wtorek, 10 lipca 2018

15 FAKTÓW O... STUDIOWANIU :D


Heeej wszystkim!:)

Dziś robimy sobie małą przerwę od cyklu 20 things, bo tym razem chcę opowiedzieć Wam troszkę z przymrużeniem oka, a troszkę na serio o studiowaniu. Tak, tak są wakacje - ale to nie przeszkadza, by spojrzeć nieco z perspektywy na miniony rok akademicki. Dlatego przygotowałam dla Was 15 faktów o studiowaniu.
Zaczynajmy!:)

1. Ludzie w procesie edukacji zasadniczo dzielą się na kilka typów: ci, dla których  pogląd "nieważne oceny, byle zdać" zaczyna się już w gimnazjum - tych jest stosunkowo najmniej, kolejni - pogląd ten obierają w liceum - tych jest już znacznie więcej i ostatnia grupa "byle zdaje" dopiero na studiach. Oczywiście jest też pewna grupa mieszcząca się w granicach błędu statystycznego, która i na studiach pragnie mieć same 5 i udaje im się to (pozdrawiam A ;*). Ale zasadniczo studenci zdając trudny przedmiot cieszą się z trójki i ja do nich należę (a jeszcze rok temu coś takiego przyprawiło by mnie o oburzenie). No cóż - studia zmieniają ludzi XD

2. A tak naprawdę to zmieniają się priorytety, bo jak w liceum mogliśmy poświęcić trochę czasu na naukę, nie trzeba było rezygnować z przyjemności - można było się pouczyć, a później pojechać do Warszawy, iść na koncert, iść na imprezę, na zakupy... a później wrócić i znów się trochę pouczyć i dostać 5. Na studiach - jest tego tyle, że gdyby chcieć mieć same piątki, to trzeba by siedzieć całymi dniami, a przecież... (patrz punkt 3)

3. Na studiach jest jeszcze tyyyyle innych zajęć oprócz nauki - oczywiście poznawanie nowych osób, chodzenie z nimi w różne miejsca, imprezowanie, chodzenie do teatru, na konferencje naukowe, na spotkania ze sławnymi osobami; pisarzami, prawnikami (ehe), aktorami... Uczestniczenie w różnorakich kołach zainteresowań, już pomijając czas, który zabiera przygotowanie sobie obiadu, czy wyjście gdzieś zjeść, większość też długo dojeżdża. Tak więc widzicie - nauka nie może nam pochłaniać całego dnia...

4. ... a jeszcze na wykłady i ćwiczenia iść trzeba :D. Ja osobiście raczej regularnie chodziłam na wykłady, a ćwiczeń, to już prawie w ogóle nie opuszczałam. Ale nie wszyscy są tak pilni ;). To zależy w sumie od uczelni, bo na niektórych wykłady są obowiązkowe - u nas nie. Ćwiczenia, jak się już zapisze, to są formalnie obowiązkowe, aczkolwiek to od ćwiczeniowca zależy, czy sprawdza obecność, czy też nie.

5. Ludzie na studiach są jednak bardziej zaangażowani. W szkole, gdyby jakiś nauczyciel nie sprawdzał obecności - większość nie przychodziłaby na tą lekcje. Na studiach jest jednak inaczej. To od sposobu, w jaki prowadzone są zajęcia zależy, czy przychodzi na nie tłumy studentów, czy też nie. Niektóre wykłady/ćwiczenia, pomimo braku sprawdzania obecności zawsze miały pełne sale. Charyzmatyczny prowadzący robi swoje.

6. No... z początku roku frekwencja była również na najważniejszym przedmiocie pierwszego roku, pomimo iż wykłady były średnio dynamiczne ;)), aczkolwiek po jakimś czasie i tutaj nie było wyjątków od reguły i przychodziło coraz mniej osób.

7. Na studiach znajdziesz ludzi, którzy są zaangażowani, tak jak Ty! Dlaczego? Jeśli nie są na danym kierunku z przypadku, to zapewne mają zainteresowania podobne do Twoich i również poświęcają im dużo uwagi. To już nie szkoła, gdzie ponadprzeciętna aktywność spotyka się z krzywymi spojrzeniami, na studiach taka postawa jest bardzo pożądana. Nie tylko przez ludzi zza drugiej strony biurka, ale i przez Twoich współtowarzyszy ;). Ja osobiście byłam aktywna na... właściwie wszystkich ćwiczeniach jakie miałam i oprócz tego, że jestem kojarzona przez moich ćwiczeniowców, co jak wiadomo zawsze się przydaje, to i kilka razy usłyszałam od koleżanek/kolegów "Wow, super, że się tak udzielasz". A w szkole byłoby zapewne "Kujon!"

8. To jest chyba oczywistość, straszą Was tym w liceum (i we wszystkich poprzednich szkołach "Aaa zobaczycie w 4-6 nikt się Wami nie będzie interesował", "Aaa zobaczycie w gimnazjum to już będą Was traktować jak dorosłych", "Aaa w liceum to nikt za Wami nie będzie biegał") - obiecanki cacanki. Ale na studiach... ta obietnica w końcu się spełnia.
Nikt o Ciebie nie zadba, musisz sam zadbać o swoje załatwienia, formalności, egzaminy. Nikt Ci nic nie powie, po prostu spotkają Cię konsekwencje Twojej niesubordynacji.
Ze studiów wylatuje się po cichu. Zawiało grozą... XD

9. Możesz w końcu wyjąć kijek z tyłka i być po prostu sobą. W liceum już, już pojawiają się jakieś przejawy indywidualizmu i nie jest on tak tępiony jak w gimnazjum, aczkolwiek jednolita masa mózgowa w jakimś tam stopniu dalej zostaje utrzymana.
Na studiach większość osób ma wyrypane na to jak się ubierasz, jakiego jesteś wyznania, rasy, jaki masz kolor włosów, ile zarabiasz, czy jesteś z takiej rodziny czy innej - who cares. Powiem coś żartobliwego, szczerego, wprost, wbrew uznanemu w szkolnych czasach "co wypada powiedzieć psiapsi, co fejmowi, co niefejmowi, co fajnemu chłopakowi, a co niefajnemu" - w szkole by było "patrz jaka idiotka", a tutaj spotyka się to z miłym przyjęciem, ewentualnie przebiciem tejże wypowiedzi. Przez to jaki jesteś naprawdę zdobywasz sobie znajomych, po pewnym czasie i przyjaciół. Najważniejsza to otwartość, pozytywne podejście do świata i działanie w zgodzie z sobą, a nie oczekiwaniami innych. Niektórych będziesz irytować, niektórych bawić, niektórych odrzucać, niektórych inspirować, ktoś Cię polubi, a ktoś nie - i takie jest życie. Ale raczej nie musisz się obawiać o obgadanie za plecami, bo jak już mówiłam - who cares. Nawet jeśli obsmarują Ci plecy - to nikt do tego większej wagi nie przyłoży, więc i Ty nie musisz.

10. Nie musisz się krępować tego (a raczej innych to nie krępuje), że jakaś dziedzina naukowa Cię na maksa fascynuje. W szkole, to było raczej źle odbierane, wszystko byleby przeciętnie, takie osoby, były uważane za trochę dziwne i traktowane pobłażliwym uśmieszkiem.
Wykazywanie się na lekcjach ponadprogramowymi wiadomościami - cóż zazwyczaj ludzie woleli siedzieć cicho, byleby nie wychylić się ponad bezpieczną platformę uznanego zachowania.
Na studiach - "Wooooo Ty to jesteś ;)!" "Pozytywna osoba!"
I tak ma być - kto ma zdobywać świat jak nie osoby z pasją? Prawda jest taka, że ludzie zaangażowani na maksa w to, co robią zdobywają świat, a szarzyzna patrzy i narzeka - "E, udało im się".

11. Stracisz dużo pieniędzy. No oczywiście! Dojazdy, jedzenie... i tu kończy się budżet przeciętnego studenta. Ale i przecież na miasto iść trzeba, niekoniecznie od razu na imprezę, można też do teatru, czy gdziekolwiek, więc... można zjeść taniej! Można iść na piechotę! Kreatywność studenta nie zna granic ;). 
Jak wykombinować żeby miało jak najwięcej kalorii za jak najmniejszą cenę, tak by starczyło na jak najdłuższy czas, najlepiej na te wszystkie 3 wykłady pod rząd, ponieważ...

12. ... na sali wykładowej zasadniczo się nie powinno jeść ani pić (no oczywiście), aczkolwiek mi nie zawsze się ta sztuka udawała, ponieważ, gdy w poniedziałki miałam do wyboru wstać o 7 lub o 7:25, to wybierałam tę drugą opcję, szłam do Lewiatana (to nie jest lokowanie produktu!:P) i kupowałam sobie warzywno-mięsną sałatkę i to było moje śniadanie. Więc na początku wykładu jeszcze sobie coś podjadałam. Ah... "Otwórz mi to, a ja zakaszlę, żeby nie było słychać" ... klasyk. Lub też te wszechobecne pykania otwieranej puszki, tudzież butelki z colą... ( to u mnie, u innych niestety energetyki, zgroza :P ).

14. Na studiach będziesz jarać się tym, że jest 5 rano i ludzie wokół Ciebie wychodzą ze swych mieszka i domów, by iść do pracy, a Ty wracasz właśnie od znajomych, idziesz na tramwaj i w perspektywie masz upragniony sen w ciepłym łóżeczku, a później obiad na śniadanie. Personally love it. Zwłaszcza, jeżeli tak jak ja masz wolne piątki.

15. Zdobędziesz masę, masę najróżniejszych wspomnień, zrobisz wiele nieplanowanych, spontanicznych rzeczy, sprawdzisz swoją zaradność i kreatywność. No i przede wszystkim - w końcu zaczniesz żyć w mniejszym lub większym stopniu na własną rękę - co jest jak najbardziej naturalnym i pożądanym etapem w życiu każdego człowieka.
Studia są po prostu krokiem naprzód, krokiem w dorosłość, w rozwój. I to jest dobre, nie bój się tego :).
_________________________________________________________________


To już tyle na dziś,
mam nadzieję, że zachęciłam Was do studiowania
nie bójcie się, będzie super, jeśli dobrze to wszystko rozeznacie
Paaaaa!:)





4 komentarze:

  1. Zgadzam się ze wszystkim tylko ja studentka zaoczna to starałam inspirowali mnie koledzy by znaleźć pracę lepszą i kocham zniżki 😀 a to na ciuszki a to xero za 6 gr bilety itp

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie studia dopiero za rok i przyznam się szczerze, że już się tego obawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja uważam, że na studiach jest dużo więcej wolnego czasu i czasu na przyjemności niż w liceum :)

    Zapraszam na nowy post! A w nim relacja z Open'era ♥
    Będzie mi bardzo miło jeśli zajrzysz. Obserwuję
    Pozdrawiam! Mój blog - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż mi się przypomniały moje studenckie czasy ;) To było z 10 lat temu... dżizas ;)

    OdpowiedzUsuń