czwartek, 24 sierpnia 2017

Obóz część 1. Paryż, Disneyland - Jak było? :) + zdjęcia

Heeej Wam! :)

Przychodzę dziś do Was z obiecanym postem, a mianowicie opowiem o moim pobycie we Francji i Hiszpanii. Byłam tam na obozie z biura podróży Fun-Club. Postanowiłam, że podzielę to na dwa posty, ponieważ  nie umiem się streszczać i jak na jeden wpis to by było tego za dużo ^^. . Postaram się jednak, żeby to było w miarę zwarte. Zaczynamy! :)

PARYŻ

 

Wyjechaliśmy w czwartek 3 sierpnia o 11:30 z Katowic. Pierwsze wrażenia? Prawie same dziewczyny :D. Po niecałych 24 godzinach dotarliśmy do Paryża. Hmmm... wow, wow, woooow, jakie to miasto jest piękne.Ta architektura, niesamowity klimat, natłok turystów i mieszkańców z różnych stron świata... :). Na początku wspięliśmy się na wieżę Eiffla, a ja wciąż nie wierzyłam, że naprawdę tam jestem. Wchodziliśmy schodami i tutaj odezwała się moja kiepska kondycja haha, musiałam chwilkę odsapnąć w połowie drogi. Z początku byliśmy na 1 piętrze, a następnie na 2. Na 3 można było tylko wyjeżdżać, my nie mogliśmy. Ale i tak widoki były cudowne. Paryż z wysoka wygląda jeszcze piękniej! Wyobrażacie sobie, że zwykły burger pod wieżą Eiffla kosztuje 12 euro (  51 złotych), no ale co tu się dziwić haha:). Poza tym niedaleko wieży chodziły służby specjalne uzbrojone ze wszystkich stron, widać było, że stan nadzwyczajny panuje w tym mieście.  Następnie płynęliśmy statkiem po Sekwanie, po drodze oglądając m.in Luwr, czy katedrę Notre-Dame. Później przeszliśmy się pod Łuk Triumfalny i na Pola Elizejskie, najdroższą ulicę Paryża. Po tymże zwiedzaniu poszliśmy na pyszny obiad, następnie pod katedrę Notre-Dame, tym razem z bliska, zrobiliśmy szybkie zakupy pamiątek i pojechaliśmy pociągiem do hotelu. Byliśmy zmęczeni, ale zarazem pełni wrażeń.
















DISNEYLAND


Następnego dnia czekały nas kolejne atrakcje - Disneyland! Zawsze marzyłam, by tam pojechać. Okazało się, że cały Disneyland dzieli się właściwie na dwa parki; właściwy Disneyland oraz Walt Disney Studios Park oraz pobliskie Disney Village.
Na początku udaliśmy się do WD Studios Park. Atrakcji było tyle, że nie wiedzieliśmy gdzie iść. Na początku chodziliśmy w piątkę, jednakże każdy chciał iść gdzie indziej, więc po pewnym czasie ja i mój chłopak się odłączyliśmy i poszliśmy na początku na Toy Story... ee nie pamiętam do końca nazwy tego czegoś, ale siadało się w takich zielonych meduzach (to miały być spadochrony, ale co tam, mi to bardziej przypominało meduzy) i podnosiło nas w górę w górę w górę.... nagle zatrzymywało się i szybki opad w dół. Za ostatnim razem potrzymali nas chwilę dłużej na górze, a opad był najszybszy z wszystkich. Musieliśmy odstać swoje w kolejce, ale było warto. Mieliśmy jeszcze iść wcześniej na taki hmm statek co jeździ po poziomo ustawionym półkolu (albo nawet 3/4 koła) prawie, że do góry nogami, ale patrząc na mega kolejkę zrezygnowaliśmy. Tak, kolejki to cecha charakterystyczna Disneylandu i coś nieuniknionego. Idziesz sobie i myślisz "mam cały dzień, zdążę pójść na tyle atrakcji" ! A rzeczywistość jest niestety taka, że z około 100 atrakcji zdążysz pójść na max 7 (jeśli oczywiście nie zrobisz przerwy by zjeść coś w knajpce). I właśnie z wieeelką kolejką wiązała się nasza kolejna atrakcja. Były to żółwie, ale bynajmniej wolne. One były baardzo szybkie haha. Ale po kolei. Podchodzimy za budynek... a tam... kolejka taka długa, że nie wiadomo właściwie, gdzie się kończy. No ale dobra stoimy. Po jakiejś godzinie wchodzimy w końcu do środka budynku, myślimy, że to już, zaraz wejdziemy na te żółwie, a tu nie... kolejna ogromna kolejka xD. Koniec końców dotarliśmy, nasza kolej. Na żółwie (a ściślej mówiąc skorupy żółwi) trzeba było wchodzić dość szybko gdyż były one w ciągłym ruchu. Jedna skorupa liczyła 4 osoby. Ja i mój chłopak stesty niestety trafiliśmy na miejsce tyłem do "kierunku jazdy." Ruszamy. Z zewnątrz ta atrakcja wyglądała dość niewinnie, myślałam, że tylko przejedziemy się kawałek, wyjedziemy na zewnątrz, wjedziemy do środka i koniec. Ojj, chyba bym nie poszła na to, gdybym była świadoma tego co mnie czeka. Po niewinnym początku, gdy już przejechaliśmy przez zewnątrz, zaczęliśmy jechać do góry i do góry coraz szybciej i szybciej, a później w dół, ja oczywiście zaczęłam piszczeć, zaczęło nas kręcić na wszystkie strony, raz jechaliśmy przodem, raz tyłem raz bokiem, zakręty były bardzo ostre, rzucało mną na wszystkie strony, niby byłam przypięta no ale... Po szynach w różne strony, niczym w kinie 9d na filmie o kopalni, tyle że to było w jaskini i na żywo!^^ Wydawało się że za chwilę przyfasolimy w ścianę... dość dość, zamknęłam oczy i do końca przejażdżki miałam je zamknięte. Gdy w końcu dotarliśmy do końca ("To już koniec, Kuba, Kuba, czy to już się kończy po tym tunelu?" XD ) wysiadłam i na chwiejnych nogach podeszłam do mojego chłopaka mówiąc"Ojeej". On jednak stwierdził, że było bardzo fajnie, cały czas miał oczy otwarte i, że warto było czekać te 90 minut. Później dowiedzieliśmy się od dziewczyn, że na tej samej atrakcji w Disneylandzie tego samego dnia był Borys Szyc z córką, szkoda, że my go nie widzieliśmy;).
Po wyjściu z żółwi zorientowaliśmy się, że jest już jakoś 14 i otworzyli już właściwy Disneyland. No to tam poszliśmy. Na początku obeszliśmy chyba całość zastanawiając się na co pójść. Park dzielił się na kilka sekcji np. Adventureland, Fantasyland czy Discoveryland. Kolejki - gdzieniegdzie jeszcze większe niż w tym pierwszym parku. Wchodziliśmy do bajkowych zamków, do labiryntu, czy na zwodzone mosty. Chcieliśmy iść na kolejkę, która jeździła wewnątrz góry, ale sprawdziliśmy w aplikacji, że trzeba czekać 80 minut więc zrezygnowaliśmy. Finalnie poszliśmy na samochodziki, ale nie takie jak u nas są, tylko jeździło się po takim dużym torze, każdy miał swój, można było jechać szybko,wolno jak się chciało i wpadać na siebie haha. Kolejno chcieliśmy iść na taki pociąg, który objeżdżał Disneyland wokoło, ale okazało się, że już się nie zmieścimy, a to ostatnia tura, bo zamykają... ehh szkoda! Zamiast tego poszliśmy więc na jakąś atrakcję związaną ze Star Wars, ale nie wiedzieliśmy do końca co to było. Okazało się, że wchodzi się do takiego pomieszczenia, a w kolejnym pomieszczeniu jest koleś przebrany za Lorda Vadera (ale cholernie dobrze przebrany, maska, zmieniony głos, oddech jak z horroru- wszystko). I jak przychodziła kogoś kolej, no to on tak powooli wychodził po tego kogoś, coś do niego gadał, straszył i szło się z nim i robiło się zdjęcie. Mówił do mnie coś po angielsku, czy jestem zwolenniczką Imperium itepe, a ja nie wiedziałam o co chodzi, a to dlatego, że nie oglądałam Gwiezdnych Wojen (poza ostatnim dodatkiem, który był w grudniu).
Gdy wyszliśmy z tej atrakcji nadszedł czas, by się zbierać. Cała grupa miała spotkać się w MacDonaldzie w DisneyVillage, więc poszliśmy tego szukać. Nie jedliśmy nic od śniadania (nawiasem mówiąc we Francji preferują śniadania na słodko, dżemy, dżemy i jeszcze więcej dżemów, serki, jogurty itepe) więc byliśmy mega głodni. Każdy dostał BigMaca, frytki i colę. Nie przepadam za fastfoodami, ale wówczas to było coś najpyszniejszego na świecie. Po posiłku mieliśmy jeszcze godzinę, więc poszliśmy popatrzyć na sklepy. Mojego chłopaka najbardziej zaabsorbował Lego Shop, natomiast mnie sklep księżniczek haha :D. Obeszliśmy chyba wszystkie sensowniejsze sklepy, w jednym z nich był nawet dział Christmas i pełno bombek, łańcuchów i śnieżynek haha, w sierpniu ^^.
Następnie nadszedł czas by wyjeżdżać. W drodze na parking widzieliśmy znowu uzbrojone służby patrolujące teren. Spieszyliśmy się, żeby zdążyć na rano na śniadanie do Lloret de Mar, więc przez całą noc były tylko jakieś 2 postoje.














Taam tam taaam i tak zakończyła się nasza Paryżowa przygoda. Mówiłam Wam, że ja nie umiem się streszczać tak więc podzielę relację z obozu na dwa wpisy. W kolejnym będzie już tylko o Hiszpanii :).

Piszcie, czy Wy byliście kiedyś w Paryżu i czy Was też to miasto tak zachwyciło? A może chcielibyście pojechać?:)

To tyle na dziś,
za kilka dni przyjdę z częścią 2 - Lloret de Mar i Barcelona :).
Trzymajcie się
Paaaaa! :)

13 komentarzy:

  1. Super fotki, czekam na 2 część :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam kilka lat temu podobną wycieczkę :) kocham Francje a Po Disneylandzie czuje mega niedosyt! Muszę tam wrócić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju ale ci zazdroszczę <3 cudne zdj

    OdpowiedzUsuń
  4. Byłam w Disneylandzie :) Piękne zdjęcia :)

    https://fasionsstyle.blogspot.com/2017/08/stylizacja-105.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze marzyłem o wyjeździe do Francji - taki mały weekendowy wypadzik z ukochaną osobą. Ciągnie mnie do tego państwa od początku mojej nauki tego języka. Disneyland jest wspaniały. Świetne pamiątkowe zdjęcia :)

    tutajjestem-lekkomyslny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi się zawsze marzył paryski Disneyland :O

    OdpowiedzUsuń
  7. Zawsze marzyło mi się odwiedzić Paryż, ale po tych wszystkich zamachach bałabym się tam teraz po prostu wyjechać...
    Szkoda,że nie skorzystałam kilka lat temu z okazji, może w przyszłości się uspokoi lub ja się przełamię i w końcu tam pojadę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Nie ma co się bać:). Powiem Ci tak, w sobotę byłam w Barcelonie na placu Rambla, a równe 5 dni później w tym samym miejscu był zamach. Kiedy mamy umrzeć to umrzemy nasza data śmierci jest już ustalona. Nie należy się bać jeździć do takich krajów (mówię o europejskich, bo np. w Syrii to już jest mega niebezpiecznie) bo na kilka milionów ten straszny los zginięcia w zamachu przydarza się kilkudziesięciu. Umrzeć możemy wszędzie, chociażby na drodze, na mieście... Co ma być to będzie, ja tam się nie boję jeździć do Francji, czy Hiszpanii, zamach może być wszędzie^^. Tak samo było z Śdm... współczuję tym osobom, co nie pojechały, bo bały się zamachu, straciły tak wspaniałe wydarzenie! Także tego:).

      Usuń
  8. Ale cudoooownie! Od dawna chcę pojechać do Paryża, ale jakoś nigdy nie wychodzi :( piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju jak ja ci zazdroszczę ! Byłaś w mieście moich marzeń! Bardzo bym chciała odwiedzić Paryż, ogólnie cały Paryż, ale na pierwszym miejscu chce zobaczyć Japonię !

    OdpowiedzUsuń
  10. Byłam w Paryżu i bardzo mi się tam podobało, wróciłabym tam jeszcze :)
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń