sobota, 22 grudnia 2018

Jakich świąt Nam życzę?

(c)pixabay.com

Święta już za pasem
cokolwiek to znaczy

falalalalalalalalalalalalala lalalalalalal lalalalala falalalala ?

Czy dobrze przeżyłam Adwent? Zawsze można by lepiej. Czy udało mi się osiągnąć to co zamierzałam? Częściowo tak. Wiadomo u początków zapał większy. Byłam na rekolekcjach? Byłam i to na nie jednych. Zapamiętałam coś? O tak.

Ale zrozumiałam przede wszystkim, że to nie jest najważniejsze. Że najważniejsza jest relacja, rozmowa, tęsknota zwieńczona spotkaniem. Z Nim. Który tęskni za mną milion razy bardziej, niż ja za Nim. Że chce bym Go przyjęła w Komunii Świętej milion razy bardziej, niż ja tego pragnę. Że chce mi przebaczyć i naprawić mnie milion razy bardziej niż ja tego chcę. Że chce ze mną rozmawiać milion razy bardziej, niż ja z Nim. Kwestia tylko mojego aktu woli, czynu.
Modlitwa, nie po to by coś zyskać, by poczuć się lepiej, ale mająca na celu pogłębienie relacji. On chce wiedzieć, co naprawdę we mnie siedzi, co mnie cieszy, a z czym sobie nie radzę. Za co dziękuję, czego żałuję i za co przepraszam, do czego zmierzają moje pragnienia, czego mi brak. Chce podpowiedzieć mi jaką drogę obrać, co robić, bym pomimo trudów była najbardziej szczęśliwa jak się tylko da na tym świecie i bym tę Jego miłość przelewała na innych.
I to wszystko z wiarą, wytrwale i gorliwie, zwłaszcza gdy trzeba będzie oczekiwać.

Adwent uczy oczekiwania. W dzisiejszych czasach mało kto czeka. Chcemy wszystko na już, natychmiastowo. Wolimy od razu, ale byle co, niż po czasie lecz wysmakowane, o wiele bardziej wartościowe i przynoszące o wiele większą radość.
Sami wiemy, czy lepiej "smakują" np kolędy śpiewane miesiąc przed, czy kolędy śpiewane w samą Wigilię. Do tych pierwszych o wiele bardziej ciągnie, bo przecież "trzeba poczuć nastrój". Jednakże jaki może być nastrój finiszu na starcie? Mało odczuwalny jak mniemam. Meta jest od tego by świętować, by świętować zwycięstwo.
Jakie jest zwycięstwo Adwentu? Albo raczej... gdzie ono jest? W żłobie, w ubogiej stajence, leży sobie, śpi, czasem popłakuje, drży z zimna, koi się przy kochającym sercu Matki. To On - Wielki Pokorny.

Czy zwycięstwem Adwentu będzie moja pokora? Serce rozważające to, co niepojęte, gotowe przyjąć do siebie Boga-Człowieka. Uznające swoją małość i uznające swoją wartość. Godność - przyjąć do serca Wszechmocnego. Siła - iść z nim dalej przez całą resztę życia.

Kochani życzę Wam świąt z Bogiem w sercu
pozwólcie by On Was prowadził
pozwólcie Mu siebie kochać
i pomnażajcie tę miłość
przekazujcie
do Waszych bliskich
do nieznajomych
do tej osoby, która najbardziej zraniła
tam gdzie najtrudniej
tam gdzie jej najmniej.
Przyjmując do siebie Boga
macie Jej przecież
nieskończone źródło
<3 !

<jakby wiersz wyszedł, ale to nie miał być wiersz hihi>

Nie tylko w święta, ale i na każdy dzień roku. Święta nam tylko przypominają; warto kochać. Ale jaki byłby sens przypominania o czymś terminowym? Miłość nie zna pojęcia terminowości. Bo ona jest wieczna.

Cudownych świąt Wam i sobie życzę!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz