: "egoizm", "pycha", "złośliwość", "brak zainteresowania drugą osobą", "wulgaryzmy" - a obok nazwę dobrej cechy/zachowania, które chcesz przez to osiągnąć; i tu odpowiednio "empatia", "pokora", "serdeczność", "zainteresowanie drugą osobą," "miłe słowa" etc. Możesz również ustawić sobie powiadomienie w telefonie na każdy dzień, by przypominało Ci o pracy nad nią.

Gdy zauważysz, że faktycznie są postępy - zaczniesz przychylniejszym okiem patrzyć na samego siebie. Kiedy zrobimy z serca coś dobrego dla drugiej osoby i widzimy jej radość z tego - kiedyż, jak nie wtedy rośnie nasza samoakceptacja? 
Tylko nie popadnij w pychę, bo to zgubne. Pokora jest fundamentem pracy nad wadami, ale pokorę i samoakceptację można wspaniale ze sobą połączyć - tzn. poprawiłem/am się w tym aspekcie, ale wciąż mogę się poprawić bardziej oraz wciąż mogę się poprawić w czymś innym :) . Polecam oczywiście także... modlitwę. Po prostu uwierz i pomódl się o pomoc i powodzenie w Twojej pracy nad sobą, zaproś Boga do tej walki. Bo walka z Nim jest zawsze wygraną. I pamiętaj, że samoakceptacja pochodzi głównie od wewnątrz, a nie tylko z zewnątrz.
_____________________________________________

To już tyle na dzisiaj,
piszcie jakie Wy macie zdanie na ten temat:).
Trzymajcie się
Paaaaa!:))









2 komentarze:

  1. Masz rację najważniejsze to zaakceptować siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym agrsorem jak najbardziej racja, karma potem wruci do niego wcześniej lub puźniej. Gorzej jeśli cała klasa na przykład w szkole zacznie cie obskakiwaći dokuczaci.

    OdpowiedzUsuń