środa, 22 sierpnia 2018

Jak odciąć się od przeszłości?

Heeej Wam!:)

Jak mijają wakację? Mam nadzieję, że nie tylko Wam mijają, ale i ubogacają. Mijać to można drzewa przy autostradzie ;). Wakacje to mnóóóstwo czasu na coś więcej.
Dawno nic tutaj nie zamieszczałam, co spowodowane było moimi różnymi wyjazdami. Od jakiegoś czasu jestem już w moim rodzinnym mieście, aczkolwiek nie miałam weny. Teraz mam!
Dzisiaj porozmawiamy sobie na temat tego, jak odciąć się od przeszłości, nie koniecznie tylko tej złej, po prostu od przeszłości, bo życie tym co było kiedyś nie pozwala nam rozwijać się i korzystać z chwili obecnej, niezależne od tego czy owe "kiedyś" obfitowało w zdarzenia dobre, czy też złe.
Tooo zaczynamy:



1. Powtórz ulubione wydarzenia!

Te, które się da oczywiście. Żadna chwila się nie powtórzy, to jasne, ale jeżeli wciąż rozpamiętujesz np. jak to super było na obozie wakacyjnym w zeszłym roku, to jedź tam drugi raz. Osobiście preferuję coraz to nowe miejsca, ale znam dziewczynę, której tak spodobało się w Złotych Piaskach, że na następny rok pojechała w dokładnie to samo miejsce, by przeżyć raz jeszcze ową przygodę w ulubionej scenerii.
Wciąż wspominasz koncert ukochanego zespołu? Sprawdź gdzie grają i postaraj się pojechać tam drugi raz. Niezapomniane karaoke na imprezie urodzinowej u koleżanki? Na swoich urodzinach powtórz to :).

Nie chodzi tu o to, żeby z przeszłości przerzucić się na przyszłość, nie. Chodzi o wyrobienie w sobie pewnej świadomości, że przed nami jeszcze wiele wspaniałych chwil; to, że kiedyś było wspaniale, nie znaczy, że dobry czas się nie powtórzy i nie musimy sobie tego "nadrabiać" myśląc wciąż o tym. Zamiast tego możemy skupić się na dniu dzisiejszym i pomyśleć, co takiego możemy zrobić, by sensownie go spędzić, by to była właśnie jedna z "tych" chwil godnych zapamiętania.

2. Nie powtarzaj wciąż "bo kiedyś to było o wieeele lepiej..."
.
 Ten punkt wiąże się właściwie z poprzednim. Jeszcze nie wiesz jak dobre jest "dzisiaj" do póki nie stanie się ono "wczoraj". Zauważyliście, że mało kto używa sformułowania "teraz jest lepiej niż kiedyś"? Przeważnie padają stwierdzenia odwrotne niezależnie czy chodzi o pogodę, sport, młodzież, szkolne wycieczki, wychowywanie dzieci, muzykę... Większość komentarzy pod starymi piosenkami to: "Kiedyś to była muzyka! Nie to co teraz", nawet jeśli ów utwór był w roku powstania hejtowany. To, co dziś jest wyśmiewane, kiedyś będzie wspominane z łezką w oku.
Nie mów więc, że zeszłoroczny obóz był lepszy od tegorocznego, bo rok temu mówiłeś to samo i za rok powiesz to samo. Gdy powtarzamy wciąż, że kiedyś było lepiej, to automatycznie blokujemy się na to co jest teraz. Sami sprawiamy, że nie jest "lepiej". Jest po prostu inaczej, a inaczej nie znaczy "gorzej". Czasami projektujemy sobie, iż dane wydarzenie będzie miało podobny scenariusz, jak to poprzednie. Gdy rzeczywistość nie trzyma się naszej "projekcji" narzekamy, a skąd wiesz, może gdyby nie Twój opór, to byłoby jeszcze wspanialej?

To Twoje zachwalane "kiedyś", gdy było chwilą obecną nie podobało Ci się tak bardzo. Bo to złudzenie. Odrzuć to i postaraj się, by Twoje życie z każdym dniem było lepsze, byś każdego dnia mógł powiedzieć "Teraz jest lepiej niż kiedyś", a każdego 31 grudnia "to był najlepszy rok w moim życiu". Tego nam wszystkim życzę :). Nie bądź bierny, nie licz tylko na innych, sam kreuj swoją rzeczywistość.

3. Pogódź się z tym czego nie możesz już zmienić; podjętymi decyzjami, rozegranymi rozmowami, tym co mógłbyś dodać.

Wieczór. Leżysz w łóżku. Starasz się zasnąć, ale nie możesz. Nie możesz, bo wciąż myślisz o tej ostatniej rozmowie. Przecież zamiast tak (...) mogłeś powiedzieć tak (...), to by wszystko zmieniło! Ach, dlaczego cięte riposty przychodzą mi po kilku godzinach. Może nie straciłabym tego, co straciłam, może ta osoba miała by teraz o mnie lepsze zdanie, może nie skompromitowałabym się... STOP! Nie myśl o tym. Nic nie zyskasz, a stracisz nerwy, czas i przy okazji nawkładasz sobie do głowy jakiś bzdur, które w tym bałaganie zaprojektował Twój mózg. Po prostu odpuść. A skąd wiesz, może gdybyś powiedział/a a tak jak sobie to później pomyślałeś, to byłoby jeszcze gorzej. Widocznie tak musiało się stać, pogódź się z tym, że nie wiesz dlaczego. Może kiedyś się dowiesz (czas pokaże np. że ta znajomość by Ci zaszkodziła), a może nie. Znajdź wolność w tym, że nie będziesz znał/a odpowiedzi na wszystkie pytania. Zostaw to. Po prostu.

4. Ludzie, którzy kiedyś Cię zranili nie są jakimkolwiek powodem do ograniczania Twojego "teraz". To samo z porażkami.

Już nikomu nie zaufam. Obiecująca znajomość? Na pewno zostawi. Przyjaciółka? Obgada. Wycieczka klasowa? Nie uda się, nie pojadę już nigdy po ostatnim! (to nic, że teraz mam nową klasę). Rok temu na obozie były chamskie dziewczyny w pokoju, w tym już nie pojadę! (to nic, że tym razem będą zupełnie inne osoby). Ostatnio nie wyszła mi praca, już nie próbuję. Oblałam test, mimo, że uczyłam się tydzień, do drugiego nie ma sensu się uczyć. Skrytykowali mnie za moje poglądy, cóż przestanę je ujawniać.
Stoop!

Dlaczego masz rezygnować z fajnych przeżyć (np jakiś wyjazd), ze względu na to, że na poprzednim były chamskie osoby? Czy są one na prawdę warte tego, by przez nich zrezygnować? Gdyby o tym wiedziały, sprawiłabyś im tylko satysfakcję, a przecież tego nie chcesz.  To, że była przyjaciółka okazała się fałszywa, to nie znaczy, że masz teraz trzymać się z wszystkimi na dystans i nie dopuszczać ich do siebie. Samotność tylko pogłębi frustrację i poczucie straty. To, że oblałaś pierwszy semestr, to nie znaczy, że w drugim masz odpuścić z myślą "i tak będę mieć nzal", skoro masz jeszcze szansę na pozytywną ocenę. Nawet jeśli stało się to, według Ciebie niezbyt sprawiedliwie, tym bardziej, nie daj osobie, która Cię tak potraktowała satysfakcji, tudzież utwierdzenia w jej błędnym mniemaniu o Tobie. Jeśli masz ochotę wyrazić zdanie w dyskusji, niech Cię nie płoszy to, że kiedyś zostałeś zignorowany/wyśmiany. Skąd wiesz - może Twój głos w danej sprawie będzie decydujący, Twój pomysł spotka się z aprobatą, a Ty chcesz zrezygnować przez... jakichś tam ludzi z przeszłości?

5. Człowiek nie jest z granitu. Niekiedy, przy trudniejszych wspomnieniach, traumach, zranieniach etc. potrzeba pomocy kogoś jeszcze. To naturalne i jak najbardziej normalne. 

Czasami decydującym czynnikiem w odcięciu się od przeszłości, w zmaganiach z naszymi wewnętrznymi potworkami, które zafundowali nam inni bądź my sami, potrzebne jest podjęcie psychoterapii. To bardzo dojrzały krok w życiu człowieka, więc bądź z siebie dumny jeśli go postawiłeś. Nie ma się więc czego wstydzić, wręcz przeciwnie. Na szczęście w naszym społeczeństwie powoli zmienia się pogląd na te sprawy. Ludzie zaczynają rozumieć, że tak jak istnieją lekarze ciała, tak też istnieją lekarze psychiki. I chodzenie do lekarza to nie wstyd, lecz po prostu konieczna sprawa, ot - dbanie o zdrowie. Tak jak nie możemy zaniedbać podejrzanych bólów w naszym ciele, tak i też nie możemy bagatelizować szwankującej psychiki. Po co masz się męczyć? Po co masz brać byle jakie życie z ograniczeniami? Możesz mieć normalne życie i normalne reakcje nie zanieczyszczone Twoimi różnymi schizami. Możesz mieć racjonalny ogląd sprawy. Możesz akceptować siebie i mieć zdrowe relacje z innymi. Idź i dowiedz się co Ci dolega i co masz zrobić w danej sytuacji. Pomoże. Jak nie jeden, to drugi. Tylko uwierz, że to możliwe.

6. Przebacz. To zawsze pomaga w odcięciu się od przeszłości.

Zrypałeś sprawę? Przebacz sobie. Źle rozegrałeś rozmowę? Przebacz i do następnej ważnej rozmowy przygotuj się solidniej. Nie odważyłeś się na coś i teraz żałujesz? Przebacz. Zrobiłeś coś i żałujesz? Przebacz samemu sobie.
Podobnie w sprawie innych. Jesteśmy tylko ludźmi. Tak jak i Ty popełniasz błędy tak samo inni je popełniają. Tak samo jak Ty ranisz ludzi - inni również to robią.
Przebacz fałszywej koleżance, chłopakowi, który oszukiwał, mamie, która ciągle krytykowała, babci, która bardziej lubiła młodszych/starszych wnuków, nauczycielce, która postawiła Ci niesprawiedliwą ocenę, profesorowi, który Cię oblał bezpodstawnie, etc, etc.
 Koleżanka mogła to zrobić, bo najzwyczajniej w świecie była niedojrzała i tak odreagowywała różne sytuacje, podobnie z chłopakiem. Mama krytykowała, bo chciała w ten niepoprawny sposób zachęcić Cię do większych starań. Babcia ciągnęło do maluszków, bo sama swoje dzieci bawiła przez jakiś miesiąc, a później musiała wrócić do pracy. Brakowało jej tego w życiu. Nauczycielka/profesor są tylko ludźmi, mogli po prostu przez zmęczenie nie starać się tak bardzo przy poprawianiu prac.
Czy to kogokolwiek z nich usprawiedliwia? Nie. Ale ani Ty, ani oni nie są alfą i omegą. Popełniamy błędy. Często przez egoizm, przez jakieś własne widzimisię. Inni ludzie przez to ucierpią.
Nie zastanawiamy się nad tym, czy jakieś nasze zachowanie nie wpłynie negatywnie na drugą osobę, czy nie poczuje się ona odepchnięta, niechciana.
Po prostu przebacz. Niezależnie od tego, czy ktoś zranił Cię celowo, czy też nie.
"Trzymanie urazy, to jak wypicie trucizny z nadzieją, że zatruje ona tą drugą osobę" - otóż to.
Nie przebaczamy tylko dla tej drugiej osoby, dlatego, że ona na to zasługuje itp. Przebaczamy również dla siebie. Po to byśmy mogli w końcu uwolnić się od tego niszczącego wspomnienia. By na jego myśl nasze wnętrze już się nie burzyło, by stało nam się ono obojętne, by nie wpływało na naszą teraźniejszość.

__________________________________________

To już tyle na dzisiaj,
piszcie jak Wy radzicie sobie z odcięciem się od przeszłości
Trzymajcie się i korzystajcie z końcówki lata!
Paaaa! :))


2 komentarze:

  1. Od przeszłości nie da się uciec, bo nie ważne ile byśmy uciekali to ona zawsze nas dopadnie.

    OdpowiedzUsuń